Miałem nie pisać o plastikowych ludzikach na tym blogu.. ale się złamałem, jednak będę !! i kij wam w oko! to mój blog i będę na nim pisał co chcę ! ot co ! (zresztą jestem tak beznadziejnie nudny że powoli zaczeły mi się kończyć tematy :P )
szybki rzut okna na nową falę necronów:
Model cierpi na to co większość nowych modeli necronów ! na totalnie zbędnego kierowcę !! jest to totalnie z dupy i idiotyczne.. (patrz command barage also known as ryksza bojowa aka samochód flinstonów ) jakby tego triarch stalkera wykastrowac z pilota były całkiem oko, przypominał by inny necroński model od FW - ślicznego Tomb Stlkera (dlaczego GW nie mogło pójść z armią w tą stronę :/ )
Wraith sa z dupy.. koniec kropka nic dodać. nie dość wielgachne i cięzko to schować to jeszcze modele fuj. Poprzednie wraithy były chyba najfajniejszym modelem w starej armi necronów, no kurwa.. popatrzcie tylko :
dla mnie zajebiaszcze.. no ale zmienił sie im troszku fluff i teraz to canoptek wraiths (czyli konstrukty pomocnicze a nie necroni ) więc modele też się designem zmieniły.. niestety :(
Tomb Blades
pomijając już taką idiotyczną kwestię jak motorki u necronów ( prawie
tak durne jak pojazd u tyranidów :P ) to sam model jest słaby..Baran
wspomniał że wyglądają trochę jak Mr.Garrison Gyrobike z SP ( ciekawe
czy tak samo się to steruje :P ) i muszę się z nim zgodzić :D
i teraz pajonczek - Tomb Spyder
moim zdaniem jedyny sensowny model w tym releasie. Wygląda całkiem okej, znaczy mało.. żuczkowaty..ale nie szkodzi, grunt że jest w plastiku a nie w metalu ( czy o zgrozo w failcascie :/ )
model całkiem fajny a do do ego grywalny :)
2 nowi speciale.. Nemesor i Vargard. Kupa i jeszcze raz kupa.. nie różnią się niczym od pozostałych kupiatych speciali z tymi całym złotym porożem, frędzlami z chitynowych pancerzyków i bling blingiem niczym wiejski odpust. Vargard Obyrom jeszcze może ujdzie, ale sam model jest mocno nijaki :/
no dobra illuminor szeras jest nawet okej :)
tak jak nie lubiłem nowych necronów tak dalej ich nie lubię :P
jeszcze tylko kwestia ichniejszych latadeł .. jakie to duże będzie
co do plotek o nowym dexie CSM mam do powiedzenia tylko tyle:
zabierają dredy, lesser damony, greater demony (word bearers mówią papa), i spawny, kultowe jednostki tylko w elitach z opcją odblokowania w troops przez speciali, jakiś kurwa latający cyber smok flyer ( bo danie dreadclawa to za dużo ) który mnie totalnie nie przekonuje. Nie dadzą żadnych nowych speciali (co jest smutne bo CSM akurat na to zasługują ) i ogólnie dupa blada.
+ że ponoć znajdą się tam jakieś zasady do Renegatów i Heretyków ( kultyści w troopsach :D ) ciekawe czy będzie można złożyć armie TYLKO na tych szmatławcach.. bez ani jednego Power Armoura ( pewnie nie bo do chimer i lemanów dostepu nie będzie - czyli mało gwardyjscy będa ci renegaci :( ) i będą pewnie w opcji retinue jak inquisitorial stormtroopers u GK.. no ale lepszy rydz niż chuj na dachu.
kiepsko widze te plany GW na 25lecie 40k.. spodziewałem się cycków, nowych dexów, przemocy, miliona nowych dodatków, autorgrafów, limitek i wielkiego festynu z piniatą i mega eventem (moze nowa kampania ?) a jakoś nieszczególnie duzo dostnaiemy teraz.. nowa edycja.. co i tak było wiadome i dex CSM.. plus w tym roku byli `croni.. 2 dexy na rok ? nędza nędzą pogania, vaginas vaginatum powiadam!!
