piątek, 29 sierpnia 2014

Infantility czy Malifauxpass ?

Wiecie, nie samym młotkiem człowiek żyje.
Taka przeszyła mnie myśl niczym bełt ze strzały.
I że fajnie było by znaleźć sobie jakiś alternatywny system, wiecie tak na wszelki wielki.
wypuszczony gdzieś w środku gęstego lasu.
No bo coraz więcej osób odwraca się od DżiDabliju, i zaczyna się wkręcać w jakieś inne systemy.
A to z powodu polityki Genialnego Wydawcy, a to z powodów hajsowych a to nawet z tak trywialnych że skirmisha można spakować do plecaka i po lekcjach przyjść a nie trzeba siłę wozić z wielgachną torbą/walizką, kurde jak się uprzesz to taką bandę nawet do kieszeni bojówek zmieścisz.
W nocy, na odludziu, gdzie nikt nie usłyszy mojego krzyku
Jakie motywy kierują mną to nie jest ważne dzisiaj, powiem tylko że od GW nie mam zamiaru się odwracać :) taka ze mnie łachudra :P Grunt że padło na te dwa. Warmahordy skreślam bo z tego taki skirmish jak z Kaczyńskiego mąż stanu, ani to mąż..ani stanu... poza tym o zasadach nasłuchałem się wiele złego a i same modele jakoś nerdgazmu nie powodują.
upadłem brocząc krwią
Pierwszy z systemów na którym zawiesiłem oko był znany mi od dawna bitewniak infinity.
Nigdy jakoś szczególnie nie chwycił mnie za serce, mimo wielu prób delikatnej indoktrynacji ( r.i.p Mandrake ) ale teraz nowe linie modeli wychodzą, sporo osób w to gra, wygodnie bo nie trzeba taszczyć walizki tylko w kieszeń ferajna i heja no i kurde tak jak kiedyś podobała mi się ariadna tak teraz zakochałem się w Kombinacie a dokładnie w nasionkowych wojownikach. Shasvastii są po prostu słodcy, tak jak słodki może być rozjechany pekińczyk. no nic tylko utulić :3
i jeszcze ta taneczna poza 4tego od lewej :P
obraz przed oczami stawał się coraz mniej wyraźny 
a tak serio podoba mi się w nich ( ogólnie w kombinacie ) że poza paroma wyjątkami większość z tych kosmitów jest mocno kosmiczna i bardzo odjechana, a kosmitom można wybaczyć wszystko, durne kształty, idiotyczne kolory, dziwne pozy, nibynóżki i nibymacki itp. ale arabusom nie daruje jednokołowych motorów bo to jest RETARDED ( never go full retard ) no i dla miłej odmiany od 40k nie są to wyciągnięci ludzie z długimi włosami wcalenieelfy którzy są nagle inną rasą ani nawet nie są to generic space bugs ( tyrki here ) oczywiście są takie bzdury jak moraci czyli czerwone miałby z brodą.. ta broda mnie rozpierdala.. no i moraci są za bardzo humanoidalni.. czy speculo killer z tego obrazka.. no musi być pin up girl i laska z kształtami modelki.. no bo inaczej by chyba umarli twórcy.. no ale okej we fluffie czytałem że speculo upodabnia się do przeciwników i przybiera ich kształt.. no okej..ale z 2 strony to co on kurwa w klubie ze striptizem walczył ? lol. ale all in all modele mi się podobają, w miarę. no nie ma orgazmu jak przy forge worldzie ale jest dobrze, nawet bardzo dobrze ! chociaż reszta stron konfliktu przyprawia mnie o wymioty :/
nawet ból przemijał


Wiec na plus:
modele shasvastii ( które opisałem właśnie )

zasady
jasne nie są idealne, ale są dobre i odmienne od 40k a to mi w gruncie rzeczy chodzi, to jeden z warunków, no ..trochę. Ponoć nie ma słabych jednostek i każdą rozpą można zagrać, znaczy ja wiem że to można włożyć między bajki, ale na pewno jest lepiej niż w młotkach, a jak jest lepiej to już plus :)
dla mnie to ważne bo lubię czasem zrobić klimaciarską rozpiskę a fajnie wtedy jest pograć więcej niż 3 tury ( 40k się kłania, gdzie czasem jest to niemożliwe :P )
świat. 
znaczy no bez przesady, diuna to to nie jest :P ale jest typowy SF lore w który łatwo się wpasować i bez zbędnych ceregieli można prosto komuś wytłumaczyć, no jest to coś z czym nie będę miał trudności żeby się zidentyfikować. pasuje mi ten świat. o tak powiem.
styl gry
Walki małych grup komandosów oddziałów specjalnych, gdzieś poza linią walki, taje misje, dużo działań taktycznych, taki delta force, me likes.
A więc tak zakończył życie ...

