środa, 31 grudnia 2014

Nikt nie lubi pożegnań

Niestety rok 2014 chyli się ku końcowi, dogorywa, umiera, nie ma dla niego ratunku i tylko chwile dzielą go od przejścia na tamten świat, jest już stary, śmierdzi fekaliami, potem i silną chemią. na plamy opadowe, pękające krosty. Po ciele biega setki wszy i innego robactwa usiłując niczym szczury uratować się z tonącego okrętu.
Tak..w taki sposób kończy swoją egzystencję rok Nurgla, Władcy Plagi. Ale niekończący się cykl narodzin i śmierci. A wszystko, nieważne jak silne, żywotne, bogate i majestatyczne, wszystko prędzej czy później gnije i umiera, ku chwale Nurgla !
Przyszły rok rokiem Boga Wojny, ale nie będzie już tak magiczny liczbowo ;)

Sporo materiałów w ogóle nazbierałem ( serio serio ! ) mam już w ogóle kilka rzeczy napisanych, materiał wideo nagrany ( tylko wyedytować trzeba ) i od nowego roku ruszam z kopytem. Wybaczcie mi taki grudniowy zastój, no ale nie można tak ciągle na wysokich obrotach, nawet fireant znika na całe miesiące :P A ja mimo tej pauzy mam rekordową liczę 65 postów w oku co daje ponad 5 wpisów na miesiąc. Dojdę do 7miu i będę happy :D

Dzisiaj powiem wam że trochę taki oddech wymarłych światów bo nie zgadniecie co do mnie przyszło pocztą. SECRET SERVICE ! nie inaczej, pismo na którym sie wychowałem ! niektórych wychowała ulica a mnie secret service. To z niego uczyłem się życia ( no i widać jak wyszło :P ) Oczywiście jak tylko go odpakowałem dowiedziałem się że mój pierwszy ( po latach ) numer secreta będzie też ostatnim :( ( no mogli dociągnąć do pełnej 100 numerów a nie tuż przed metą paść :P ) Nie będę wnikał w powody. Znaczy dla mnie to jest oczywiste że powstał wałek na wycyckanie fanów, kwestia kto go wyreżyserował, pegaz czy wydawca, jedn zrzuca odpowiedzialność na drugiego i nic z tego nie wynika. A wiadomo że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o hajs, ( albo kobiety, no ale o jakie kobity może chodzić w branży pism komputerowych, Krupik ? znaczy.. jako jedna z niewielu zna się na rzeczy (spacerował bym :P ) u nas nie zgniły zachód i gamersgate by nie przeszło, zresztą jak nisko trzeba upaść żeby coś takiego robić, a pani Anita S... kogo obchodzą te feministyczne brednie ? facetów to wkurwia a laski nie grają na kompie, a ten niewielki odsetek który gra ? lol.. równie dobrze mogłą by wszystkim czterem mailem to wysłać zamiast zbierać hajs na kicku :P

