Strasznie mi głupio że nie pisałem nic taki kawał czasu ale aż zacząłem dostawać listy od rozeźlonych fanek. najpierw przekupstwa i prośby ale potem były zdjęcia cycków z czasoznaczkiem to uległem i stwierdziłem że napisze coś. Choć coś czuję w kościach że zeszłorocznej liczby postów chyba nie pobiję:( ale jak będziecie mnie tak fajnie motywować to może może :)
Tak czy siak byłem już drugi raz na wrocławskim czelku VRATISLAVIA WARS (swoją droga powinien się jak dla mnie nazywać jakoś w stylu BRESLAU KRIEG no ale mniejsza ):-=P )
Lokalizacja tym razem nie na jakimś zapizdowie pod miastem ale w samym sercu miasta. I tu i tu było mi bardzo blisko tylko w 2 różne strony, no i do miasta mogłem dojechać autobanem bo miało znaczenie w wypadku afterka. Więc lokalizacja na polibudzie, wszędzie blisko, serce miasta, czyste i schludne budynki a nie jakaś rozpadająca się szopa bez światła. Widok na Odrę za oknem przepiękny, prawie jak nad Tamizą albo Renem :P szkoda tylko że okna się nie otwierały a uchylały i nadmiar dwutlenku węgla był momentami nie do zniesienia, aż miałem halucynację 2 razy że coś wygrałem.
Ludzi komplecik, śmietanka z całej polski, część z nich poznałem na zeszłorocznym turnieju część dopiero teraz pierwszy raz widziałem. Ogólnie super ekipa.
Stoły, wszędzie były maty od GAMEMAT.EU i mam mieszane uczucia, znaczy na pewno schludnie i wygodnie, jak na turnieje gdzie no strona wizualna nie jest najważniejsza a np. łatwość transportu jest bardziej istotna bardzo spoko, ale do domu do klubu chyba bym nie chciał. O ile jeszcze pustynne i trawiasta wyglądały dość dobrze to miejskie, zimowe i pozostałe były strasznie słabe. Fajnie za to wychodzi to na battle raportach jak się filmuje centralnie z góry, nie widać wtedy że to wszystko jest płaskie. Co do makiet dużo było LOSblockerów (spoko) ale mało covera jako takiego (mniej spoko, zwłaszcza w obecnej mecie) a już czegoś z coverem 4+ to w ogóle nic chyba :(
Format turnieju polegał na tym że sojusznika do pary deblowej losowało się na podstawie osiągnięć, pierwsza gra była na podstawie osiągnięć w sezonie ligowym a kolejne już jak poszło ci na turnieju. I tak najlepszy był z najgorszym.
Moja rozpa:
CSM
HQ1 : Chaos Lord
Mark of Khorne, Juggernaut of Khorne, Sigil of Corruption, Axe of Blind Fury [170pkt]
Troops1 : 10 x Chaos cultists [50pkt]
Troops2 : 10 x Chaos Space Marines - transport1
Veterans of the long war, 2 x plasma gun, melta bomb [185pkt]
FA1: Helldrake
Baleflamer [170pkt]
FA2: 5 x Chaos Spawn [150pkt]
HS1: 3 x Obliterator
Mark of Nurgle, Veterans of the long war [237pkt]
Transport1 : Rhino [35pkt]
TOTAL [997pkt]
KP: 7
Modele: 31
Pierwsza gra ja i Kondziu kontra Łabędź i Pokrzyw. O ile w przypadku przeciwników nie mam wątpliwości kto był tym gorszym to u nas w parze zastanawialiśmy się to kto u nas jest prosem a kto plewą :P potem się chyba okazało że zamiast najlepszego z najgorszym sparowało 2 śrendiaków. Co skończyło się dla nas fatalnie. Ja + Eldarzy (ale Kondziu ma jeszcze resztki przyzwoitości nawet jak na Eldara i wystawił rozsądną rozpiskę, co w grze między nami jest fajne ale nie wiem czy na turnieju gdzie liczy się jechanie kogoś na maxa jest spoko, zreszta ja tam się na kłapouchych nie znam) kontra Orkowie i Siostry Bitwy Pokrzywa. Więc myślę będzie dobrze, eldarzy wspierają ogniem i mnie osłaniają a ja jade_środkiemPL i gwałce w mele co się da.
