niedziela, 28 sierpnia 2016

The Lord Inquisitor - Prologue

Jak ktoś jeszcze na to nie trafił to:
Muszę powiedzieć że jest niezły dupozryw, ja się czuje rozwalcowany przez jakość tego amatorskiego, tak tak, nie bójmy się tego powiedzieć AMATORSKIEGO filmu. Amatorskiego filmu, filmu którego reżysera zbeszczeszczono mimo że jego film jest 118 razy lepszy niż ultramarines.Że te GWowskie kurwy, potwarzam GWowskie kurwy tego człowieka bezpodstawnie... no dobra sorry za bardzo weszło mi w krew przemówienie brata centipedona :P
Wprawdzie na początku GW zaczęło się sapać do Erasmusa Brosdau (swoją drogą to tak gotycko 40stkowe imie i nazwisko że równie dobrze główny bohater mógłby się tak nazywać XD ) że nieprawnie narusza ich włąsność intelektualną, ale jak zobaczyli jak mu zajebiście idzie samemu w piwnicy i jakie mam poparcie fanów to dali mu swoje wsparcie. I od tego czasu ma zielone światło na robienie tego filmu. Naprawdę mogli by się uczyć od niego, nie wychodziły by takie buble jak Ultramarines the movie które po prostu kala dobrą markę. Chociaż OST bz kapitalny i fajnie dobrane głosy to NIC poza tym, no zupełnie.

Tutaj jest no naprawdę najwyższy poziom jeśli chodzi o jakość 3d. A przede wszystkim kapitalny klimat Świętej Terry z dopracowaniem detali do najmniejszych szczegółów. Widać że koleś swojak i zęby zjadł na lexicanum :P Serio wszystko się świetnie trzyma kupy moim zdaniem. Ziemia, Pałac Imperatora (ujęcie takie samo jak w ilustracji w podręczniku do 6ed tej rozkładanej) totalnie to samo oddane. Procesja, figury prymarchów, wszyskto jest jak grafice. Pałac gdzie jest ? jak pamiętamy w najwyższych górach na ziemi czyli Himalaje, i co ? są nawet delikatne orientalne odniesienia, balony, stroje, jakieś takie to mocno orientalne właśnie. No detal jest świetny, Terra - parada, maszerują Astartes. Kto ? oczywiście że stacjonujący na ziemi bracia z zakonu Imperialnych Pięści. Nawet jest coś co wygląda jak podstawka pod wazę z land raiderem. Mega jeśli chodzi o detal. 
A wschód słońca ? poezja! aż czułem ten smog w nozdrzach XD

Jedyne do czego mogę się przysapać to momentami dziwne animacja postaci, na początku pomocnik inkwizytora nie rusza ustami dobrze do słów, potem z kolei sam inkwizytor chodzi mocno przycupnięty jakoś dziwnie i ptaki mega dziwnie lecą, totalnie, przez chwile myślałem że mają 4 skrzydła. 
Ale umówmy się to mega pierdoły / drobnostki które może nawet zostaną poprawione.

Jedyne co poważnie mogę zarzucić temu filmowi i jak dla mnie jest ogromną wadą to to że będzie trwał 40 minut :(
ja chciałem 3 godzinną epopeję ;_; bawwwww

Przy okazji z "pozdrowieniami"
do posłuchania dla miłośników NSBM ):-=D
Slaves of god to the Gallows !

piątek, 26 sierpnia 2016

Bejca leczy raka

Cześć.
Dzisiaj chciałem poruszyć taką jedną sprawę.
Nie wiem czy to tylko ja, ale patrząc wśród swoich znajomych czy to z klubu czy nie, w zasadzie w ogóle chyba wszystkich ludzi w środowisku bitewniakowym których trochę lepiej poznałem, ale ŻADEN z nich nie malował na bieżąco swoich figurek.
Ja wiem że krąży w światku WFB (rip) takie powiedzonko że jak gracz pomaluje całą swoją armię to umiera. To ma oddać właśnie sam fakt kupowania na zapas, nadkupowania, kupowania ogromnych ilości ( a bo promocja była :P ) szybciej niż się to jest w stanie pomalować. Wg. tego powiedzonka jestem nieśmiertelny IKSDE.
Ale do rzeczy, większość ludzi których znam jest dość ostro zapuszczona jeśli chodzi o malowanie. Ba, sporo z nich ( w tym ja) ma ramki czy nawet całe zafoliowane pudełka które leżą i czekają na lepsze czasy (czyt. na determinację i chwilę wolnego czasu którą nie poświęci się na przeglądanie śmiesznych kotów w interentach tylko na wzięcie się za modele).
Tak naprawdę znam tylko kilka osób które mają w pełni ogarnięte armie i malują je na bieżąco (z miejsca pozdrawiam Alka, chociaż nie mam pojęcia jak to robi, znaczy niby wiem, biały podkład i inki, ale dalej przeraża mnie ten speed:P) Reszta ? patrz wyżej.