no ale dość o tym miało być o piśmie.
Pierwszy numer po odnowieniu mnie ominął, więc o nim się nie wypowiem. Ponoć content był..nieciekawy ( i zarazem powiedział mi to kolega jak i na necie pisali, no ale ja im nie wierzyłem, tak zajarany powrotem kultu i tym że wow wow SS znowu się organizuję i powstaje na nowo ( jak uroczo to brzmi, ach te akronimy :D ) No ale odpakowuję kopertę i na początek rzuca się w oczy super jakość, gruby grzbiecik, klejony, piękny zapach ( jestem tym pojebem co najpierw książki/gazety wącha a potem ogląda ) dizajn nowoczesny ( chociaż mogli by zostawić te piorunki, trochę przerobić ale zostawić.. lol..znaczy pioruny z loga secret service a nie runy SS :P ) no i kartkuję. Wywalono anime corner, na plus, zawsze mnie to wkurwiał i to jedyna rzecz której nie czytałem, nawet na wakacjach jak nie było nic innego anime corner nie dotknąłem. KGB zawsze mnie irytowało a tutaj tego nie stwierdzono, o sprzęcie mało, zamiast tego połowa pisma o jakichś.. no właśnie o wyprawach w kosmos ( a co to focus ) i Felietonów kilka, ale spoko, pamiętam że były czasami dobre. nie ma kombat korner ( no ale...lol..jak miało by być ) no to czytam recenzje.
I co ?
No właśnie nic...
recenzję są bez wyrazu i polotu, miałkie. To nie ma być nota encyklopedyczna o grze a pełny emocji opis wrażeń wynikający z obcowania z nią. A już tekst "no niektórym może się podobać a niektórym nie, sami zadecydujcie" to już mnie rozjebał. Po to czytam recenzje zeby ktoś kurwa "zdecydował za mnie" w ogóle tekstu na dobrą sprawę mało, odstępy między linijkami wielgachne niczym mój.. no.. po prostu duże, zdjęć od zajebania, i niby recenzja na strone a zero zawartości i w sumie gówno się o grze dowiedziałem. A już wywalenie ocen to gwóźdź do trumny. Kurde wszyscy się pultają, że oceny przy grach to takie niskie i polackzowe... że najważniejsza jest tresc recenzji, no ale jak recenzja jest 'taka udana' że po jej przeczytnaiu nie mam pojecia czy gra jest dobra czy nie, to przydała by sie chociaż ocena !
A druga połowa pisma to nostalgiczno rzewne tekściki o tym jak to za czasów amisi było fajnie.
Tak było fajnie ale nie dlatego że amiga była taka zajebista ale że byliśmy młodzi i wtedy wszystko było super. Idę o zakład że dzisiejsi 13 latkowie zachwycający się GTA V za 25 lat z nostalgią będą wspominać te czasy "ahhh GTA V to było coś, prawdziwa gra a nie te GTA XIII które wychodzi teraz, zupełnie bez klasy" Jeden nawet o tym wpsomniał w swoim felietonie ( ten jeden dobry tekst ) ale potem doszedł do jakiejś dziwacznej konkluzji...
W ogóle ze starej ekipy prawie nikogo nie kojarzę, tylko wspomniana Krupik recenzuję jedną grę i koniec. Nie twierdze że jest całkiem źle, recenzja Alien isolation jest naprawdę fajna.  Ale co 2 strony materiału o aktualnych grach robić 4 storny tekstu o starych ? ( a to gobliiins a to cywilizacja, a to half life.. kurde nie po to kupuje nowe pismo żeby poczytac o starych grach ! )
Znaczy nie zrozumcie mnie źle, sam lubie wracać do przeszłości czasem nostalgicznie wyciągam stare numery ŚGK, Top Secretu czy właśnie SS i czytam stare recenzje kultowych gier, gdzie często recenzjenci jeszcze nie wiedzieli że będą kultowe :P Ale nie wiem.. jakoś to się nie sprawdziło w obecnej formie, jako całe nastawienie pisma w gruncie rzeczy na gry retro.. to trochę za bardzo, czasem fajnie sięgnąć i przekartkować zdjęcia starych gier i podpisy o tym jaka to grafika szałowa.. ale żeby czytać od deski do deski nowe pismo o starych grach ? to zdecydowanie poszło by za daleko.
Więc podsumowując, idea z jednej strony dobra a z drugiej poszli z nią trochę za daleko, i czuję się jak jakiś ramo który czyta żale jeszcze większych dziadków.
No niestety powrót na minus.
Chociaż pachnie zajebiście :D

To tyle, powiem że to już ostatni post w tym roku i do zobaczenia może kiedyś tam, gdzieś hen hen w galaktyce daleko stąd, gdzie nie ma pokoju pośród gwiazd :D
A wszystkim moim czytelnikom i w ogóle fanom młotków życzę zajebistych rzutów, hajsu na nowe modele, prostych finecastów, samomalujących się ludzików i rozp wyżyłowanych jak egzaminy państwowe :P

Sława Zwycięstwu !