Niestety wyszło odwrotnie to znaczy że ja biegłem do sióstr które mnie wystrzelały a Kondziu nie zdążył wystrzelać wszystkich orków zanim po niego przyszli, Łabędź mimo sprawiania wrażenia jakby był spokrewniony z Lubiczem (i jeszcze ta akcja z nie oddaniem kart wyników na czas za co mieliśmy karniaka - a bo zapomniałem ? no kurwa jak można zapomnieć:/ ) rzucał covery / feel no pain jak pojebany! (nie mówię o sejwach bo orkowie go nie mają ) Kluczowe było też to że w najbardziej istotnym momencie (który moim zdaniem mógł przechylić szalę zwycięstwa troszeczkę na naszą stronę ) Lord Chaosu rzucił 1 na ilość ataków z demonicznej broni czyli demon w niej zaklęty zbuntował się i zaatakował właściciela, dostałem tubę, bije z Inicjatywą 1 i Weapon Skill1 :(
Z ciekawszych rzeczy eldarscy dark reapersi na snapach strącają orkowego dakka jeta, immobil, 1 crash and burn! papa. poza tmy wpierdol. ale nie do zera uszczknęliśmy chyba po 4 pkt.
Druga gra za to że w pierwszej wpierdol zostałem sparowany z topką czyli Marinechaosu, huh, w poprzedniej wratislawi grałem w parze z jego bratem ;) wprawdzie nam nie poszło ale to byłą wina kostek :P Po 2 stronie stołu Marek Frankowski z Eldarami ( z nim również spotkałem się już na poprzednim turneiju) + Ashan i white scarsi. Powiem że to była gra gigantów w sensie Ja i Ashan patrzyliśmy jak 2 tęgie głowy prowadzą iście generalski i strategiczny bój, momentami totalnie nie czaiłęm tych decyzji i nie potrafiłem ogarnąć, ale CO CZEMU TAK ? ALE PO CO ? O CO KAMAN ? chociaż rach, ciach, i stół zamieciony, w zasadzie całość sprowadzała się do tego że zaczynaliśmy i Marek zagrał za bardzo agresywnie i zgarnął wiadro scater laserów, potem już było z górki. Oczywiście ustawiłem oblity i spawny w kupce bo przecież czemu nie a przeciwnik miał bombardowanie orbitalne! (siła 10 duży wzornik wybuchu, zabija na śmierć wszystko pod nim, nawet jak ma 2 czy 3 życia) mój partner mi tak doradził ale coś czułem tą eldarską fałszywość wystawiania sojusznika na śmierć byle by swoje ochronić :P no strzela, hit, wszyscy ranni, oblity na czysto. Wyninwowałem każda ranę :) umarły chyba tylko 2 spawny :D who ho !! żyję :D !!
Marinechaosu fajnie wystawił swoopinng hawki na przynętę i to było mega zagranie, znaczy Marek wiedział że to bait, no ale to taki bait że jak teog nie zabijesz to wpada z haywire granades na pojazd. (granaty do walki z pojazdami) strzelisz w to, to nie będziesz strzelał w inne kluczowe rzeczy, nie strzelisz, wchodzą na pojazd i przykłądają my haywire. To było spoko. no ale koniec końców postrzelał po hawkach, i w związku z tym CSMi musieli rhinosem podjechać i z plazm na pupcię otworzyć serpenta. Potem było trochę z górki, smok palił zawodowo, lord wciągnął warp spiderów (no a potem umarł, ale swoje zrobił, siał ferment na polu bitwy) no 20:0 No nie była to jakoś wielce emocjonująca rozgrywka mimo że wygrałem.
