niedziela, 29 listopada 2015

How to win Golden Daemon

How to win golden daemon
NOT.

Czyli o tym jak grobo chciał się wziąć za malowanie.

W pewien piątkowy wieczór stwierdziliśmy z 2ma znajomymi,(nich im będzie Jacek i Placek)  że fajnie będzie coś pomalować. A że mieliśmy tego naprawdę sporo to w ruch pójdzie aero żeby było szybciej i sprawniej. Wpadliśmy do mojej piwnicy, kupiliśmy piwa ( słodka krowa jest przepyszna!) i zabieramy się do roboty. Jacek miał chyba z 18 kawalerzystów kosmicznych wilków do psiknięcia. Wszystkie wilce ma na szaro to żeby psy się odróżniały to będą w brązie. Dokładnie tak jak mój zamierzony kolor plague marines (miałem dwie siódemki) i StuGi III do poprawienia (do Flames of War) taki sam brąz. No to taśmowo polecimy :)
Ale Jacek nie miał posklejanych wszystkich psów. Wiec, spoko spoko, zaraz to posklejam do końca i już lecimy, oczywiście nie sklejał do końca tylko sklejał od zera. Ja zdążyłem ogarnąć Pretoriańskiego goliata (Warzone) i wypić kolejne piwa a on jeszcze kończył. A końcu z nudów mu pomogłem trochę żeby było szybciej.
Placek tym czasem robił pędzelkiem ambonę do swojego mechanikusowego szefa.

Dobra, wyciągam aero, podłączam kable. ale chwila, może być trochę brudny to wszyściutko wyczyszczę mr. tool cleaner`em (nitro) tak żeby było prawilnie.
Aerograf lśni, biorę farbę citadel (wiem, wiem średnia do aero no ale innej nie miałem) chcę dolać wody na co Placek:
"NIE, z wodą kiepsko, a masz jakiś thinner?"
Ja mówię że mam i sięgam po MR.COLOR THINNER.
Wlewam w proporcjach 1:1 mieszam mocno w zbiorniczku i nagle robią mi się lane kluski z farby, jakieś grudy, jakiś syf, no masakra. wszystko się zalepiło. I aero pluję smarkami.
FUCK!
może źle go wytarłem po myciu nitro i farba się "zważyła" dobra, to myjemy jeszcze raz.



Bodaj Placek zauważył, że mam myjkę ultradźwiękową i zaproponował to rozwiązanie (do mycia glutów z farby w zbiorniku:P) okej, rozkręcam części, wsadzam do środka leje wodę, na co On.
"Wodę ? z wodą to się nie umyję, weź lej nitro!"
No ale moje wrodzone skąpstwo nie pozwalało mi wlać całej buteleczki modelarskiego nitro over 9000 monet za flakonik, więc wlałem pół na pół z wodą (sugerowanie że nitro miesza się z wodą :P)
I odpalam mycie.
Zastanawiamy się jak to długo ma się myć. 2 minuty ? Kwadrans ? Może 3 godziny ? cholera wie.
Bazowo są jakieś tryby na 90/180/280 sekund więc dajemy ten najdłuższy, potem jeszcze raz.
I jeszcze raz dla pewności. i daliśmy jeszcze raz ale stwierdziliśmy że to już retarded i wyłączyliśmy.
 łapię za wieczko
i chuj, nie otwiera się.
hmmm...
tu na pewno jest jakaś blokada, coś trzeba nacisnąć, albo przytrzymać, albo nie do góry tylko na dół ten dyngs pociągnąć.
Nic, dalej zamknięte.