Są na to tak naprawdę trzy sposoby, no może cztery, ale czwarty to pyrrusowe zwycięstwo. (wygrywa śmierć). Zaczynając nieheteronormatywnie czyli od dupy strony:

Sposób 4. Przysiąść fałd i po prostu malować, czy mozolnie niczym syzyf odgrzebywać się z zapasów figurkowych. Licząc że jak już będziesz grał wszystkimi armiami i już zaczniesz malować figurki do nich wszystkich no to już nic nowego nie wymyślą i kiedyś to skończysz. Chociaż w sumie zakonów astartes jest ponad tysiąc, więc jakby liczyć to, to jest to małe pocieszenie. Ale parafrazując słowa Szczerego:
"W dziejów zamęcie jest droga przez noc
  Ostatnia nadzieja by wolnym się stać
  Ukryta przed okiem upiorów za dnia
  Mozolna i trudna - idziemy nią tam!"          


Honor -W płomieniach wschodzącej siły -Triumf Nowej Ery 

Sposób 3
Powiedzieć BASTA! czyli najzwyczajniej w świecie przystopować z figurkowymi zakupami i trzymać swojego wewnętrznego hobbyste na wodzy. Kiedyś miałem taką zasadę że nie kupię sobię żądnej nowej figurki zanim nie pomaluję pozostałych. Potem zasada tyczyła się systemów, potem armii (na zasadzie: nie dokupię sobie nic do demonów dopóki nie pomaluje w nich wszystkiego, ALE mogę sobie kupić coś do SM :P a potem zaczęła się tyczyć slotów (nie kupię fast attacka dopóki nie pomaluje wszystkich FA ) no a potem się rozesrało.Chociaż umówmy się to wszystko wina zjebanej meta/zasad GW. Bo tak grałbym czymkolwiek co sobię kupię a nie musiał ciągle dokupywać jakieś gówna jeśli chcę rozsądnie zagrać.
Jest to wyjątkowo trudna sztuka, ale da się to zrobić, nie wiem jak ale np. jedna osoba (pozdro Gajowy!) powoli wkracza na tą ścieżkę (ale umówmy się, on był uzależniony do stopnia takiego że jakby to był alkohol, to piłby w ciągach i wynosił z domu rzeczy pod zasataw na wódkę, ale że były to figurki to nie chodził pijany aż tak długo :P)
Ten sposób pomoże nam się odkopać ze sterty niepomalowanych modeli, a potem jak pomalujemy wszystko znowu możemy wzbogacić swoją kolekcję o nowy oddział :) Może komuś się uda zmotywować się własnie tym kijem i marchewką (za marchewkę może tu robić wizja przyzwolenia wewnętrznego na kupienie sobie czegoś) ale jak mówię, wyższe jing i jang i ogólnie trzeba mieć już ego w czwartej gęstości żeby być w stanie to zrobić.

Sposób 2
Dość prosty, aczkolwiek wymaga troszkę pieniążków (ale też nie tak dużo jak wszyscy sądzą, nie demonizujmy) czyli w zachodniej gwarze"komiszyn pejntin" co po naszemu wiążę się z zapłaceniem komuś żeby pomalował Twoje modele :) łatwe, proste i przyjemne. Natomiast znam ludzi (całe szczeście niewielu :P) którzy mają takie poczucie że wszystko muszą sami (choćby ich styl malowania nie był najpiękniejszy) i w życiu nie pogodzą się z myślą że mają w armii model który ktoś im pomalował, nie wiem czy sądza że to jest pójście na łatwizne ? swego czasu nawet po koleżeńsku z kolega malowaliśmy sobie po paru ludzików, ja mu zrobiłem warbossa i noba a on mi dwóch devastatorów SM. Ot po prostu wymiana:)
Wszystkich dla których malowanie przez kogoś modeli nie jest świętokradztwem zapraszam do skorzystania z moich usług :D : http://drachenwaldsgate.blogspot.com/2016/06/usugi-malarskie-gd-corp-europainting.html   :P

i wreszcie docieramy do
sPOsobu 1 czyli Bejca. Tak nie inaczej, dipping, quickshade jak zwał tak zwał ale jest to mega szybki i stosunkowo prosty sposób jak poświęcając minimalne zaangażowanie i czas pracy mieć fajnie zrobioną armię. Oczywiście jak wszystkie metody ta również ma minusy (nie jest to może super duper malowanie i nikogo nie doprowadzisz do ocznego orgazmu :P + to że niektóre schematy kolorystyczne nie wyglądają w bejcy tak dobrze jak inne - czytaj wychodzą mega słabo) ale poza nimi metoda ma strasznie dużo zalet.
Oczywiście wśród większości malarskiej braci uznawana jest mniej więcej jak picie warki strong w plastiku w towarzystwie beer geeków :P

