poniedziałek, 25 grudnia 2017

Nurgle Yule


There is death in the clouds,
There is fear in the night,
For the dead in their shrouds
Hail the sin's turning flight.
And chant wild in the woods as they dance round a Yule- altar fungous and white.


Siemcia !
Zacząłem cytatem z wierszu H.Filipa Miłościowicza (HPL) żeby wprowadzić odpowiedni nastrój tfu swąd`teczny i opowiedzieć o zajawace od GW.


Tak tak, wiemy NOWE GW(tm) jest fajne, zabawne, po koleżeńsku klepie nas po plecach i wcale nie zrobiło nam sondy analnej probującej możliwości rozkurczowe naszych anusów na RUCHANIE W DUPE!!
okej, khorne mode off.
Dzisiaj zajmiemy się uwolnieniem (release) modele od jego braciszka :)


Najpierw nurgling in a Blight Tree, cokolwiek to może znaczyć.
Obstawiałbym że to fragment jakiegoś większego demonicznego zestawu (cpt. obvious) pewnie coś jak soulgrinder.. chciałem powiedzieć że jakis pojazd, ale już nie ma pojazdów dzięki nowemu GW (patrz poprzedni akapit:P) duże demoniczne cuś, skullcannon coś w ten deseń ?
ALBO alternatywne plecki dla GUO, może to być Ku`Gath, czyli special GUO z tym swoim laboratorium i takie coś mu rośnie na pleckach, raczej bym nie stawiał że to alternatywne plecki do GUO/czegoś tam no ale cień szansy jest.
Co do samego bitsa ? paskudne malowanie rodem z GW (nie wiem, albo to ja się nauczyłem lepiej malować, albo oni malują coraz brzydziej, że z roku na rok przestaje mi się to podobać, o ile z detalami -marinami radzą sobie super tak GW cannot into metaliki i zgniłki)
Samo "dżewo" jest fajne, ale te tchawki z bestii są okropne, kółka tez takie na siłę, nie wiem, może jakby je zapletli łańcuchami albo sznurami, osadzili na nich rozkładające się truchła a nie idealnie równe kółka z .. puddingiem ?
ale no absolutnie średnia gatunku, jak wszystko.

O i tutaj jestem w bardzo dużym szoku, w sensie miło zaskoczony bo na tle mierności jaką GW produkuje te plaguebearery sa naprawdę super !
Nie jest to na pewno nowy box (za świeży jest poprzedni) bo też z tyłu stoi szef/muzyk z poprzedniego zestawu, jak mniemam.
Ale pewnie jacyś nowi "dowódcy" /boosterzy/ bohaterowie.
Instrument i skryba.
Są naprawdę świetni ! totalnie w klimacie Blanche! Tak jak nie podobali mi się nowi plagusi ( za mało detalu i jacyś tacy niemrawi, za to jestem wielkim fanem fordżowych i względnie starych metalowych) Tak Ci sa naprawdę nieźli, totalnie odjechani! o ile ślimak z AoS był, no słaby, durny, tak Ci są dla mnie tak pojebani że aż fajni, ziomek z trąbką - krzykacz jest klawy. Drugi grający na kobzie z jelit i tańczący też super. To dodatkowe oko, to pióro, ten tańczący nurgling. Kurde jakby jeszcze ich ładnie pomalowali to już w ogóle bym się posikał.
Rozważam czy ich nie kupić na półkę, i czekać na 10 edycję :P
ciekawostka - piszę four plaguebearers a ja widzę trzech :P

No i teraz totalnie przeciwieństwo plagusów czyli bestie.
Dla mnie stare metalowe modele bestii były jednym z paskudniejszych modeli jakie zrobili, były brzydkie, źle zrobione, głupie, IDIOTYCZNE!
a oni zamiast wymyślić coś ciekawego, powielają durne schematy.
Jak coś jest poronionym pomysłem, to po co to powielać !
Chciałbym widzieć TAKIE bestie a nie kojarzące mi się z TYM (swoją drogą to była strasznie pojebana gra, gdzie szalony naukowiec przenosi woźnego ze skzoły do wymiaru X-crementus (bardzo nurglowe) gdzie ten pierdzi, beka i strzela glutami z nosa do przeciwników zrobionych z kupy, to jest obecny poziom Nurgla dla GW, brawo GW!)
i jeszcze te tchawki kurwa !