Jacek sugeruje że "Ty, to może jest jak w pralce że po praniu nie można zaraz bębna otworzyć dopóki nie skończy"
Więc dajemy jeszcze raz pranie, żeby spokojnie skończyło a my odczekamy chwilę.
Nic
No to jeszcze raz i odczekujemy 15 minut po skończeniu, nie wiem może jakieś gazy i żeby nie wybuchło to taka blokada bezpieczeństwa, może jako że to myjka ultradźwiękowa nazbierał nam się tam straszny hałas i jak to otworzymy to nam bębenki pękną ? (doom siren:P)
no nic, nie idzie i koniec.
Wyłączamy z kontaktu i ciągniemy ile wlezie.
Naciskamy różne kombinacje guzików (start, select i off)
usiłujemy szukać jakiejś zapadki, dźwigni, wajchy, bo to na pewno jest jakieś mega proste a my o tym nie wiemy i zaraz się będziemy śmiać z tego.
bierzemy obcęgi i śrubokręt i ściągamy plastikowe osłonki z zawiasów celem rozkręcenia włazu od 2 strony. Nie udaje się.
Czuliśmy się jak adepci mechanicum którzy odkopali jakiś artefakt z mrocznej ery technologii.
#STC
Placek się śmieje że aero na pewno dalej jest brudny :P
W między czasie psiukam figurki chociaż na szary podkład żeby były gotowe chociaż do maziania.
Znalazłem w końcu w piwnicy instrukcję. Ale jest tylko po niemiecku. Jacek i placek śmieją się że nie znam języka Panów (oni też nie znają, ale to ja się uczyłem tego gówna 6 lat:/) Szukamy na necie po ang. Nie ma nic! nawet po rusku nie ma! Niemiecki albo wpierdol.
Odpalamy apkę która tłumaczy tekst przez kamerkę wideo. Wychodzą jakieś brednie i nic o tym dlaczego to gówno się nie otwiera.
Dopijamy kolejne piwo.
Pada męska decyzja.
Wywarzać !
Fire in the hole!
Siłowo we trzech upierdalamy całą pokrywę (chociaż ja chciałem tłuc szybkę żeby było bardziej dramatycznie :P)
i to widzimy:

Zupełnie nie ogarnęliśmy że nitro + plastik = końcówki palców po moczeniu w wodzie.
Zapiekło/rozpuściło się to i skleiło na maxa.
Aero dalej brudny.
Fuck my life.
Myję to jeszcze raz już mocno wkurwiony i zmęczony ( jest już chyba 1wsza w nocy)
szmatka, cleaner, daje jeszcze raz kolor i thinner
i zgadnijcie czy znowu mi się farba zważyła i porobiła z niej guma.
W końcu CZO TO KURWA MA BYĆ pacze na thinner same napisy w języku jedzących psy i fapiących do ośmiornic pojebów. Ale jest naklejka po polsku (pierwszy raz cieszę się z tych przepisów lechickiego prawa które X lat temu wydawały mi się durne i dla starych ludzi)
Jest napisane że rozcieńczacz tylko do farb gunze, metalików i tym podobnych. Jebie acetonem na kilometr.
A więc DLA TEGO farba robiła mi się w kiszkę za każdym razem.
o kurwa
#mamydość
Jacek i Placek idą do domu jest już chyba grubo po pierwszej, wszyscy wypili po parę piw ale w takich oparach czują się jakby 3 dzień z rzędu pili wódę.
A figsy jak niepomalowane tak dalej niepomalowane:
Do 3 w nocy szoruję aero, myję, szczotkuję płuczę jak pojebany w nitro. Głowa to mi już pęka i mam wrażenie jakbym umierał na raka. Wycioruję środek, przepycham waciki, gazy i druciki, no wymyty tak że można z niego jeść.
A skręcam i rozkręcam go szybciej niż młody Cadiańczyk swojego lasguna.
Ale dalej źle, spust nie wraca. Za 11 razem skręciłem dobrze.
Ale teraz spust nie przesuwa igły.
Zadzowniłem do 3 ziomka (oczywiście nie o 3 w nocy a następnego dnia). niech będzie Wacek.
Zapytał się czy myłem CAŁE aero w nitro.
powiedziałm że tak.
odpowiedział tylko:
"Powiedz papa swoim uszczelkom"


Po piątkowym wieczorze nauczyłem się że aceton bardzo nie fajnie reaguję z:
-plastikiem
- gumą ( a zwłaszcza z gumowymi uszczelkami które puchną i kleją się jak guma do żucia)

Zobaczyłem na necie poradnik że można jakimiś teflonowymi nasadkami rozwiercić te gumy ale czytając to miałem wrażenie jakbym sam miał się podjąć operacji na otwartym sercu, na sobie i bez znieczulenia. Po prostu czułem że to mnie przerosło.
Koniec końców nie zrobiliśmy nic a Placek pomalował całą ambonę :/

PS. kupię uszczelki.

niedziela, 22 listopada 2015

Relacja z turnieju "Bajzel w Twierdzy"

Cześć
długo nie pisałem, z różnych powodów, nie będę pisał z jakich bo obojętnie co napiszę każdy sobie wyobrazi swój własny powód i w niego uwierzy :P (tak pije tu do pewnego ożywionego podnośnika )
No ale nie ważne,  czas do rzeczy.

