Dzisiaj opiszę wrażenie z sobotniej gry w BLOOD RAGE.
Dla tych co nie lubią dużo czytać mały spoiler: gra jest zajebista :D
ale do rzeczy. Grę zaprojektował pan Eric Lang który też jak sprawdziłem był autorem "Chaos in the Old World" i na pewno często będę używał analogii do tej gry, bo obie są bardzo podobne (co dla mnie jest mega plusem bo Chaos w Starym Świecie jest jedną z lepszych planszówek w jakie grałem :D) wprawdzie chaos wydał FFG a Blood Rage wspierał CMON, uzbierano hajs na kickstarterze a wydała to nie znana mi firma guillotine games.
Zacznę od tego co się najbardziej rzuca w oczy czyli oprawy wizualnej. Dla mnie jest kapitalna. Wszystko! Od wyglądu modeli, przez ilustracje ( za którymi stał znany wam pewnie Adrian Smith który popełnił najlepsze arhammerowe arty ever! zaraz obok W. Englanda i J.Blanche. Więc domyślcie się że jest to poziom tip top. Orgazm dla oczu!) stylistykę i cały feeling ( jedyną rzeczą lepszą od Aryjskiej Mitologii są tylko cycki i piwo, na dobrą sprawę i piwo jest (no dobra miód) i cycki na roznegliżowanych paniach. (no niestety, jest to czego nie lubię czyli "boobie armor" ale akurat w tej basniowej stylistyce to się broni) a na wyglądzie modeli skończywszy. Przy modelach zatrzymam się chwile, no po prostu popatrzcie na nie !!:
no dobra może moje zdjęcie nie jest najpiękniejsze no ale to ?:
No po prostu urywają mosznę przy samej głowie ! ilość detali, dbałość o proporcję i szczegóły, koncepcja, wszystko jest super. GW mogło by się uczyć od nich robić modele w nordyckich klimatach, serio, mają na sobie pełno ozdób i zawieszek a mimo to wyglądają wiarygodnie i nie tak obsrani jak choinka "space wolves" od GW. Dla mnie niebo a ziemia. Jedyne co trochę odstaje to nijaki potwór morski i jeden olbrzym z mieczem który wygląda trochę indiańsko i średnio tam siedzi. Ale reszta jak mówiłem super. A przypominam że to planszówka więc równie dobrze mogła mieć znaczniki czy tekturowe wydruki ala magia i miecz.
No to po tym jak nasze oczy doszły, wycierami spermo łzy w chusteczkę i przystepujemy do grania.
Na początku najtrudniejsza część czyli tzw. drafting. Nie sądziłem że dobieranie kart może być takie trudne :P Każdy gracz bierze 7 kar, zostawia sobie jedną i podaje reszte osobie po lewej i tak dalej i tak dalej dopóki wszyscy nie zostaną z 7mioma czy tam 6ścioma. Ja pierdole co za sceny odchodziły, ktoś zrobił za szybko i ktoś miał 2 kupki albo i 3. Potem przy doliczaniu ktoś miał 11 kat a kto inny 4, ktoś nie dostał a ktoś dostał za dużo. Masakra, potem ustaliliśmy że jak każdy wybierze sobie kartę którą chce zostawić podnosi rękę do góry i na raz dwa trzy podajemy, żeby się kwasy nie robiły. Zadziałało ale trzeba było pilnować porządku jak żandarm.
No ale poza tym mózgowym pierdnięciem reszta jest dość prosta (ale z serii easy to learn hard to master) i baaardzo zbliżona do chaosu. Tylko że każdy jest na każdego. Ogólnie mamy mapę fikcyjnego świata, z prowincjami, fiordami i środkowym regionem gdzie rośnie Yggdrasil (od razu skojarzenia z ENSLAVED : https://www.youtube.com/watch?v=jw8GSeas3s0 :)) I trzeba plądrować, łupić, gwałcić i mordować byle by być najbardziej okrytym chwałą wojownikiem jak przyjdzie czas zmierzchu Bogów i nadejdzie koniec świata.
Każdy z graczy wybiera jakiś klan, klan wilka, niedźwiedzia, kruka, żmii i bawołu. Niczym się nie różnią poza wyglądem modeli. Do wyboru niczym w chaosie mamy kilka rodzajó jednostek. Mamy przywódcę klanu ( z siłą ataku 3) drakkar z siłą 2 (ale może stać tylko tam gdzie są fiordy) i zwykłych wojowników z siłą 1. Wszystko kosztuje nas punkty gniewu (rage) działające tak jak moc w chaosie.
Na kartach możemy mieć przywołania stworów (które walczą po naszej stronie, a to trole, a to krasnoludy, a to olbrzymy, a to morski potwór już wspomniany. itp. Każdy ze stworów ma swoje własne zasady opisane na karcie.
Możemy na też zastać na tych kartach ulepszenia, czy to całego klanu czy np. tylko wojowników (analogicznie jak ulepszenia z chaosu) mogą też być karty walki ( o tym potem) czy misje, którą sami sobie zlecamy i wykonujemy, tylko że są zakryte i dopiero pod koniec tury pokazujemy jaki mielismy cel.