<ciekawostka zoologiczna - u nas hipsterzy zachwycają się drogim i wyszukanym piwem podczas gdy "scene boys" w stanach piją największe sikacze, bo mityczny PBR to nic więcej jak pabst blue ribbon z którego w south parku śmiali się że po 2 puszkach zaczynasz bić swoją żonę :P >

Jak wspomniałem niektóre odcienie i schematy malowanie wyglądają lepiej w bejcy niż inne. Bo np. kolorowi  harlekini wyszli by po prostu brudno, ultramarines też mogli by nie wyglądac dobrze, chociaż to chyba i kwestia znalezienia niebieskiego shade`u ale wtedy problem z detalami - metaliki wtedy też na niebiesko wybarwi, no nie da się ukryć że takie schematy są dość problematyczne myślę. ALE grasz Deathwingiem ? imperial Fistami ? Gwardią ? Tyranidami ? czymkolwiek Nurgla ? Orkami ? masz do zrobienia 200 zombie ? super, nie możesz trafić lepiej.
Większości bejca kojarzy się z błyszczącym modelem zalanym paskudną grubą warstwą żywicy, mnie przez jakiś czas też się tak kojarzyła, ale po pierwsze: lepiej mieć pomalowany model, jakkolwiek niż niepomalowany* a po drugie te zdjęcia świetnie pokazują że bejcą można też zdziałać cuda, równie dobre które uzyskało by się klasyczną metodą TT malując normalnie + washe.

* No akurat u nas w klubie jest dwóch takich zawodników którzy mają takie modele że chyba wolał bym nigdy nie oglądać ich pomalowanych :P

Zwierzoludź wyszedł świetnie ! nawet widać że ani pół rozjaśnienia nie położyli na modelu tylko bazowe kolory i już quickshade. !!
Tutaj kosmiczny wilk przed
A tutaj po (fuj, aż się siebie sam brzydzę że musiałem napisać te dwie literki obok siebie :P )
Czy nie wygląda zajebiście ? przecież nic mu nie brakuje ? ma wszystko to co normalny model a może i więcej bo bejca nadała fajnej głębi i "brudu" który bardzo cenię na modelach.

No i muszę koniecznie pokazać bejcowane modele pod których jestem OGROMNYM wrażeniem.
Death Guard Hipolitowskiego:

Tak mocno mi weszły do mózgu przez oczy że rozważam czy swojego legionu tak nie zrobić. Wygląda po prostu Wyjebiście! Po co się srać z setkami washy, rozjasnień, potem zamalowywania tego i poprawiania jak można to zbejcować. Jasne tez byli poprawiani i na pewno przygotowani do malowania lepiej niż siedemdziesiąty trzeci zombie z klocka 100 :P Ale nawet z tym ptzygotowaniem i nawet jakbym musiał po bejcy potem poprawiać i robić detale to kurde i tak jest 1/10 czasu który zużył bym normalnie.
Muszę tą sprawę jeszcze porządnie przemyśleć, bo kilka modeli mam już pomalowanych i pewnie by odstawały. ALE na 100% na próbę sobię kapelana właśnie z BaC zabejcuję :)

Aha no i kolejny minus bejcy, pojazdy (w sensie duże płaskie powierzchnie) wychodzą kiepsko. No ale nawet jakbym pojazdy miał malowac normalnie to i tak jest to nieziemskie ułatwienie.

I myślę że jakbym sobie DG wybejcował, zombiaki do CSM, renegatów i wampiry została by mi tylko garska SM ( 19 modeli ) do pomalowania i heja, mam wszystkie armie skończone :) fakt że bez wodotrysków, ale jak chcę mieć ich kiedyś skończonych a nie w wieku 50 lat to robić to jest to jeden z kilku sposobów. Poza tym, dowódców moge sobię pomalowac super ładnie i nimi się chwalić, że jakby co to umiem, ale po prostu mi się nie chce :P

A co wy o tym sądzicie ?
jaki sposób Wy byście wybrali ? a może już wybraliście ?
A może jakiś zupełnie inny ?



wtorek, 23 sierpnia 2016

Grać to ja jednak nie umiem czyli turniej na polconie



Siemondero

Dzisiaj takie wspominki po turnieju klasy lokal "millenium war" który odbył się na wrocławskim POLCONIE w zeszłą niedzielę.