AO$ owa rzecz, na tle bestii nie są tacy źli, trzymane ciagło wieśniaka jest super, i ten wrastający w niego .. coś ? no i same ciałka kierowców są bardzo fajne ( na konwersje :P ) bo nawiązują do jednego z lepszych modeli GW czyli do Lorda Nurgla w plastiku, jejciu jaki to był sexowny model !



 Nowy GUO ! nareszcie !
Od razu powiem że nie wiem co musieli by wydać żeby było brzydsze niż stary metalowy stwór. Więc i tak jest progres. Ciężko mi cokolwiek więcje powiedzieć (bo komiksowe malowanie) ale wydaje się być.. "ollrajt"  nie rzucił mnie na kolana, ale nie pali w oczy, fajne rogi, dat uśmiech
Może trochę dziwnie fałdy zrobione, jakoś tak bardziej jak prześcieradło a nie opasłe gnijące ciało.
Tutaj FW nie przeskoczą, ale.. jest chyba .. ok ?

Dzisiaj w sumie tyle, nie będę was męczył
bez odbioru




wtorek, 12 grudnia 2017

Flames of War kolejny turniej


Cześć

Dzisiaj opiszę wrażenia z kolejnego turnieju Flames of War.
Tym razem odbył się lokalnie we Wrocławiu więc nie musiałem się zrywać bladym świtem (szczególnie w zimie jest to niefajna sprawa).

Moja rozpiska:

1650 pkt/ Late War/
SS - Kampfgruppe Spindler 
Fearles /Veteran

HQ -                                                 


SS Kampfgruppe Spindler HQ         85 pkt

2 x smg command
1 x panzershreck



Combat Platoons

ss panzergrenadier platoon I          290 pkt
6 x MG + panzerfaust  / smg panzerfaust command

ss panzergrenadier platoon II          290 pkt
6 x MG + panzerfaust  / smg panzerfaust command

ss panzergrenadier platoon III 3      290 pkt
6 x MG + smg panzerfaust command

SS heavy platoon                                70 pkt
1 machine gun section

2 x MG42


Weapon Platoons


SS anti tank gun                                   170 pkt
3 x PaK40 7.5


Support Platoons


Schwere panzer platoon ( C/V )
Konigstiger                                          345 pkt

rocket launcher battery                     110 pkt
3 x NW41 15cm

I jak już widzicie sam się zwałowałem bo trzeci pluton nie miał panzerfaustów a kosztował tyle samo jakby miał. czyli grałem turniej o 60 pkt mniej. Troszkę się sfrajerowałem o czym przekonałem się już po turnieju jak rzuciłem okiem raz jeszcze na rozpę. No ale trudno, łosiów nie sieją, sami się robią nad rozlanym mlekiem czy jakoś tak. Sędzia kalosz że nie zwrócił uwagi. Na poprzednim kazał mi poprawiać rozpę jak się pkt. nie zgadzałam. no mniejsza





