piątek, 31 sierpnia 2018

Flames of War - przymiarki przed turniejem

Cześć.
Dzisiaj szybki wpis (zależy mi żeby jeszcze zdążyć w sierpniu, żeby było że 4 posty miesięcznie :P)
Z manewrów przed wojną światów w październiku (mamy zamiar się tam wybrać na FoW)

Sparring z igorem.

Ja grałem niemiecką zupą (można przenieść to określenie z warhammera 40k do fowa :P )
czyli Kampfgruppe Berlin a tam wszystko
dowództwo
Pluton SS w sdkfz`ach ( MG / pancerfaust )                   (fearles / veteran )
Pluton SS bez samochodów ( MG / pancerfaust )          (fearles / veteran )
Pluton Fallschirmjager ( MG / pancerfaust )                   (fearles / trained )
grupa ochotników z Hitlerjugend (tylko panzerfausty )  ( fearles / conscript )
Bateria PaK 40 (2 sztuki )                                                ( confident / veteran )
Bateria PaK 40 ( 3 sztuki )                                               ( confident / veteran )
Bateria Flak 36 8.8 cm ( 2 sztuki )                                   ( reluctant / trained )
Bateria Nebelwerferów 15cm ( 3 sztuki )                         ( confident / veteran )
   
czyli jest mnie dużo ( jak n niemców ) mam odpowiedź na wszystko:
na czołgi: ( cała piechota ma panzerfausty a harcerze na dopalaczach moga strzelac po ruchu ! )
na piechotę ( KaEmy i placki, a w zasadzie kwadraty z artylerii :P )
na samoloty ( 8.8 są jak nazwa wskazuje Flugabwehrkanone )
na nudę ( lawowe podstawki :P )

Igor grał na rozpisce z Bridge at Remagen
506 dywizja czołgów ciężkich

1 x Koningstiger jako HQ
1 x Koningstiger
3 x Tiger
Pluton Panzergrenadierów ( rifle / panzerfaust )
bateria Nebelwerfertów 15 cm ( 6 sztuk )

wszystko reluctant / weteran.
działa reluctant  / trained

Gramy misję Bridgehead. ja się bronie wystawiam się zbity na środku swojej połowy ( bo tak muszę ) pilnując 2 znaczników które przeciwnik musi zając. mam część rzeczy w rezerwach, ale za to natychmiastowych.
no i jedne PaKi (większe) w zasadzce  - klasyka.
Przeciwnik zaczyna, pruje przed siebie czołgami i zaskaująco szybko jest już blisko mnie (blitz, dash i nawet slow tank jest już koło mnie )
na początku coś tam postrzelał, ale bez sukcesów, za to ja tak samo, albo był za daleko albo miałem zablokowaną linię strzału górką.




Ciężkie czołgi zajeżdżają mnie od strony miasteczka.
Te dwie puste podstawki to 8.8 nie sklejone jeszcze :P


Na początku myślałem że może być nieciekawie, kilka ciężkich czołgów tuz koło mnie, na tyle blisko żeby mnie wystrzelac i szybko wjechać na znacznik a na tyle daleko żebym ich z pancerfaustów nie wystrzelał i nie zaszarżował bezpiecznie a i pochowane na tyle żeby ciężko było do nich strzelić.
Do tego deszcze rakiet lał się z nieba, wykurzając moją piechote z ukryć. kurde faja not cool.





Ale Igorek przełamał impas szarżując tygrysem królewskim na moje działa PaK40. Overwatch czy jak to tutaj się nazywa, defensive fire, na boczny pancerz, przebity, rozwalony, papa. niedojechał. oczywiście w kolejnej turze te działa już giną. ale 150 pkt ściągnęło 300 pkt :D spłacili się dwa razy.
dla mnie to tylko 2 działa z wielu, a dla niego strata 1 z 5 czołgów boli :P

Potem doszarżował te działa tygrysami i zniszczył ale przez to podjechał na tyle blisko że już mogłem ruszyć z odsieczą ( troszkę za późno ale nie było źle )
Zaskakująco nie udała mi się szarża na jego tygrysy dużym oddziałem piechoty, ale plan był kurwa idealny, zrzuciłem zasłonę dymna z nebli, żeby niczym jak w filmie akcji wybiegł z dymu i wrzucił granaty przez włazy do czołgów które nie zdazyły zareagować.
Dym daje -1 do trafienia wroga. igor trafia mnie na 5tkach, ma raptem pare czołgów. musi mieć 5 trafien żeby mnie przygwoździć ogniem ( szarża się nie udaje )
no i rzuca:

 a miało być tak pięknie.

Ale pocieszenie że już później rzuty mu tak nie idą.
przychodzą moje rezerwy i wjeżdża oddział piechoty zmechanizowanej, niestety z narożnika który zastawił swoją piechotą. słabo że ma panzerfausty a moje półciężarówki mają grubość blachy mniej więcej jak Ford Kuga (może o 05. mm mniej ) :P
skończyło się nieudaną szarżą z defensive fire. Ale w swojej turze nie udało mu się mnie wystrzelać (nie wiem jak ale nie zrobił tego) szarzuje mnie ale z kolei on ginie cały, zupełnie cały do zera w defensive fire. nie dobiega nikt, sam but toczy się pod nogi moich żołnierzy.
W zasadzie wtedy sprawa już była przesądzona. Zrobiłem mu kanapkę. w środku parę dużych kotów dookoła pełno piechoty z pancerfaustami.


  No i jeszcze jak widzicie koło domku z czerwonym dachem wszedł z zasadzki pluton 3 x PaK40 i przestrzelił na bok oba tygrysy. igorowi nie został już żaden bazowy pluton więc kompania nie była in good spirit czyli automatycznie oblewa morale i ucieka.

Wrażenia.
Super mi się gra piechotą :D

Neble trochę mnie rozczarowały ale za te punkty nie mam co narzekać poza tym lepiej mieć niż nie mieć i potem płakać. najtańsza arta z opcją zasłony dymnej, moździerze 8cm mają chujowy zasięg a te 12cm sa drogie jak szlak.

Weterańska piechota z panzerfaustami jest ekstra. naprawde uniwersalna, i postrzela z karabinów maszynowych po piechocie, i czołg rozwali w szarży i w budynku się skampi i będzie bronić znacznika.
A transportery w razie czego dają mobilnośc.
Hitlerjugend nie zrobili nic, ale zaskoczony jestem że nie zginęli. wuut. ziomki których trafia się na 2+ nie zginęli !
Flak 8.8 cm wystaiwłem z dupy, bo koło górki którą zasłaniałem sobie całe pole widzenia. ani razu nie strzeliły :/ ale były tanie jak barszcz więc nie płakałem.