TL;DR było zajebiście ale ja w

tą grę chyba kurwa nie umiem grać XP


a dla tych co lubią czytać moje przemyślenia oto tekst:


Sam POLCON mimo że kajam się jak odstępca od wiary przed Mistrzem Madderdinem (to taki policzek dla wszystkich "górnolotnych" lewaków którzy uważają że Piekara to gunwo i polska fantastyka kończy się i zaczyna na Dukaju :P ) że nie byłem na pozostałych dniach pomagać wyszedł mega fajnie. Dobra organizacja, świetna miejscówka (parę przystanków od mojego domu i to bez przesiadki !) no i super sala, jednak zabawa pod kopułą Hali Stulecia to fajne przeżycie, raz tam za czasów wrocławskiej koszykówki spod znaku PCSu byłem za dzieciaka na meczu, i tyle. Poprzednie konwenty w Hali odbywał się w bocznych dobudowanych pawilonach, też fajnie ale nit to samo, tutaj było czuć rękę Maxa Berga :D

Niestety przez to że grałem miałem mało czasu na przejście się po innych stoiskach i straganach, a wyglądały mega obiecująco, wszyscy więksi wystawcy byli! nie to co na woderfull cośtam (które swoją drogą odbyło się własnie w bocznym pawilonie i NIC tam kurwa nie było, robiliśmy walkę na krzesła obrotowe z nudów :P)

no ale do rzeczy, wiem że ogólnie jako zatwardziały Twierdzowicz mieszam się we własnym sosie niczym stereotypowi rednecy mający dzieci z własną siostrą/kuzynką.

A tutaj mieli pojawić się gracze z <tfu!> BOLTERA ! Ale postarałem się żeby moja rozpa prezentowała się ładnie nie tylko wizualnie:






( Po lewej składana karteczka z rozpą po prawej pudełeczko na tokeny :3 )




1350 pkt


CAD Space Marines: Iron Hands

HQ

Chapter Master, Artificer Armour, Space Marines Bike
Power Fist, Shield Eternal

Troops

Bike Squad x5 2x Grav Gun
Tacical Squad x 10 melta gun,
Sgt. Combi melta, melta bomb DROP POD

Elite

Ironclad Dreadnought melta gun, heavy flamer DROP POD

Fast Attack

Drop Pod

Stormtalon Gunship skyhammer missle launcher


Heavy Support

Thunderfire Cannon


Allied detachmend: Cult Mechanicus

Techpriest Dominus: Rainment of Technomantyr, conversion field
Kataphron Destroyers x 3 Heavy grav cannon



No więc sami przyznacie że źle nie jest. Wprawdzie musiałem pożyczać sporo sprzętu (dzięki Bubs za działo i latajkę :* ) Ale jest okej, tak se myśle, na 1350 więcej nie wymodzę, no nic mogę tylko liczyć że nie trafię na knighty które dwa były na turnieju.

Ale tak naprawdę były tylko 2 rozpiski przeciw którym nie chciałbym zagrać, jedna to Mr.T z hordą orków i renegade knightem (super sojusz kurwa:/ a stompy to już nie łaska ! co za ciśnieniactwo) i duda z pająkami, o dziwo nie wyglądała tak źle bez bajków i pajkąki przytemperowane faq`iuem ALE to i tak eldarzy i to i tak Duda. Reszta rozpisek była bardzo fajna :)

Swoją drogą jakbym wam powiedział że w 7edycji będziemy grać super heavy na 1300 punktów to byście się popukali w czoło i wyzwali mnie od wariatów :D O tempora, o mores!


Gra pierwsza vs Misiek i jego Skitaruchy (1x vanguardzi 1 x rangersi 2 x onager 1 x ruststalkers 1 x inflirtrators ) + dokładnie taki sam sojusz jak mój :P jak to stwierdził "zobaczymy czyje gravy lepiej strzelają"

Rozstawiamy się, gramy ćwiartki po skosie, ja wylosowałem FnP na warlordzie <fuck yea!> On shrouded (w sumie spoko) Na samym początku gra wyglądała średnio z mojej strony, spadł drop z dredem i taktykiem, liczyłem że mu zmiotę te kraby, grav cannonem i bolerami zapestkuję jakiś oddział i wprowadze zamieszanie. No nie musze móić jak było, meltę z dreda wyinwował na 6 melta z taktyka zrobiła mu glana :( gravcannon wbił jednego wounda na scowerowana w ruinach wózki. Inflitratorzy (no w sensie ci z taserami) byli na odegłośc nieświeżego oddechu od mojego thunderfire cannon, a ja jak debil nic tam nie zrzuciłem żeby ich zablokowac. Motorki środkiem, chce walić na jego dwa oddziały piechoty i wbić się w wózki a potem.. a potem się zobaczy, Już się żegnałem, koniec pozamiatane i nagle sprawy przyjęły bardzo nieoczekiwany odwrót. To znaczy nie udało mu się ustrzelić mojego taktyka, dredowi neutron laser też nic nie zrobił, wszyskto w miarę przezyło. Szarzą na techmarina, z flamera i plazmy w overwatchu ginie jeden ludek. wpada wbija mi 13 woundów, wszystko sejwuje na 2+ mina przeciwnika była bezcenna. oddaje z power weaponki, o, dwa weszły o .. kolejny trup. potem w jego turze ich dokończyłem. 100 punktów właśnie zabiło 185 punktów. i znowu mogło nakurwiać placki w jego scoverowaną piechotę :D ale stwerdziło że jebnie w drugi oddział sicarianów, siadło tak że zmiotło cały oddział, z siłą 6 ich instantuję i nie mają FnP :P poprawiłem tylko ze storm bolterów z dropów, nie ma, kolejny zamieciony oddział. Thunderfire spłacił się chyba 4 krotnie :D

W miezyczasie dred stał w CC z krabem, krab mu nic nie robił a dred go rozmontowywał.