minusy:
ogólny szczegółowy fluff  
( świat niby dobry powierzchownie, ale po zagłębieniu się w niego jakoś mi nie siedzi )
Walczy się na kontenerach
srsl. obejrzyjcie sobie jakieś BatRepty infinity, czy zdjęcia na stronce producenta -  wszyscy tam kurwa skaczą po kontenerach, albo walczą w porcie albo są specjalne zasady do wietnamczyków przewożonych w środku, a może to takie wielkie aukcje o kota w worku jak w amerykańskiej TV. mamy kontener i licytujemy :P
chińskie bajki !! ( duży minus )
Pod tym hasłem wrzucam wszystko do jednego wora.
Przede wszystkich chodzi o ogólną mangową stylistykę, od ilustracji w podręczniku po wygląd modeli ( które czasami mnie rozpierdalają swoją RETARDowością, ale tak zupełnie rozpierdalają że nie wiem czy mam się śmiać czy płakać ) a na filingu skończywszy.
jakbym zaczął w to grać to już musiał bym zacząć faktycznie jeździć na te niukony ( a jak wiecie mam traume :/ )
w imię czego ?

Kolejnym systemem na którym zawiesiłem oko jest odrodzony w kickstarterze projekt MALIFAUX.
W który to chyba już wszyscy w klubie grają, a jak jeszcze nie grają to już do nich modele jadą ze sklepów wysyłkowych. ostatnio jak byłem na spotkaniu to były ze 3 stoły z tym i jeden z "batelem" Masakra, ludzie młotka zostawiają w domu i tylko z tym przychodzą, to w sumie spoko bo nie będę miał problemu ze znalezieniem sparring partnera i też duża różnorodność mord po 2 stronie stołu do oglądania :) Ogólnie jest to mocno dziwny system o którym czasami nie wiem co mam sądzić, z jednej strony fajnie a z drugiej trochę chujowo ( coś jak sex z siostrą, niby spoko bo sex, ale z 2 niby nie bo z siostrą :/ )mocno zakręcony.
Na plus na pewno:
większość modeli
Oczywiście nie są idealnie proporcjonalne ani super realistyczne ( jak ktoś mi powie że są to go wyśmieję ) ale takie też nie mają być, ot inna bajkowa stylistyka ( dobrze że nie z bajek z dalekiego wschodu ) niestety tak jak infinity ma swoje minusy ( modele po prostu są mangowe do bólu ) tak tutaj cierpią na pin up girl complex, ja nie wiem jakim trzeba być zwyrodnialcem żeby podniecać się oglądając roznegliżowane panienki w skali 1:28 ?, po co to ? czemu to ma służyć ? lepiej ktoś się z tym czuje że w jego bandzie są cycki ? i to w obcisłych wdziankach. Do diaska tutaj nawet goblinica ( dobrze odmieniłem?) ma donice z przodu..  rozpierdala tak samo jak mangowość z infy.
Ale poza tym niuansem reszta jest spoko, fajna bajkowa stylistyka którą .. no ..powiem..mogę polubić. Modele są mocno odjechane, ale tez o baaardzo ciekawych i odważnych projektach za co ogromnie cenie twórców, tutaj od razu rzuciła mi się w oczy banda:

dla mnie geniusz w czystej postaci, Jacob Lynch jest po prostu kapitalnym pomysłem, iluminated też mają ŚWIETNE modele, zło w czystej postaci! W ogóle podobają mi się Cthulistyczne delikatne motywy w tej grze ( np. senne koszmary i tym podobne )
Zasady
ponoć fajne, ale nie grałem więc się nie wypowiem. Ale potraktuje je jako plus (na wszelki wypadek :P), od wielu w realu słyszałem że są kapitalne, natomiast w necie czytałem że nie tak do końca i całość polega na robieniu combosów czego nie lubię :( wolę żeby każdy model był bardziej samodzielny i każdy mógł coś zdziałać ( coś chyba jak w infinity czy tam 40k )