a wszystko na pewno przez Tuska i przez tego chujowego lotra, jakby to olali od razu mieli by więcej czasu na "porządne" bitewniaki :P ( a prawa do lotra mogą odspzedać MCdonaldsowi.. będzie bilbo bagosz w happy mealu) czy marvelowi.. niech robi komiksy.. middle earth heros vs. marvel villains !!
dobra upuściłem żółci i popisałem pierdoły
do przyszłego tygodnia znowu będzie pusto...
piątek, 27 kwietnia 2012
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
DEAD ISLAND
Taka szybciutka mini recenzja DEAD ISLAND (miałem już ją zrobić daaawno temu, ale
liczyłem że zrobię to jak skończę grę, jednak złamałem się i recenzuje gierke
przed jej skończeniem – wiem BLASPHEMY !!! )
Byłem dość napalony na giere , zwłaszcza po zobaczeniu
wypaśnego trailera (tego puszczonego od tyłu z zombiakiem wskakującym przez
okno i wstawiającym głową szybę :P ) NARESZCIE JAKIŚ ROZSĄDNY ZOMBIE SURVIVAL !!
trochę mnie irytował w niektórych grach motyw pt. „ o kurde, inwazja zombie
zaskoczyła mnie na urlopie – całe szczęście że nosze przy sobie pistolet z 50
nabojami, karabin maszynowy ze sporym
zapasem amunicji i kilka granatów, a w stołówce jest wyrzutnia rakiet. Tak
naprawdę rozwiedzionym lekarzem i ojcem 2 uroczych dzieci jestem tylko
hobbystycznie, zawsze po dyżurach jeżdżę na szkolenie systiemy, i na strzelnicę
a weekendy spędzam nie z dziećmi ale na militray survivalu…
Tutaj liczyłem na coś innego..więcej zdrowego rozsądku i
realizmu ( o ile można mówić o realizmie podczas zombie apokalipsy) No i jak
się okazało DOSTAŁEM TO. !
Ale od początku
Gierka zastaje nas na ostrym kacu po imprezowym, na jakiejś
tropikalnej wyspie Banoi, gdzie po przyjeździe nieźle zabalowaliśmy i budzimy
się w pokoju.. chyba budzą nas krzyki.. czy coś takiego..
Potem następuje wybór postaci.. i zaczyna się tragedia.
Twórcy wspięli się na szczyt politycznej poprawności (no
dobra może nie na szczyt, bo zabrakło mośka, ale na pewno są to wyżyny.. ) do
wyboru 4 postacie: murzyn (klikam next)
murzynka ( next) azjatka ( NEXT) i białas (hmm.. okej..jaka specjalizacja ?
rzucanie.. kurde trochę średnio, w głowie ciągle siedzi fallout gdzie throwing
było chyba najbardziej idiotyczną i nieprzydatną umiejetnością :P .. klikam
next.. NIE MA NEXT.. koniec !! KONIEC !! mamy jeden wybór postaci ( o ile
jesteśmy Europejczykami) JEDEN !! i to z chujową umiejętnością…
I tak go wybrałem…
Sam początek bardzo okej.. naprawdę fajnie moim zdaniem oddali
klimat kurortu turystycznego w którym zatrzymał się czas.. no .. temu czasowi
ktoś wyjadł mózg i poszedł dalej.. porozrzucane bagaże, potłuczone szyby.. zostawione
włączone telewizory czy alarm w
samochodzie.. i pusto. ( pusto do czasu spotkania pierwszego truposza ) no naprawdę
klimat i całe otoczenie są dla mnie bardzo dużym plusem gierki.. Nawet później
jak dostaniemy się do miasta ( slumsów) wszystko wygląda mega przekonywująco.. aż człowiek zaczyna sobie przypominać wszystkie
wakacyjne wypady..