Pierwsza gra ja kontra Ajax i jego Panzer Kampfgruppe z podręcznika Desperate Measures ( Pantery Confident Trained dzięki temu były tańsze i weszło ich więcej ) do tego pluton  Panzer II luchs które okazały się OP (plz nerf) i Hansa Ulricha Rudla (niemieckiego ASA przestworzy, taki czterdziestkowy specjal :P) 
Gra była szybka ale to przez moją indolencję i ślepe wierzenie w pola minowe. (przechodząc przez nie musisz zdać skill test inaczej czołg dostaję pewną bułe) ja stwierdziłem że na pewno nie będzie ryzykował i całą armią zająłem drugi znacznik, przy tamtym symbolicznie czekała artleria rakietowa.
Okazało się że jednak że ryzykował, w końcu miał do stracenie PZ IIki więc jakby nic. no i dobry rzut 5,5,6 wszystko zdane i heja banana pruje przed siebie, wjeżdża mi na capa. mi wychodzi z rezerw piechota, ta która niby nie miała mieć panzerfaustów. Ostrzeliwuje mi dowództwo plutonu, szarżuję. Ja przegrywam walkę bo pzII jest pełnosprawnym czołgiem z pancerzem 3 z przodu i 1 z góry ( ani granatami ani karabinami maszynowymi go nie przebiję za bardzo) nie zdaję morale, uciekam, działa też. nie ma mnie w 4" od znacznika. GG easy.
Trochę jak w World of tanks, wszyscy się kurwa rozjechali a przeciwnik wjeżdża nam scoutem na capa i nikt nie zdążył wrócić :/
wpierdololo. mimo że jeszcze dużo mi zostało na stole.

Gra druga.
Ja kontra Ekonomi i jego Brytyjska pancerka ( Trochę Cromwellów, trio Challengerów ( z AT 15, to już mój kotek się może poczuć zagrożony z boku :P) jakaś piechota, sextony i samolot Typhoon.

Gramy z dupy scenariusz, znaczy ja wylosowałem dla siebie misję której nie lubię. tzn. że od 2 tury co turę muszę wycofywać jeden pluton (ściągać ze stołu) co jest takie sobie bo nie dość że przeciwnik mnie będzie niszczył to ja jeszcze muszę wycofywać plutony. A jak zostanie mi jeden na stole to on po prostu zajmie nie broniony drugi znacznik. Wygrywam w 9 turze albo jak zdejme wszystko ze stołu. Plus taki że nic nie mam w rezerwach i wszystko na stole. Więc wystawiłem się jak na zdjęciu, piechota na znacznikach, trzeci pluton wsparcia na środku i podbiegnie tam gdzie będzie trzeba wesprzeć resztę. Kotek w ruince robi za fire base działa w zasadzce (pojawiły się w lasku po prawej)  On stoi jak stoi, atakował mnie z lasu. Ale robił to dość niemrawo.
Widać bał się tygrysa, (zamiast go zignorować) i grał niezdecydowanie, albo powinien siedzieć w tym lesie i tylko z daleka do mnie pruć (do piechoty) i gnębić artą. Albo przyatakować wszystkim naraz. Niestety trochę, podjechał, trochę się cofnął, trochę postrzelał. Popełnił bardzo duży błąd szarżując na piechotę z panzerfaustami, potem zrobiłem mu zwrotkę i jedne Cromwelle się posypały. Piechotą zamiast pomóc stał gdzieś w dupie. Koniec końców ja nie straciłem żadnego plutonu on miał takie straty że kompania nie była w "good spirit" i zrobił tak jak necroni w 4ed dexie, (phase out) pierwsza wygrana ( i jak się okazuje ostatnia). I zrobiłem to pomimo wycofywania plutonów co turę. jedyna sytuacja jak się spociłem to jak samolotem ostrzeliwał dach mojego Tygrysa II. Ale albo on miał nędzne rzuty na trafienie, albo ja to na 5 odbijałem..uff
Jak to było w memie:
I dont always win, but if i win, i take no prisoners ! #PeiperDidNuffinWrong 