na minus:
bez kości
jakbym chciał pograć w karciankę to bym MtG nie sprzedawał, po to gram w gry figurkowe żeby RZUCAĆ KOŚĆMI. jak ktoś mi tego nie daje to tak jakby sex był tylko do połowy :P
podejrzanie francuska nazwa
niby to hamerykanie i tylko trolują tą nazwą..ale ja i tak wolę się mieć na baczności :P
sami imienni
jak 2 poprzednie minusy nie były za duże tak ten dla mnie jest. Nie lubię bardzo z góry narzuconych bohaterów, ( dlatego nie przepadam za specialami w młotku ) wolę sam ich kształtować i sam ich tworzyć czy to z grą czy z jakąś większa kampanią. W mojej głowie ( teraz cytując samego siebie <ściska sutki> ze swojej pracy mgr. )  są moi wyimaginowani bohaterowie i ich światy.
A nie narzuceni mi z góry.
Niewiele jest band gdzie są tacy no nejmowi, a akurat te modele co mi się podobają to nie mają takich :(
pojebane realia
Świat jest trochę trudny do przełknięcia, to nie jest casual SF jak w infinity gdzie od razu wiadomo o co chodzi, tutaj nawet jak przeczytałem na stronie o tym świecie dalej nie wiem o co chodzi. Tu tak naprawdę jest wszystko wrzucone do jednego steam punkowego garnka, trochę horroru i grozy, trochę dzikiego zachodu, trochę azjatyckich mitów ( całe szczęście bez mangi się obeszło :P ) no kurwa wszystko ! są bandy stylizowane na striptizerki, żołnierzy 1 wojny, samurajów, zombie, no wszystko totalnie wymieszane i pojebane.
A ja nie dość że steam punka nie lubię. no może nie że nie lubię ale jakoś wybitnie mnie nie ciągnie. Mogę pooglądać czasem, nawet w komputer zagrać na chwilkę w taką grę w tej stylistyce ale tak wejść na dłużej i wsiąknąć w to swoją bandą i figurkami to bym nie umiał.. tak zupełnie się oddać, za bardzo pojebane i sam bym nie wiedział na czym stoję.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze warzone ressurection który ma same plusy ( świat, poza paroma wpadkami super modele, dobre zasady no rewelacja wszystko ) ale 1 zasadniczy minus.
To taki nie do końca skirmish, bo jak już chcesz pograć normalnie w tą grę to nagle ci się robi ilość modeli taka że i tak musisz z walizką dymać. a drugiego full scale bitewniaka nie szukam. Bo to jak 40k na mniejsze punkty. a to już mam i mi starczy. wystarczy że wystawie SM na 900 pkt i wyjdzie na to samo a nie muszę nic kupować.
Poza tym na razie u nas w klubie jest nierozruszany, jak ktoś zacznie w to grać i to nie 2 osoby tylko co najmniej 3 to ja też w to pewnie wchodzę. Poza skalą i poza tymi 2ma poprzednimi, Warzone wygrywa wiecie czym ?
SENTykurwaMENTEM. moja pierwsza taka gra. hlip hlip. nostalgłem.

Więc waham się teraz między infinity a malifaux. i ciągle nie mogę zdecydować, przeczytałem już kupę wątków na necie natomiast wszystkie są z przed co najmniej 2 lat jeszcze do poprzedniej edycji malifaux ( która moim zdaniem modelarsko stała średnio ) i poprzedniej ed. infy.  Więc ciężko mi wiarygodnie się do tego odnieść jak dane podane w tych tematach są trochę..zdezaktualizowane.
No ale i tak przeczytałem i coś tam wyniosłem.. chociaż jeszcze swojego zdania nie mam.

A wy co polecacie ? macie swojego faworyta ? może spróbujecie mnie przekonać albo zachęcić ? albo chociaż merytorycznie opowiedzieć o jednym i drugim systemie ?
Postaram się do początku września zdecydować.
dla tych którzy wezmą udział w bitwie modeli o miejsce na mojej półce przewidziana nagroda pieniężna 200 zł ( jak sobie ktoś sam zarobi :P )

wtorek, 26 sierpnia 2014

The Cannibal Warlords of Liberia

Po obejrzeniu tego dokumentu zmroziło mnie dokumentnie !
siedziałem przybity.. może nie przybity ale tak oderwany od rzeczywistości jak czasem macie po jakimś srogim chlaniu/ćpaniu dzień po :P albo po zobaczeniu jakiegoś mega wkrętnego filmu ( nie wiem ja chyba po hmmm.. lost highway byłem taki oderwany, a może the mechanic ? ) bądź spędzeniu całego wieczoru z jakąś strasznie wciągająca grą komputerową ( finałowa walka w epickim rpg ? )
Wyszedłem z pokoju i nie wiedziałem gdzie jestem, co się dzieje.
Potem obejrzałem jeszcze raz..w połowie przestałem bo nie miałem siły (psychicznie).
ale po spotkaniu z Liberią najbardziej w życiu cieszyłem się że jestem Polakiem. Nigdy chyba aż tak bardzo taka radość z tego powodu mnie nie rozpierała, znaczy zawsze byłem dumnym białym patriotą ale kurde balans! po zobaczeniu co tam się odpierdala miałem ochotę aż wyjść na dwór wyściskać lokalnego żula, przytulić się do wrednego sąsiada i dziękować osiedlowemu oprychowi że nie jest afrykańskim krwawym watażką. nawet do księdza chciałem iść się radować !! płakałem jak włączyłem potem na YT. Mazurka Dąbrowskiego ..płakałem jak nigdy...
tam się takie rzeczy dzieją że w WYIMAGINOWANYM mrocznym 41 millenium w którym chodzi o brutalność to jest pryszcz ja wam powiem.. w podroju ( no bo jak przetłumaczyć underhive ? ) planet kopców rządzonym przez gangi. na takiej np. Necromundzie to jest kraina spokoju, ładu, rozwoju, progresu, i bezpieczeństwa :)
powiem że nawet te opanowane przez chaos planety wydają się być bardziej ogarnięte porządkiem niż to co tam się dzieje.. prawdziwy chaos to jest w Afryce.. myślę nawet że Kultyści Mrocznych Potęg byli by zdruzgotani widzac co tam się dzieje, aż mam ochotę ten obrazek wrzucić z podpisem:
wow, co tam się odpierdala ? niezły hardkor