Tygrys II jest niezły. 16 pancerza z przodu to nie przelewki na dobrą sprawę móg wyjechac jolo do mnie stać między 13 a 16 calem i nakurwiać ( bliżej niż 16" zeby nie było kar za daleki zasięg a dalej niż 13" żebym nie podszedł 8" i nie zaszarżował go na 4" )
stać na środku i nakurwiać nie miałem absolutnie nic co przebije go od frontu.
w ogóle nie wiem czy w tej grze jest jakiekolwiek działo zdolne przebić ten pancerz od frontu :P

Zwykłe tygrysy już szału nie robiły. może na piechotę bez ręcznej broni przeciwpancernej to tak, szarżuje ich a oni nie są w stanie mu nic zrobić.
Problem w tym że już w poprzedniej edycji piechota bez pancerfaustów / bazook / PIATów wyginęła :P
fajnie że sa weterańskie ale nie przkeonuje mnie morale na 5+ oczywiście igor zdawał wszystko jak porąbany. załoga uciekła z czołgu ? mam rzucić 5+ żeby ochłonęli i chcieli walczyć dalej spoko. rzuca 6.. i tak za każdym razem :/

ogólnie aż mam ochotę ruskim blobem piechoty zagrać .. no dobra może nie aż tak ale poszukam sobie jakieś niemieckiej rozpiski gdzie są największe plutony piechoty ( niemcy trochę cierpią że mają chyba ze wszystkich nacji najmniejsze, amerykanie też mają bardzo małe ale zawsze mogą wziąć moździerz i bazookę do plutonu, tutaj średnio z dodatkami )

Tak czy siak ciesze się że zagraliśmny, że wygrałem :P że zdążyłem napisać posta przed wrześniem i teraz go tylko edytuję i że piszę nie tylko o herezji :)

pozdro i do sklikania !

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

HORUS HRESY akt VII


Cześć

Dzisiaj wracamy do herezji ! Napisze wrażenia z rozegrania dość sporej gry. Parówka po 4k na stronę (2x2000pkt kontra 2 x 2000pkt żeby było jaśniej)
Strony konfliktu i od razu z grubsza opisane rozpiski :

JA: Death guard (zdradzieccy RoW: The Reaping), Mistrz Durak Rask, kapelan, duży oddział piechoty.. na .. piechotę :p jeden oddział taktyczny w rhino, oddział ciężkiego wsparcia z wyrzutniami rakiet, moździerze (quad launcher) z phosphexem, Deredeo dreadnought. Land raider proteusz (ten malusi) z grave wardenami.
Aegis

SKUZMAN: Thousand Sons (zdradzieccy, RoW;Guard of the Crimson King)
Magnus, 2 x sekhmeci. Khenentai blades w landku, fire raptor, 2 x javelin przeciwpancerny.

Kontra:

IRON WARRIORS (w sumie też zdradzieccy, RoW: sacrifical offering) 2 x duże inducted levy (cholera mam problem z przetłumaczeniem tego na polski.. powszechni poborowi ? siłą wcieleni ? no mniejsza)  rapiery z multilaserami i szef gwardii. W outflanku miał 2 x contemptor cortus, leviathan siege dreadnought, command w rhino, 2 x taktyk w rhino
Bunkier

RAVEN GUARD (lojalni, tutaj się mało znam, ale na jakimś swoim specjalnym RoWie) special ich, konsul, 2 x taktyuki w rhino, 2x2 rapiery z gravitonem. Seekerzy, mor deynath, dark fury i lightning strike fighter.

MISJA:
Tide of Carnage (musimy zajmować strefy, za swój deploy mamy 3 pkt. Za ziemię niczyją 5pkt za strefę przeciwnika 7 pkt. )

ROZSTAWIENIE: serach and destroy (ćwiartki)

Sojusz DG/TS (zwany dalej złymi) wygrywa rzut na wybór strony i zaczynanie, rozstawiamy się. Magnus i sekmeci do rezerw. Raven guard w ifiltracji na obu ćwiartkach. Gwardziści skupieni dookoła bunkra, reszta za ruinką.

Ja wylosowałem fajny warlord trait z podręcznikowych – night fight jeśli chcę a moje jednostki mają night vision.. przyznam że uratowało mi to dupę. Cover 3+ za barykadami ! super.
Czary bez szału. W sumie termosy rzucały na telekinezę (bo jako ten kult dostawały który korzysta z telekinezy dostawały +1 do inva :D ) w sumie warp speed na khenentai (spoko, ale mógł być iron arm) magnus kulał na piromancję.. w sumie dzięki jego specjalnej zdolności obojętnie co wykula i tak będzie zajebiście (podbija siłę czaru o 2k6 aż do siły D )

A więc piła w grze !
Przyznam że robotę zrobił mi night fight. Serio. W turze przeciwnika miałem o 1 lepszy cover dzięki zasadom walki w nocy. ( schowany za rozstawionym Aegis efence line miałem 3+ :D w głupim gruzowisku miałem 4+ to zdecydowanie uratowało mi tyłek.
W naszej turze spada magnus. Z jednymi terminatorami i wylatuje fire raptor.
Coś tam poszczelamy, magnus raptor i deredeo skupiają się na zachodniej flance ( bunkier z rapierami / autocanony na dachu i rapiery z gravami w rogu ) ja z drugiej strony walę i pestkuje po tych niewydarzonych wronach, spadają dość łatwo (misiek ma takie super rzuty) ale zawsze zostaje a to jeden ziomek a to 2 z oddziału (ciekawostka i do końca gry ci pojedynczy marines przeżyją ) zabijam najpierw trochę z shatterów a potem z phosphexów 21 kultystów :D (12 placków to jednak jest stalmoc ! ) ale zdaje liderkę i prawie drugie tyle dalej na mnie sunie.
W turze przeciwnika wchodzą im chyba wszystkie rezerwy, widykatory z zachodu ( na ślicznie w kółeczko ustawionego Magnusa z termosami ) reszta mnie męczyć od wschodu.
Lightning ściąga raptora i nawet się przy tym nie poci. Więc tyle se raptor postrzelał…
Niestety tak dupiato byłem wystawiony że byłem poza zasięgiem strzelania interceptora.
Kultyści wszarżowują w Magnusa z termosami poprawiają 2 dark fury (trzy zginęły od rakietek z deredeo) nie zrobią nic i umrą. Kultyści za to zabiją coś więcej.
Chociaż tak naprawdę siekę z tych termosów zrobiły rapiery, masakra.. 18 linkowanych strzałów z S6 to jest takie pestkowanie że nie ma mocnych. Zabiły 2 termosy i nabiły 2 woundy na magnusie.
Lewiatan zabija w strzelaniu całych 3 obsługantów rapierów ale rzucam 12 na morale a potem tyle samo na uciekanie. Nie wiem, liczy się że ich zabił ? w sumie nie zabił ale zrobił OOA (out of action)





