środa, 22 listopada 2017

Postępy z prac modelarskich

Cześć

Tak jak obiecałem, pierwsze co robię (poza zleceniami) to skupienie się na bandzie zwierzoludzi (osób zwierzopozytywnych, nazstawionych pro animalistycznie i ekologicznie, nie wiem jak można ich jeszcze nazwać żeby ich nie urazić)
Coś tam sobie w międzyczasie poskładałem.

Stwierdziłem że nie nie chcę mieć bandy złożonej z wyznawców różnych Bogów (że niby jeden ptakołak z dziobem tzeentcha inny pełen krost naznaczony piętnem Nurgla jeszcze inny z wymionami na wierzchu i długim językiem kochający Slaaneshe a jeden z kolczastymi naramiennikami i mosiężnym toporem oddający cześć Khorne`owi) Nie, to tak nie chciałem.
Ale mimo wszystko wypadało by, zwłaszcza teraz w obecnej sytuacji politycznej i w ogóle społecznej w jakiś sposób zamanifestować swoje poparcie dla różnorodności i wielokulturowości.
Wprawdzie do sarnołaków i borsu`gorów nie jestem przekonany ALE mam dobry pomysł !
Każdy będzie w innym kolorze :D !
W ramach idei:
JEDNA RASA
BESTII MASA !
Ale żeby zachować powagę sytuacji i uodpornić moją zwierzęcą tęczę na paskudny faszystowski płomień nienawiści będą zakamuflowani w burych i szarych kolorach żeby wtopić się w tłum w tymkraju.

Na początek ungory, małorogie.
Trochę musiałem się naszlifować, ponacinać i pozalepiać GSem zeby pozy nie wyglądały sztywno i nudno jak stojący w szeregu .. a .. już szkoda porównywać, Mieli wyglądać tak jakby zaraz mieli kogoś rozpruć  przytulić, wiecie szeroko rozwarte ramiona, uśmiech na twarzy i prozachodnie spojrzenie które...
Dobra kurwa już nie mam siły ciągnąć tej ironii XD

Tak czy siak serio chciałem żeby wyglądali trochę inaczej jak ludek w środku. Więc ten po prawej odsłania się z za tarczy a nie sztywno nią zakrywa.
Małe podłe istoty, chociaż mają o tyle dobrze że zwierzoludzie  z mojej bandy nie zwracają na nich uwagi, traktują jak powietrze. Było ich czterech ale jednego zjedli podczas srogiej zimy, kierując się od południa do Mordheim wzdłuż rzeki Eschenstir. Może dlatego moga liczyć na ich łaskawość bo pochodzą z tego samego plemienia co Rogaty Szaman.

Tak czy siak wpadłem że jako kopytoosoby najniżej w hierarchii, gorszy sort w ogóle, powiedział bym że pariasi.
Będą CZARNI :D (pic totally not related) ale nie że brązowi tylko czarni czarni z szarawym futrem i żółtymi ślipiami, coś jak salamandry (w sensie ten zakon Space Marines a nie płazy :P) bardziej nasuwa mi się tu skojarzenie z czartami ( gimby nie znajo )  Czy bardzo fajnym opisem ze staruśkiego MiMa (kolejne wynurzenie dinozaurze) o Kryształach Czasu gdzie czarty były chrome na jedną nogę żeby wiedziały że są tylko pomietłem.
O taki koncept.
Trzech mi chyba starczy ( o ile zima nie będzie sroga :P ) jako że w MORDHEIM i tak chyba nie awansują na bohaterów.

Dwa Gory
Też poddane lekkiej obróbce Green stuffowej ( żeby te ręce wyglądały bardziej jak "come at me bro" a nie "jadę 115 do pracy"
No i ciekawa sprawa, dostali szyje :P przyznam że wyglądają duuużo lepiej, w ogóle bez szyj na tych samych kuleczkach schowanych w ramionach jest .. no nienaturalnie ( o ile można nazwać Gora naturalnym tworem :P )
niestety okazało się że jak zamawiałem wiadra bitsów do koziołków z mrocznego raju (poletzam!) to nie ogarnąłem że wziąłem lewe ręce od ungorów a nie od gorów, a te są ewidentnie mniejsze i mniej umięśnione, w ogóle nie wiem czy są lewe ręce od gorów a może to te same są co od tych mniejszych tylko mi się wydaje że są inne. Tak czy siak coś mi nie pasuje i będę musiał z jeszcze jednym czy dwoma gorami (ich zrobię więcej ) kombinować.
Rozważyłem albo orkowe łapy, ale nie wiem czy nie będą ZA duże, ale jakąś sexy mutację ( sexy że ładny bits a nie że penis z łokcia)
więc jeden może być bardziej odjechany, bo za młodu wpadł do beczki ze spaczeniem :P

A tutaj kierownicy i zarząd korporacji.
klasyka tutaj nic nie robiłem

Szaman jest obłędnym modelem i jak dla mnie jednym z ładniejszych GW ( to ten okres kiedy mieli super technologie i wzory a jeszcze nie zjebali stylistyki)
Będzie biały jak myszka laboratoryjna, albinos, z czerwonymi oczkami.
Grisma Szalony Krzyk (Tak, zacząłem właśnie czytać Grzędowicza :P poza tym to bardzo zwierzoludzkie imię i pseudonim, mega pasuje )

Szefu dostał dwa topory i będzie taki brązowawy (ale nie wiem jakie futro zrobić, ale jaśniejsze jasno szare / brązowe jasno, albo ciemne, prawie czarne )
No i Bestigor, na razie jeden, docelowo jeszcze jeden.
Żeby nie było jest progres !!