Ogólnie widzę że VICE robi dobre materiały, jeszcze ciekawy reportaż o lesie samobójców w Japonii, fajne, również polecam.
Ale teraz zapraszam na wycieczkę w sam środek piekła:

niedziela, 17 sierpnia 2014

MULTI MALTA



Tak, dobrze przeczytaliście, dzisiaj wpis na który dawno się napalałem czyli przewodnik po Malcie ( taka wyspa jest no nie ? ) wpis jest nie mojego autorstwa, natomiast po mojej redakcji i za zgodą ogólną autorów ( chyba :P ) ale przekazuje dokładnie to co i ja sam bym stwierdził. podpisuję się pod tym wszystkimi mackami!
wpis składa się z 2 części, maila pierwszego i 2giego ( 2 różnych autorów )
zapraszam do poczytania


"Byłem już wiele razy w Piasecznie. Dziś podczas mojej wizyty w tamtejszym skateparku doszedłem do wniosku, że muszę się z Tobą podzielić pewną refleksją.

Malta, piękna wyspa na środku Morza Śródziemnego. Przez wieki idealne miejsce do tego żeby sobie poruchać, arabowie gwałcili tam włoszki, włosi ruchali arabki, hiszpanie włoszki i arabki, grecy ruchali ten miks, który tam powstał, tylko turcy ruchali tam kozy, kozy już nikogo nie ruchały bo były na końcu łańcucha. Orgia wchuj, plus wino do tego.

W zasadzie czego więcej chcieć? Jest ładnie, można poruchać, słońce świeci, idylla kurwa.
Do czasu. Europa się uspokoiła wojny się skończyły, a w zasadzie to nie wojny się skończyły tylko wszyscy kurwa zorientowali się, że Matla to jebana kupa kamieni na środku morza i chuj tam jest. Od końca XVII wieku nikt już tam nie prowadził wojen, najazdów ani wypadów celem poruchania sobie.

Kiedy Imperium Brytyjskie "podbiło" Maltę na początku XX wieku już niczego nie ruchali. Przez 200 lat maltańczycy których nikt już nie chciał najechać, ruchali swoje córki, kuzynki, matki, ciotki, siostry i braci. Efekt był taki, że nawet Brytole, którzy wyruchali 50% narodów tej planety i wiele krajów ma swój dzień niepodległości dzięki nim, nie chcieli wsadzać w nic kutasa na Malcie. Malta, która miała zawsze przypływ świeżych genów stała się mekką chowu wsobnego.

Efekt tego jest prosty, Maltańczycy są oficjalnie najbrzydszym narodem europy, najbardziej powykrzywiane mordy na półkuli północnej. Wielki naród maltański wydał na świat zero noblistów, zero genialnych pisarzy, zero matematyków, zero naukowców. Na Maltę jedzie się raz, bo jednak kurwa wakacje zagraniczne ciepło i woda ale wraca się ze zniesmaczeniem i obrzydzeniem. Na zdjęciach z wakacji na Malcie nigdy nie ma lokalesów bo jednak chodzi o lajki a za taką fotę, to tylko można zostać wyjebanym ze znajomych.

Malta teraz znana jest z dwóch rzeczy. Mówię absolutnie serio. Z tego, że ptaki, które lecą do Afryki zatrzymują się tam na kimanie, (taki mają postój bociany, czaple z lasu i inne kaczki z jezior) oraz z tego, że jest tam wchuj tania ropa, więc wszystkie statki tankują tam do pełna (90% dochodu rocznego Malty, pozostałe 10% to jednorazowa turystyka).

Zwyrodnialcy z Malty mają też takie narodowe hobby, strzelanie do ptaków. Co można robić na tej stercie kamieni otoczonej słoną wodą jak się nie rucha swojej siostry albo córki? Napierdalać z dwurury do odpoczywających pod długim i wyczerpującym locie bocianów, kaczek i czapli, proste! Skurwysyny mordują kawał populacji bo takie mają hobby. No ale spoko to nie ich wina, nikt ich nie chce ruchać muszą jebani jakoś odreagować. Napisałem już pies ich jebał ale musiałem to skasować, bo gdyby tak było to mieliby lekko świeższe geny, więc nie, nie jebał ich pies nawet, ich stary ich jebał. Stary ich rucha więc strzelają do bocianów, taka akcja.