Po przerwie na pizze zacząłem panikować że jak teraz dobrze zagrałem to pewnie sparuje mnie z jakimś leszczem samemu będąc średniakiem i będę grał z jakimś prosem który ma miniona/sługusa (słabiaka) i gra jego figurkami. No ale co to.. sparowany z pokrzywem :D no, to nie będzie źle, słabiakiem nie jest więc mamy fajną szansę. Przeciwnicy to Skuzman i jego Wilce (które na grze testowej między nami przed turniejem pocisnąłem taką samą rozpą) i Grey knights Spyo. tych 2 się trochę bałem, ale tylko trochę. Misja na Malstromy, gramy na krótkie krawędzie. Na 1wszym stole !!!11!!oneone!!11!! i jeszcze mnie "kamerujo" Serio! Dzięki uprzejmości BASTIONu wszystkie 5 bitew na pierwszym stole było transmitowane na żywo na YT. Takie tam relacje z mistrzostw :)
Oczywiście napisałem smsa mamusi żeby mnie oglądała :* ale napisał mi "tylko" Basior że widzi mnie w komputerze :D
Gra była totalnie nieprzewidywalnie niestandardowa ale grało się mega śmiesznie i mega przyjemnie, a chyba o to chodzi. Jeszcze tylko jakby pokrzyw nie był królem spinatorów który spina się chyba dla zasady, dla sportu, tak jak dziewczyny nawet zajęte flirtują żeby nie wyjść z wprawy tak on kłuci się o 0,3 cala nawet jak to nie ma znaczenia, a bo tak, a spinomiarkę powinien nosić przy kluczach jako rzecz pierwszej potrzeby :P to nawet mimo to było i tak spoko.
1 wsza tura ustawiamy się na stole przeciwnik ma tylko nosidełko (Nemesis Dreadknight) i kawę (Thunderwolf cavalery) my prawie wszystko, smok w rezerwie i dominionki w outflanku.
1wsza tura przeciwnika spada drop pod z meltami na dupę egzorcysty ( artyleria samobieżna sióstr) znosi, za stół (znaczy ciężko powiedzieć, czy naprawdę wypadł czy nie, ale pokrzyw nam się wykłócił że wypadł za stół, no jak jest na moje co się będę wychylał :P) wraca do rezerw, drugi pod z plazmami, spada, no ale to plazmy, tak spadł że 3 walą z coverem, jeszcze invy do tego, egzorcysta przeżył:P potem spadają termosy, zniosło, za stół, efekt 3, wystawiam ich w przeciwnym krańcu stołu z którego będą dreptać chyba 3 tury. Pozostałe oddziały terminatorów nie wyjdą z rezerw przez 4 tury (przeciwnik miał takie słodkie rzuty ) a nie, chwila raz wyszli, ale ZNOWU zniosło, na teren niedostepny, efekt, wracają do rezerw. Więc graliśmy tak naprawdę z połową armii. Gdyby nie tak TURBOpechowe rzuty Grey Knightów to mogło by nam być naprawdę ciężko, dostać 2 oddziały terminatorów pod nos to nikt nie lubi :( Potem jakoś widziałem że nie zabardzo nasi przeciwnicy się dogadywali, Skuzman usiłował coś kombinować i podziałać, bo mimo wszystko miał na stole jeszcze wilczy deathstar ale partner grał trochę może nie na pałę ale widać mocno już obojętnie. Tracąc bardzo łatwo Dreadknighta który nawet nie doszedł do walki wręcz. Znaczy doszedł ale nie z tym co trzeba bo z moim lordem :D Który w tym czasie miał na swoim koncie chyba z 3 wygrane pojedynki i zboostowałem go jak sam skurwesyn +1 atak +1 T ( czyli w sumie 6 wytrzymałości ) i na koniec dostał FnP po prostu TYLE WYHRAC! miła odmiana po rzuceniu 1 na ilość ataków w 1wszej grze.