W międzyczasie nie mogłem sobie odmówić przyjemności pomalowania Tygrysa Bengalskiego:
Ten model to sam sex ( jak kiedyś będę miał znowu kota nazwę go Henschel :3 )
strasznie spodobało mi się to delikatne camo i chyba na pozostałych (nie myśleliście że takie modele po takich cenach (14zł!) zostawia się pojedynczo) czołgach z plutonu zrobię podobnie.
Tylko koniecznie muszę kupić kalkomanię i zrobić z nich 503 batalion czołgów ciężkich :D

W międzyczasie mam zlecenie na krasnoludzkich Troll Slayerów.
Modele od Avatars of War (pod 9th age)
i kurde muszę przyznać że mają naprawdę fajne wzory.
zresztą spójrzcie na tego gościa :D


Na razie tyle. W przyszłym tygodniu pewnie jakiś battle reporcik będzie :)

wtorek, 14 listopada 2017

Flames of War - relacja z turnieju

Cześć

Żeby nie było tak sucho to opiszę wrażenie z pierwszego wyjazdowego turnieju w system inny niż produkt GW (tak tak, sam o tym jeszcze nie wiem ale powoli wychodzę z pudełka Dżi Dabs)

Trzeba było wstać niestety wcześnie w wolny dzień, co jest dla mnie cockblockiem ogólnie ALE że ogarnąłem samochód to nie trzeba było wstać AŻ TAK wcześnie jakbyśmy mieli jechać pociągiem.
Chociaż widok z okna po pobudce nie zachęcał :/
Pojawił się rozpiski i paringi na pierwszą grę, w sumie prawie same pancerki :) ( do dobrze bo byłem na to przygotowany) i jedna przejabana rozpiska na 27 (coś koło tego) T-34 i oczywiście grobo na pierwszą grę jest z nimi sparowany. a jak wiecie nienawidze grać przeciw hordzie, zarówno w 40k jak i okazało się w innych systemach. Po prostu się jej boję. Już mniej bym się bał 6ściu IS-2 mimo że było by to mocniejsze, ale jakoś tak w głowie inaczej "że to tylko 6 modeli" co z tego że nie do ruszenia, ale tylko 6 modeli. :D

 Dojechaliśmy w sumie bez problemu z Bubusiem i Aspirantem (jeszcze jedni Niemcy i Ruscy na pokładzie) w sumie na tyle szybko ze mogłem wstać później. Ale mniejsza.

Moja Rozpiska:
https://tournykeeper.blob.core.windows.net/rosters/b5999c33-48fe-4702-bce2-bad370a666cf

w ogóle fajna stronka, szkoda że 40stkowa liga z tego nie korzysta ;)


Pierwsza gra, ja kontra Hesus ( który na pewno tego nie czyta ale i tak serdecznie go pozdrawiam bo grało się w bardzo miłej atmosferze :D) i jego Kampfgruppe Peiper ( https://www.youtube.com/watch?v=GmTSRE-Xkx8 słuchałbym jak pojebany jakbym tym grał, w ogóle jak sobie znowu to odpaliłem i wysłuchałem przemowy na wstępie to się wzruszyłem )
Jego rozpiska:
2 Koninstigery (w tym jeden dowódczy)
2 x 5 panzerów 4
pumy
ostwindy (p.lotki)
Me 262 Sturmvogel

Ja jako piechota się bronie, gramy wzdłuż stołu, na północno afrykańskim miasteczku.
Wystawiam 2 pola minowe, po 2 stronach żeby zablokować główne przejazdy i zostawić tylko wąskie gardła ( w sumie za radą przeciwnika po grze mogłem zablokować jedną drogą zupełnie i wszystkim pilnować reszty, ale mniejsza) piechota pochowana po domkach, PzIVki z tyłu PaKi w ambushu, słoń w rezerwach razem z jednym plutonem piechoty.


Przeciwnik wszystko daje na jedną flankę i będzie atakował znacznik ten który on wystawił na środku stołu (ten po lewej na zdjęciu)



Natomiast sprawa się rypła bo wyszło na to że czołgi nie mogą szarżować na piechotę będącą w domku. Co jakby doszło do skutku załatwiło by mu sprawę, przegonił by mnie ze znacznika objechał domek dookoła zaparkował koty że tak powiem po WoTowemu "na capie" i tylko GG EASY.
Ale że nie mógł tego zrobić i musiał do mnie strzelać i nieopatrznie podjechał pod zasięg panzerfaustów to już nie było tak różowo. Albo wali z działa po jednym może 2 strzały, ja mam sejwa na 3+ a po niezdanym sejwie na 3+ on mnie zabija ( jak rzuci 1 czy 2 to ja mimo niezdanego sejwa dalej stoje - zasada ciężkiego covera ) 
albo walki z KM`ów po 4 pestki od czołgu czyli już dużo, ja mam sejwa na 3+ a w razie nie zdania on mnie zabija na 6stkach (karabin maszynowy ma mniejszą siłę przebicia niż działo) 
więc i tak źle i tak chujowo. 
Ja go męczę z panzerfaustów, PaKi 40stki też karcą do tego wjechał słoń i wprawdzie nic nie zrobił ale efekt psychologiczny się pojawił.
Koniec końców jestem zaskoczony ale wygrywam, przeciwnik odjeżdża ze znacznika i się poddaje (żeby nie dać sobie nabić więcej strat) 
Szok i niedowierzanie, grobo wygrywa pierwszą grę ! Co teraz będzie ?