W naszej turze wlatuje javelin ale nie rozwala windyka (w slangu powiem że sprzedaje mu szejka) kultyści zgarniają z bolterów landek TSów zawraca wspomóc moją flankę. Mój landek stoi na środku i rozdaje baty.
MAGNUS teraz robi fikumiku i pokazuje jak się bawią na Prospero i rzuca gate of inifinity i wyciąga się z walki na róg stołu koło rapierów i bunkra (razem z 1 termosem który przeżył ) kultyści zgarniają wiadra pestek i umierają. Magnus na tym nie skończył i zapindala resztę mocy psionicznych a to fireballa z piromancji którego podbija do siły D ( siła DESTROYER to więcej niż 10 ) ale i rozwala rapiery, i takie tam jakieś inne czary rzuca i robi cuda. Całkiem skutecznie moim zdaniem. Choć sam został na 2 ranach.
Mój większy oddział taktyczny ustawia się żeby przyjąć szturm z boku.

W jego turze rajnosy podjeżdżają dredy podchodzą i strzelają, schodzi mi połowa oddziałów ciężkich broni. Lightning wbija jednego hull pointa na moim land raiderze ( i to chyba jedyne obrażenie jakie dostanie :D ) rapiery z multilaserami ciągle sieją śmierć i zniszczenie. Zabiły chyba mój mniejszy oddział taktyczny.


W naszej turze zwrotka deredeo strzela do lightninga ale ten jinkuje i przeżywa.
Magnus morduje ostatni rapier i chyba znowu „fireball” na bunkier. Ale odporne to gówno jest..
Ja robię szarżę dużym oddziałem taktycznym na contemptora (fist, młotek, meltabomba i tank hunter na oddziale, mam spore szanse)
Skuzman za to robi też niezły numer, Khenetai occult blades wysiadają z landka rzucają na siebie warp speed i szarzują na 2 oddziały taktyczne iron warriorsów.
1 atak bazowo, 1 za dwie bronie (mają parę force swordów) 3 ataki z warp speeda i 2 ataki za zasadę mindsong of blades (bo jest ich przynajmniej 9) wow… 7 ataków z jednego wojownika a to i tak bez bonusu za szarżę. (disordered charge) 2 oddziały wroga topnieją jak serek liliput w hucie Katowice. Natomiast póki co i tak jeszcze się nie spłacili. I się nie spłacą bo w swojej turze wpadnie w nich drugi contemptor (jednego ja zniszczyłem) zabije 3. Oni nie mają jak go zranić przegrają, nie zdadzą rzutu na morale, drednot ich dogoni i zniszczy.
Super unit, ale tylko na power armoury.
W swojej turze strzelam do lewego ale jakoś tak bez szału, coś tam próbuję. Koniec końców szarżuję go resztą oddziału, udaje mi się go koniec końców desperacko zniszczyć ale wpada iron warriorsowy praetor świetnie uzbrojony do walki i z mojego dużego oddziału i warlorda nic nie zostaje L
Grave wardeni wysiadają nie mają zasięgu / nie widzą żeby strzelić. W turze przeciwnika umiera 3. W następnej poprawia i zabija 2 kolejnych. Jakoś wyjątkowo w tej grze mi się nie spłacili ( może za późno / wcześnie nimi wysiadłem? Nie wiem.. )
Śmieszna rzecz, po 2 stronie stołu wchodzi jeszcze jeden oddział terminatorów i rzuca objuration mechanicum (klątwa maszyn) na vindycatora (atak z zasadą haywire.. na rzucie na 2 ranisz pojazd) oczywiście skuzman popisowo rzuca jedynkę. Przez 2 kolejne tury też XD
Koniec końców oni nie mogli sobie poradzić z naszymi land raiderami my mieliśmy problem z vindicatorami. No niby tylko 13 niby nic. Ale jakoś średnio to szło.
Pocieszenie że to ich strzelanie zaskakująco szału też nie zrobiło, albo zasięg za mały, albo zescaterowało w pizdu, albo rzucił jedynkę na zranienie a my 5+ na cover czy coś. Coś tam zabiły jasne, no ale nie tyle ile można było by się spodziewać po dużym wzorniku z siłą 10 !!

 
Gra kończy się po 6 turze.  Nie gramy 7mej (jakby była to byśmy wygrali)
Na stole jest magnus w rogu. Kilku terminatorów, Mój deredeo ( tak był ustawiony że wszyscy o nim zapomnieli, ja też prawie:P ) i dwa land raider.
Przeciwnik ma pochowane rhinosy za skałkami, pojedynczych marines ( jebani raven guardzi!)  i dzięki temu w strefie środkowej ma o jeden scoring więcej i tym sposobem wygrywają.
My zajmujemy swoją strefę ( 3 punkty ) i mamy first blood ( 1 punkt )
Strefa przeciwnika jest kontestowana ( nikt nie dostaje punktów ) strefa niczyja zajmowana przez przeciwnika ( 5 pkt dla nich ) do tego mają slay the warlord ( 1 pkt za mojego warlorda ) i za last man standing ( zostało im więcej unitów na stole 1 pkt )

Wyglądało to różnie, jak weszły rezerwy i naglę „in ya face” dostałem 3 redy 2 rajnosy i windyki to mi się zrobiło mokro i pachniało maską (masakra, tabletem, wyczyszczeniem stołu-table) ale koniec końców przegraliśmy ale bez wpierdolu tylko tak normalnie, bez wstydu, jakby była 7ma tura to byśmy to pocisnęli. No ale zabrakło nam już luf do strzelania :P


Wrażenia ?
Parówka po 2k na gracza zwłaszcza jak 1 jest nowy i gra skomplikowaną armią (pozdro skuza !) trwa całą wieczność, ale z drugiej strony bez przesady, zaczęliśmy też dość późno.

Frajerzy meczu :
Dark fury, zgarnęły rakiety zanim gdziekolwiek doleciały, potem ich 2ka zaszarżowała Magnusa, nie zrobili nic umarli XD

Moi grave wardeni zupełnie się nie spisali w tej grze nic nie zrobili.

Meh` meczu:
Deredeo pattern dreadnought.
Niby spoko, niby ściągnął lightning, a to nabił hul pointa na rhinosie, a to dobił contemptora a to z aiolos missle launcher ( takie tauowskie smsy z 40stki ale z ap3 ) zabijał pojedyńczych marines ale z za te pkt spodziewał bym się lepszego pierdolnięcia (boli że te jego autocanony to tylko AP4 ) zły nie był. Ale spodziewałem się więcej.