Trzecia gra ja kontra Vincus i jego Nowo Zelandczycy:
2 plutony piechoty ( w tym jedni to maorysi) sporo dział ( moździerze, 6 funtówki, 25 funtówki) do tego shermany i M10tki (tak zwane Wolweryny, tak, tak samo jak ten Xman :P) no i universal carriery jako zwiad
(armia oryginalnie miała być Polakami spod Monte Cassino i naprawdę świetnie była wykonana, nawet te maki na podstawkach :3)
Jak zobaczyłem że przeciwnik kładzie obj. markery z logiem ETC to już skumałem, że to nie będzie spacer po parku.
Ale muszę przyznać że grało się baaaardzo fajna i mimo że tak czy siak wpierdol to tani skóry nie sprzedałem. i nie mam do siebie pretensji. Rzuty miałem wyjątkowo chujowe a przeciwnik kosmiczne, aż usiadł i nabierał powietrza przez chwilę jak rzucił z ręki kilka 6 (bo dlaczego nie)
Ale w przeciwieństwie do niektórych nie twierdziłem że ma wałowane kości i nie kazałem grać jednym kompletem :P
Gramy jak widać wzdłuż, ja się bronie on atakuje, klasyka gatunku.
W tej grze pierwszy raz użyłem absolutnie wszystkiego ze swojej rozpiski i wszystko się przydało.
Przerzut rezerw ? extra, tygrys wyszedł w pierwszej turze.
CKMy ? super, nareszcie miały do czego strzelać (dużo piechoty nacierającej na mnie)
Konigstiger ? Nareszcie się wykazał a nie był tylko drogim fire magnetem/bronią psychologiczną.
Sam poskładał pluton M10, ściągnął jednego shermana, jednego carriera i odbijał pociski dupą (jak porządny ruski czołg w world of tanks)
Natomiast tak jak mówię, rzuty miałem turbo chujowe i na 12 strzałów na 4+ potrafiłem zranić go raz czy dwa razy. on na taką samą salwę na 5 ranił mnie 8 razy. Jakiś kosmos.
Tak czy siak przegrałem i na morale ( skończyły mi się oddziały do trzymania kompanii) jak i na znacznik (odbił ten po prawej a mi nie udał się na niego kontratak, no bo - rzuty)

Do tego karał mnie niemiłosiernie artylerią ( zasada rumpus to zło! jak wstrzeli się za pierwszym razem ja przerzucam udane sejwy - auć!) i 6 funtówkami które każde po 3 strzały waliły taką salwę że nawet bycie w domku mojej piechocie nie pomogło. Ogień lał się z nieba straszny

All in all 9 miejsce na 16 graczy. Not bad (obama face) i dokładnie tyle samiusieńko punktów co BuBu z którym przyszedłem na turniej :D z tego chyba najbardziej jestem zadowolony.

Znowu muszę powiedzieć że spoko atmosfera, super sympatyczni gracze których pozdrawiam (naprawdę zero spin) chociaż momentami był problem z interpretacją zasad (za każdym razem dowiadywałem się czegoś nowego np. o wjeżdżaniu z rozkazem spoza stołu)

Koniec końców było turbo fajnie, na pewno wpadnę na następny. To jest mega fajny system do grania z bardzo spoko środowiskiem.
Dalej jestem w trakcie układania swojej idealnej rozpiski piechotnej, takie moje idee fix. A że smaków niemieckich dywizji jest tyle, że trochę mi te poszukiwania zajmą.
A może to taki film drogi, chodzi o to żeby gonić króliczka a nie go złapać. hehehe

Tak czy siak, do przeczytania następnym razem (mowa o kolejny wpis)

na tym zdjęciu grobo tak zesrany że nawet przeciwnika nie potrzebuje XD

 

sobota, 9 grudnia 2017

Królestwo Śmierci: Potwór

Cześć.

Dzisiaj opowiem wam o wrażeniach z pierwszej rozgrywki w planszówkę pod tytułem Kingdom Death: Monster.
Tak, to jest właśnie ta gra rozhajpowana do poziomu absurdu. Chociaż z faktycznie niepowtarzalnymi i kapitalnymi modelami stworów (bo już niektóre pin upowe dziewczyny z figurą lekkoatletki, biustem lolo ferrari a twarzą japońskiej 10 latki już delikatnie mówiąc "średnio" mi pasują, ale całe szczęście z tego co wiem to tylko dodatkowe modele, takie "ekskluziwy") 
to uważam że jej cena i podnieta jaką wzbudza jest niewspółmierna do tego co oferuję.
Czy faktycznie tak jest, cytując vlogi Vikernesa : lets find out !

