Żeby nie było tak sucho to opiszę wrażenie z pierwszego wyjazdowego turnieju w system inny niż produkt GW (tak tak, sam o tym jeszcze nie wiem ale powoli wychodzę z pudełka Dżi Dabs)
Trzeba było wstać niestety wcześnie w wolny dzień, co jest dla mnie cockblockiem ogólnie ALE że ogarnąłem samochód to nie trzeba było wstać AŻ TAK wcześnie jakbyśmy mieli jechać pociągiem.
Chociaż widok z okna po pobudce nie zachęcał :/
Pojawił się rozpiski i paringi na pierwszą grę, w sumie prawie same pancerki :) ( do dobrze bo byłem na to przygotowany) i jedna przejabana rozpiska na 27 (coś koło tego) T-34 i oczywiście grobo na pierwszą grę jest z nimi sparowany. a jak wiecie nienawidze grać przeciw hordzie, zarówno w 40k jak i okazało się w innych systemach. Po prostu się jej boję. Już mniej bym się bał 6ściu IS-2 mimo że było by to mocniejsze, ale jakoś tak w głowie inaczej "że to tylko 6 modeli" co z tego że nie do ruszenia, ale tylko 6 modeli. :D
Dojechaliśmy w sumie bez problemu z Bubusiem i Aspirantem (jeszcze jedni Niemcy i Ruscy na pokładzie) w sumie na tyle szybko ze mogłem wstać później. Ale mniejsza.
Moja Rozpiska:
https://tournykeeper.blob.core.windows.net/rosters/b5999c33-48fe-4702-bce2-bad370a666cf
w ogóle fajna stronka, szkoda że 40stkowa liga z tego nie korzysta ;)
Pierwsza gra, ja kontra Hesus ( który na pewno tego nie czyta ale i tak serdecznie go pozdrawiam bo grało się w bardzo miłej atmosferze :D) i jego Kampfgruppe Peiper ( https://www.youtube.com/watch?v=GmTSRE-Xkx8 słuchałbym jak pojebany jakbym tym grał, w ogóle jak sobie znowu to odpaliłem i wysłuchałem przemowy na wstępie to się wzruszyłem )
Jego rozpiska:
2 Koninstigery (w tym jeden dowódczy)
2 x 5 panzerów 4
pumy
ostwindy (p.lotki)
Me 262 Sturmvogel
Ja jako piechota się bronie, gramy wzdłuż stołu, na północno afrykańskim miasteczku.
Wystawiam 2 pola minowe, po 2 stronach żeby zablokować główne przejazdy i zostawić tylko wąskie gardła ( w sumie za radą przeciwnika po grze mogłem zablokować jedną drogą zupełnie i wszystkim pilnować reszty, ale mniejsza) piechota pochowana po domkach, PzIVki z tyłu PaKi w ambushu, słoń w rezerwach razem z jednym plutonem piechoty.
Przeciwnik wszystko daje na jedną flankę i będzie atakował znacznik ten który on wystawił na środku stołu (ten po lewej na zdjęciu)
Natomiast sprawa się rypła bo wyszło na to że czołgi nie mogą szarżować na piechotę będącą w domku. Co jakby doszło do skutku załatwiło by mu sprawę, przegonił by mnie ze znacznika objechał domek dookoła zaparkował koty że tak powiem po WoTowemu "na capie" i tylko GG EASY.
Ale że nie mógł tego zrobić i musiał do mnie strzelać i nieopatrznie podjechał pod zasięg panzerfaustów to już nie było tak różowo. Albo wali z działa po jednym może 2 strzały, ja mam sejwa na 3+ a po niezdanym sejwie na 3+ on mnie zabija ( jak rzuci 1 czy 2 to ja mimo niezdanego sejwa dalej stoje - zasada ciężkiego covera )
albo walki z KM`ów po 4 pestki od czołgu czyli już dużo, ja mam sejwa na 3+ a w razie nie zdania on mnie zabija na 6stkach (karabin maszynowy ma mniejszą siłę przebicia niż działo)
więc i tak źle i tak chujowo.
Ja go męczę z panzerfaustów, PaKi 40stki też karcą do tego wjechał słoń i wprawdzie nic nie zrobił ale efekt psychologiczny się pojawił.