2 Windykatory z outflanku
Spodziewałem się zdecydowanie więcej po nich, a jasne coś tam zabiły ale jak pisałem nie tyle ile bym od nich oczekiwał. Z tym plackiem z S10 to powinny mi land raidera zniszczyć żeby sprostać swoim oczekiwaniom :P ale z drugiej strony są dość tanie więc nawet mordując jakąś drobnice się spłącają

Wpisał bym tu khenetai occult blades, ale myślę że jakoś da się ich użyć, po prostu na nic z sejwem 2+ ani nie na pojazdy. No czyli chujowo.. okej, wrzucam ich do tego samego worka co Phoenixów Dzieci Imperatora (chociaż są lepsi bo tutaj szef może mieć meltabombę:D, więc są na wierzchu tego worka :P)


Perełki meczu:

Rapiery z multilaserami z gwardii
Za cenę błota i trawy (105 pkt ?) dostajemy 18 linkowanych strzałów z S6 okej AP5 ale chuj z tym przy takiej ilości strzałów nawet magnusowi wymsknie się ta jedynką. Nawet możesz pokusić się o rozwalania rhinosów !

Land raider
Twarde gówno i strzela

Bunkier
Twarde gówno, po prostu

Magnus,  Olbrzym z Prospero
Ziomek jest cholernie uniwersalny, dla mnie jeden z lepszym prymarchów, drogi ale nadrabia uniwersalnością której inni mogą pozazdrościć (np. Fulgrim który morduje piechotę w tańcu ale dredom to rysuje lakier )
Magnus jest twardy, Bije z S9 więc dredy mu nie straszne, ma kapitalny rite of war bo daje DS. sobie i terminatorom, do tego sprawia że scorują.
A najlepsze jest psionikiem 5 poziomu, skupia punkty mocy na 3+ a nie na 4+  i może „podbić moc” zwiększając jej zasięg x2 (psionika na 48 cali ? poproszę :D ) i zwiększając siłę o 2k6 (jeżeli w sumie 2k6 + siła mocy będzie większe niż 10 wali z siłą D) co jest po prostu fenomenalne, potem tylko jedna 6stka i ściągaj tego spartana, ściągaj tego leviathana cokolwiek. Wow…

To tyle, grało się naprawdę super. Mam nadzieję że namówiliśmy kolejnego gracza na przejście na snobhammera i cofnięcie się w czasie o około 10k lat gdzie piwo było mocniejsze a rhinosy szybsze. Kurła za herezji to było szwagier, nie to co tera…

wtorek, 21 sierpnia 2018

powrót do przeklętego miasta (Mordheim)

Cześć.
Żeby nie było że znowu o herezji robię przekładańca fantasy, a jest powód, bo udało nam się namówić 2 kolejnych graczy na bawienie się w MORDHEIM.
Miśka który wybrał Czarnych Orków i Tostera który złożył Norscę.

Post będzie taki bardziej opisowo raportujący że coś się dzieje, może nie jakiś wybitny wpis ale chciałem go odnotować żeby nie zapomnieć o tych wydarzeniach :)

Od razu na spotkaniu  po wcześniejszym rozpisaniu sobie zagrali między sobą dwa starcia (na ostrych proxach, więc bez zdjęć:P) żeby trochę się nawzajem wylewelować (reszta ekipy już grała z kilka /kilkanaście gier więc trzeba gonić expa)

Oba starcia były bardzo krwawe a trup ścielił się gęsto. Umówmy się, jeżeli spotykają się dwie bandy które uczciwie dają sobie po mordzie  (a nie strzelają z kusz (patrzę na ciebie bubu)) tak to wygląda.
Niby jacyś tam łucznicy byli, ale to pic na wodę a nie strzelanie było :P
Było ostro i mocno, w pierwszej grze Ulfenwerer norski nikogo nie trafiał i niewiele co zrobił, za to reszta (jak dobrze pamiętam głównie Jarl) kosił. Kosił tak że przyniósł zwycięstwo tosterowi, sporo expa się posypało na obie bandy, orkowie trochę okaleczeni (old battle wound) ale też wyexpieni.

W kolejnej grze zwycięstwo należało do Czarnych Orków, którzy śpiewająco zdawali animozje i ukradli skarb (jak pamiętam).
Obie bandy nieźle zarobiły ale wydały też pieniążki na odkupienie martwych wojowników (niestety przy takiej ilości modeli które były out of action w grze, większa szansa że po grze rzuci się że ktoś jednak nie przeżył tego ciosu) levele wbite nieźle. jeden black ork ma resilence (-1 do siły dla wroga którygo bije) Wilkołak wbił sprint, co jest mega spoko. ogólnie dobrze.





Natomiast potem było różnie.

Do walki wkroczyłem ja (Zwierzoludzie) i Skuzman (Krasnoludzcy poszukiwacze skarbów) którzy obaj pojedynkowali się z Miśkiem (Czarni Orkowie)
Najpierw gra ze mną, niestety tak wygląda jeżeli różnica w ratingu band wchodzi już w drugi próg.
( dodatkowe 2 ex za gre ze mną) moje koziołkoosoby miały już na sobie tyle skili i upgradów że nie zostawił żadnego orka, a to dwa ataki, a to +1 do siły, a to + do inicjatywy a to coś tam, makabra. na dodatek było mnie prawie dwa razy tyle.
Misiek zamiast stwierdzić że ucieka z bitwy (nie straci nic poza wątpliwym honorem orka:P) przetrzymał turę czy dwie za długo. Co skutkowało wymordowaniem prawie całej bandy. Ale mniejsza.. przecież będziemy rzucać czy przeżyli.
Siadamy do stołu obok.. bierzemy jak w dobrym rpg.. kartkę, ołówek i gumkę, rzucamy kośćmi.. i rzut na 3 martwych boysów 1, 1, 1 wszyscy do piachu.. aż mi się autentycznie przykro zrobiło jak to zobaczyłem.
Kolejny rzut bohater, chyba young one. też.. 12 na kościach trup.. makabra.
Ale to co przeżyło trochę wylewelowało :p

Kolejna jego gra ze skuzmanem, o dziwo poszła mu lepiej, Kransoludy było diabelsko niemobilne, było ich mało (więc po grze ze mną jeszcze mniejsza ilość czarnych orków nie była aż tak wielką wadą) i tez skuzman miał porażające rzuty na trafienie.. zranił tylko jednego orka w strzelaniu.
A z koeli Misiek swoją bandą zajął budynek i wygrał.