niedziela, 21 grudnia 2014

Najdłuższa noc

:( Niestety złamałem swoją zasadę która dla mnie miała być żelazna, czyli pisanie postów co 3-10 dni. Minęło 18 dni...a w zasadzie już 19naście :P od ostatniego posta.  Autodyscyplina poszła się jebać i w ogóle wszystko jakoś tak nie wyszło. Ale powiem wprost że miałem dość ciężki okres w życiu i nie potrafiłem sobie z niektórymi ( większością ) rzeczy poradzić. Dalej jest źle, ale przynajmniej niech ten blog będzie jedyną ostoją stałości i pewności. Kwestia mobilizacji i faktycznie tej samodyscypliny. Pocieszam się tym że czasem łamałem się w drugą stronę, to znaczy pisałem post co dwa dni, a raz napisałem następnego dnia. Zresztą raz w roku, zwłaszcza w tak nieprzyjemnym okresie astronomicznym można trochę zamarudzić ( zamaruderzyć ).
Tak to właśnie dzisiaj jest najkrótsza noc w roku. Od jutra słońce znowu zacznie dominować na nieboskłonie. I tym się pocieszam, że dni przestaną robić się takie szare, ponure i smutne ( chociaż pizgać pewnie nie przestanie :P ) i wszystko się ułoży, musi ;)
Od razu chciałem polecić stronę WREHDS ( zarówno bloga jak i twarzoksiążkę ) poświęconą dziedzictwu i religii ludów aryjskich, pisana przez znajomych więc tak trochę po koleżeńsku :P Fajne i profesjonalne podejście do tematu. Ale nie pisza tak często jak ja i z takim polotem :P ( i mówię to nawet po 19 dniowej przerwie ). sznurek dodany na boczku bloga

Ciekawostka na dziś:
siedzę sobie siedzę, a było to już chyba 2 tygodnie temu i przypomniał mi się taki jeden motyw muzyczny, ot zacząłem sobie nucić jakąś piosenkę, jakąś taką bardziej przystępną a nie te szarpidruty.. no dobra.. nucę.. następnego dnia jadę samochodem i to dalej siedzi mi w głowie..grało radio..a ja ciągle swoje..na na naaaaaa nanana nana nananaaaaa ...hmmm.. no ale już zaczęło powoli mnie męczyć, skąd to kurcze jest, kolejny dzień..to dalej nie chce wyjść z bańki i już KURWA NO CO TO ZA PIOSENKA...a każdego następnego dnia było coraz gorzej, no syndrom Escobara na maxa ( o tej jednostce chorobowej kiedyś może wspomnę :P ) i nie daje mi to spokoju ale TOTALNIE nie mam pojęcia co to jest, jedyne co wiem, że jest to jakiś raczej klasyczny utwór, ale nie mam pojęcia, czy opera, czy balet czy muzyka klasyczna, czy jakaś symfonia, no chuj wie i że jakiś współczesny wykonawca wykorzystał ten motyw muzyczny w swojej piosence, która w latach `90 była puszczana w radiu. I coś mi się ubzdurało że to było na ścieżce dźwiękowej do 5tego elementu L.Bessona. Oczywiście że przesłuchałem całej i tam tego nie było ( swoją drogą dość udany OST ) i ciągle się tak głowie..zacząłem się już pytać ludzi czy tego nie znają.. nuciłem im to i no nie ..ni chuja..nikt.. matka mnie tylko zmyliła.. że to pewnie dziadek do orzechów, no to nakurwiam całą noc Czajkowskiego.. obejrzałem cały balet na YT.. nie..tutaj ten motyw nie występuję. No ale na wszelki wypadek jeszcze przesłucham jezioro łabędzie.. nie..też nie.. no i kurde.. ale może trop lepszy.. zacząłem coś tam w pokrewne klikać.. pół nocy przesiedziane w related na YT.. no ale nagle olsniło mnie.. czemu nie sprawdziłem najprostszej drogi !! wpisałem w google: lista klasycznych motywów muzycznych użyta w muzyce popularnej. i od razu pierwsza strona wikipedia z lista tego wszystkiego.. po kolei, kto, która minuta, jaki kawałek. Przy okazji dowiedziałem się że co poniektórzy to niezłe kłamczuszki są mówiąc że to są ich utwory, ja wiem że public domain i nie trzeba Mozartowi płacić tantiemów.. no ale.. takie mało oryginalne :P
No ale ograniczyłem się do 2 połowy lat `90.. bardziej nawet 98, 99.. sprawdzam WSZYSTKO po kolei.. o 3 w nocy znalazłem.. obudziłem krzykiem szczęścia cały dom.. tak.. Wiedziałem że to zostało użyte.. i wiedziałem że w jakimś rapiszonie !! ( dosłownie to nazywało się the RAPsody Warren G ) i to był ALEXANDER BORODIN z operą Kniaź Igor i motywem Tańce Połowieckie !!
aż ze szczęścia miałem ochotę tańczyć, skakać z radości, łzy spływały mi po policzkach, śmiałem się jak dziecko. Kurwa
nigdy ale to nigdy taka dziura w mózgu nie trzymała mnie dłużej niż tam parę chwil, no 12 godzin to był max. A tutaj ? tydzień bity!! i to nie tak że przypomniało mi się i odeszło, to ze mną siedziało, leciało w głowie na "repeat" i nie chciało odejść, świdrowało mózg, dręczyło, podgryzało, ale też kołysało mnie do snu i witało rano, masakra.
Może powinienem wąchać mniej tego kleju :(
A teraz jak ktoś chce zapraszam do delektowania się
Warrena G mimo wszystko radzę omijać chyba że ktoś lubi hop siupy XD