Koniec końców jestem zaskoczony ale wygrywam, przeciwnik odjeżdża ze znacznika i się poddaje (żeby nie dać sobie nabić więcej strat)
Szok i niedowierzanie, grobo wygrywa pierwszą grę ! Co teraz będzie ?
Hit gry: weterańska piechota z faustami w domku, nie do zajebania. no chyba że ktoś ma miotacz ognia, względnie artylerię.
Fail gry: jego samolot, wlatuje na 4+ a Hesus nie miał najlepszych rzutów, a jak wleciał to delikatnie mówiąc niewiele robił.
o dziwo moje neble nawet na farcie zabiły 2 dzołgi :D
Druga gra, ja już przerażony że dostanę jakiegoś prosa bo dziwnym fartem wygrałem w tę grę, no ale oliwa sprawiedliwa idę grać ze spamem T-34 którymi dowodził Miko.
Jego Rozpiska
T34 jako jeden dowódca (wymalowany jak rudy 102)
pluton 10 x T-34
2 x pluton 7 x T34
2 x pluton dział ZIS-2 57mm
moździerze
saperzy ( rifle teams)
i jeszcze na samochody pancerne starczyło.
Mi jest słabo, duszno, pocę się, w sumie po co ja tu przyjechałem, chce się przytulić do mamy i w ogóle iść spać (streszczając, nie mam dużych nadziei na wygranie)
Ja się bronie, a misja ewidentnie faworyzuje atakującego ( większy teren wystawienia = bliżej ma do znacznika, on zaczyna, ja mam opóźnione rezerwy, no imba)
No ale wystawiam się, piechota w domkach po 2 stronach planszy, słoń w rezerwie PaKi w ambushu (bardzo się sprawdza takie coś)
Miko robi "Jadę Środkiem_PL.. chociaż w zasadzie Jade Środkiem_RU" i jest już na odległość nieświeżego oddechu od moich domków po lewej. ALE myślę sobie piechota trzyma znacznik, musi najpierw mnie stamtąd wykurzyć, jak Tygrys królewski nie dał rady to co dopiero T-34 (i to jeszcze wczesna wersja :P ) i faktycznie nie poszło mu najlepiej z wykurzaniem mnie, ruscy jeszcze mają te kary do trafienia po ruchu więc oczekiwał 6stek dostał niekoniecznie to co chciał(jak w życiu).
Ale sprzątnął mi jednego PZ IV. fist blood.
PaKi w ambushu robią w mojej turze popisowy numer pod tytułem znikanie radzieckich czołgów.
było 10 zostało 5. szaleństwo ! poprawiam z PZ IVkami i już nie jest tak fajnie, zostają mu 2 czy 3 puchy z tego dużego plutonu. reszta dopiero jedzie. Przeciwnik przyznał mi się że wtedy zrobiło mu się gorąco i stwierdził przez chwile że jest szansa że tego nie wygra.
W ogóle to była bardzo dobra mózgożerna gra z sympatycznym przeciwnikiem :)
Rzucał na tą wieś jeszcze kilka plutonów, w sumie wszystkie się odbijały od piechoty.
O dziwo samochody pancerne zabijały więcej bo zdawał firepower test na 6 jak pojebany ( czego Hesus nie potrafił w poprzedniej grze:P) ale i tak kill ratio Jego czołgi - moja piechota, nie było zbyt korzystne.