Motorki ze 2 umarły od plzam, szefu na 2 ranach wbił się w vanguardów, jedną ranęnabili mu w overwatchu, potem mordujemy, ja mu tam wyrżnąłem sporo, zostało mu 4 ziutków, ale co to mam zdac test wytrzymałości, ale że jestem napromieniowany od vanguardów mam -1 do T więc rzucam 5... o .. nie zdałem. No to dostaję K6 tub bez sejwa, przeciwnik rzuca ile ? 6. o.. motorki spadają szef dostaje 3 buły, dwa invy nie wyszły.. o FnP też nie.. i chuj, spadł od artefaktu Pater Radium, jest slay the warlord.

Wkurwiam się spadają wózki na środek i nakurwiają z tych gravów. Ale mimo śmierci chapter mastera to poza nim i motorkami mi wszyskto stało na stole, czego nie mogę powiedzieć o armii przecinika, jeden krab spadł i ironclad wesoło sobie mknął w kierunku wózków. jedni vanguardzi wyczyszczeni że został tylko warlord. siciarianó nie ma.

Wlatuje latajka, zgarnia tuby od icarusów, ap2 z rakiety, penka, crash and burn, tyle sobie postrzelała, a nie wróóóóóóć, wleciałą wcześniej i to ona popestkowała do sicarianów z katarynki a nie dropy, no ale nie ważne umarała jak szmata nie zrobiła nic. O dziwo drop pody tak serio nieźle mordowały, stały na środku, waliły w sumie z tych bolterów do piechoty z T3, cieżko było je rozmontowac, bo musiał by poświęcić jakieś strzelanie z gravów i zmarnować je na dropy. Wiec tam regularnie po jednym ubijały ziomku.

Natomiast potem niespodziewana akcja jego techpriest odłącza się od wózków i szarżuje na mojego dreda.. ja ha ha ha..co chcesz mi zrobić mały robaczku ! poczuj gniew zakonu ! zabiję cię jednym ciosem ( isntant death siła 10 do wytrzymałości 4 ) ale nagle dowiaduje się że ma takie coś jak prehensive data spike i bije mi z zasadą highwire z inicjatywą 10. ojoj..dred się złożył :( w ogóle jego warlord potem uciekał tak strasznie a to przed ogniem z drop podów a to przed moimi wózkami a to potem swoich techpriestem go zaszarżowałem byle by go tylko dobić i muszę powiedzieć że mimo że to zwykły model troops to był to prawdziwy warlord z krwi i kości ( w zasadzie z kabli i stali :P ) serio, wytrzymywał taki ostrzał i jeszcze sięodgryzał z tego rad carbine :P

no koniec końców ja miałem cały stół i natrzaskałem w chuj malestromów,

moja wygrana 16:4 ale nie spodziewałem się.

No i teraz zaczynam się bać że dostanę nie wiem dudę albo innego prosa.


Teraz jeszcze muszę wspomnieć że tuż obok naszych stołów BARD miał wyprzedaż wszystkiego ( nie wiem czy w ogóle zwijają swój ostatni Krakowski punkt czy co ale wyprzedawali wszystko !!) niby tak od niechcenia rzuciłem okiem, może coś będzie. Ale jak się dowiedziałem że produkty GW -50% to przecież taniej niż u tego mariusza biznesu jamczy :P kurde asfalci byli mi średnio potrzebni no ale za 44 zł wstyd nie brac zafoliowanego boxu ! za 50 to masz zalannych farbą gości sklejonych z plazma pistolami :P

aż tak mi się ręce trzęsył do zakupów że miałem w ręku już terminatorów chaosu, ale gajowy wyrwał mnie z amoku mówiąc że do zbierania kurzu są fajniejsze rzeczy i nawet tańsze :P

no ale potem zobaczyłem że farbki były. kurde wczoraj za 7 zł, dzisiaj rano za 5 w środku turnieju farbki GW za 3zł. chuj że zostały już same seledyny i róże ale obkupiłem się jak szalony! kurwa za 3 zł to nawet sam słoiczek wyjdzie drożej. Tak czy siak pink horrory i lizardmenów mogę malować do końca życia :P


Ale trafiłem na Tau, i to bez wielkich maszyn, wyglądali z daleka dość przyjacielsko, jeszcze prowadził ich gracz taki bardziej w mój ojciec niż rówieśnik, chociaż sam do młodzików nie należę. Ale był bardzo sympatyczny i grało się fajnie. Chociaż streszczę, dostałem wpierdol.