środa, 3 grudnia 2014

Chuj w musztardzie

Dzisiejszy samotny wieczór  sponsorują
W ogóle zacząłem sklejać modele do WARZONE ( tak, jestem szczęśliwym posiadaczem podrób Chaosu ( dokładniej to kalki Khorne`a :P ))  i kurde zupełnie inne wrażenia jak przy GieWuowskim failciaście czy tym podobnych mu materiałach z różnych miejsc w świecie, domowych i nie.
Żywica mięciutka jak piersi 13 latki, jak obcinałem nadlewki na stopach to z zamkniętymi oczami ( taki odruch przy Forge Worldzie ) na zasadzie jak "szczeli" nie tam gdzie trzeba to pół modelu pójdzie, a razem z nim moja tętnica wieńcowa. Nie raz już tak było że delikatnie na czubeczku lasguna (laserobinu:P) chciałem tylko wlew po formie uciąć i bach poszedł w połowie kolby, złamał się jak Tupolew o brzozę, tam kolba pół biedy ale parę razy obcinałem komin po formie razem z rękami, ( zwłaszcza wąskie miejsca, podatne na złamanie wskutek trzaśnięcia ) moja drużyna dowodzenia renegackiej milicji jest cała popinowana własnie dlatego.
A w WZR ? miodzio, mięciutka, ale zarazem łatwa do usunięcia, jakość modeli onieśmiela ! widać że komputerowy render, ale jakby mnie to cokolwiek obchodziło, niech to będzie nawet rzeźbione przez słonie czubeczkiem trąby z toksycznych odpadów z Salwadoru, mam to gdzieś póki będzie prezentowało taką jakość i taki sam poziom detali !
Jedyne do czego mogę się przyczepić to momentami modele są trochę łyse.
A może to GW przyzwyczaiło mnie do zagrań w stylu "masz jakąś wolną powierzchnie ? daj tam czaszkę albo pergamin, a najlepiej czaszkę z pergaminem, a pod spodem kolejne ! Nawet jeżeli coś nie powinno to mieć to niech mu spod skóry wrastają czaszki !!"
No i miejscami bąbelki, ale niewiele i w bardzo mało istotnych miejscach, rozumiem takie elementy są trudne do uniknięcia.
Za to nadlewki malutkie, niewiele ich, niewidoczne prawie a jak są to w tak pomyślanych fajnie miejscach że nawet jak się je zostawi to nie będzie widać, nie to co GW przez środek pancerza ( od niedawna zaczęło się trochę wyrabiać w tym temacie )
Myślałem kurde taki detal to pewnie modele są dużo większe niż warhammerowe.
A gdzie tam! postawiłem ożywieńca koło marynarza i nosiciela plagi i kurde najbardziej przesadzisty był ten ostatni.
Zrobiłem w ogóle widełorewju i jakoś w szabas pewnie wrzucę w internety.. a nie chwilę w szabas nie mogę. No to w piątek albo w niedzielę będzie filmik z odpakowywaniem i poklejonymi modelami ( jak zdążę posklejać, mimo wszystko plastik GW > żywica WZR ..ALE żywica WZR > żwyica GW/forge world )