Więc podciągnął działa, i trzeci pluton czołgów. Mi wyjechał z rezerw najśliczniejszy pojazd zaprojektowany przez Pana Ferdynanda Porsche (zaraz obok Porsche Carrera :P) Którego pancerz T-34 nie były w stanie technicznie przebić (od przodu ni chuja, od tyłu może jakbym rzucił gałę potem on 3+ to ogłuszył by mi czasowo załogę, z jego broni to chyba tylko działa na tył były w stanie technicznie go zniszczyć, ale też to ja musiał bym rzucić gałę) Ale dobrze że jest bo piechota zaczeła się kończyć w domku :(
Więc wpadł na szaleńczy pomysł podpadający pod pojebaństwa 40k = miał jeszcze trochę czołgów, przez wraki niemożna jeździć <pomysłowy Dobromir face> zastawi mi wrakami znacznik tak żebym nie mógł go zająć Elefantem. Nagimnastykował się chłopak ale nie zdążył bo podjechałem i udało mi się znaleźć punkt tak żebym był w tych 4" od znacznika. A on mi już absokurwalutnie nie jest w stanie nic zrobić. a ja sobie tak go punktuje z najpotężniejszej armaty przeciwpancernej całej II wojny światowej (w skrócie PaK 44 128mm) on nawet nie ma opcji rzucenia tego sejwa bo mu oczek na kostce zabraknie żeby się obronić. W tym czasie przychodzi mi z rezerw 3 pluton piechoty po 2 stronie stołu, zabieram ten który bronił punktu i dwa plutony wspierane ogniem wyrzutni rakiet NW41 (choć przyznam zajebiście mało skutecznie) i strzelca wyborowego z dachu pobliskiej stodoły (jeszcze bardziej żałosnej skuteczności, ziomek ma przerzut trafień a ja 2 przerzucam na 1 albo 1 na 1 :/) przypuszają kontraatak celem odbicia drugiego znacznika.
Niestety plan był dobry ale wykonanie, a w zasadzie kości zawiodły. Może zrobiłem to za późno, może powinienem już wcześniej ruszyć i lepiej się przygotować do kontrataku ? sam nie wiem, ale coś poszło nie tak.. i mimo tego że jego oddziały były przygwożdżone ogniem (mają tylko 1 strzał zamiast 2 czy 3 ) to w ogniu osłonowym odparli obie szarże. DWA RAZY !!
serio, w FoW robi się overwatch jak w 40k ale na pełnym BSie (chociaż po modyfikatorach i tak trafiał mnie na 5) i potrzeba 5 trafień żeby załamać szarżę. ma 9 czy 10 strzałów. na 5 mnie trafia, 5 hitów potrzebuje. no statystycznie 2 trafienia, no może trzy, nie kurwa rzucił tak że dostałem 5 trafień !! okej druga szarża 13 strzałów, na 5+ trafia, no 2 może 3 wejdą, nie.. wchodzi ponad połowa !! 4 szóstki i trzy piątki !! da fuq !
gra się kończy. on nie zajął znacznika którego byłem pewien że nie utrzymam a Elefant wjechał na stos wraków T-34 a ja nie odbiłem znacznika którego byłem pewien że odbiję przez przejebane rzuty !
Remis
a że na wojnie nie ma remisów. Obaj przegraliśmy
Ale jestem z siebie mega dumien :3
Trzecia gra ja Kontra Robert Kurtys który jest bardzo sympatyczny ale z którym okazało się nie lubię grac w żadną grę :/ ani 40k ani FoW. no nie wiem, po prostu jakoś tak...
Tak czy siak dowodził 15sta Kompanią Królewskich Strzelców.
Równie nieprzyjemna rozpiska.
15 czołgów inżynieryjnych ( Shermany w wersji Crab, i z 9 Churchili AVRE ) do tego działa, moździerze, piechota, P.Lotki. no wszyskto co tylko wymyślisz.
Misja z gatunku Fair Fight, czyli ja muszę zająć jego znacznik a nie tylko się utrzymać.
On wybiera stroną. i moim zdaniem stół był bardzo stronniczy, no zobaczcie tylko !:
Ps. On wziął stronę z domkami :/ ja wprawdzie miałem parę lasków, ale lasy nie są takie fajne ( ze środka nie można strzelać, tylko z krawędzi lasu, blokuje całkiem widoczność itp. )
I tu bardzo jestem z siebie niezadowolony bo przeraziłem się ilościa (znowu) przeciwnika bo nie dość że czołgi to jeszcze reszta rzeczy. long story short, zanim zorientowałem się że AVRE ma zasięg 4" i nie strzela po ruchu to już było za późno bo wtedy już był na tych jebanych 4 calach :P
wiem że mogłem to dużo lepiej zagrać, może nawet wygrać ( myślę że dało radę zwłaszcza że mam panzerfausty w każdej drużynie) ale no zjebałem okrutnie i mi taki niesmak pozostał.
