Cześć, jak wspomniałem ostatnio, dzisiaj opis II etapu
kampanii , który też już mamy za nami.
Po początkowej przegranej lojaliści rozpierzchli się po
planecie a część usiłowała nawet odlecieć.
Lojalne oddziały Gwardii Śmierci podzieliły się, część
usiłowała odlecieć z planety ( co też musieli zrobić w poprzedniej misji –
extraction, ale uznałem że udało im się wsiąść na statek i odlecieć ALE Legion
Alfa zabrał się z nimi na pokład i
wywiązała się walka ) a część schronić się pod ziemią i przedostać poziemnymi
tunelami na wyżyny a tam połączyć z resztą lojalistów.
Krucza gwardia po nieudanej pierwszej misji również wróciła
na statek chcąc się przegrupować i uderzyć w innym miejscu, do czego nie
chcieli dopuścić Żelaźni Wojownicy i Legion Alfa dokonując abordażu na statek
chcąc unieruchomić napęd statku.
Tyle jeśli chodzi o fluff.
Co do samej rozgrywki postanowiłem że zdrajcy dostaną w
bonusie zone mortalis warlord trait (losowany) poza wszystkimi innymi rzeczami
które są normalne. Natomiast te traity ZM były bardzo sytuacyjne (czytaj
chujowe :P ) i na niewiele się zdały. Może następnym razem rozważę strategemy (
np. za 2 punkty strategemowe, za 1 mało a za 3 są za mocne ) no mniejsza.
Zagraliśmy jakieś nietypowe misje, żeby nie było że ot
zwykłe klasyczne zone mortalis więc po 3 znaczniki ( to jeszcze normalne ) ale
co turę rzucaliśmy co się dzieję ( czy się sufit wali na głowę, czy pył opada i
ogranicza widoczność czy cały segment mapy zostaje przykryty gruzami ) do tego
graliśmy na „fog of war” z blipami ( kto grał w space hulka ten wie o co chodzi
) każdy oddział oznacza się znacznikiem ( podpisanym od spodu czym jest ) i
porusza po mapie, dopiero jak nasze jednostki będą miały w zasięgu wzroku
znacznik przeciwnik wystawia modele, a jeśli znikną z zasięgu wzroku ponownie
ustawia znacznik. Przyznam że to było ZAJEBISTE i mega się sprawdzało :D
Moja pierwsza gra z Basiorem i jego Niosącymi Słowo,
przysiągł bym że to będzie spacer po parku, bo gracz nowicjusz.
Rozpa jak rozpa, wiedziałem że ma ograniczony zasób
figurkowy ale jak na ZM bardzo fajna, wetki, dwa Contemptory-cortusy i
Błogosławieni Synowie ( Gal Vorbak ) i Erebus ( moim zdaniem najsłabsze ogniwo
:P ) ja miałem 2 x wetki, deathshroudzi z delegatusem, cortus i grave wardeni.
Idziemy sobie tymi znacznikami, on wpada dwoma dredami na
moją prawą flankę, jednego dreda zjadają grave wardeni ( fisty i chainfisty )
drugi zostaje zestunowany z melty z weteranów, myślę sobie dobra teraz albo
nigdy i tak mu nie ucieknę, szarżuję dwoma chainfistami na dreda, strzela w
overwatchu, trafia na 6, dwa trafienia i dwa zranienia, ja rzucam oczy węża ;_;
Kiedy jego pozostały dred zjada mi oba oddziały wetków moi
deathshroudzi dzielnie mielą gal vorbaków z erebusem. Zły Kapelan niestety pada od delegatusa ( ap4
na tym jego croziusie jest smutne :P ) ale gal vorbaki przemielają po 4 turach
deathshroudów zaganiający ich w sweeping advance. Koniec końców zostaje jeden
opętany na jednej ranie i biegnie na mnie. Mi został dred, oczywiście w akcie
desperacji szarżuje na jego dreda. Przegrywam on mnie wybucha :(
Zostałem stejblowany
Wnioski ?
dredy na zone mortalis są jeszcze lepsze niż myślałem.
Żadnej kurwa plazmy, flamerów bajerów, melta all the way,
Meltabomby jak się da, albo chociaż fist
Na stole Obok krucza gwardia odparła atak Legionu Alfa i
to tak że z Synów Hydry zostały ino buty ( Raven Guard miał outflank a grali
taką misję że outflank wchodził z każdej ze stron losowo to tak obskoczył
przeciwnika że salwa z plazm leciała za salwą, a to niewiele jest w stanie
przetrwać.
Moja druga gra z Legionem Alfa, Rewanż za poprzednią grę.
Jego rozpiska klasyczna, wetki, contemptor, oddział
termosów i praetor na wypasie.
Gramy na blipy, misja wyrzynka a warunki grania na statku
kosmicznym ( i rzucamy co turę co się dzieję, może się rozszczelnić korytarz, wysiąść zasilanie ( night fighting )
itp. )
Wystawił się wszystkimi swoimi blipami mi pod nosem (
infiltracja ) poza jednym (więc wiedziałem że to dred) Ale ja zaczynałem a tak się wystawił że byłem
w stanie ruszyć się za winkiel, zobaczyć go i wywalić salwy. Grave wardeni
nabili 28 woundów w oddział wetków. Nikt nie przeżył. Moi weterani, Death
shroudzi wyszli za narożnik a okazało się że tam był jego oddział terminatorów.
No to falmery ( kurwa flamery ze shredem na ZM to jest maomazyja ! no miut ! )
dwóch umarło. Moja szarżą uderzam pierwszy, 14 czy 15 ataków, na 3+ i na 3+
long story short , nie wzięli jeńców. W zasadzie po 3 turze gra była
przesądzona, mi padł jeden czy dwa deathshroudy jemu prawie wszystko, został mu
chyba tylko jeden dred. Dogoraliśmy do końca. Table.
Alę muszę przyznać że mój przeciwnik miał wyjątkowo
chujowe rzuty, np. Praetor na wypasie 5 ataków, rzuca 4 jedynki, tym jednym
mnie nie rani :D ( to już tak serio trzeba mieć naprawdę pecha )
A propo pecha na stole obok Iron Warriors palą trzy
szarżę na 5 cali w jednej fazie :D good job !
Grało się mega przyjemnie, obie gry były wielkim
zaskoczeniem ( pierwsza że przegrałem a nie powinienem :P a druga że wygrałem
chociaż wcale przed grą nie byłem tego pewien, wręcz przeciwnie ! ) Ale dobrze
się stało, nowy zawodnik uskrzydlony zwycięstwem a ja zemściłem się za
poprzednią grę :P
Sumując nasze wygrane i przegrane ( Raven Guard zagrali o
jedną grę za dużo, więc nie powinna się liczyć do rozrachunku, zliczył się
tylko remis, ja wygrałem jedną i jedną przegrałem plus ten remis) wychodzi na
zero tzn, zdrajcy dalej mają prowadzenie ( no ale już nie takie duże :P )
Następna gra na 2000 pkt w normalnym trybie ( oczywiście
wymyślę jakieś fabularyzowane misje :D )