Walka, ta zdecydowanie różni się od chaosowej, tam mielismy kości tutaj mamy siłę modeli. (każdy ma jedno żyćko więc siła równa się no ilości ran jakie zadamy ) dzieje się to wszystko równocześnie, do tego trzeba rzucić jakąś kartę walki którą odsłaniamy równocześnie (jak nie masz karty walki akurat to blefujesz i rzucasz np. misje czy ulepszenie, liczy się za 0 ale rzucić musisz ) i mamy tam takie karty jak np. Odins Might (+3 do siły) Thors Hammer (+1 do siły ale karta przeciwnika się nie lczy) są też karty Lokiego które nieźle mącą (np. możemy podmienić naszą kartę, albo położyć po tym jak położy przeciwnik, albo że to przegrany dostaje wygraną za walkę itp.) No własnie wygraną.
Na karcie klanu mamy 3 wskaźniki. Gniew ( czyli to ile początkowo możemy mieć pkt RAGE na wydanie, od 8 do chyba 12 max) Topory (czyli ile dostajemy pkt. chwały za każdą wygraną) i Rogi (czyli ile max, modeli może być na stole)
Wygrać w przeciwieństwie do chaosu można tylko na jeden sposób. Czyli glory track, dookoła jest kolejka i ten kto na koniec gry ma najwięcej ten wygrywa.
Teraz dochodza smaczki. Gra trwa 3 tury, a tura trwa dopóki wszyscy się nie wypstrykają z mocy, tak samo jak w chaosie. Graliśmy 4 godziny, ale na 6ściu i było sporo przestojów. Myślę że ogarnięta ekipa w 2h się zmieści. Ale miało być o smaczkach, właśnie, np. to że co turę jeden region zostaje zniszczony, bo nadchodzi Ragnarok. i już nie można tam iść. Albo to że po śmierci wojownicy odchodza do Valhalli, (po końcu tury wracają do nas spowrotem, ale już na koniec gry nie) i sporo wokół tego jest zbudowane, np. mamy misję że za każdego wojownika który nam zginął dostajemy 2 pkt chwały ( a ja w pierwszej turze zdupiłem na maxa, wszyscy umarli prawie) no ale miałem takiego questa, a potem jeszcze dostałem upgrade, "Tron Odyna" że za każde zadanie chwałę zdobywam podwójnie. i nagle jeb odstawiłem ich i zgarnąłem chyba z 20 pkt chwały za to że umarłem. No właśnie, taką taktykę też można przyjąć. Można pchać się do każdej bitwy, niezależnie czy wygrany czy przegrany zawsze poleje się krew. Może pchać się na bohaterską śmierć i zbierać pkt za Walhallę, można deptać przeciników potężnymi stworami i nie pozwolić im urosnąć w siłę a można plądrować miasto po mieście i zbierać łupy, samemu wtedy będąc bardzo potężnym.
No naprawdę sposobów i możliwości jest bardzo wiele.
Graliśmy też chyba z wszystkimi dodatkami, jeden wprowadzał mistyków (ale nikt ich nie brał bo trzeba było mieć do nich kartę ulepszenia, co było bez sensu bo lepiej było mieć na ręku jakąś srogą kartę walki (np. +6 ) albo dobre ulepszenie klanu czy chociaż fajną misję (właśnie tą z Valhallą)
W innym dodatku byli też Bogowie, którzy pojawiali się w niektórych regionach i zmieniali tam zasady gry ( w końcu są BOGAMI) Np. Tam gdzie był Loki to przegrany zyskiwał łupy za plądrowanie a tam gdzie była Freya nikt nie umierał. ( co było bardzo dokuczliwe, bo niektórzy chcieli zginąć )
Minusem może być to że jest ograniczona ilość pól na które można stanąć, to znaczy że w jednym regionie może być 5 modeli a w innym tylko 3. Przy 6 graczach było to dość uciążliwe, że np. nie miałeś gdzie się wystawić, a nie ma tutaj kart w stylu chaosu (które bezpośrednio atakują wroga czy potrafią zamotać mimo że nie ma cię na planszy) drugim minusem jest ten limit modeli które możesz wystawić w zależnie od ilości rogów, trochę naciągane, lepiej było by móc wrzucić od razu wszystko. I tak nie jest to takie łatwie bo musisz mieć a) miejsce b) gniew c) modele. No ale to drobnostki przy całym funie jaki oferuje gra.
Dla mnie 9 czaszek na 10.
i jeszcze do posłuchania:
riff z 1:42 jest zajebisty ):-=D
A gdzie wzmianka o tym, że wygrałem :P
OdpowiedzUsuńI w jaki sposób
Nie jesteś najważniejszy na świecie :P
OdpowiedzUsuńnajważniejszy jestem ja :P
w jaki sposób ?
w taki w jaki ja zapunktowałem w 1 turze tylko Ty miałeś mocniejsze karty z trzeciego okresu (3 tury) no dobre kombo, polecam i pozdrawiam :)