Kolejne gry rozgrywały się symultanicznie niczym na MUNDIALU :P

Toster ze swoją Norską grał z Gajowym i jego Wesołym Teatrzykiem Papy Nurgla.
Pierwsza misja poszukiwanie skarbu. Gajowy specjalnie nie przeszukiwał jednego budynku do którego przejście na moście zastawił nurglingami. ale już do drugiego budynku przejścia nie zastawił. No to w 2 tury wbiegł tam Ulfenwerer (Wilkołak) który miał sprint, i wyniósł skarb :P
Wygrana Norski !


W międzyczasie Misiek zagrał z bossem Mordheim czyli Bubu i jego Reiklandczykami, nie wiem jak Bubu to zrobił ale po 3 grach .. no może 4rech ma rating taki jak ja (może 1 pkt mniejszy) a ja tych gier zagrałem w pizdu. A na dodatek nie mam do niego startu. Maksymalna ilość ziomków każdy kusza i miecz, trafia na 3+ do tego wylewelowani, a to po 2 ataki a to brak kar za strzelanie a to coś.
No i Ogr jako wisienka na torcie. kurła...

Tak czy siak Misiek się z nim zmierzył i na stole nie został mu ŻADEN ... potwarzam ŻADEN czarny ork.. nie zdążył się zroutować a Reiklandczycy ich już wymordowali.
Ciekawostka jednen model umarł od animozji, w sensie szef chciał mu dać w uchu żeby przestał kłapać ozorem i tak mu mocno dał w ucho że go zabił XD
Umarło mu też sporo, zostały mu może przy życiu 2 modele, może 3 ?
Niestety, jak pisałem wcześniej granie z bandami o duuż wyższym ratingu (gruubo ponad 50) to nie jest dobry pomysł. Ani nie jest to szczególnie zbalansowane, ani sensu to nie ma zabardzo :P

Misie podjął decyzje że zaczyna bandę od nowa, ale już na orkach i goblinach... może będzie go więcej :P

To i tak pewnie nasze ostatnie miesiące w Mordheim ( w tej wersji ) bo docelowo planujemy z ekipą przerzucić się na WARHEIM (bardziej przyszłościowe, więcej smaczków i ciekawsze bandy) A i Misiek będzie miał swoich ukochanych Savage Orków (do których już ma modele, na razie proxuje nimi bardziej odzianych kuzynów) A i ja pewnie wrócę do nieumarłych tak moim zdaniem okaleczonych i koślawych w mordheim (banda jest nierówna w opór) :)
Ale jeszcze chcemy dograć do końca i zabić bossa (ktoś musi w końcu wygrać z tymi przeklętymi Reiklandczykami)


kapitan z Nuln który dowodzi tymi przeklętymi najemnikami :/ 


Grabieżcy z Norski
 

Tak czy siak chciałem poopowiadać że coś się w temacie kampanii dzieje. Jak koledzy skończą malować bandy, (w zasadzie Misiek skończy bo Norska już gotowa) i razem podmalujemy tereny fantasy to na pewno będzie dużo fajnych zdjęć z rozgrywek :)
Podoba mi się to że udało mi się wkręcić w martwy i niszowy system 2 kolegów. 
Dzięki temu nasza ekipa jest już dość spora 
Zwierzoludzie
Reiklandczycy
Krasnoludy
Karnawał Chaosu
Norska
Czarni Orkowie
a i świeża krew zmotywowała resztę żeby i oni zaczęli znowu grać.

Mi się system podoba, zaspokaja moje potrzeby fantasy (póki nie rzucę się na głęboką wodję 9th age) Ale faktycznie dogramy do końca (tzn. do momentu kiedy kupię Minotaura i zagram nim min. 1 grę) i przerzucimy się na Warheim. powoli trzeba będzie zacząć przegryzać się przez tą cegłę zasad :/

Pozdrawiam i do sklikania niebawem !

wtorek, 7 sierpnia 2018

Sztuka Zdegenerowana

Cześć.

Dzisiaj wyjątkowo nie będzie o figurkach, ani nawet o żadnej fantastyce. Dzisiaj będzie o disco polo, to znaczy przez parę zdań będę się zastanawiał jak to się kurwa stało że coś co powinno zostać w odmętach lat 90`tych (coś jak puszka pandory, lepiej zakopać i zapomnieć, nie otwierać!) razem z mulletem, naglę wróciło i zaczęło podbijać, może nie świat, ale nasze poletko.
Co tu się odjaniepwala ja się pytam ?!
Dlaczego ludzie przestali się wstydzić disco polo ? Powiem więcej wychodzą z założenia że WSZYSCY LUBIĄ disco polo tylko niektórzy są obłudnymi hipokrytami i wstydzą się przyznać że tak naprawdę jak nikt nie widzi/słyszy to słuchają disco polo. Czuje się z tym źle, bo to ewidentnie nieprawda, ale tak się utarło, że wszyscy to lubią, ale tylko Ci co się do tego przyznają są prawdziwie wolni i nie obchodzi ich zdanie innych i umieją cieszyć się życiem i dobrze bawić.
Czuje się z tym źle bo nienawidzę discopolo zarówno skrycie w cichości ducha jak i otwarcie publicznie. Gardzę tym w zgodzie z sobą i światem na zewnątrz :P

Ja wiem że ludzie są z natury durni, w sensie jako zbiorowość i nikt z nas nie jest tak głupi jak my wszyscy razem wzięci.
Ale mod ana disco polo to już chyba przegięcie.
Jak zostanę premierem (czyt. mrocznym dyktatorem wszechświata) swoje expose zacznę od słów "nie chcę żeby Polska miała twarz Sławomira"
Bo tak trochę jest.
Nie żeby piosenki lansowane w MTV od 20stu lat jakoś bardzo różniły się od disco polo, ale przynajmniej udają że są czym innym. W ogóle to osobny temat a ja jako metaluch z krwi i kości chyba nie powinienem zajmować się muzyką powszednią.

Wolałbym żeby wrócili naziści zombie niż disco polo, mimo wszystko są mniej kiczowaci i ograni...

Jak już jesteśmy przy Narodowych Socjalistach, sztuką zdegenerowaną określali wszelkie gałęzie, odmiany sztuki które stoją w sprzeczności z aryjskim etosem piękna i dążenia do doskonałości, był tam zarówno jazz jak i kubizm. I o ile mogę się z nimi zgadzać i nie lubię jazzu to wolał bym słuchać cały dzień Johna Coltraine`a niż choćby przez moment bajerfulla :/
Zdecydowanie discopolo jest współczesną wersją sztuki zdegenerowanej, nie jazz, nie impresjonizm, tylko disco polo stoi w sprzeczności z pojmowaniem piękna i dążeniem do doskonałości. Ok, mimo że w tekstach często pojawia się odwołanie do piękna, zwłaszcza w odniesieniu do nomen omen płci pięknej, jednak sama forma tego przekazu ma więcej wspólnego z brzydotą.
Jak napiszę gównem na płocie DIAMENT to gówno zacznie się świecić ? no nie
Jak ktoś zaśpiewa o wiejskiej dziewczynie że była piękna w akompaniamencie sampli disco to stanie się to pięknem ? no nie.