Nie ma co zabardzo opisywać. bo średnio pamiętam. Wiem że znowu thunderfire sprawdzał się mega, no robił robote jak pojebany. Armia przecinika to 5tki sąd i pathfinderów/fire warriorów i oddział krootów stojące w 3 tych fortyfikacjach tau które daje covera 4+ i do tego 2 x 3 piranie, 2 crysisy z flamerami (i pare gołych bez żadnej broni, lol, nie sądziłem nawet że można tak go wystawić :P ) i szefu w iridium suit.

Więc thunderfire z tym ostrzałem ścigającym cover zamiatał okrutnie, aż nawet 2 razy wysyłał mi tam coś żeby mnie zatrzymać, a to crysisa jednego a to piranię, wszystko umarło od plazma pistola na bliskim ew, dobite z toporka w CC :P i znowu sieka. Moje motory i chapter master umarły dość okrutnie, nie wylosowałem FnP więc miałem tylko na 6. a supporting fire w overwatchu to nie jest to co lubię :(

Wózki od dziwo działay trochę lepiej, bo dzięki dość sporemu zasięgowi spadłem nimi do okopu i tylko ostrzeliwałem sondy/szefa/ cokolwiek

taktyk w pierwszej turze sprawił że warlord został na ostatnim woundzie, ale nic więcej nie zrobili i dość szybko umrali :( ale znowu dropy stały blokowały znacznik i walił z tych storm bolterów. Kurwa to jest takie dobre że następnym razem chyba wezę te deathwindy :P

akcja meczu, w mojej ostatniej turze spada dred z automatu (super miałęm rzuty na rezerwy :P ) i ciągnę karte że mam zająć znacznik dokładnie tam gdzie kisi się całe tau więc pruję przed siebie, trudno umrę ale znacznik będę miał, stoi na nim szef z sondami, zabijam sondy z bolterów w dropach i z wózków żeby nie kontesotwały znacznika i zajmuję go motorkiem, spradam dredem tak całkiem całkiem przy krawędzi i wychodze tak żeby kont ostrzału mieć na szefa a nie na sondy, żeby musiał robić Look out sir! strzelam, zabijam warlorda i jeszcze mam znacznik.

poza tym okrutny wpierdol wychaczyłem. Armia dość nietypowa bo nie ma jakiegoś takiego fire magnetu, nie było tam "distraction carnifexów" ot piątki sąd, kilku fire warriorów, 3 piranie i te fortyfikacje. Kurwa no nie wiedziałem do czego strzelać, na czym skupić ogień ? bo niby obojętnie w co będę strzał to zmarnuję pociski bo to takie nic zupełnie że szkoda w ogólę sobie język strzępić, ale nagle zkombowane ze sobą wypalało jakieś mordercze ilości strzałów :/

przegrana nie wiem 15:5 ? jakoś tak. No i karty mi nie szły, losowałem ciągle, wyzwij na pojedynek, zabij w pojedynku, wystrzelaj 3 oddziały na raz. No kurwa.. strasznie bez sensu :/


Potem przerwa obiadowa i liczę że teraz będzie jakaś miał gra w którą fajnie będzie się grało.

No i trafiłem na Mr. T z jego orkami. Nie dość że rozpiska zupełnie nie fajna z którą nie chciałem grać, nie dość że gracz nieprzyjemny do grania to jeszcze wymęczony po całym dniu miałem już trochę dość.

Miło tylko było że Sam Paladyn Arturius raczył do mnie podejść i pochwalić nasz klub, to co robimy, że promujemy gry GW (bo poza tym turniejem mieliśmy jeszcze kilka stołów z introgamingami dla młodych. i tym się głównie zajmujemy) i standarodwa śpiewka że ciężki hajs (w sensie gotowe produkty po cenie 0 zł ) idzie do sklepów na promocje hobby ale tajemnicą poliszynela jest to że sklepy sprzedają to spod lady albo rozdają między swoich przydupasów. No i jakby od niego to zależało to dostawali byśmy wsparcie i w ogóle, no ale nie dostajemy i robimy to wszystko z własnych składek i wsparcia planszóweczka.pl z którą jeździmy po niektórych konwentach.

No ale sama gra, serio, jak widzę że kolesiowi nie chce się nawet postawić modeli podstawką do góry (bo to przecież horda bo to orkowie, bo to bez znaczenia) i rzuca kośćmi w wiadrze po serniku które potem piętrzą się na sobie i zdjemuje rzucone kości z góry. które same w sobie są takimi ogromnymi glutami z wielką plamą zamiast jedynki. No odpychając sprawa.