Grałem w grę przedwczoraj, we 4 osoby, bo w tyle powinno się grać, znaczy niby można w więcej, ale we 4 osoby idzie się na "akcję" (czyt. polowanie na stwory czyli jakby clue wieczoru) reszta w tym momencie nie wiem, dłubie w nosie czy wychodzi na fajkę, bez sensu, dlatego gramy na 4.
Najpierw rzuciło mi się w  oczy naprawdę świetne wydanie, na necie nie robi to takiego wrażenia, a może robi ale ja się broniłem. Ale cała otoczka i że tak powiem atmosfera wizualna gry naprawdę jest na wysokim poziomie i buduję klimacik. Jest ciężko, jest trochę Darkest Dungeon. nawet bardzo bo konstrukcja tej planszówki baaaardzo przypomina tego zacnego dungeon crawlera, tylko zamiast nieokreślonego świata ala XV/XVI wiek przepełnionego nieumarłymi i stworami mamy totalnie pokurwione coś (lubię to!) Zaczynasz grę nie wiedząc nic. Intro jest takie że budzisz się, nic nie widzisz, wycierasz z oczu czarną maź która zakrywała Ci twarz. Masz na sobie kawałek szmaty a obok lampę. Jedyne co widzisz to kamienne twarze (dobre skojarzenie - berserk ) które ciągną się aż do granicy światła, szarżuje na ciebie lew, wyrywasz kawałek twarzy żeby mieć czym się bronić.. i zaczyna się gra :)

tak zaczynasz grę:


I faktycznie, zaczyna się gra. Zasady są nawet skomplikowane, dużo wszystkiego, jak na planszówkę karty postaci nie powstydził by się współczesny post erpeg! (serio, karty są dość bogate i sporo tego moim zdaniem jest) ale nie jest to rzecz nie do ogarnięcia, nawet dla normika. Grała z nami kobieta, więc da radę :P I mamy planszę na której jesteście wy i lew. oddzieleni od siebie polami, klasycznie jak w planszówce chodzimy po polach (niestety nie można chodzić na skos, trochę to durne ale .. do przeżycia) rzucamy kostkami (k10 plus k6 specjalistyczne z lokacjami trafienia - ręka, noga, mózg na ścianie)  mamy współczynniki szybkość ataku (ilke kości kulamy) siłą (na ile ranimy) choroby psychiczne, urazy, pancerz (każdy obszar osobno, głowa, torse, ręce itp) survival (daje nam przerzuty) zrozumienie, czujność i tak dalej. No i taki mini rpg smaczek ( od razu zaznaczam, ta gra nie jest RPG, choćby nie wiem jak się nie nagimnastykowac w definicjach, no kurwa nie :P) wybieramy imię dla postaci. Choć nie należy się do tego imienia zbytnio przywiązywać z kilku powodów:
po pierwsze: to nie rpg i i tak każdy do siebie mówi "niech Seba pójdzie z boku i jebnie za 2" a nie "Razielu! zaatakuj tego stwora z flanki, a ja odwrócę jego uwagę!"
po drugie: będziesz umierał, dużo, więc postacie się wymienia, znaczy jak masz z jakiej puli
po trzecie: przechodząc do trzeciego, tak bardziej jesteś zarządcą ekipy, a nie konkretną postacią coś jak w swat czy Xcom czy właśnie darkest dungeon masz pulę postaci w "bazie" i wybierasz kim akurat idziesz na misję. proste. Ale na początku kogoś w prologu Tworzysz.