Inna sprawa że współcześni hipsterzy i nu-male żeby pozować na "jaki to ja nie jestem oryginalny" wmuszają w siebie disco polo, bo post-rock i poezja śpiewana to już za mało i trzeba ciągle być bardziej alternatywnym. Nie wiem ile w tym wspomnianej pozy i odwrotności zdania słuchaczy disco polo ( oni twierdzą że wszyscy lubią disco polo tylko nikt się nie przyzna a modnisie wcale tego nie lubią ale pozują na takich co lubią.. chyba?) a ile wyzwolonej wolności z ram art-rocka i awangardy żeby wreszcie posłuchać czegoś "normalnego" nie wiem. nie umiem na to odpowiedzieć.
Zaraz będzie "to po *uj o tym piszesz jak nie umiesz ?" piszę tu bo lubię :)


Po prostu zastanawiam się co sprawiło, co sprawia że ludzie sięgają po takie gówno. Zawsze mi się wydawało że ludzie stoją wyżej od małp, że w końcu budujemy już cywilizację od paru wieków, wysyłamy elektryczne samochody na marsa a ludzie dalej słuchają takiego gówno. 
Nie twierdze że każdy powinien sięgać po Chopina i słuchać codziennie (ale było by zajebiście, bo "szopen" jak to młodzież mówi "sklejał dobre nuty" )
Ale żeby cokolwiek innego ?
Są nawet całe telewizje i radia (vox fm) gdzie leci taka rąbanka, nawet za czasów shazzy było tylko disco relaks. 


Nie wspomniałem nic o piosenkach biesiadnych...
ale nie wiem czy chcę.


Myślę że odpowiedź na to pytanie będzie brutalna niczym rzeczywistość z dala od szklanych bloków.
Ludzie jako zbiorowość są po prostu zjebani, niestety. Ja, grobo jako ludzie jestem skończonym debilem, a ja grobo jako Dominik jestem całkiem klawym i sprytnym gościem :) 

A jakie wy macie zdanie ?

motto na dziś to zdanie który przypisuje się Horacemu ale tak pięknie zaśpiewał je Romek Kostrzewski: ODI PROFANUM VULGUS ET ARCEO
I na koniec jak już w muzyce jesteśmy pocztówka z jutuba, ale o dziwo były by to oczywiste jakbym wrzucił KATa więc dla odmiany coś do wczucia się w ten żar dnia, w upał i piasek między zębami.
Legenda Stonera 
KYUSS
żeby od razu zrobiło się jeszcze bardziej gorąco, Kyuss idealnie spożywa się w upalne letnie dni i upalne letnie zachody słońca :)

Ten wpis miał być taką małą dygresją od ludzików żeby tak zupełnie się nie splastikować :P 
Ale spoko grzeje palce i szykuje kolejne wiadra pomyj do wylania na GW :P
do sklikania !

poniedziałek, 23 lipca 2018

warhammer 40.000 KILL TEAM

Cześć.

Miało być coś innego dzisiaj, ale żeby wam nie robić już papki z mózgu i nie zawalić moim (oby nie słomianym) zapałem do herezji tego bloga robię przerwę od niej i przenoszę się z wpisem jakieś 12 000 lat w przód. do klasycznego warhammer 40k (new hammer)

Otóż GW zapowiedział wydanie (kolejnego) nowego kill teamu !! woo hoo !!





Kill team jest już od chyba soboty w pełni dostępny do kupienia ( za trochę ponad 3 stówki )
A cóż to takiego jest ?
Otóż jak sama nazwa wskazuje gra skupiona na walkach małych pododdziałów na mocno zastawionym stole ? brzmi znajomo ? no jasne że kurwa znajomo GW co jakiś czas wydaje takie gry które mają być wielkimi hitami i przebojami a jak kończą każdy obeznany w temacie dobrze wie (tutaj chciałem wrzucić jakiegoś porzuconego i zapomnianego mema)  Pewnie spodziewacie się że wspomnę o shadow war armageddon które było mocno nakręcane a umarło szybciej niż się narodziło (nawet nie zdążyłem zagrać ani jednej gry a już było martwe!) czy necromunda która umarła zanim się narodziła. Ale na pewno nie pamiętacie TEGO ! Zaskoczeni ? pewnie... pewnie że nie pamiętacie..

No dobra sorry że zacząłem ze złej mańki i od tego jak to GW wysrywa się z produktów totalnie o nie po głównym releasie nie zbając albo jak to napisał chyba BuBu, GW jako monopolista robi na rynku robi sobie sam konkurencję ( bo necromunda była konkurencją dla shadow wara, a teraz nowy kill team jest konkurencją dla necromundy, nie mówiąc już o wracającym Lotrze który na pewno odbierze część graczy Ao$`owi )

no dobra dość już dygresji co dostajemy w pudle ?

ulotki, broszurki, chujomiarki które od razu się wyrzuca :P kostki (uwaga! są k10 !! dla mnie super, sugeruje większy rozkład losowy i większą skalę różnic ! super!)
zasady ( sama książką prezentuje się ładnie :) )
Dwie bandy. uwaga uwaga ! próżno szukać tam astartes / czy sigmarines powtórnie zerżniętych spowrotem do 40k* (primarines) jest kult genokradów i ad.mech !! wow super ! bez astartes! ja tam lubie tych nad ludzi, ale jak na tak wyjątkowo rzadką/elitarną i nieliczna formację byli nader reprezentowani we fluffie (takie odwrotne parytety) coś jak ciężkie czołgi w filmach / grach wojennych... gambrinus zrobił kiedyś o tym fajny filmik...

Do tego mata do grania (ja tam mat nie lubię, ale fajnie że dają i fajnie że jest to pełna i legitna mata a nie tył pudełka który jest gratisowymi ruinami (tak jak w mini starterze do 8ed)


no i dla mnie najciekawsze. nowe śliczne ruiny. !!
wyglądają obłędnie !!
gdyby nie to że mam już terenów do 40k w pizdu i jeszcze trochę brałbym jak rolnik dotacje!
są naprawdę fajnie zrobione, sprawiają wrażenie masywnych, ciężkich, ciekawe żłobienia, wielkie okna z maswerkami. naprawdę klasa.
A do tego są niczym klocki lego, można je składać na wiele sposobów...