Co do samych zombie.. niestety.. sa to nowe zombie w
stylu holywoodzkim :( czyli biegają
skaczą, krzycza drapią i wcale nie są zgniłe..tylko mają żyły na wierzchu i są
ochlapane krwią. :/
Jeszcze raz.. ja jestem zwolennikiem klasycznych
undeadów.. a najlepszym dla mnie undeadem był-jest CRYPTKEEPER z opowiści z
krypty.. tak .. zasuszony szkielet !! to jest to !! No nawet te od GW są dla mnie bardziej
przekonywujące.. chociaż rozumiem że to kłuci się trochę z nowoczesnym
konceptem. W sensie moje idealne zombie wychodzą z grobów, wstają z ziemi..
więc są zasuszonymi naciągniętymi szkieletami z długimi włosami (ew łyse) w
totalnym stanie gnilnym. I postrzępionych garniakach bez pleców ( do trumien
ubierają tylko przód – tył jest.. że tak powiem.. goły ) no bomba ! niestety w
filmach jest to zajebiście rzadko spotykany model zombie.. w grach częściej ( ale
tylko tych fantasy – zombie wskrzeszone mocą nekromancji ) w opcji wirusa (
Solanum V ) nie zabardzo mjaa czas żeby się zakopać rozłożyć i odkopać..wstają
po paru godzinach/dniach.. dlatego
ROZUMIEM że w dead Island jest tak a nie inaczej.. zresztą, te biegające
zombie to nawet nie zombie a dopiero zarażeni ludzie. Więc powiedzmy że jest
okej. Na + że są w ciuchach turystycznych.. bermudy, klapki, koszula hawajska i
pedałówka :D super truposz :P
Co Do samego motywy survivalu .. tu jest już moim zdaniem
trochę gorzej.. w zasadzie niewiele jest
samego survivalu. Nie musisz jeść ani
pić ( nawet w „głupim” stalkerze którzy był „zwykłym” FPS jest taka potrzeba)
nie mówiąc o pójściu spać czy postawieniu klocka. Napoje energetyczne są twoją apteczką.. (
dają więcej życia niż medic kit:P) więc automat z red bullem to lepsze niż
szpital :P Bronie składają się głównie z pałek, kijów bejzbolowych, wioseł, nóg
od krzesła, młotków, maczet, pogrzebaczy, wieszaków itp. Dla mnie na DUUŻY
PLUS. Ma sens i jest przekonywujące.. no i strasznie jara zatłuc zombiaka tym
co się akurat podniosło z ziemi/znalazło pod ręką.. i jest to np. wspomniane
wiosło albo albo stojący wieszak :P Na
minus z kolei że bronie są generowane trochę jak w diabełku:
W diablo była chyba nieskończona ilość przedmiotów
magicznych.. np. rękawice burzy ( obrażenia od elektryczności) doskonałe
rękawice burzy ( jw. Ale więcej armour ) potężne rękawice burzy ( jw. Ale jeszcze
więcej armour )
W DEAD ISLAND jest tak samo.. do tego przednioty mają
swoje levele.. trochę to dziwne że np. wiosło 13 levelu jest 10x lepsze niż
maczeta 3 levelu :P
Broń palną dostajemy dość późno..ale jest.. w końcu się pojawia.. ale szału o dziwo
nie robi..
Aha, pamiętacie jak na początku wspominałem wam o tym że
rzucanie niby jest chujowe ? spodobało mi się :D broni strzeleckiej nie mam (
no.. na początku nie mam..a jak mam to i tak wolę oszczedzac ammo) a
podchodzenia do zwary do zombiaków nie zawsze jest rozsądne.. dlatego stoję na
dystans ( czasem na dachu :P ) i rzucam w nich jakimiś młotkami, nożami,
kamieniami.. i tka zabijam.. dzięki temu że rzucanie to moja główna umiejętność
mam specjalne bonusy do tego.. a to broń mi wróci do ręki (boomerang) a to
większy zasięg rzutu, a to coś tam..
Gra posiada też drzewko rozwoju postaci.. ale same umiejętności
wydały mi się dość nędzne.. no nie ma jakichś .. OMFG !! ALE OP !! MUSZE MIEĆ..
bardziej zastanawiam się.. co tu kurna wziąć .. wszystko się wydaje chujowe..
więc tak..levelujemy w grze.. ale jak dla mnie mogło by tego nie być..
Co do samej rozgrywki :
Tutaj zaczyna się największa bolączka DEAD ISLAND.
Gra jest po prostu mega wtórna i stosunkowo nużąca..
Fabuły praktycznie za grosz.. a jeżeli istnieje zupełnie
nie porywa. Dziesiątki kretyńskich side questów (które każy prawdziwy gracz
przecież wypełnia ) od takich bzdur jak :przynieś mi coś do picia/ idz oszukaj
mojej córeczki/przynieś mi lekarstwa z mojego pokoju na 2 końcu wyspy/ idź i
sprawdź czy X jest w Y (a na pewno jest) jak znajdziesz to zabij
go/przynieś/przyprowadź..