Bubs się dziwił jak mogłem to tak sromotnie przegrać, no ale po prostu nie chciałęm grać tej gry. inna sprawa że może fakt, kilka rzeczy zjebałem, ale nie lubie grać przeciwko hordzie, boje się jej i zawsze coś spierdole. CHYBA że side`uje się chamsko pod taką grę i biorę same flamery, whirlwinda, thunderfire itp :P no ale tutaj tak nie było. Ogólnie pierwsze dropy spadły i zbiłem knighta tak że został na OSTATNIM hull poincie i coś mi mówiło że tego jednego już nie będę miał jak zbić. No i miałem rację. Chociaż o dziwo na końcu nie zostało go tak dużo. No ale dalej knight to knight. No i kłania się kontrola stołu taką hordą. On mógł mieć znacznik jaki tylko chciał :/

No nie ważne, nie chce jej wpsominać bo w przeciwieństwie do przegranej z tau nie grało się fajnie.


No ale niby taki wielki cfaniak Bubs a a koniec gry miał tylko 1 pkt. więcej niż ja :P ( pewnie za pomalowaną całą armię, no ale tak pomalowaną to ja już wole mieć szare modele :P - które zresztą w wypadku Ad mechu miałem :P )

wyniki

8 miejsce - bubs 9 miejsce - ja 10 miejsce - skuzma

twierdza jak zwykle trzyma się razem i dominuje w ogonach (było 14 graczy :P )


ale potem poszedłem na piwo ponarzekać na 40k formacje, metę, rozrośnięcie gry i w ogóle jak żyć Imperatorze jak żyć ?


No, to by było na tyle. mam nadzieję że czytało się ciekawie

sorry że nie robiłem żadnych zdjęć no ale zupełnie zapomniałem.

piątek, 12 sierpnia 2016

DEATHWATCH - czyli wielcy spóźnialscy.

A WIĘC (tak na złość wszystkim moim nauczycielom i polonistkom zacznę zdanie od A WIĘC :P )
Dżi Dub (GW) Wydało kolejny starter do swojej gry warhammer czterdzieści tysiączków.
Ty razem na przeciw siebie stają armię Eldarów ( w zasadzie to harlekinów pod wodzą jakimś sposobem żywego Eldrada Ulthuana zwanego Elrondem) i armie uwaga uwaga KOSMICZNYCH MARINES !!

(no bo swoją drogą widzieliście jakiś zestaw żeby jedną z armii NIE BYLI adeptus astartes ? teraz tak myślę i wszystkie zestawy to byli SM, 2 edycja ? sm i orkowie, 3 edycja ? sm i dark eldarzy. 4 edycja SM i tyranidzi. 5 Edycja SM i orkowie (znowu) 6 edycja SM i CSM (mamy 2 x space marines na dobrą sprawę tylko jedni mają pergaminy a drudzy kolce :/ ) 7 edycja to samo plus startery kampanijne : 
Shield of baal - tyranidzi i SPACE MARINES
Stormclaw :  orkowie i     SPACE MARINES
Kauyon : dominium Tau i SPACEMARINES 
Death masque: eldarzy i      SPACE MARINES
no kurwa :/  a gdzie gwardia ? a gdzie eldarzy kontra demony ? eldarzy kontra nekroni ? tyranidzi kontra cokolwiek ?  po prostu przepowiadając kolejny zestaw startowy mówiąc że jedną z armiii będa space marines mam 99% szans że trafię. Do diaska mogę nawet na pewniaka zamawiać i wiem że będę miał stamtąd więcej taktycznych :P )

Ale jak już zdążyłem napisać DEATH MASQUE pojawiło się w edycji w której już są 4 startery.
Dla mnie zdecydowanie za późno żeby zrobić piorunujące wejście i być czymś niespotykanym, wyjątkowym, czymś na czym można zawiesić oko więcej niż tydzień. Na dodatek sama armia Straży Śmierci (nie mylić z gwardią śmierci;) dla mnie będąca jedną z dwóch znaczących stron konfliktu która nigdy nie miała swojego odzwierciedlenia w figurkach. ( drugą było Adeptus Mechanicus ) Co prawda pojawiły się w 4edycji w white dwarfie zasady do Deathwatch kill team, ale to było dawno i nieprawda :P No i jako poplecznicy jednego z trzech odłamów inkwizycji nie mieli swojego przełożenia na zasady, bo tak było ordo hereticus - siostry, ordo malleus - szarzy rycerze, ordo xenos - brak. Więc nareszcie jest ! Tyle na to czekaliśmy... no właśnie czy czekaliśmy ?