wtorek, 2 grudnia 2014

no to ruń!

Sieg!
Dzisiaj relacja z wyprawy do najdalej położonych krańców Lechistanu, czyli Polski B :P
Toruń którego wg. legendy nazwa związana jest w wieżą, (była sobie wieża i ktoś powiedział do niej, no to ruń i się zawaliła. najbardziej czerstwy dowcip na świecie, na podobnej zasadzie powstały miasta Oława i Mielno :P) wpadłem odwiedzić starego znajomego, i poznać nowego(nową?)
Było bardzo sympatycznie chociaż lokum bardziej w klimacie
#chujowe_mieszkania_do_wynajęcia no ale rozumiem, nie każdego stać na kryty basen (albo półbasen) i prywatną stadninę koni (albo sharanów, te żarty nigdy się nie nudzą :P) dobrze że współlokatorka wyjechała bo było by krucho jakbyśmy wszyscy się kisili na kupie razem. A tak trochę przestrzeni.
Cały wyjazd to taka podróż w lata 90` serio kiedy ostatni raz używaliście czajnika takiego o :
ja nawet nie wiedziałem jak tego użyć. Do tego telewizor BRYZA i Kevin sam w domu albo Sami swoi w ekranie, jeszcze by brakowało żeby w radiu leciało Kelly Family. no dziwnie było :p
Samo miasto bardzo ładne, już sami widok z półbalkonu (tutaj akurat mówię serio, niby balkon, ale taki nie do końca bo zamurowany, może to kiedyś była loggia ale szybko jej przeszło i teraz była zimnym składzikiem dla palaczy :P ale za to widok przepiękny !
Mimo że podobno jakieś jeziorko nieopodal nazywało się tak samo jak urządzenie do biletowania w autobusach, bez sensu :P
Ale piękne uliczki, klimatycznie, odremontowane widać, zadbane, jasne podobno nieopodal mordownie i policja w nocy nie wjeżdża ale to tak jakby w Breslau tak nie było ( Trójkąt Bermudzki we Wro na swoją nazwę też wiele pracował :P ) Trafiliśmy do pszynej naleśnikarni w Manekinach a potem do miejsca które myślałem że umarło, lokal Desperado, lewacki kurwa squat ! jak chciałęm zamówić lane piwo to mnie wyśmiali.. no tak lane  w takiej spelunie, żarty.. ktoś z Wrocka może sobie to zwizualizować jako niezdrową krzyżówkę Chujodusa ( Exodusa) z Rejsem w Anarchistycznym sosie. Dramat, no ale piwo butelkowe po 4 zł ( Czarne Szmaty Tańczą ! - Special rządzi ! ) więc mogłem sobie nakupować z 8 jak w sklepie i iść do domu pić. no ale zostalismy tam zaproszeni to siedzimy. Irokezy, śmierdzi moczem, jakieś polskie Punkowe gówno w głośnikach, zakazane mordy ( jak to Harry skomentował taki plastusiowy pamiętnik po metanolu ) no dramat, dobrze że nie wspominałem o pewnym Austriackim malarzu bo wyszedł bym oknem :P
Ale za to po cichu marzyłem o kryształowej nocy ad 2014 ):-=D
Tak czy siak, ogólnie miasto na plus, mimo że polska B :P czuć było cebulą :p
Na miejscu pograliśmy w bardzo fajną karciankę SLAVIKA
Gierka w sławskim klimacie, kilka rodów wystawia swoich bohaterów do walki z magicznymi stworami, utopcami, wąpierzami, rusałkami, wilkami, itp, pełen pogański panteon, ten kto będzie miał najwięcej sławy za zabijanie stworów wygrywa rękę księżniczki. To tak w uproszczeniu.