Niektóre z nich się nie kończą.. jak pewne Rosjanka
rozdająca diamenty za szampana..
Czasami miałem już dość..
I tez.. tak jak w diabełku mamy lochy i podziemia tak
tutaj są hotele, parkingi i sklepy.. w podobnej wersji.. na końcu jest jakiś
większy koksik i super przedmiot…
Ale NAJGORSZE w tym wszystkich jest odnawianie
się/respawn zombiaków !! robią to nagminnie, bez przerwy i w tych samych miejscach…
resp. Doprowadzony jest momentami do paranoi. Przykład: korytarz, na końcu
zamknięty pokój, otwieramy go a tam zombie i apteczka. Zabijamy zombiaka i
bierzemy apteczke.. idziemy dalej.. blablabla.. w drodze powrotnej wchodzimy do
tego samego pokoju ( w którym po zabiciu zombie zamknęliśmy drzwi za sobą) A
TAM CO ? zombie i apteczka !!
Strasznie to wkurwia..
Np. ide gdzieś na „questa” ubijam zombiaki na ulicy, wchodzę
do centrum handlowego.. wykonuje tam jakiegoś questa.. ledo żywy wybiegam na
ulice.. myśląc..no to teraz prosta i do „bazy” a gdzie tam.. po drodze wpadam
na te same zombie które kilkanaście minut temu zabiłem !!
A już podczas opcji save/load to krew zalewa…
Np. wykonuje questa: jeżdżę po mieście samochodem i zakręcam hydranty
(zombie to żadna przeszkoda – biorę je na maskę ) no ale miałem z 10 hydrantów
do zamknięcia.. w połowie stwierdziłem, luz skończę jutro.. i co ? po wczytaniu
gry.. stan się „zresetował „ wprawdzie 5/10 hydrantów była zakręcona..ale
wszystkie zombie znowu żyły .. a MÓJ SAMOCHÓD
zrespawnował się w swojej domyślnej lokacji czyli w bazie !! i nalge
byłem z buta otoczony zombiakami !! tak
samo denerwujące jest to że zombiak się respawnuje z wbitą w siebie maczetą
któ®ą w niego rzucaliśmy, zombiak wstaje..maczeta znika :/ no bzdury straszne.. Głupie jest też to że
nie ma sensu jakiekolwiek kevelowanie.. bo przeciwnicy są zawsze na twoim
levelu ( więc w sumie na chyba 50 leveli max .. to na 13 możesz „iść na bossa” bo i tak boss będzie na 13 levelu..tka jak ty
:P ) Sterowanie samochodem to tez porażka na całej linii.. gorzej niż w duke
nukemie forever.. nie wiem od kiedy przy jeździe do tyłu samochód i tak robi
metr do przodu a potem dopiero do tyłu.. tragedia !! W sumie nie warto też się przejmować paskiem
życia.. bo śmierć w tej grze pozbawia nas raptem jakiejś tam części kasy którą
przy sobie mamy ( nie wiem 20% ? ) ale wystarczy że jesteśmy spłukani i
mamy..jakby to powiedzieć nieśmiertelność.. nie ma ograniczonej ilości żyć..
powrotu do ostatniego sejwa.. nie wiem..osłabieanie przez 20 min. Po śmierci..
nie wstajemy i gramy :D nawet wielkie i twarde zombiaki ( jest ich taki jeden
rodzaj ) zostają na takim poziomie życia do jakiego go dobiliśmy :P
Podsumowując
Gra moim zdaniem ma niesamowity potencjał, niestety
sprawia wrażenie niedokończonej i robionej w pośpiechu.. parę rzeczy jest
zrobionych dość po łebkach i nieprzemyślanych ( resp. Durne questy , mało
samego survivalu ) może w co-opie grało by się fajniej. No ale ta gra ma też
opcję single player.. więc jako taką to recenzuję..
Ciekawostka :
Whiskey w tej grze nazywa się Tomas Sparrow Wrocławska :D
Jakoś tak swojsko się to kira..