Ja już dawno zdążyłem zapomnieć, będąc bombardowany co tydzień różnego rodzaju wydawnictwami od GW. A to kampania, a to nowe zasady do armi, a to mini dex a to coś tam.
W V edycji bym się albo kogoś pociął nożem za zasady i modele do armii Death Watch, w VI edycji bym się bardzo zajarał i może i oddzialik bym złożył. Ale w VII edycji ten dex utopił się w zalewie tego wszystkie co nam wpycha GW. Czy ktoś jeszcze pamięta że Legion of the Damned to osobna armia ? tak, mają sowje artefakty, traity, formację i misje, dex jednej jednostki tak jak imperial knights ( i tyranidzi, powiedzą złośliwcy :P ) ale jest. Ktoś w ogóle poza graczami gwardii pamięta o kodeksie Szturmowców (czy jak ich nazwali militarum tempestus) ? pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje.
Pomijając dodatki do armii, już nawet zostanę przy space marines, mamy sentinels of terra, clan raaukan, warzone damocles i zbiorczy dodatek angels of death. KURWA to wszystko że tak powiem DLC`ki do jednej armii ! a teraz jeszcze to, okej niby to inna armia, ale nie oszukujmy się różnią się naramiennikami i malowaniem. Wow wielkie mi "nowe modele"  dostali ramkę z naramiennikami, dwoma korpusikami ikonkami i jednym power swordem, będą ją wpakowywać do wszystkiego i sprzedawać jako "death watch rhino" czy "death watch bikers" zupełnie jak z wilkami zrobili. Wow, takie wyjątkowo. Przecież jak ktoś chciał to takie coś (a nawet lepsze) mógł sobie zrobić samemu.

A same zasady ? no pośladków nie podrażniają, niby okej, niby fajnie pięknie, super giwery, przerzuty na wszystko, tylko kosztuje to milion punktów i posiada tą wadę którą mają grey knights (jako armia solo, są to mega drodzy goście którzy może i potrafią wszystko ale umierają tak samo jak zwykły space marine z sejwem 3+ za połowe tych punktów )
Zasadą armii jest wybór przed grą rodzaju slotu ( w sensie HQ, troops, elite, fast attack ) i na niego mamy przerzut 1 na trafienie dla całej armii, raz na grą możemy go też zmienić (jak mamy watch mastera jako dowódcę to możemy 2 razy zmienić) niby spoko, ale nie jest to nic wyjątkowego czego nie dało by radę osiągnąć rzucając primaris power z divinacji jakimkolwiek psionikiem. 
W skrócie Death Watch to armia weteranów straży tylnej (sternguard vet. ) bez ciężkiego sprzętu.
Nie ma predatorów, windykatorów, whirlwindów (ale kto by tam chciał pralkę:P ) nie mają devków, ale za to ich podstawowa piechota może mieć ciężką broń, no tak ale z opcji do wyboru jest heavy boltero miotacz, wyrzutnia rakiet i frag cannon (które jest mega fajne, ale za drogie ) no nie ma grav cannonów, lasek, multi melt, plazma cannonów ) termosy są takie same jak zwykłych a droższe. Bikerzy nie mogą mieć spec broni, ale mają split fire i kosztują więcej punktów. (okej, mają skilled rider, ale white scarsi też mają a nie kosztują 30 pkt za ziutka)
Artefakty są po prostu okej
za to formacje chujowe, zasada kill team jest obowiązkowa we wszystkim i sprawia że cokolwiek wystawisz w ramach formacji jest jednym wielkim unitem-blobem. Super, zwłaszcza że mieszasz motocykle, terminatorów i piechotę. I co idziesz z buta ? :/ chujoza.  a bonusy nie są jakiś super, od dodatkowo przerzut w zależności od formacji na fast, na elite itp.
Chyba tylko ta bazowa "aquilla kill team" jest okej.
No nie no na zakończenie muszę powiedzieć że mają mega fajny transporter powietrzny, nowy fajny model i świetne zasady. To jest na bardzo duży +

Więc podsumowując ?
Średnie zasady, bez praktycznie żadnych nowych modeli (jeden kapitan i ramka z naramiennikami szału nie robią, a no dobra mają latadło, no ale i tak wszystko po staremu a reklamują jako "nowa armia") spóźnione o co najmniej 2 edycje wydawnictwo które pewnie szybko zostanie zapomniane w natłoku wydawanych przez GW kampanii.
Szkoda, bo DW to dla mnie było zawsze cholernie ważne cuś. Kiedyś nawet chciałem sobie po prostu pomalować ich oddział i wystawiać jako weteranów. No ale.. przeszło mi, tak samo jak hype na DW.

Nie wiem, może ja się starzeje a może plastickowy crack jest już coraz gorszej jakości :/ ?
sam nie wiem...  już bardziej jaram się nową herezją w plastiku : >

no i żeby nie było tak posuchowo kolejne moje zmagania z MALIFAUX:

Dziwne te modele, z jednej strony dbałość o detal (widać szycie na jeansach i sznurówki w butach ) a z drugiej momentami dziwne rozwiązania modelarskie i strasznie zchujałe proporcje (no spójrzcie na ta lasencję i powiedzice że jest "normalna" ) nie wiem czasami co mam o tym myśleć. Klimat też powalony, raz mamy pozszywana chimeryczne zombie, potem tancereczki can can`a a skończywszy na autorskiej interpretacji disneyowskiego czarodzieja z Fantazji (to był chyba Miki ? tak ? ) mowa o Arcane Effigy ze zdjęcia.
Dziwne to wszystko.. Wyrd stvff