Mechanika bardzo mi się podobała, taka kooperacja ( no bo jak stwory wygrają, to nikt z nas nie wygra no i w sumie to wystawiamy RAZEM swoich ludzi w do walki ze stworami, po kilku w każdej krainie) ale zarazem każdy chce być najlepszy i nie pozwolić przeciwnikowi nachapać za dużo fejmu przykładowo: mamy krainę, niech będą mokradła i gracz A kładzie tam wojownika z Siła 6 gracz B wojownika z Siłą 5 a gracz C tropiciela z siłą 2 w sumie siła 13. po 2 stronie są stwory ( aha każdy gracz w swojej turze musi położyć zarówno bohatera jak i stwora, żeby nie było za łatwo ) z siłą 5 łącznie ale gracz B widząc że to nie on będzie tutaj najsilniejszy i nie zgarnie fejmu rzuca stwora który wraca wojownika gracza A do ręki ( siła 6 mówi papa i teraz gracz B jest najsilniejszy ) ale przychodzi kolejka gracza A ten sie wkurwił, nie moze np. juz dołożyć bohatera ale dopierdala stworem niech będzie wilkołak z Siłą 5 i nagle ekipa przegrywa bo stwory siła 10 do bohaterów siła 5+ 2 czyli 7 i wtopa.
na dobrą sprawę całe zasady wam prawie wytłumaczyłem, gierka jest z rodzaju Easy to learn hard to master, bardzo fajnie nadaje się właśnie do piwka żeby pograć, na imprezę ( bo jest łatwa i dość szybka - w porównaniu np. z Horus Heresy :P ) myślę czy by sobie nie kupić. ALBO nabyć WH40k CONQUEST bo operuję tą samą mechaniką, a wiem że takie coś się sprawdza, minus taki że jest 2 osobowy a ja już 2 osobowych planszówek nie szukam :(
ale i tak absolutnym hitem tej gry ( w ogóle była luźna atmosfera, żarty, żarciki i podśmiechujki ) był ród z logie Jagermeistera w herbie który miał złodzieja wyglądającego jak krzysztof krawczyk. no kurwa spójrzcie !!:
i jeszcze ten uśmieszek,  i z daleka wygląda jakby pokazywał gest kozakiewicza jak to kolega skomentował gest CHUJ W MUSZTARDZIE, nie wiem o co chodziło z ta musztardą ale śmiałem się z tego 2 dni. W ogóle specjalnie potem grałem tylko tym rodem żeby wszystkich trolować krzysiem krawczykiem :P
No i też zabawne, pojechałem tam w sumie przywieźć od kolegi abrozję niedostepną w woj. Dolnośląskim ( czyli Ketchup Kwidzyński ) i zgadnijcie czy pakując się zapomniałem o słoiczkach z tym ketchupem ?  Sama podróż też była masakryczna, drugi raz na PKP nie dam się nabrać 5 godzin w pociągu w cenie prawie przejażdżki samochodem, i o z przesiadką na zakładkę, wystarczyło żeby pociąg spóźnił się 5 minut i utknęli byśmy w Poznaniu a następny pociąg do Torunia to było by 10 godzin i 4 przesiadki. how cool is that ?
Ale ogólnie było bardzo fajnie, taka wycieczka sentymentalna, trochę jak niemieccy emeryci do Wrocławia, wprawdzie nie byłem nigdy w Toruniu ale grunt to zobaczyć znajome mordy :) ale następnym razem niech one przyjeżdżają do mnie :P rozleniwiłem się.. za stary jestem na takie tułaczki :P