Hit gry: weterańska piechota z faustami w domku, nie do zajebania. no chyba że ktoś ma miotacz ognia, względnie artylerię. 
Fail gry: jego samolot, wlatuje na 4+ a Hesus nie miał najlepszych rzutów, a jak wleciał to delikatnie mówiąc niewiele robił.
o dziwo moje neble nawet na farcie zabiły 2 dzołgi :D

Druga gra, ja już przerażony że dostanę jakiegoś prosa bo dziwnym fartem wygrałem w tę grę, no ale oliwa sprawiedliwa idę grać ze spamem T-34 którymi dowodził Miko.

Jego Rozpiska
T34 jako jeden dowódca (wymalowany jak rudy 102)
pluton 10 x T-34
2 x pluton 7 x T34
2 x pluton dział ZIS-2 57mm
moździerze
saperzy ( rifle teams)
i jeszcze na samochody pancerne starczyło.

 Mi jest słabo, duszno, pocę się, w sumie po co ja tu przyjechałem, chce się przytulić do mamy i w ogóle iść spać (streszczając, nie mam dużych nadziei na wygranie)
Ja się bronie, a misja ewidentnie faworyzuje atakującego ( większy teren wystawienia = bliżej ma do znacznika, on zaczyna, ja mam opóźnione rezerwy, no imba)
No  ale wystawiam się, piechota w domkach po 2 stronach planszy, słoń w rezerwie PaKi w ambushu (bardzo się sprawdza takie coś) 
Miko robi "Jadę Środkiem_PL.. chociaż w zasadzie Jade Środkiem_RU" i jest już na odległość nieświeżego oddechu od moich domków po lewej. ALE myślę sobie piechota trzyma znacznik, musi najpierw mnie stamtąd wykurzyć, jak Tygrys królewski nie dał rady to co dopiero T-34 (i to jeszcze wczesna wersja :P ) i faktycznie nie poszło mu najlepiej z wykurzaniem mnie, ruscy jeszcze mają te kary do trafienia po ruchu więc oczekiwał 6stek dostał niekoniecznie to co chciał(jak w życiu).
Ale sprzątnął mi jednego PZ IV.  fist blood.
PaKi w ambushu robią w mojej turze popisowy numer pod tytułem znikanie radzieckich czołgów. 
było 10 zostało 5. szaleństwo ! poprawiam z PZ IVkami i już nie jest tak fajnie, zostają mu 2 czy 3 puchy z tego dużego plutonu. reszta dopiero jedzie. Przeciwnik przyznał mi się że wtedy zrobiło mu się gorąco i stwierdził przez chwile że jest szansa że tego nie wygra.
W ogóle to była bardzo dobra mózgożerna gra z sympatycznym przeciwnikiem :)
Rzucał na tą wieś jeszcze kilka plutonów, w sumie wszystkie się odbijały od piechoty. 
O dziwo samochody pancerne zabijały więcej bo zdawał firepower test na 6 jak pojebany ( czego Hesus nie potrafił w poprzedniej grze:P) ale i tak kill ratio Jego czołgi - moja piechota, nie było zbyt korzystne. 
Więc podciągnął działa, i trzeci pluton czołgów. Mi wyjechał z rezerw najśliczniejszy pojazd zaprojektowany przez Pana Ferdynanda Porsche (zaraz obok Porsche Carrera :P) Którego pancerz T-34 nie były w stanie technicznie przebić (od przodu ni chuja, od tyłu może jakbym rzucił gałę potem on 3+ to ogłuszył by mi czasowo załogę, z jego broni to chyba tylko działa na tył były w stanie technicznie go zniszczyć, ale też to ja musiał bym rzucić gałę) Ale dobrze że jest bo piechota zaczeła się kończyć w domku :(
Więc wpadł na szaleńczy pomysł podpadający pod pojebaństwa 40k = miał jeszcze trochę czołgów, przez wraki niemożna jeździć  <pomysłowy Dobromir face> zastawi mi wrakami znacznik tak żebym nie mógł go zająć Elefantem. Nagimnastykował się chłopak ale nie zdążył bo podjechałem i udało mi się znaleźć punkt tak żebym był w tych 4" od znacznika. A on mi już absokurwalutnie nie jest w stanie nic zrobić. a ja sobie tak go punktuje z najpotężniejszej armaty przeciwpancernej całej II wojny światowej (w skrócie PaK 44 128mm) on nawet nie ma opcji rzucenia tego sejwa bo mu oczek na kostce zabraknie żeby się obronić. W tym czasie przychodzi mi z rezerw 3 pluton piechoty po 2 stronie stołu, zabieram ten który bronił punktu i dwa plutony wspierane ogniem wyrzutni rakiet NW41 (choć przyznam zajebiście mało skutecznie) i strzelca wyborowego z dachu pobliskiej stodoły (jeszcze bardziej żałosnej skuteczności, ziomek ma przerzut trafień a ja 2 przerzucam na 1 albo 1 na 1 :/) przypuszają kontraatak celem odbicia drugiego znacznika. 
Niestety plan był dobry ale wykonanie, a w zasadzie kości zawiodły. Może zrobiłem to za późno, może powinienem już wcześniej ruszyć i lepiej się przygotować do kontrataku ? sam nie wiem, ale coś poszło nie tak.. i mimo tego że jego oddziały były przygwożdżone ogniem (mają tylko 1 strzał zamiast 2 czy 3 ) to w ogniu osłonowym odparli obie szarże. DWA RAZY !! 
serio, w FoW robi się overwatch jak w 40k ale na pełnym BSie (chociaż po modyfikatorach i tak trafiał mnie na 5) i potrzeba 5 trafień żeby załamać szarżę. ma 9 czy 10 strzałów. na 5 mnie trafia, 5 hitów potrzebuje. no statystycznie 2 trafienia, no może trzy, nie kurwa rzucił tak że dostałem 5 trafień !! okej druga szarża 13 strzałów, na 5+ trafia, no 2 może 3 wejdą, nie.. wchodzi ponad połowa !! 4 szóstki i trzy piątki !! da fuq !
gra się kończy. on nie zajął znacznika którego byłem pewien że nie utrzymam a Elefant wjechał na stos wraków T-34 a ja nie odbiłem znacznika którego byłem pewien że odbiję przez przejebane rzuty !
Remis 
a że na wojnie nie ma remisów. Obaj przegraliśmy
Ale jestem z siebie mega dumien :3