Dzisiaj był u nas w klubie turniejik malutki. 1250 pkt i wszystko wykastrowane i pocięte to tak jakby zamiast na sex ktoś umówił się na oglądanie erotyka.
czyli:
max 5 WC na poziomie rozpiski (no to już nie zagram demonami )
na stole może się znajdować w sumie oddział za max 400 pkt i nie więcej (to znaczy że płaszczkostar z heraldami też nie wejdzie więc już w ogóle kthx bye)
gramy tylko na bazowym CADzie ( czyli nie pogram bladziami, no znaczy mogę, ale dla zasady że ktoś mi zabronił grać podręcznikowego blood angels detachment w już  I TAK słabym dexie to się obraziłem i nie )
CAD + ew. sojusz albo JEDNA dowolna formacja ale z innego dexu.
zdublować slot można dopiero po wzięciu wszystkich innych wyborów z tego rodzaju jednostekTo akurat mnie nie bolało no ale...

Stwierdziłem no dobra, organizator mówił o tym że dopuści IA, to spoko, stroluje wszystkich zagram CSMami z sicaranem i jakimiś pojebaństwami z legacies of ruin.
Nope, z IA dostępne tylko army listy a nie pojedyncze jednostki.

oczywiście kilka założeń było spoko np. zakaz sojuszu "come the apocalypse" bo jest mega sensowne.

No dobra, to nie będę grał w cale foch i pobite gary!
No ale jakoś zostałem namówiony.

No to czym tu zagrać, demonami nie, bloodziami też nie, CSMami to strzał w stopę i równie dobrze mogę przyjść bez figurek. Zostają waniliowi, pojeba i bajki mam, wprawdzie nie mam centków/TFC itp. no ale przecież mam tyle tych marianów że na pewno coś wykombinuję.

No i stworzyłem rozpę:



HQ:

Chapter Master
Artificer Armour, Power Fist, Shield Eternal, Bike

Librarian
 2 lvl, force axe

Troops:

5 x Bike squad
2 x grav gun

5 x scout squad
sniper rifles, camo cloaks

Elite:

Ironclad Dreadnought
Seismic hammer, powr fist,
melta, heavy flamer
drop pod

7 x Vanguard veteran squad
powr axe, sgt - Lightning claw

Heavy Support:

Vindicator
dozer blade

Land Rader Crusader
multi melta

1248 pkt
white scars

Wcześniej miało to wyglądać inaczej,  trzon był zawsze taki sam 
( no jak kurwa każdej rozpiski SM :p) 
Miało być na taktykach IH żeby zwiększyć przeżywalność, no ale myślę sobie, landek i tak nie dostanie IWND bo nie mam chapter tactics, a dla jednego dreda i leczenia pojeba to trochę mało opłacalne, zresztą wszystkie prosy już na tym nie grają i cisną na WS, no ale lubię cholernie salamandry (ja wiem, afroastartes, ale to są tacy dobzi murzyni :P honorowi Aryjczycy że tak powiem XP ) i w landku była 10 assault marines z 2 x flamer a landek był w wersji reedemer, zamiast windy był 2 x attack bike z mm. i predator tesco czy jakoś tak. 
No ale po telefonicznej konsultacji z dźwigorem który na waniliowych zęby zjadł ( poza chyba 3 grami SW nigdy w życiu nie tknął nic innego ) i mówi "grobo, to nie pyknie, landek nie dojedzie, salki są słabe, weź WS.. i może zamiast tych asfaltów vanguardów ? mają wincyj ataków, dobrze się biją, pozamiatasz.. a pred ? meh, tesco ? nic nie zrobi, daj windę, będziesz miła 3 fire magnety w rozpie (w sensie, bajki, landek i vinda - nie można nic zignorować i wszystkiego trzeba się bać)
No to tak żem zrobił.