Welcome to Hell, I`ll be your guide
Tak, to jest mniej więcej ten klimat który uwielbiam

Powiem że lew w Prologu nas ostro pokarał i były ofiary w ludziach (znaczy jedna, bo druga ofiara to kobieta) Ale za drugim razem poszło nam z nim lepiej (wprawdzie z mniejsza odmianą, ale i tak) może też dlatego że zrobiliśmy sobie jakąś broń i tak dalej. Za trzecim razem walczyliśmy z antylopą i już było ciężej, ale daliśmy radę, znowu bez strat w ludziach.
Sama gra zbliżona jest do trochę takiej magii i miecza może, do właśnie komputerowego darkest dungeon. Macie "bazę" (miejsce gdzie przebywa reszta, ludzi i gdzie jest stos lamp dających światło i rozświetlający mrok, obok powstają też pierwsze rachityczne obozowiska, a to namiot ze skóry, a to warsztat kości, a to przemiał organów.
Każdy z tych punktów służy do produkcji sprzętu (głównie broni i zbroi) z kości/skór itp.
możecie rozwijać jakieś "technologię" chociaż bardziej powiedział bym idee (jak np. mowa albo to co robicie ze zmarłymi (można ich jeść albo grzebać) co robicie z dziećmi. A właśnie dzieci, w tej grze motyw seksualny jest bardzo mocny, trzeba się rozmnażać (sexy wychodzą na 8+), żeby mieć nowych ludzi do wychodzenia na polowanie, a obecni się starzeją i umierają ( kampania trwa 30 lat czasu gry, około) Tak czy siak większość z tych rzeczy tworzy się z surowców które zbiera się po stworach więc trzeba wychodzić "on the hunt" więc wyruszasz na polowanie np. na lwa, wspomnianą antylopę czy fenixa (jego jeszcze nie próbowaliśmy) po skórę, kości, organy, albo lwie jaja (tak, koledze udało się urwać lwu jaja przez co przez resztę bitwy był niemiłosiernie wkurwiony (chyba +1 do siły) ale za to miał kartę "jaja lwa" jako przedmiot do przerobienia na coś :P (taki surowiec:P) ps. samemu tez można je stracić, wtedy nici z sexów :P
jeszcze do tego dochodzą bossowie, niespodziewane eventy (przy wyruszeniu na polowanie odkrywasz karty co dzieje się po drodze, a jest tego w kurwę)
Naprawdę gra się bardzo fajnie, bałem się małej interakcji między graczami, ale o dziwo jest okej, trzeba sobie pomagać, tworzyć wspólnie plany walki (np. ktoś odciąga stwora żeby ktoś inny zaatakował do od tyłu, ktoś ma łuk żeby strzelać z daleka, ktoś inny razi go z bliska kościaną pałką itp) wspólnie wybierać idee i "budynki" i ulepszenia. jest okej,
Koniec końców byłem mega negatywnie nastawiony jako do "hipsterskiej fantazji dla nuworyszy" Ale zdobyła moje serce całkiem zgrabną mechaniką i miłą dla oka oprawą. Okej, nie jest warta tego hajs i umówmy się, jakby zamiast tych pięknych modeli były drewniane pionki i czerwone żetoniki czy tam znaczniki (jak domki w monopoly) to nawet bym nie splunął w stronę tej gry CO NIE ZNACZY że nie jest fajna.

Daję 8/10 jest naprawdę fajne, całkiem udana (choć nie jakaś nowatorska) mechanika połączona z dobrym mrocznym klimacikiem budowanym przez świetne modele, oprawę wizualną i opisy/eventy/zdarzenia
gdyby nie modele i oprawa wizualna było by 6/10.