Trzecia gra ja Kontra Robert Kurtys który jest bardzo sympatyczny ale z którym okazało się nie lubię grac w żadną grę :/ ani 40k ani FoW. no nie wiem, po prostu jakoś tak... 
Tak czy siak dowodził 15sta Kompanią Królewskich Strzelców. 
Równie nieprzyjemna rozpiska. 
15 czołgów inżynieryjnych ( Shermany w wersji Crab, i z 9 Churchili AVRE ) do tego działa, moździerze, piechota, P.Lotki. no wszyskto co tylko wymyślisz. 
Misja z gatunku Fair Fight, czyli ja muszę zająć jego znacznik a nie tylko się utrzymać. 
On wybiera stroną. i moim zdaniem stół był bardzo stronniczy, no zobaczcie tylko !:
Ps. On wziął stronę z domkami :/ ja wprawdzie miałem parę lasków, ale lasy nie są takie fajne ( ze środka nie można strzelać, tylko z krawędzi lasu, blokuje całkiem widoczność itp. ) 
I tu bardzo jestem z siebie niezadowolony bo przeraziłem się ilościa (znowu) przeciwnika bo nie dość że czołgi to jeszcze reszta rzeczy.  long story short, zanim zorientowałem się że AVRE ma zasięg 4" i nie strzela po ruchu to już było za późno bo wtedy już był na tych jebanych 4 calach :P
wiem że mogłem to dużo lepiej zagrać, może nawet wygrać ( myślę że dało radę zwłaszcza że mam panzerfausty w każdej drużynie) ale no zjebałem okrutnie i mi taki niesmak pozostał.
No strasznie nie miałem pomysłu na tą grę i cpt. Hindsight teraz przemawia że mogliśmy to zagrac inaczej (prawie jak płacze w reprezentacji w piłkę kopaną swego czasu - polska dostaje 5 -0 od Wietnamu - what went wrong ? XD ) no mniejsza
na pocieszenie dostałem plecak i 11 miejsce (na 17)
all in all srednio, ALE jak na to że to mój pierwszy turniej w ta grę i 5 ta gra w tą edycję ( a może 15 w tą grę w ogóle ) to wychodzi całkiem fajnie :)
Poszło mi lepiej niż na Łódzkich manewrach a w 40k napierdalałem 8lat, siedziałem na forum, chłonąłem wszystkie batrepy, netlisty miałem w małym palcu a womba comba znałem jak tabliczkę mnożenia. i chuj. że tak powiem.

Co było inaczej niż na turniejach 40k ?
Mega sympatyczni ludzie i miła atmosfera, no nie że 40stkowcy to buraki ale do dziś pamiętam jak chyba Ken na którejś Wratislawii wołał sędziego (wprawdzie trochę ironicznie) słowami "Sędzie ! jest spina !!"  no i nawet jak grałem wtedy w 40k z kumplem jakimś to i tak musieliśmy się pospinać i posapać. Tutaj serio nie było takich rzeczy, ani z miarkami ani z templatką artyleryjską ani z jakimiś zasadami. Jak się okazało że działa nie mogą być w domku (o czym ani ja oni mój przeciwnik nie wiedział) to po prostu przestawiłem je obok domku na zewnątrz i było git.