No ale to jest dla mnie miła sprawa..ALE NA SKRZYDŁA SANGWINIUSA !! czemu alkohol
automatycznie ekwipuje się jako broń.. np. masz maczetę.. klikniesz na butelke
whiskey i to ją teraz trzymasz w reku, odkładając maczetę do inventory !! ile
to razy wbiegłem na zombiaka żeby osuszyć mu przed nosem buteleczkę
wrocławskiego łiskacza !!
Jakby ponaprawiali te wszystkie bzdury.. gra była by mega
!! a tak ? jest po prostu dobra.. więcej niż średnia.. bo mimo wszystko fajnie
się młóci te zombiaki.. ale wybitna nie jest..bo ileż można ubijac te zombie.. daje 7/10
ps. z mini recenzji zrobiła się normalna recenzja, więc na koniec taka śmiesznostka ( trochę stara i już lekko przysuszona.. ale musze o tym wspomieć :D
i na koniec to co ostatnio daje: postanowiłem sobie odświeżyć w płytotece DEICIDE.
cholera.. serpents of the light to chyba moja ulubiona ich płyta.. ten riff mnie rozpierdala !! :D
środa, 18 kwietnia 2012
Kącik Literacki
Literacki
to za duże słowo, brzmi to zbyt wyszukanie, zbyt pompatycznie i
hipstersko, jakbym zaraz z jakimś paolo koelolo wyskoczył. Niestety, płytki ze
mnie gość i książki też czytam płytkie :P (chociaż na tle innych Polaków dobrze
że w ogóle czytam ).
Postanowiłem obejść zasadę nie pisania o plastikowych
ludzikach, recenzując książkę o plastikowych ludzikach ( czyż to nie genialne
obejście systemu który sam sobie narzuciłem :P ? ), mianowicie
FALL OF DAMNOS.
Na książkę swego czasu byłem dość napalony, wiadomix,
pierwsza książka traktująca o necronach (Dead man walking wyszło chyba trochę
później jak mniemam.) Książkę postanowiłem przeczytać żeby sprawdzić czy
została w moim czarnym sercu jeszcze jakaś odrobinka miłości dla tych blaszaków
czy matt ward skutecznie mnie jej pozbawił. A nóż wrócił bym do nich? Bądź co bądź moja pierwsza poważna ekipa :)
A teraz o samej książce:
Od razu na wstępie powiem: Moim zdaniem książka jest naprawdę
średnia- medicore.
Nie wiem, możliwe że po cyklu Horus Heresy moja
poprzeczka stoi wysoko, ale naprawę uważam że Fall of Damnos jest średnie.
W tej książce absolutnie nic się nie dzieje: czołgają się po śniegu, szczelają do `cronów,
tarzają się po śniegu, rozwalają monolit, czołgają się po śniegu, szczelają do
`cronów, tarzają się po śniegu, rozwalają monolit, umierają, czołgają się po
śniegu, szczelają do `cronów, tarzają się po śniegu, rozwalają monolit, umierają,
czołgają się po śniegu, szczelają do `cronów, tarzają się po śniegu, rozwalają
monolit, i tak do końca , poważnie!
Akcja zaczyna się tak, że po zdesantowaniu się na powierzchnię
planety ultramarines dzielą się na 2 grupy..Kapitan Cato Sicarius wali na
miasto, a Varro Tigurius razem z kilkoma drużynami taktycznymi i ciężkiego
wsparcia za cel obiera, wzgórze nieopodal miasta, ma zniszczyć znajdującą się
tam nekrońską artylerie i p.lotki, żeby pojazdy
mogły zostać bezpiecznie przetransportowane na planetę, bo na razie tylko drop
pody spadły. No to pomyślałem: spoko.. pewnie w 2..może 3 rozdziale przyleci Antaro
Cronus i zrobi rozkurw z pokładu landka. Zaspoileruje teraz: książka kończy się tym że ze przylatują SMowe
pojazdy ! WTF ? wdrapanie się na wzgórze i
rozwalenie paru pylonów zajęło ultrasom, najlepszym z najlepszych z 300 stron ? do tego ultramarines
prezentują się wyjątkowo pierdołowato.. skala walki od najlepszych:
Górnicy
gwardziści(PDF
tutaj nazwani Ark Guard)
ultrasi
kapitanowie
ultrasów
Tigurius XD
Górnicy musieli bez przerwy ratować tyłki ultrasom, aż
w końcu ultramarines wzięli ich ze sobą na akcje, żeby walczyli razem. Nawet
była taka rozmowa:
smerf do górnika: WE ARE YOUR SAVIOOOORRR.
górnik: i don`t think so..