Teraz może przejdźmy dla rzeczy dla niektórych najważniejszej... zasad.

Niestety te są robione już jako wypadkowe 8mej edycji ( czyli brak inicjatywy, sztywny Weapon Skill po prostu określony wartością na ile się trafia ) no mi to nie pasuje.. ale podobno jest całkiem fajnie, bo głupotki z 8ed. zostaja rozmyte (np. naprzemienna aktywacja w strzelaniu i walce wręcz).

Tak to mogę podsumować

No cóż. Gra ma sporo rzeczy dodanych (było by to dziwne jakby nie miała) np. nastawienie i nacisk na kampanie (drzewko rozwoju specjalistów jak w starych RPG komputerowych, wybierając jedną gałąź nie możemy potem wybrać innej) ale specjalistów mieliśmy w każdym kill teamie (shadow war czy ten późniejszy) gostek który dostał bułę nie umiera od razu, tylko pada i ma ranę (obniża mu to statystyki WS i BS o 1, może maksymalnie dostać 3 razy) oczywiście pewnie da się go zabić od razu...
No ciekawe rozwiązanie. mordheim się kłania.

Ciekaw jestem jak będzie z tą grą, czy się przyjmie czy nie. mnie to nie obchodzi (źle to zabrzmiało, nie to że nie obchodzi ale ja mogę w nią grać niezależnie czy cały świat o niej zapomni, mam mini klub z baza makieciarską i spore grono znajomych i odwrotnie jak mi się nie spodoba oleję grę nie powiem czym)

Ale jestem jej ciekaw i z chęcią dam szansę. pewnie nawet jakoś podręcznik zdobędę, makiet nie potrzebuję a band już mam w ciul (nawet skitaruchów ostatnio zacząłem sklejać :) )
Na razie tyle.

Jak rozegram pierwszą partyjkę to na pewno napiszę coś więcej.
Chyba że wy już graliście i chcecie się podzielić zdaniem. 
Albo macie zupełnie inny pogląd na grę ?

Zapraszam do komentowania :)

niedziela, 8 lipca 2018

HORUS HERESY akt VI


Cześć

Sorry że długo nie pisałem, ale z deszczu pod rynnę, najpierw usiłowałem wygospodarować czas na turniej (który nie pasował mi w czapę terminowo) a potem na zasłużone wakacje (fajne, ale za krótkie) Wróciłem w środę i od razu reszta zapierniczu. Ale znowu mam czas bo znowu jestem bezrobotny (no może nie tak dokońca, jednak trochę robotny bo zamówiłem Thallaxy do mechanicum :3 wiem suchar.. że niby roboty ..to.. a nie ważne :P )

Ale dość już o słoniu.
Akt 6sty będzie obejmował turniej Snobhammera (dalej czasem zwanego wh30k, HH, herezją czy trzydziestką).
Nakręciłem się jak wiecie na Herezję jak dziki. siedzę na iron nosaczu (tajemny masoński komunikator herezyjny) i ziomki zachwalają, wrzucają zdjęcia modeli itp. więc płomień nie gaśnie. Do tego pojawiła się opcja turnieju wh30k na małe punkty (1200pkt w zone mortalis - walka w pomieszczeniach bez pojazdów (poza walkerami) i że zapraszają serdecznie do wawy żeby rozruszać środowisko i zachęcić nowych graczy do grania (wiecie, dopływ świeżej krwi).
Myślę sobie kruca bomba jadę! udało mi się namówić Baloqa za co bardzo mu dziękuję bo w pociągu sam bym chyba zdechł z nudów a tak w dwie strony kminiliśmy pojebane rozpy (że też nam się chciało)
Serdecznie tez z tego miejsca pragnę podziękować i pozdrowić naszych gospodarzy. Było przesympatycznie :D (oczywiście pomyśleliśmy że pojedziemy dzień wcześniej, żeby się wyspać, wypocząć i na luzie podejść na turniej na 9tą co będziemy na pociąg o 4tej rano wstawać :/) no i tak zrobiliśmy ale przedłużyła się nasiadówka do prawie drugiej w nocy a o 6stej pobudka bo stoły trzeba poogarniać, wyszło na to samo jeśli chodzi o czynnik snu XP)

Tak czy siak energetyk wypity, mózg przestawiony w tryb stratega (lol) można działać. miejscówka Ad Mech (w porządku)  chociaż z tego co wiem to ostatnia impreza na obecnej ich lokacji, potem przenoszą się wyżej a tam będzie mniej miejsca.

Moja rozpiska, trochę zmieniona od ostatniego czasu ( wystraszyłem się braku czegoś do otwierania walkerów.. więc postawiłem na swojego walkera. kosztem jednych taktyków. termosy i tak mi scorują więc 1 troops styknie)


HQ

Mortarion

4x Deathshroud temrinators bodyguard (melta bombs)



troops:
10 x vet. tactical squad ( melta, combi melta, fist i artificer armour na sierżancie) marksmen

Elite:
Contemptor Cortus Dreadnought ( kheres assault cannon, heavy flamer (chem-munition) 


heavy support:

5 x grave warden terminators ( 2 x chainfist) 

(Rite of War: primarchs chosen)  - tylko dlatego prymarcha mógł być HQ

Pierwsza gra z Desaxe którego wreszcie poznałem na żywo (chciałbym napisać że na zywo wygląda lepiej tak jak swoje ludziki.. ale zostanę przy ludzikach :P serio mega klimatyczni, a do tego ich dowódca klimaciarz jak ja, fluff uber alles !!
Gra była ciężka, bo przeciwnik dobrze znał swoją armię i potrafił wykorzystać jej plusy i zniwelować minusy. |Miał w niej pare oddziałów weteranów, Pratora z paragon blade (ap2 po inicjatywie) Kapitana Sevatara, terminatorów i contemptora mortisa z 2 x kheres assault cannon (strzelecki)
Legion Night Lords ma zasadę talent for murder która sprawia że jak w walce wręcz jest go więcej albo tyle samo co przeciwnika mają +1 do trafienia i zranienia. Nie +1 do WS tylko +1 do trafienia. kurwa nagle termosy z WS5 (atramentar) z druyżny dowodzenia Sevatara trafiały na 2+ i raniły na 2+ (z power axe). To było kurwa zło i niedobro. Z tego co pamiętam zaszlachtowali mi prymarchę jak świnie...  Więc trzeba było tak zrobić żeby go nie było więcej.
Całe szczęście miałem bardzo ogranego partnera (Turniej to była taka trochę parówka trochę duzynówka, o może tak, parówka na osobnych stołach :D) który dzielnie mi doradzał, ku zniesmaczeniu i krzywym spojrzeniom moich oponentów. Ale przyznam że nie raz bardzo mi pomogły jego rady taktykczne. A na jedną z nich w życiu bym nie wpadł.. ale to potem
Całe szczęście dla mnie jak już przewaga liczebna VIII legionu zmalała nie bili się jakoś super. Poza tym Sz.P. Mortarion przed śmiercią skrócił o głowę zarówno praetora, sierżanta jak i Sevatara. sorry ale kosa z S7 i instantami to jest marinomordowacz.
Było ciężko ale potem weszły mi posiłki, które trzymałem w pokoju obok, czyli deathshroudzi, a to już AP2 po inicjatywie, dziękuje dowidzenia. o ile ktoś ich nie zastrzeli albo nie ma inva srogiego to z marinsów robią sieczkę.
wygrałem, Table.
Ale zaskakujące nie to było celem więc wygrałem raptem 2:1 ..ale moralnie miałem wielkie zwycięstwo:D