Druga rzecz: rozpiski
I mimo takich chorych rzeczy jak 28 T-34 (które wcale nie okazały się takie niezwyciężone) nie ma tutaj takich akcji jak z młotków że patrzysz na rozpę przeciwnika i jak wiesz że to dobry gracz to w sumie możesz mu podać grabę i iść na fajkę, bo nie ma sensu tego rozgrywać. W 40k wygrywa się i przegrywa na poziomie rozpiski. Tutaj  (pewnie też przez to że to gra historyczna) balans jest dużo bardziej zachowany, jasne są rzeczy słabsze i gorsze, ale wszystkim można pograć (jak się okazało nawet Tygrysy są do pogrania, a Pantery który miały tylko zbierać kurz bardzo się mojemu koledze przydały i dały Bubu 6ste miejsce, ja wiem, lokal, ale mimo wszystko, w 40k nawet na lokalu w 7ed mutilatory czy pyrrovory był nie do grania :P
Może to być też kwestia tego że nie znam jeszcze tej gry tak dobrze i jak patrzę na rozpę to nie widze od razu czy ona jest dobra czy nie dobra, ale nie ma takich rzeczy że jak czytam to już mięknę. No nie dowalili radzieckich mechów które jak się nie ruszają to strzelają 2 razy a same mają po 6 dział laserowych z których każde może walić w inny cel zawsze. no nie ma takich rzeczy, jasne coś może miec mocny pancerz coś dobre działo ale za to kosztuje odpowiednio punktów. No i mimo wszystko jest zawsze w granicach historycznego rozsądku (bardziej niż u serba w World of Tanks, tam nie ma rozsądku :P)
No i misje wszystko mocno równają, głównie rezerwy które są raczej kara niż zaletą jak w 40k i co z tego że masz super duper jednostki jak i tak 40% armii musi zaczać w rezerwach i wchodzą od 3 tury na 5+  no to już nie jest tak różowo.

Tak czy siak razem z Bubu stwierdziliśmy że było fajnie i jak będzie następny lejtowy turniej to na pewno się wybieramy :D



piątek, 10 listopada 2017

Makiety w skali 1:00 (mniej więcej)

Cześć

Dzisiaj szybki wpis bo idę zaraz spać bo szykuję się jutro do wyjazdu do Głogowa na turniej Flames of War. Nie umiem w to grać, ale w 40k też byłem warzywo a nie przeszkadzało mi to świetnie się bawić na leśnych manewrach :D
W związku z tym ze zwierzoludźmi mały przestój bo chciałem pokończyć makiety (które zabieram za sobą na turniej, ponoć może braknąć dla 2 stołów, no to jak mam to czemu miałbym nie brać ? do 40k na miniwarsy (gimby nie znają) też brałem i pierwsze stoły się na nich biły :D ja wtedy taki mały żuczek, a Skark na moich makietach gra :P w sumie dalej jestem mały żuczek tylko bardziej łysy :P)
Więc nie przedłużając wrzucam ich zdjęcia:



Ot taki domeczek, jednorodzinny, opuszczony od końca 42 roku. Rodzina wysiedlona. Przetrwał wiele, wojnę, pożar, głód, śmierć .. ale głównie wash olejny :P

Tutaj z osobonazistami dla skali. Widać że idealnie pasuje, mimo że to domek kolejowy a skala 1:100 nie jest popularna w kolejarstwie. 
Zakochałem się w washu olejnym, ale fakt sporo pierdolenia z tym.

Trzeba poszukać w zakamarkach szafy torbę ze studiów, wyjąć farby olejne, nazbierać tacek i miseczek, zorientować się że najbardziej oczywistych do brudzingu kolorów brakuje. 
Namieszać własny kolor, nałożyć, ujebać się niemiłosiernie, 
przywrócić piekne wspomnienia zapachem terpentyny.
Czekać 3 dni aż to wyschnie, niedoczekać się i zacząć ściągać patyczkiem
Stwierdzić że wyszło chujowo i podmalować z pędzla.
done !


Kamieniczka ( na pewno należała do rodziny HGW :P )
 Tutaj już tak fajnie wash nie wyszedł przez bardzo chropowatą strukturę 
Ale coś tam podmalowałem z pędzla nie ma tragedii.
Natomiast skala jest większa.
mój soldat musi się schylić i to tak mocno i najlepiej wciągnąć brzuch 
żeby wejść przez drzwi :P
ALE tak do grania to może być od biedy. ale już do zdjęć na macro to widać że coś nie teges.


Cały dorobek makieciarski.
Jak widzicie część domków nie zrobiona jeszcze, ale grać na nich można.
Te prostokąty z rachityczną trawką to obstacles - pola minowe
w planach jeszcze 
3 płotki, czeski jeż (zwany smoczymi zębami) i może jak uda mi się kupić tani to drut kolczasty 
(sam się nie odważę nawijać, nie w takiej skali!)
Myślę że można już grać, jeszcze tylko ze 2 górki płaskie.

bez odbioru 

wtorek, 7 listopada 2017

Wojenny Wpis

Cześć

Jako że rozczarowany 8mą edycją ciągle szukam zastępczej gry na którą mógłbym przelać swoją matczyną miłość, padło żebym sprawdził jeszcze raz FoW (Flams of War v4) Jako że znajomy namawia mnie na turniej 11 listopada, fajnie było by jakoś to ogarnąć, a że grałem w nową edycję może 3 razy (no nie żebym w 3cią jakoś napierniczał non stop :P ) to umówiłem się z kimś bardziej ogarniętym (ogranym graczem) na sparring.
Wprowadzenie:
1650 pkt
moja rozpiska:

75. Sturmkompanie . ( Confident / Veterans )

Sturmkompanie HQ
2 x panzerfaust SMG
1 x Panzerschreck

Sturm platoon
3 x squad + panzerfaustfaust hq

Sturm platoon
3 x squad + panzerfaustfaust hq

Sturm pionier platoon
2 x squad + panzerfaustfaust hq

3 x 7.5cm PAK 40

3 x 15cm NW41

2 x Elefant

Ju 87 Stuka ( z działem )

Czyli sporo piechoty, jak się okazało mało p.pancu. Te fausty były na wagę złota.
no i pionierzy nie wiem w sumie po co jak nie wziąłem im furgonetki ze sprzętem (mogli by wtedy rozłożyć pola minowe)

To jest to czego mi w rozpisce zabrakło w większych ilościach.


przeciwnik dla draki nie wystawił ani jednej podstawki piechoty taki psikus.
Z głowy jego rozpiska:

2 x Panzer IV (HQ)
3 x Stug G
3 x Panzer IV
4 x Jagdpanzer IV/70 (ich chyba miał więcej )
3 x Panzer II
3 x P.Lotki (chyba Ostwindy)
3 x Hummel
3 x 8.8 Flak 36

Więc nawet ani razu nie wystrzeliłem z karabinu bo i po co.

Spotkanie zaczęliśmy od rozmowy:
Ja: tylko wiesz, jestem w tą grę jak pluszaki z biedronki.
Przeciwnik: w sensie Świeżak ?
ja: nie, warzywo XD


Graliśmy scenariusz bridgehead ciekawe wystawienie Pancerka atakuje ja się mam obronić przez 6 tur i nie dopuścić przeciwnika do swojego deployu. Niestety mam 40% armii w rezerwach więc 2 słonie i samolot. Oczywiście rzuty takie że wyszło to dość późno. Ale w sumie bez znaczenia bo CHUJA ZROBIŁY !! wielki rozczar. Samolot wlatuje na 4+ jasne ustawiam go gdzie chce i nakutasza, i mimo konkret siły to ja muszę trafić, potem przeciwnik ma szansę się obronić (niewielką ale ma ) potem jeszcze muszę zdać firepower test ( na 3+ ) żeby zniszczyć czołg. A to na trafienie 1 i 2 okej trafiam na 4.. potem przeciwnik na armour save rzuca 6, spoko, potem nie zdaję firepower i tylko wystraszyłem załogę bo im się zatrzęsło wszystko. a potem stał na środku p.lotkami i nie za bardzo miałem do czego podlecieć więc zaryzykowałem jak ludzie z inwestycją w amber gold (no może nie aż tak ) myślę ma po 3 strzały trafia mnie na 5 ja mam sejwa 3+ kurka wodna w życiu mi nic nie zrobi. BŁĄD trafił ja dwie gały na sejwa. samolotu nima.
Ferdki zrobił podobnie, wyjechały pięknie na jego dupę walę (ale po ruchu mniej strzałów) jest ! jeden trafił, przebicie, pięknie, firepower ? 2... znowu ogłuszyłem załogę, pojazd nietknięty. w jego turze zajeżdża mnie od boku wali na troszkę słabszy boczny pancerz, przebija na farcie, ja się nie bronie, zdaje firepower, rozwalony, no spoko, myślę że jeden jeszcze został to go poskładam spokojnie. Ale co, rzucam last stand, 1, ot, jednak załogo stwierdziła że nie chce już dłużej walczyć i dali na wsteczny. :( i tak 600 pkt poszło się jebać prostą ceglaną drogą cytując za osiedlem swoboda.
dlatego jak puchy to albo pojedynczo ( te wielkie ) albo po 3 - 4. Pary nie mają sensu z uwagi na tą zasadę.
Rzuty były zabawne, ja ANI RAZU przez całą grę nie zdałem morale, serio, wprawdzie nie byłem fearless (zdawał bym na 3+ ) tylko confident ( ale i tak 4+ ) ale serio, gały i dwójki. Aż się przeciwnik śmiał że jest kwiecień `45 i już nie chcą walczyć za Fuhrera.
Z drugiej strony on miał takie rzuty na trafienie że trochę wstyd. na 30 strzałów trafiających na 6 trafił mnie może 2 razy. Serio. mordował się z tą piechotą okropnie (okopana, zastawiona polem minowym (ze scenariusza - w zamian za furgonetkę pionierów bym miał jeszcze 2 ) trafiał ich na 6 potem ja mam zawsze marińskiego sejwa a jeszcze jak jestem okopany on musi zdawać te przeklęte firepower testy bo inaczej okazało się że trafił w worek z piaskiem :P  A i szarżować mu się nie uśmiechało bo mimo wszystko dowódcy mieli panzerfausty, drużyna z Panzershreckami też czekała w ruinach żeby odpowiedzieć overwatchem (w FoW wali się na że tak powiem pełnym BS) a Dodatkowo drużyna pionierów dużo lepiej radzi sobie z czołgami w zwarciu (normalnie broni się na 2+ a przed pionierami na 4+) jeszcze siedział mi tak blisko mojej piechoty że parę razy byłem w stanie niepostrzeżenie się do niego zakraść i zaszarżować jego czołgi, a przez to że byłem ukryty i bliżej niż 4" nie był w stanie mnie ostrzelać.


moja nowa tapeta, tak mniej więcej wyglądało by nasze pole bitwy, gdybyśmy nie grali małymi plastikowymi ludzikami :P

Koniec końców przegrałem, przez słabe rzuty (morale kompanii nie zdane :/ a ogóle ani razu morale nie zdane) i sporo złych decyzji taktycznych (ale, wiell, ciągle się uczę grać w tę grę. Może jak w wypadku 40k nigdy się nie nauczę, tam grałem 8 lat i dalej zgarniałem łomoty za łomotem) Ale poszło dużo lepiej niż się spodziewałem, myślałem że przejedzie się po mnie w 3 tury bez strat własnych (tak wyglądała poprzednia gra pare miechów temu z amerykańskim spamem shermanów, nic, absokurwalutnie nic nie zrobiłem!)