Grobo poleca !



niedziela, 3 grudnia 2017

Mój pierwszy raz w ... 8edycję

Cześć

jak widzicie zmieniłem stylówę <swag>

Jako że ostatni post był powiedzmy że modelarski ( ale malowania i rzeźbienia niewiele tam było:P) Teraz będzie powiedzmy battle report (na tyle na ile poprzedni post był o malowaniu)
Czyli mój pierwszy raz w 8mą edycję warhammera 40k Edycję jak się zarzeka nowe GW (tm) OSTATECZNĄ i najfajniejszą ! (co sugeruje że kolejnych nie będzie:( )
Jako gra szkoleniowa, rozpy były bardziej żeby zobaczyć jak co działa a nie żeby od razu wejść po pas w metę i dostać wpierdol.

Przeciwnik grał space marines, nie pamiętam na jakim zakonie, chyba ultrasi, (bo nic innego tam nie ma sensu) Rozpiska z pamięci:
Libra
scouci ze sniperkami
whirlwind
stormtalon
bajki
taktyki w razorkach x 2 albo 3

moja rozpa z pamięci
kapitan w termosce shield i młotek
10 taktyków w rajnosku
5 taktyków w razorku
5 termosów strzeleckich z katarynką
predator chyba ?


Po kolei, pierwsze co się rzuca w oczy to MOIM zdaniem dość niewygodne codexy czy tam indexy do sklejania tego wszystkiego, kiedyś pkt wszystkie były w jednym miejscu ( na końcu) ewentualnie artefakty były wcześniej i już, koniec.
Teraz wszystko jest rozwleczone po całej książce i ja miałem problemy żeby się połapać. Ale dobra, od czego sa batelskrajby i tym podobne. pomijam.

Inaczej wygląda trochę zaczynanie, teraz rozkłada się modele po kolei i ten kto szybciej się wystawi zaczyna, wiem że w wielu grach kiedyś coś takiego było ( Warzone chyba w WFB też) mi się to nie do końca podoba bo sugeruje konstrukcje armii z mała ilością unitów, z powodów zupełnie innych niż taktyczno strategiczne tylko po prostu "exploit" mechaniki. No ale niech będzie.
Zaczynanie, rozstawienie, misje cele, graliśmy turniejowe malestrom + te zwykłe znaczniki..