Toster/Baloq na dzień dobry dostał raka (aka Custodes / Złotopolscy) którzy na dzień dobry wpierdolili mu leviatana i wetków, zostały mu może 3 czy 4 modele (praetor, jeden dred i chyba 2 termosy) i wygrał skubany :D




Druga gra
Zarówno ja i Toster/Baloq zmierzyliśmy się z melaninododatnim legionem Astartes.
Around Salamanders never relax.


Vulkan stole my bike
Obaj nasi przeciwnicy mieli Vulkana w rozpie. Mój dodatkowo miał Firedrake`ów (stare dobre Vedycyujne młotowe termosy z tarczami z 40k, tutaj mają 2 woundy) Contemptora mortisa z 2 x multi melta (salki mogą master craftowac broń) 2 oddziały wetków i chyba już. 
Tutaj mój partner bardzo mi podpowiedział i zasugerował wymanewrowanie "deathstara" (kowale z Vulkanem) jako że salki są bardzo wolnym zakonem, DG też...ale Salki wolniejsze. Więc zwabiłem go w boczny korytarz szedłem na pałę mortarionem i kiedy już chciał mnie szarzować.. spalił szarżę XD (tego akurat nie zakładałem, ale poszło lepiej niż sądziłem) wtedy mortarion teleportuje się do korytarza obok. Deathshroudzi robią metashielda i blokują oddział w korytarzu, a grave wardeni przed ten czas się wycofują. Ja kiedy kanapka trwała w najlepsze ( Firedrakes - Vulkan - Deathshroud) zabiłem jego vetków (phosphex na ryj jednych, siadło tak że nie było co zbierać).
Ale w końcu vulkan wykaraskał się z płapki i zaszarżował Mortariona.. było bohatersko i epicko. Ale po 2 turach paraolimpiady
(rzuty zarówno przeciwnik jak i ja mieliśmy jakieś przejebane. Przytoczę przykład.Vulkan, Prymarcha Legionu, bije młotem z S10 i armourbane. z 5 czy 6 ataków. Rzuca:
1,2,1,1,5,1  ... master crafted !! przerzuca jedną jedynkę na dwójkę.. okej rzuca tą piątką co trafił:  1 
"to ja już"  XD ) 
nic sobie nie zrobiliśmy i skończyła się gra.. z tym że ja trzymałem znaczniki. Wygrana..ale nie tablet
Toster/Baloq odzyskał swój rower, bo założył maskę.

Trzecia gra, przeznaczenie chciało żebym spotkał się z Baloqiem/Tosterem
Jako że to mój sparring partner i na nim testowałem rozpę zakładałem że będzie dobrze.

Ale niestety nie było.
Trochę źle chyba podjąłem decyzje na początku bo powinienem dwa oddziały terminatorów wystawić odwrotnie (strzeleckich i combatowych) ale i tak reszta rozbiła się o rzuty.
Prymarcha umarł prawie od jakichś biedo pestek, nawet nie z plazm, melt.. no od biedopestek.
ALE sam przyjął na klate leviatana, nic od niego nie dostał i zaglanował go na śmierć w 2 tury.
(przypominam że w poprzedniej potyczce było odwrotnie, Mortarion nic nie zrobił leviemu za to ten go zatłukł)
Koniec końców Mortarion spadł od szarzy 2 x contemptor cortus (z odpalonym rage) reszta rzeczy też miała wyjątkowo pechowy rzuty.. oddział z meltabombami nic nie zrobił, nie trafił albo nie przebił.. no nic.. invy nie szły.
Wyhaczyłem maskę :(

i kiedy już miałem iść płakać okazało się ze punkty w parach są sumowane/dzielone/całkowane i jakaś jeszcze inna wyższa matematyka której nie rozumiem.. i mojemu partnerowi (Clarkowi) poszło wyśmienicie (rozpiska na QK (Qestoris Knights) a partnerowi Baloqa/Tostera (Misiek z Ultramarines) poszło troszkę gorzej niż mojemu. Więc koniec końców para GROBO/CLARK była pierwsza :D
a Toster mimo założenia 3 masek .. był 4ty :D
i wilk syty i owca cała moim zdaniem :3

Było superowo, gierka jest kapitalna, smaczki i klimatyczne zasady które tam są po prostu aż grzeją serduszko, do tego samo zone mortalis to ciekawy sposób rozgrywki (zwłaszcza dla nowych i początkujących - nie wymaga wiele miejsca/modeli i czasu) a można tworzyć zupełnie inne rozpiski niż na normalną grę .. i inne rzeczy działają (nie masz problemu że ktoś rozstrzela twój combatowy oddział zanim wejdzie do walki.. bo przez ścianę tego nie zrobi :P)
A i same misje były ciekawe gdzie gra na małym stole miała wpływ na ten na dużym.

Jedyny minus w kwestii zasad to ogromne przestoje na małym stole. Gry musiały być rozgrywane symultanicznie, tu druga tura i tu druga tura.. tu trzecia i tu trzecia..
ale jak się domyślacie 1200 pkt na małym stole gra się szybciej niż 2500 na dużym ze wszystkimi wielkimi zabawkami.
Lepiej było to zrobić trochę inaczej, ale hej, to pierwszy taki mieszany turniej, będziemy pamiętać na przyszłość, i tak było mega spoko :D

Wrzucę trochę fotek z turnieju :

jak widzicie fire raptor (faptor) to podstawa rozpisek :D

Kharybdis jest przekurwa ogromny !!

smukłe knighty depczą wroga

Raven Guardowe Dark Fury ( nie mylić z zespołem NSBM:P) ze szponami unurzanymi w świecącym pedalstwie :P

proszę państwa a tak wygląda rak :P