Pierwsza gra vs. Kondziu i jego "ślicznie pomalowane" Eldary
Dawno nie graliśmy, ale chyba nie pamiętam żebym z nim kiedyś wygrał, no może raz..ale to danwo i nie prawda :p Kondziu jest taki że im jest sympatyczniejszy i robi bardziej "friendly" rozpiski tym bardziej zaora twoją armię. A ta rozpiska była na papierze bardzo funowa. No bo raptem 3 bajki ze scaterami, nie 23..nie 13 nawet a 3.. tylko 3. Do tego banshetki z buta z Jain Zar  (lol ?) scorpiony z buta (lol 2? ) warp spiderzy i dark reapersi w bastionie (to już normalny klasyk ) i crimson hunter ( może być )  

Nikt nie wylosował niewidki. 
Ja miałem jakieś chujowe traity

Na początku szło mi dobrze, landek z mm one hitował bastion i wkładkę ze środka, więc jest spoko. wprawdzie trochę windyk nie ogarnia strzelania, w sensie eldarzy się mega chowają albo jak walę do warp spiderów to odskakują. no ale okej, jeszcze mam szansę ich wyparować, stoją na openie do tego moi sniperzy pomogą. na 2 flance pojeb z motorami wpada w banshetki dred do nich człapie. 

I tu nagle zdałem sobie sprawę w jak głębokiej dupie jestem.

Warp spiderzy nie wiem .. no 6 cali odemnie YOLO kładę placek z windy, 
ODSKAKUJĄ, i okrążają mój pojazd dookoła, nie mogę do nich strzelić bo nie położę placka.
MFW:
Windyk umiera, sniperzy zaraz potem, prawa flanka stracona, na lewej banshetki szarżują na pojeba z motorami, już się cieszę z Overwatcha, a nie ..czekaj, maska banshee nie pozwala, no dobra, krzywię się ale nie jest tak źle. 
No dobra biją pierwsi okej, spoko, ale chapter master to nie kij w dmuchał, no i nagle okazuje się że Jain Zar obniża WS do 1. Bo tak.. kurwa.. i nagle wszyscy mnie biją na 3+ no dobra ale za to jak oddam fistem to pozamiatane. NIE KURWA --> disarming strike ! mój power fist nie może uderzyć !
ja pierdole. No posypałem się konkretnie. ale dobra, zrobię hit and run ucieknę gdzieś, przegrupuję się i rozstrzelam to gówno, NIE KURWA --> Jain Zar obniża też inicjatywę do 1, spróbuj sobie zdać hit and run gdzie tylko wynik 1 na kostce daje ci sukces, zajebiście :/ no ale liderka 10 będę stał ! NIE KURWA-- > war shout -2 do liderki dla wroga związanego w CC. 

No pojeb i motorki spadły, a ja nawet nie zdążyłem strzelić z orbitala, stwierdziłem, spoko, będę miał czas.  Dobrze że chociaż tam dred się wpakował, i ironclad był nie do ruszenia.

Oczywiście crimson hunter z land zostawił landka na 1 hull poincie. w kolejnej turze go wybuchł :/ extra. 

A vanguardzi (jeszcze pełni) odbili się od skorpionów, no ja pierdole. liczebnie było ich chyba porównywalnie. No pozamiatane, został mi chyba tylko dred. i drop pod przegrałem milionem pkt. 
okej ale to eldarzy.

Kolejna gra z koleżką którego zwą ziemniak, więc już się cieszę na "easy win" (sorry jak to czytasz:P) 
gra swoimi dark angels, znowu traity chujowe i nikt nie rzucił niewidki.