Sami necroni..niestety zostali przedstawieni w
wersji nowocodexowej, w sensie..
dworskie intrygi, fochy, służący, spiski i knowania, plebejusze i szlachta.
JANIE ! PRZYNIES MI MOJĄ KOSE I WYPROWADZ SKARABEUSZKA NA SPACER ! Mocno
powiało Dumą i uprzedzeniem zmieszanym z Tomb Kings w kosmosie ( jak ktoś mi
powie że necroni to TK w kosmosie to zabiję :P)
Ale jednostki mieli stare.
żeby nie było, jedyne co było całkiem okej w tej
książce to fajnie oddane tarcia i napięcia w zakonie UM między sobą.. i
rywalizacje o schedę po arcykatoflu calgarze.
Konkuruję ze sobą Duke Of Tallasar vel Cato Siccarius i kap. Agammen z 1komp. który wysłał dreda z 1 kompani żeby patrzył Sicariusowi na ręce i o wszystkim meldował. Jak się nie sprawdzi i da dupy na Damnos.. no to punkty lecą dla Agemmana.. i takie tam motywy.. ale tego było mało (zresztą potem i tak wszystko rozeszło się po kościach) ..ogólnie to tarzanie się po śniegu i sprzedawanie headshotów warriorom.. ew. rozwalanie monoli z meltabomb .. może nie było to takie słabe jak warriors of ultramar .. ale w sumie nijakie. Myślałem e ta książka wzbudzi we mnie jakąś iskierkę: że znowu zachęcę zbierać necronów.
Konkuruję ze sobą Duke Of Tallasar vel Cato Siccarius i kap. Agammen z 1komp. który wysłał dreda z 1 kompani żeby patrzył Sicariusowi na ręce i o wszystkim meldował. Jak się nie sprawdzi i da dupy na Damnos.. no to punkty lecą dla Agemmana.. i takie tam motywy.. ale tego było mało (zresztą potem i tak wszystko rozeszło się po kościach) ..ogólnie to tarzanie się po śniegu i sprzedawanie headshotów warriorom.. ew. rozwalanie monoli z meltabomb .. może nie było to takie słabe jak warriors of ultramar .. ale w sumie nijakie. Myślałem e ta książka wzbudzi we mnie jakąś iskierkę: że znowu zachęcę zbierać necronów.
Nie, efekt był odwrotny.. teraz już totalnie nie cierpię
necronów.. i nawet ultrasów przestaje lubić :p za
to zacząłem czytać książkę Fulgrim. Dopiero 40 stron a już wiem że ta książka
będzie zajebista! Wielu ocenia ją jaką najlepszą z całego cyklu HH. No jeżeli
po 1/10 całej książki jest już 10 razy lepsza niż Fall Of Damnos to wiem że coś
się dzieje..
i jeszcze końcówka FoD taka.. typowa.. SMi myślą, że wygrali a okazało się ze to była tylko 1wsza warstwa necronów ( jak w cieście ) i są jeszcze pod tą planeta całe ich miliony a teraz to sią na razie dozorcy pobudzili i straż zewnętrzna
grobek odradza
5,5 może 6 / 10
i jeszcze końcówka FoD taka.. typowa.. SMi myślą, że wygrali a okazało się ze to była tylko 1wsza warstwa necronów ( jak w cieście ) i są jeszcze pod tą planeta całe ich miliony a teraz to sią na razie dozorcy pobudzili i straż zewnętrzna
grobek odradza
5,5 może 6 / 10
Aha.. ale i tak jest lepsza niż ta żałosna seria o Duchach Gaunta :P (też ich kiedyś pojadę..ee..zrecenzuję :P )
ps. Blog się odradza, teraz znowu będę pisał w miarę regularnie. Raz, dwa razy w tygodniu.
Następne będę 2 "growe" recenzję. Nie przegapcie :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)