Wnioski:
Piechota - spoko, spisali się na medal (Żelazne Krzyże w liśćmi dębu!)
PaKi - niewiele mogły zrobić bo je źle wystawiłem, może wystawiłem dobrze ale przeciwnik wystawił się bardzo nieładnie i prawie cały czas był pochowany przed ich ogniem, ale o dziwo coś tam się im udało, no i dzielnie trzymali znacznik, też żelazne krzyże.
Nebelwerfery - w sumie na pojazdy za przeproszeniem chuja robią, przeciwnik broni się na 2+ :/ a ja jeszcze muszę się wstrzelić, trafić, zranić, słabo, w sumie mogłem puszczać jak nazwa wskazuje dymy ale robiłem to dość późno chociaż nie da się ukryć że osłona z dymu parę razy pomogła. ale ogólnie słabo na pojazdy
Elefanty - dramat, to nawet gorzej niż wziąć 2 land raidery na 1000 pkt bo taki landek to jeszcze coś zrobi, wytrzyma i kogoś zaskoczy. w FoWie nie ma aż tak niezniszczalnych rzeczy i balans mimo że momentalnie nieźle rozjechany to jednak do 40k to w ogóle warcaby są, więc to tak jak wystawić te gówniane landki z heavy bolterami (chociaż teraz bolce są ponoć spoko) które by kosztowały 300 pkt (nie wiem po ile są teraz)
było trochę jak z życiem - oczekiwania na początku wielkie, wyszło jak zwykle
Stukas - podobnie, może jakbym nie trzymał go w rezerwach było by lepiej, fajnie że jest mobilny i ma niezłe pierdolnięcie, ale tutaj mi się średnio przydał.

Wyrzutnia rakiet i samolot bez użyteczne w tej bitwie się okazały, za to za uratowało by mnie wincyj dział ! i to nawet nie takich z pierdolnięciem ale z dużo ilością pestek p.panc.


Ale trzymałem się dzielnie (chyba 9 czy 10 tur ) sporo mu uszczupliłem że tak powiem w terminologii wojskowej siły i środków. I jakbyśmy grali turniej byłby remis, tam ogranicza nas czas, i będziemy grać 2h i 30min a po 2 godzinach to nikt z nas ni wygrywał, on nie miał znacznika, ale ja też go nie broniłem bo w 16" był wróg i tak przez 3h.
Ale po rozegranej grze wiem już jak zmodyfikować rozpiskę, co się sprawdzało a co nie. Wiec mam nadzieję na chociaż jedną wygraną na turnieju :D

Zapomniałem jeszcze o jednej śmiesznej sytuacji. Jest pole minowe, przed nim ja, i szarżują mnie czołgi wroga, nie zabił mi nikogo, ale ja nie zdałem morale żeby kontratakować, więc muszę się wycofać, zgodnie z zasadami w przeciwnym kierunku co przeciwnik.
Wbiegam na swoje pole minowe ;_;
AUA !

W międzyczasie zająłem się trochę terenami do swojego stołu FoW:

Domki kolejowe w skali H0/TT tak zwanej pośredniej. Idealnie pasują rozmiarowo, niestety Niemcy pochowali się w środku i nie widać ich dla skali.
Domek po lewej jest nie ruszany, tylko podklejony na HDF domek po prawej dostał srogą dawkę brudzingu ( w tym washe olejne ) komin i przemalowanie okien ( bo były w czerwono żółtą szachownicę :/ )

Pole minowe, tutaj już z drużyną dla skali. Ja wiem że ogrodzenie koślawe, ale chyba tragedii nie ma. No już wiem że na następny raz drut się nie nada. za mało swobodnie leży. Ale żyłka też się nie nada, nie da się zapleść na wykałaczkach (struganych !) ale coś pokombinuję bo jeszcze koledze chcę porobić te "obstakle" 


No i żeby nie było ! koziołkoosoba w sumie gotowa (drobne poprawki ma ostrzach) 
Tylko nie mogę się zdecydować na podstawkę :( 


czwartek, 2 listopada 2017

ogólnopolski dzień martwych blogów

 Dzisiaj (02.11) wypada ogólnopolski dzień martwych blogów więc to dobry dzień żeby coś napisać

Nie jest umarły ten co żyje przed wiekami
Nawet grobo może umrzeć wraz z dziwnymi eonami :P

Wróciłem do żywych. dzisiaj pełnoprawny wpis.


Rozwiązania konkursu projektowego :

Użyszkodnik Brushzzers Wargaming został wytypowany jako `wycięzca konkursu !! spośród wszystkich poprawnych odpowiedzi właśnie jego zgłoszenie zostało wylosowane.
A poprawną odpowiedzią było : ZABIERAM SIĘ ZA ZWIERZOLUDZI !