Dał wszystko do rezerw na stole zostawił 1 razorka i scoutów (i think i came a little kiedy uzmysłowiłem sobie że jak mu to wystrzelam to 20:0 wygrana ) 
oczywiście się nie udało.
Początek był dobry
spada jego veneryk z MM na mojego landka, trafia i .. nie przebija. 
więc dred już jest wyłączony z gry ( nie powiem co mu zrobiłem w swojej turze bo mogą to czytać dzieci ) 
Nie będe się wdawał w szczegóły tej gry ale powiem że jink na 2+ z przerzutem to takie lojalistyczne płaszczki kurwa. A Dźwigor jak patrzył jak on odjinkowuje moje salwy z crusadera i zlewa tuby z demolisher canon kajał się i przepraszał że odradził mi reedemera ( ja pierdole przecież z tymi miotaczami ognia z ap3 zrobił bym z jego ravenwingu węgielki !!) 
Ale żeby nie było że przeciwnik takie super rzuty ( znaczy w rzucaniu 2+ z rerollem  nie ma nic super, trzeba się postarać żeby to zjebać ) ale moment kiedy spada 3 land speederami z MM i pojbija bajkami z combi meltą wali w mojego iron clada I NIC NIE ROBI. 
Ironclad znowu przeżył do końca gry. kozak z niego, zakochałem się <3

Ale ogólnie znowu vanguardzi z librą wbili się w jego ravenwing knightów z librą, oga dedykowane oddziały do CC. wpierdol, on mnie zczyścił do zera ja mu zabiłem TYLKO championa, pierdole ten interes. Vanguardzi ssą po same jaja kurwa ! jakby tam było 10 asfaltów z 2 flamermai było by lepiej, czemu ? bo było by więcej ciałek do ubicia, ( w obu grach by mi to pomogło ) albo chociaż 5tka honor guardów, ten save 2+ też by mi zrobił robotę. Nie kurwa vanguardzi czyli cyganie tego codexu nikt ich nie chcę i nie nadają się do niczego choćbyś nie wiem ile w nich nie wpompował dotacji. 

Chapter master umarł od jakichś śmieci, bolt pistola, boltera a dobił go hammer of wrath z 2 gołych motorków. bohaterska śmierć, nie ma co.
Znowu przegrana.
Inna sprawa że o ile w poprzedniej jakoś robiłem te znaczniki (chociaż zabiła mnie zasada turnieju gdzie każdy znacznik na koniec był wart 5 pkt. i przeciwnik PODWOIŁ sobie ilość pkt w ten sposób, nabił 15 za grę a za to że na koniec miał 3 znaczniki kolejne 15 mega niezbalansowane ) to w 2 grze zrobiłem chyba tylko 3 katy a przeciwnik trzaskał jak pojebany, to muszę mu przyznać. 
Znowu wpierdol. 

Morał 
dwie rzeczy:

1. codex space marines to nie KW (world of tanks) że byle pomidor do niego wejdzie i już zamiata ( no może pzesadziłem, bo widziałem ludzi którzy dostawali baty od jakichś maluchów prowadząc KW) ale na tym turnieju sam czułem się jak dowódca wymaxowago KW w grze na V tiery max który dostaje baty. 
Czyli codex space marines to wbrew powszechnej opinii nie samograj ( moim zdaniem ) i może i ogarniam zasady krwawych aniołów i kosmicznych wilków, ale to nie czyni automatycznie tego że będę ogarniał też codex astartes. Niby to samo ale zupełnie inny styl gry. Więc po prostu jak będę chciał tym grać na serio, muszę się po prostu nauczyć tym grać.

2. nigdy więcej nie pytać się dźwigora o porady rozpiskowe :P a tak serio to rozpa była troszkę niedopracowana, pojeb i bajki spoko, sniperzy, no mogli być, no bo co zamiast taktyk ? meh. 
Vinda o dziwo nie była zła, nawet w 2 grze bardzo długo jeździła i dopiero w 4 turze padła. 
Landek mimo wszystko też. Tylko problem z resztą, libra w tej rozpie to pkt w błoto, może jakby niewidkę wylosował.. to prędzej, a tak pkt w błoto, i tak z landka nie mógł czarować a wysiadał z niego dość późno i szybko ginął. vanguardzi też żal. 
śmialiśmy się potem że landek jest dobry sam w sobie i nie chciałbym nic nim wozić no ale trochę obciach bez wkładki więc doszliśmy do wniosku że najlepsza wkłądka do landka to 5tka scoutów. Kurwa niczym szef ! na następna grę wystawiam scoutów w landku ( z HS ) trolololo :D przynajmniej nie będę płakał jak zginą. 

A Wy co sądzicie o rozpie ? może być ? 
czy może faktycznie wywalić librę i vanguardów na asfaltów albo może termosy ?