No strasznie nie miałem pomysłu na tą grę i cpt. Hindsight teraz przemawia że mogliśmy to zagrac inaczej (prawie jak płacze w reprezentacji w piłkę kopaną swego czasu - polska dostaje 5 -0 od Wietnamu - what went wrong ? XD ) no mniejsza
na pocieszenie dostałem plecak i 11 miejsce (na 17)
all in all srednio, ALE jak na to że to mój pierwszy turniej w ta grę i 5 ta gra w tą edycję ( a może 15 w tą grę w ogóle ) to wychodzi całkiem fajnie :)
Poszło mi lepiej niż na Łódzkich manewrach a w 40k napierdalałem 8lat, siedziałem na forum, chłonąłem wszystkie batrepy, netlisty miałem w małym palcu a womba comba znałem jak tabliczkę mnożenia. i chuj. że tak powiem.
Co było inaczej niż na turniejach 40k ?
Mega sympatyczni ludzie i miła atmosfera, no nie że 40stkowcy to buraki ale do dziś pamiętam jak chyba Ken na którejś Wratislawii wołał sędziego (wprawdzie trochę ironicznie) słowami "Sędzie ! jest spina !!" no i nawet jak grałem wtedy w 40k z kumplem jakimś to i tak musieliśmy się pospinać i posapać. Tutaj serio nie było takich rzeczy, ani z miarkami ani z templatką artyleryjską ani z jakimiś zasadami. Jak się okazało że działa nie mogą być w domku (o czym ani ja oni mój przeciwnik nie wiedział) to po prostu przestawiłem je obok domku na zewnątrz i było git.
Druga rzecz: rozpiski
I mimo takich chorych rzeczy jak 28 T-34 (które wcale nie okazały się takie niezwyciężone) nie ma tutaj takich akcji jak z młotków że patrzysz na rozpę przeciwnika i jak wiesz że to dobry gracz to w sumie możesz mu podać grabę i iść na fajkę, bo nie ma sensu tego rozgrywać. W 40k wygrywa się i przegrywa na poziomie rozpiski. Tutaj (pewnie też przez to że to gra historyczna) balans jest dużo bardziej zachowany, jasne są rzeczy słabsze i gorsze, ale wszystkim można pograć (jak się okazało nawet Tygrysy są do pogrania, a Pantery który miały tylko zbierać kurz bardzo się mojemu koledze przydały i dały Bubu 6ste miejsce, ja wiem, lokal, ale mimo wszystko, w 40k nawet na lokalu w 7ed mutilatory czy pyrrovory był nie do grania :P
Może to być też kwestia tego że nie znam jeszcze tej gry tak dobrze i jak patrzę na rozpę to nie widze od razu czy ona jest dobra czy nie dobra, ale nie ma takich rzeczy że jak czytam to już mięknę. No nie dowalili radzieckich mechów które jak się nie ruszają to strzelają 2 razy a same mają po 6 dział laserowych z których każde może walić w inny cel zawsze. no nie ma takich rzeczy, jasne coś może miec mocny pancerz coś dobre działo ale za to kosztuje odpowiednio punktów. No i mimo wszystko jest zawsze w granicach historycznego rozsądku (bardziej niż u serba w World of Tanks, tam nie ma rozsądku :P)
No i misje wszystko mocno równają, głównie rezerwy które są raczej kara niż zaletą jak w 40k i co z tego że masz super duper jednostki jak i tak 40% armii musi zaczać w rezerwach i wchodzą od 3 tury na 5+ no to już nie jest tak różowo.
Tak czy siak razem z Bubu stwierdziliśmy że było fajnie i jak będzie następny lejtowy turniej to na pewno się wybieramy :D
Bardzo fajny, z jajem napisany raport.
OdpowiedzUsuńTakie raporty to ja lubię! W okrasie żarcików nawet technikalia można strawić :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem od deski do deski - dzięki za raport.
OdpowiedzUsuńDwie uwagi:
- justowanie tekstu
- podzielenie tego bardziej równomiernie na bloki tekstu (paragrafy) ułatwiłoby czytanie
Pozdrowienia!
Dobry raport lubię takie czytać pozdro
OdpowiedzUsuńDobre jak zawsze. To jeden z tych wpisów w których "bitewne-wrota" wciąż mają sens i traktują o grach bitewnych (a nie pomalowaniu 1500 100 900 figurki)... Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za komentarze i słowa otuchy.
OdpowiedzUsuńWiem że jest po co dalej prowadzić bloga :D
Dla Was : *