No dobra myślisz sobie pewnie, że kurwa miało być o Piasecznie a ja Ci tutaj sprzedaje jakąś historię z dupy o ptakach i gwałtach 600 lat temu. Nic kurwa bardziej mylnego. Piaseczno to właśnie taka wyspa. Piaseczno to polska Malta. Pyski tak straszne, że szczypię w oczy od samego widoku. Cielska tych ludzi trochę jak z horroru trochę jak z groteski. Za krótkie szyje, garby, palce u rąk jak gałęzie. Myślę że tam budzi się szatan. Myślę, że to może być miejsce jakiegoś mrocznego kultu. Wszyscy spotykają się w Tesco.

To jedyne miejsce oprócz Malty, które znam, do którego jak pojadę to wiem, że zobaczę kogoś kto będzie miał taką mordę, że trochę się wystraszę, trochę roześmieje, trochę mi będzie żal a trochę głupio. To nie tylko moja obserwacja ale też drugiego Michała.

To jedyne miejsce w którym ktoś chciał mi dopierdolić za to że mam rolki i to dwa razy niezależnie. Mówię serio kurwa nie koloryzuje nie ściemniam. Myślę, że to takie lokalne piaseczyńskie hobby. Rolki to ich bocian.

Chcesz się poczuć jak na Malcie, wpadnij kiedyś do Piaseczna, nie zapomnij zrobić zdjęcia swoich stóp i wpierdolić na fejsa żeby pokazać jakich luksusów doświadczasz.


Przeczytałem. Byłem w piekle. Byłem tam na serio. Znaczy... kurwa nawet nie wiem gdzie jest Piaseczno na dobrą sprawę... ale byłem na Malcie.

Na rany Chrystusa... to był gruby trip... ale nie taki, jak na filmach o nastolatkach, czy teledyskach z Murzynami gdzie jest dużo koksu i ludzie poznają miłości swojego życia i są na najgrubszym melo ever.

No... not even fuckin' close to that.

Ale od początku:

Pamiętam dobrze co powiedziałem, przed odlotem.

"Mam nadzieję, że będzie tam dużo starych ludzi, żeby już mnie nikt nie wkurwiał. Żeby tam się nic nie działo. Żeby absolutnie NIC się nie działo, bo wtedy jest szansa, że się nie zjebie. Żeby nikt mi nie przypominał, o chujowej pracy, o laskach, które mnie friendzonują, o lapsach którzy je dymają, o mojej starej i o tym wiecznym weltszmercu, z którym wstaje rano, sam już nie wiedząc czy to mój naturalny stan czy nie."

Kumpel ( chodzi o mnie. grobo ) : "Mi stykną palmy."

No i doigrałem się.

TO był jakiś park geriatryczny, plaże, (których i tak jest mało, żeby utrudnić atak na te wyspy) były po prostu puste.

Puste.

"Why Maćku?" Zapytacie rozbawieni

Bo słońce zabija starych ludzi szybciej niż NFZ.

Idziemy do kasyna. Pusto. Obok kasyna klub z BINGO. Pełen, wypełniony po brzegi.

Starzy ludzie tańczą.

Starzy ludzie grają w bule.

Starzy ludzie tu, starzy ludzie tam.

Starzy ludzie sprzątają mój pokój.

Starzy ludzie sprzedają mi papierosy.

Stary człowiek o wyglądzie Macierewicza, jeździ z wózkiem śniadaniowym, by raczyć mnie herbatą. Ten mnie akurat uspokajał. Lubiłem tą wizję, że Macierewicz przestał podpierdalać naszych starych ludzi do buntu przeciwko obecnej władzy i gdzieś ustatkował się z resztą starych ludzi.

Poza Macierewiczem, spotkałem maltański odpowiednik Korwina w autobusie. Strasznie zmęczony stary człowiek. Moje serce krzepło, na myśl, że również Janusz przestał się wygłupiać i dołączył do reszty starych ludzi na tej pięknej, jakże kurwa pięknej wyspie. Materiał zdjęciowy poniżej

<--Krul

Podchodziłem do tego ze spokojem. Wymyślaliśmy jakieś słabe żarty, chillując na plaży, oddając się lekturze książek i zapominając o tej chujni we Wrooclynie.

Ulubiony aktor na Malcie? Gary Oldman.

-Gdzie byłeś na wakacjach?
-Na Malcie. Ze starymi.
-Ze swoimi starymi?
-Ocipiałeś?

Nevermind.

Palmy też były.

No nic, są palmy, więc wdrażamy plan B: "to chociaż przepieprzymy to nasze EURO na upodlenie się alkoholem". Nic z tego. Knajpy zamykają o 23.00 bo starzy ludzie idą spać wcześnie. W końcu rano trzeba wstać, żeby być starym człowiekiem od świtu.

Mieliśmy sporo materiału do filmu, którego roboczy tytuł brzmiał: "To nie jest kraj dla młodych ludzi.", aby oddać należny hołd braciom Coen.