Ale tym czasem opiszę coś na świeżo. tyle się tego zebrało, mimo że zaskakująco nie siedzę jakoś ostro w bitewniakach bo 8ma edycja mnie totalnie odrzuciła, ( wreszcie jestem 8mo eddycyjnie rozdziewiczony, ale to temat na kolejny wpis)

najpierw, jako że niedługo premiera necromundy, coś z koszyka specialist games czyli
BLOOD BOWL !!

Jako pogranicznik twierdzy wrocław po wieloletniej tułaczce odwiedziłem znowu macierz, i miałem okazję zagrać w odświeżoną wersję najsłynniejszego sportu w starym świecie w sumie chyba najsłynniejszego sportu w fantasy :D

Ale od początku.
Uwage przykuwa naprawdę śliczne wydanie, te wszystkie tokeny, markery, zapach farby drukarskiej instrukcji, cała oprawa, no stoi to na naprawdę wysokim poziomie. Modele w starterze też są naprawdę świetne z dbałością o detale i fajnymi pozami. Mi powtarzalne wzory nie przeszkadzają więc nie uznam tego za minus, natomiast za minus uznam zajebiście małe rozróżnienie zawodników. O ile miotacza czy łapiącego łatwo można rozpoznać po pozach, tak nie jestem pewien jak rozpoznać liniowego zawodnika i blitzera (chyba po przedziałku na kasku, ale nie wiem do końca, ale jeśli tak to naprawdę ciężko się połapać) u orków chyba nie ma tego problemu.
Więc albo lekka zabawa w konwersją (fajnym motywem jest np. dodanie pióropuszu blitzerom) albo inne malowanie czy numery zawodnika.
No jest to uciążliwe i było uciążliwe przy grze niemalowanymi modelami, ale jak mówię, malowanie może to rozwiązać.
natomiast reszta drużyn spoza starteru jest taka se, zwłaszcza krasnoludy, no bardzo mi się nie podobają, a już ziomek "latający na brodzie" to jest jakiś kurwa żart :/




Co do samej rozgrywki:

Zasady nie zmieniły się nawet o JOTĘ. Dla niektórych to dobrze, dla mnie to źle (liczyłem na jakiś powiew świeżości) więc to dalej szachy/halma z okazjonalnymi rzutami kostką.
Dlaczego szachy / Halma (może nawet warcaby ) bo całość sprowadza się kim jak stanąć i kogo zablokować żeby samemu przejść dalej, takie trochę puzle. I ciągle trzeba liczyć ilu przeciwników styka się ze mną a ilu moich z nim. no i w zasadzie to 99% gry opisałem :P
Zagrałem mecz Reiklan Reavers kontra Lustrian Cobras :) ja grałem przeciwko Lizardmenom.
Lizaki są strasznie pancerne, saurusy mają większą siłę od ludzi więc bardzo ciężko ich powalić i przebić przez ich zasłonę, do tego świetny pancerz i wytrzymałość. Skinki mają doge więc mimo mizernej budowy też ich ciężko powalić (chyba że też kimś z dogem - blitzerem ?) i dobrze grają piłką. Dobrze tylko że w drużynie nie miał Kroxigorów :/
No ale jak pisałem, rozgrywka jest totalnie nie dla mnie.
Bardzo mózgożerna ale dla mnie w negatywny sposób, nie tak jak jakieś dobre partie bitewniaka. nie wiem pierwsze stoły na masterze 40k w 6edycji, wyrównana rozgrywka we Flames of War, no nawet Malifaux w które grali obok jest mocno przekminkowe (ale tam się odpala womba comba czyli tez nie dla mnie )
Nie, blood bowl jest mózgożerny niczym liczenie całek czy rozliczenia podatku dochodowego ogromnej firmy. siedzisz liczysz liczysz a i tak chuja z tego wychodzi.
Plus taki że gra jest naprawdę prosta, zasad jest mało ale są o tyle dobrze skonstruowane wg schematu : easy to learn, hard to master. Czyli łatwo się nauczyć grać, ciężko być w to dobrym.
Nie, wiem, nie wiem, mi taki styl rozgrywki nie pasuje zupełnie, ani jakoś komputerowa wersja szczególnie mi nie podeszła (no może poza pierwszą częścią, ale dwójka już była słaba) ani poprzednia edycja gry (która swego czasu była ostro grana, nawet w nieżyjącym już Ogrynie)

Gra jest mało dynamiczna, ilość podań, przechwyceń czy udanych biegów z piłką na linię przyłożenia jest liczona na palcach jednej ręki (i to pijanego drwala) A jak już ktoś biegnie czy rzuca to i tak musi się wyjebać, bo przecież przed grą zawodnikom podaje się pawulon:/

Mecz skończył się 2:1 dla mnie czyli wstydu nie było. ale i tak połowa drużyny była wdeptana w ziemię i grałem nie w 11nastkę tylko chyba w ogóle w 8mkę :/

podsumowując :
świetne wydanie
fajne modele
prosta do nauczenia

słaba mechanika przypominająca szachy czy halmę a nie sport
mała dynamika rozgrywki

grobowerdykt ?
5/10 would not bang.