Pierwsze co mi się rzuciło zaraz po rozgrywce  to straszne "dumbed down" całej mechaniki gry. i to w negatywnym znaczeniu ( battlefront zrobił to dobrze, patrz FoW edycje z 3 na 4 ). Chyba najbardziej zakuło mnie to że nie ma teraz czegoś takiego jak pojazd. I o ile rozumiem to w WFB gdzie pojazd był jeden, i nie będą dorabiać całej mechaniki gry do jednego steam tanku tak tutaj pojazdy to chleb tego uniwersum a teraz niczym się nie różnią od modeli piechoty, tak samo mają rany, żyćka, pancerz, kąt ustawienia/facing pancerze nie ma najmniejszego znaczenia, bez znaczenia czy strzelam mu na tylni pancerz czy na przedni. nie ma już czegoś takiego. Wywalili coś co bardzo mi się podobało w poprzednich edycjach ( zwłaszcza 5tej) czyli sposób w jaki działają pojazdy! Teraz tego nie ma.
To samo z coverami, niby są, ale załapać się do osłony graniczy z cudem więc wszyscy je olewają. Jasne poprzednio zdarzało się że cover save był strasznie mocny, ale można to było zrobić inaczej, zmniejszając go/dając więcej broni co go ściąga-obniża/ zmieniając jego mechanikę na trafienie a nie na dodatkowy save/cokolwiek. Teraz po prostu nie zaprzątasz sobie coverem głowy.
Deep strike i rezerwy, fajnie że wychodzą jak ja chcę, ale nie fajnie że po prostu je stawiam, bez scaterki. Dla mnie scaterka miała taki urok. wprowadzała losowosć ALE robiła to na rozsądnym poziomie i powiedzmy że realistycznym (do pewnego momentu, o ile np. samemu nie zescaterowałeś strzału z działa na swój pojazd, no ale to rzadko się zdarzał, chociaż faktycznie można było coś z tym zrobio) jak rzucasz np. granat to może polecieć dalej albo bliżej albo bardziej w lewo albo bardziej w prawo, to było fajne, tak samo np. skoki na spadochronach czy coś w tym stylu.  Teraz po prostu się ich stawia 9 cali do wroga. niby spoko wow wow, bez scaterki 9" od wroga! za coś takiego w 7 edycji bym się pokroił. Ale teraz da się tak poustawiać że w ogóle nie zrobisz deep strikeu na połowie przeciwnika bo wszędzie będzie wróg w 9".
Kolejne rzeczy na minus: zabawa z woundami. serio ogromne ilości woundów na pojazdach i stworach i liczenie i pamiętanie o tym to też jakiś koszmar, powinny być karty jednostek laminowane i zmywalnym markerem powinno się zapisywać woundy a potem szmatką po grze ścierać. słabo to wykombinowali z tym uproszczeniem.
Na plus strategemy, jest to fajna rzecz i daje ciekawe rozwiązania, można wykręcać fajne kombosy (chociaż nie lubie czegoś takiego, to jednak nie da się ukryć że jest to jakiś rodzaj myślenia taktycznego) Do tego przemyślenia czy zużyć pkt na to czy zachować go na następną turę na coś innego. To jest na plus.
Na plus też AP które obniża sejw a nie jest sztywne. Ale od paru lat o tym mówiłem że to było by lepsze rozwiązanie.
Walka ani na plus ani na minus, niby zabranie incjatywy sporo ogłupiło grę ale aktywacja unitów w kolejności powiedzmy że jakoś to wyrównuje. Jest ani na plus ani na minus.
Reszta została po staremu, maelstromy, sejwy, ranienie.
Sporo broni bardzo wzmocnili, np. katarynka która ma więcej strzałów, a już linkowana to w ogóle.
Storm boltery nagle robią przeciąg ( w porównaniu z tym czym były)
Lascannon też jest baaardzo fajny z k6 dmg. jasne losowość ale potrafi przy dobrym rzucie bardzo szybko sprowadzić np. takiego stormtalona do parteru.
Nawet zwykły heavy bolter jest spoko bo ma AP -1 co już jakoś obniża sejwa. w poprzedniej edycji z AP4 był nieszkodliwy dla większości armii.
No ale to są drobne sprawy, bardziej na poziomie indexów a nie samej mechaniki gry więc na nich się nie będę skupiał, bo te można łatwo zmienić ( wyjdzie faq który osłabia np. lascannony a wzmacnia nie wiem coś innego, to nie problem)

póki co wrażenia mam negatywne z powodu ogromnego uproszczenia mechaniki gry. To nie jest ten warhammer którego kochałem i dla którego zacząłem w to grać, okej mogę powtarzać w kółko jak mantrę że to co się działo w 7ed z tym przesytem zasad to był rak i reset tego był dobry ale nowe GW (tm) wylało dziecko z kąpielą. proste.
ALE jak wyjdą (pewnie za niecałe 2 tyg. ) BLOOD ANGELS na pewno zagram jeszcze raz. Jedna gra to za mało miarodajnie (zwłaszcza szkoleniowa) a że stęskniłem się za graniem BA (przez ostatnie 2 edycję obciągali piłomiecze :P ) to na pewno spróbuję.

Póki co, gra mnie nie porwała i powiem że zniechęciła zabraniem tego co lubiłem.
Dowalające do tego spartolenie fluffu, pójście w jeszcze bardziej komiksową stylistykę (co chyba wiążę się z dotarciem do młodszej grupy wiekowej albo do już takich strasznych casuali, co to z gier  monopoly znają albo względnie kanterstrajka :/ ) no bo przeboleć nie mogę że tak zjebali modele moich ukochanych DEATH GUARDów.

To tyle grobo, out.
próbowałem 8ed, nie spodobało mi się.
would not bang.
Ale, żeby nie było, spróbuję jeszcze parę razy, fur teh science !