Czemu porzuciłem ten smutny projekt? Ostatniego dnia... przed odlotem, znaleźliśmy miejsce wiecznego melanżu. Nie chcę nawet o tym mówić, bo łza mi cieknie po policzku jak sobie przypominam tych wszystkich młodych rozbawionych ludzi. Ale idea była zacna, trochę Blair Witch Project, ale bez ściemy bo wiedźmy nie ma, a starych ludzi jest w chuj. No i palmy. Palmy tez były.


wtorek, 12 sierpnia 2014

NiuCon SruKon

Tytułem wstępu powiem że ostatni raz dałem się nabrać na zlot fanów chińskich bajek.
Myślałem że przez to że umieszczą nas w 2 budynku będzie trochę inaczej, będziemy obok wystawców planszówek ( normalnych ) itp. ale nie..
organizacja leżała, nikt nic nie wiedział. A jak wiedział to i tak nie powiedział.
Za ochronę robili kinderkomandosi ( 15 może 16 letni fani ASG biegający w mega upale w pełnym rynsztunku z karabinami na plastikowe kulki - lans) którzy jak autochtoni z trójkąta ( dla nie wrocławian, trójkąt bermudzki to potoczna nazwa na pewien rejon, i nazwa bardzo trafna, swego czasu wchodząc tam po zmroku po prostu się znikało) przyszli, pierwsi uciekli, a potem opowiadali jak by to ich nie zastrzelili ze swoich m-16 czy tam cokolwiek ( wybuchłem wtedy takim śmiechem że myślałem że się zśikam ) oczywiście ja/my też pokazaliśmy się od strony prawdziwych internetowych wojowników i tacy malutcy byliśmy o . ale w internecie to byśmy pojechali tych dresów  XD
no nvm. ja za chińskie bajki bić się nie będę, zresztą sam tych mangowców bym zalał betonem. ( moje nowe hobby ) Ale z 2 strony taki zlot to raj dla księdza ! setki, tysiące laseczek ( i to takich wiecie, gimbaza max licbaza) poubieranych w obcisłe wdzianka, czasem w samej bieliźnie z perukami różowymi czy kocimi uszkami które przechadzają się po korytarzach... stawiam je na 2 miejscu zaraz za kucpannami ( 16 letnimi metalówami ) dlatego niżej bo z tymi ubierającymi się na czarno od biedy o muzie pogadam, a tymi od chińskich bajek o niczym :P
Te z kocimi uszkami lizały się jak młode kocięta na przywitanie O_o
chodziły też dziewczyny z tabliczkami free hugs.. ale garstka nie kobiet ( no nie powiem że to byli faceci ) która tam była nie chciała się nawet do nich przytulać, taki z nich unisexy i asexualiści. więc tulały się same. Te "samce" też były srogie, czasami nawet nie potrafiłem rozróżnić co to ma w majtkach ( prawie jak na tajskich filmach porno :P ) a czasem nie chciałem wiedzieć, grunt że ci goście czasem ze sobą..teges..albo robili to specjalnie albo sami tez nie wiedzieli że ich obiekt westchnień to też facet, i te konwentowe śluby...
tak czy siak most awkward boner...
Pamiętam że proponowałem wszystkim LARPA Hentai (który ponoć naprawde gdzieś tam był :( ) XD nawet jedna była zainteresowana, ale tak mnie to zbiło z pantałyku że sobie poszedłem. Walki w kisielu też były, oczywiście zjebałem i nie poszedłem tego oglądać/brac udziału tylko turlałem kostkami po stole w przyjacielskiej rozgrywce ( CAL ODE MNIE DZIWKO !!! A ZA CO KURWA MASZ TEN PRZERZUT !! NIE SIĘGNIESZ SZARŻY ! NIE DOJEDZIESZ I CHUJ ! - no bo tak wygląda życie w sensie gra :P ) Ogólnie całość tam to było takie trochę gimnazjum trochę gay parade.
Ale pomijając dziwnych ludzi i organizację ( to znaczy że nas, wystawców traktowali jak takie samo bydło które tam się kręci, nawet kubeczka nie dostaliśmy a ostatniego dnia mnie jeszcze wyjebali z konwentu.. i to banda dzieciaków, którzy łącznie może byli w moim wieku ;_;  no po prostu głosem narratora z unreal tournament HUMILATION ! )
ale wracając do samych rozgrywek, myślę że wyszło spoko :P
2 duże stoły pokazowe, jeden dżungla lustrii ( albo planeta Catachan ) i pustynie Khemri ( albo planeta Tallarn ) i 2 duże bitwy, jedna w WFB, druga w 40k ( moi Adeptus Astartes wspieranie przez Siostry Bitwy ( chociaż bardziej to siostry bitwy wspierane przez Astartes, bo to one odwaliły większość roboty o dziwo ! ) kontra Horda Marines Zarazy. Desperacki Last Stand Imperium zamienił się w Spektakularne Zwycięstwo :) ( nigdy nie lekceważcie bloba sisterek z modlitwami :P )
mniejsze stoły tzw. introgamingowe, do nauki gier, też młotki +infantility i chyba było malifauxpass.
Potem było tak dużo chętnych że 2 dnia już mega bitew nie było i tylko gry do nauki robiliśmy.
Mieliśmy przebraną panią komisarz ( odgłos świstu bata ) ale nie mam zdjęć :( i Wikinga ( też nie mam zdjęć ) wszystkim z poza bardzo się podobało, chociaż w większości cena zabawy ich odstraszała. a czasami byli tak ciśi i mrukliwi i w ogóle przepraszali że żyją że po 45 minutach gry ja nawet nie wiem czy im się podobało czy nie.
I to uczucie kiedy wszyscy do ciebie mówią per pan.. nawet ta urocze laseczki, kurde no sprawiały że czułem się jak ksiądz, albo bardziej jak ich ojciec :/ a nie chciałem...

Konwent ogólnie spoko zabawa ( chociaż i tak wolę Death Metalowe koncerty :P ), fajnie i w ogóle i na dni fantastyki jak najbardziej się piszę, ale żadnych łibusów czy jak to się ich zwie.no more manga

żeby nie przedłużać tutaj filmik:

piątek, 8 sierpnia 2014

NiuCon 2014

Dzisiaj mało czasu na pisanie ( wczoraj jeszcze kolejna wędrówka na Świętą Górę - Ślężę, bardzo wyczerpująca ) a  teraz właśnie wychodzę na ten konwent niucon, pomyślicie sobie :
'wolololo, grobo został nowołibusem, czo ten grobo to ja nawet nie...'
Ale nic bardziej mylnego, toczę się tam razem ze swoim klubem TW. ( już nawet sexi koszulkę mam imienną, niestety gimnastiorek nie było ( pozdro bubu :P ) i będziemy zachęcać ludzi do wkręcenia się w plastiokoludkowe hobby. Gry pokazowe, duże ładne stoły, dużo ładnych modeli, nauki grania, różne systemy ( od młotków przez infinity na malifaux skończywszy ) nauki malowania itp.
Będziemy w innym budynku niż te przebierańce i pojeby. Całe szczęście bo na chińszczyznę ( poza kopiami zapasowymi :P )  jestem uczulony i kichał bym bez przerwy. a tak może jakoś przeżyję.
Wszystkich chętnych zapraszam do odwiedzenia samego konwentu
http://niucon.pl/

Znaczy anime olejcie i wpadajcie od razu na bitewniaki i planszówki ( obok ekipa od board games się rozstawie, multum gier do pogrania, turnieje, konkursy itp )

Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie, pierwszy raz na takim czymś będę od 2 strony, ale liczę na ogarnięcie pozostałych :P

Autografów nie rozdaję. chyba że na cyckach.

W poniedziałek dopiero kupię dex wilków, ale ciągle się poję co tam zastanę, na pewno zrobię wideoprezentację.


środa, 6 sierpnia 2014

Było morze, w morzu kołek..

A tym kołkiem byłem ja !
Wiem że miałem pisać 3ciego no ale teoria swoje a praktyka swoje, jak już się ostatnio dowiedziałem w kontekście innych rzeczy.
Od dawna nie byłem nad naszym morzem, ostatni raz chyba ze 3 lata temu a to i tak tylko na parę godzin ze znajomymi, popijając piwo w fajnym towarzystwie to pewnie nawet w Wałbrzychu by mi się podobało..no dobra może nie w Wałbrzychu ale na polu minowym Afganistanu było by już fajnie. W Wałbrzychu nigdy nie będzie fajnie :P
A teraz pierwszy taki wyjazd klasyczny z plażowaniem itp.

Co muszę stwierdzić od razu:

Polskie morze jest chujowe, nic dodać nic ująć, przegrywa rywalizację z morzem Śródziemnym.
Nad Bałtykiem jest zimno ( no może mrozów nie było ale wieje od morza tak konkretnie że wyziębić się idzie a 2 dni burza i chodzenie po mieście w bluzie, ktoś wyobraża sobie w lipcu pogodę na bluze z kapturem w Grecji ? no właśnie ) plaże są krótkie i oddzielone pasmem wydm, zapomnijcie o restauracjach nad brzegiem morza, czy stolikach pod parasolką i drinki z palemką na samej plaży.
Morze ma temperaturę trupa, a w zasadzie zimniejszą, trup ma temperaturę pokojową czyli na słońcu miałby i 34 stopnie a morze miało 19. Wykręca palce i wysysa duszę ! Brudne jak moje myśli i pełne meduz, może i nie parzą jak te w morzu czerwonym ( tam raz o mało nie zemdlałem tak mnie zmasakrował jeden glut ) ale nie są przyjemne. Nie ma palm ( a moja dewiza jest taka że jak jedziesz gdzieś na wakacje to tylko do kraju który ma palmy ;) )
Ale najgorsze w tym wszystkim są bandy januszów.
Ja wiem, za gramanicą też pewnie są, ale cebulaków jest mniej a zagranicznych januszów nie rozumiem i tak mnie nie wkurwiają.
Natomiast jestem uczulony na grubych gości z wąsem popijająych browara za browarem, dookoła stadko bachorów a wszyscy zachowują się jakby sami byli na świecie. Aha i nie wiedzieć czemu zawsze są ze ślunska! dostaje wysypki i kicham jak przebywam koło takich ludzi. Jeżeli kiedykolwiek się taki stanę, zastrzelcie mnie...
A żeby tego było mało reszta ludzi to staruchy i downy ( wszędzie sanatoria i prowadzenie tzw. talasoterapii że niby jak pospacerujesz plażą to będziesz mniej downem - yea right. Najgorzej że lokum miałem właśnie w takim ośrodku ( herp derp ) i jak ostatniego dnia urządzali dyskotekę to kilka osób mnie zachęcało wbijał i poznaj jakieś dziewczyny - srsl ? w maćkach z klanu i grannies nie gustuję :/ no ale to takie przegrywowe klimaty w moim stylu :P ). zwykli ludzie przemykają się bocznymi uliczkami i siedzą swoich domach.. albo zostali zjedzeni przez tych creepoli którzy zajmują miasto. trochę jak u Lovecrafta w Insmouth :P
W mieście/ kurorcie podobnie, tacy sami kręcą się po ulicach, wszędzie taki sam kicz i odpust ( no ale o to się nie czepiam, jakbym tam mieszkał pewnie sam otworzył bym budę z wata cukrową żeby hajs zarabiać na tych bachorach ) ale problem taki że o 22 gasimy światło i zamykamy wszystko. Gdzie coś takiego wyobrażacie sobie np. we Włoszech ? tam o 22 zaczyna się życie .. otwierają się knajpy restauracje, pełno ludzi, zabawa, gwarno, radosna atmosfera się udziela. Ale nie..tutaj o 22 idziemy spać i chuj. Jedno co mi się podobało na biznes to twisted chip czy tam crazy chip. dla mnie geniusz na miarę przedsiębiorstwa roku ! widzę wszyscy chodzą z taką wielką zakręconą jak spirala frytką na patyku i patrzę że o różnych smakach.. kurde me wants!! chuj że same dzieci w kolejce i tylko ja duży..ale muszę spróbować.. i co ? koleś bierze ziemniaka.. taki nie za duży nie za mały.. nawet nie do końca obrany.. sadzą na taką maszynkę która robi bzzzzzzyyyytt i obkraja go w spiralkę, wsadza to na patyk i daje do oleju.. potem pyta jaki smak..mówię że ziołowy..posypuje posypką o takim smaku daje serwetę i mówi.. 7 zł.
7 KURWA ZŁOTYCH ZA ZIEMNIAKA ?? interes życia !
Łotysze byli by wniebowzięci.. a może i nie bo przecież wiadomo że ni ma zimnioka.. i to tylko halucynacja z niedożywienia...

Zdecydowanie powinniśmy chwalić się górami bo mamy je naprawdę ładne, a morze.. hmm.. no dobrze że jest..nie wszyscy mają ( pozdro dla pepików i madziarów ;) ) no ale szału nie robi.. chociaż pełno Niemców przyjeżdża .. morze to samo co u nich a taniej, i jeszcze wszyscy dookoła nich skaczą.. bo o "jeżu niemiec przyjechał na pewno sra hajsem"
Natomiast z plusów, ryby morskie są super, nigdy nie lubiłem tego wodnego paskudztwa i wszystkie te z rzek i jezior to bym potopił bo smakuje to jak mokry chleb wytaplany w mule.  Za to morskie.. super!
no i nasze morze ma coś czego próżno szukać w cieplejszych akwenach. Niesamowitą melancholijną i wręcz romantyczną atmosferę.. zachód słońca nad falochronem i spacery wzdłuż wydm.. "bootiful"
Daje do myślenia. Taka wędrówka wewnątrz siebie.
Z pewną książką pod pachą wprawia w bardzo.. magiczny nastrój :3
Ew. Audiobook MORTARION`S HEART ( swoją drogą fajny, aż przez chwilę chciałem zacząć GK zbierać.. ale potem napiłem się wody i mi przeszło :P )na walkmanie i spacery po plaży wieczorami też spoko. Grobo poleca.

W piątek czy tam sobotę premiera wilków, w poniedziałek pewnie kupię codex to zrobię first look na wideło.
Ale póki co jestem pełen obaw.. ale nie chce krakać.. może coś z niego wyjdzie. jak nie to gram waniliowymi i hooy :P