Potem w zasadzie Wilczy Deathstar był już na zasięg nieświeżego oddechu od nas ale zgarnął taką salwę i od sióstr i od moich Marines że mocno się uszczuplił, potem jeszcze szarża Seraphin squad + Saint Celestine. Wprawdzie Celestynka spadła i nie zdała morale ( w związku z czym jako żyjąca święta mogła by wrócić do gry a tak lipcia) Ale za to Wilczy Lord spadł, nie wiem ale Skuzman ma bardzo nieciekawy zwyczaj rzucania na nim oczu węża na runiczym pancerzu ( wystarczy że by rzucił 2+ i by przeżył ale 1 i 1 ) tak samo w grze testowej, zadeptali lorda kultyści :/ Teraz wprawdzie Siostra Bitwy ale to dalej wstyd "kobieta mnie bije"
Za to dobrze mu szło strzelanie pustymi drop podami, śmialiśmy się że powinien grać na podach, w sensie tylko na podach bez wkładek :D
A już szarża terminatorów GK (którzy w końcu wyszli !) na moich Chaos Space Marines i łączona żeby Rhino rozwalić i to jak GK się odbili ( no może nie odbili ale nie zmietli mnie w jednej szarzy a tych CSM zostało tam może z 5ciu ?) rzuty na trafienie 1,1,2,3 super. młotek na zranienie, 1, 1 libra bije, trafia i rani, ale ma zwykły kostur ja mam rzuty na ochronę pancerza zwykłe, stoje, ja biję, z przerzutami za Weteranów długiej wojny, sejw na librze 1 ... wcześniej dostał chyba z overwatcha randę, spada, no bez jaj. Gdyby nie to że nabił mi 2 efekt na Rhino to bym wygrał ten combat :D to takie upokarzające :P
Potem już były dożynki i zszczyszony stół. A ja z musiałem pójść na osobność poszczypać się po sutkach z podniecenia :P No latałem z dumy tak 10 cm nad lamperią jak to się mówi.
Potem był afterek ale powiem wprost słabo zorganizowany, nie było żadnej rezerwacji bo Kvan wyszedł z założenia że coś się znajdzie, mhm.. w Sobotę przy ładnej pogodzie w rynku, no na pewno.
Wprawdzie znalazło ale po wielu bojach i próbach i i tak nie siedzieliśmy przy jednym stole a każdy we 3 czy 4 przy osobnych stolikach i taka to była integracja że i tak gadałem ze znajomymi z Twierdzy Wrocław i Unii Lubin (Na zawsze razem!)
Drugi dzień był ciężkim porankiem. promile jeszcze w żyłach a ja muszę grać.
W parzę z Lucyferem (mega klimatyczny sojusz, jego Daemon Kin + Moich CSM też pod wodzą Lorda Khorne`a powinniśmy dostać dodatkowe pkt za klimat ) przecinwikiem był Skark z Eldarami i Krycha z demonami. W zasadzie gra była smutna, bo tak bardzo pokazywała jak eldarzy są broken, bo był to 2 ..no mozę 3 turowy pokaz ( gra trwa tak do 6 tur może i 7 ) jak 1000pkt eldarów zabija 2000 pkt chaosu. Demony chyba nic nie zdążyły zrobić, a nie chwila, Daemon Prince w szarży zabił chyba Lorda wroga i juz..koniec nic więcej nie zrobiły..buffowały się jak pojebane zaklęciami na wszelki wypadek.. no tylko takiego wypadku nie było, Lord of Change podleciał żeby coś szarzował, ale po salwach eldarów nie miał co szarżował w promieniu chyba 25 cali. O razu, dół, załamka, szkliste oczy i łamiący się głos jak komoruski po wynikach wyborów. nawet zastawka skarka (Krycha) stwierdził że prawie było mu nas żal. Kvan zaproponował że jak tak szybko skończyliśmy to możemy zagrać jeszcze raz, na co Lucyfer odpowiedział z grobową miną "sounds like fun"
20:0 wpierdol idziemy dalej. Ale pocieszam się tym że teraz dostane jakiegoś prosa, on zagra moimi figurkami i pozamiatam.
Zostałem sparowany z mr.T i jego orkami na przeciwko był Duda ze swoimi eldarami i XyXel którego nie widziałem kopę lat i zdążył przechrzcić się na necronów ( z chaosu) ale jak stwierdziłem może zmienił armię ale rzutów nie zmienił (właśnie zakrzywiał statystykę ilością jedynek)
Pojedynek Wrocławskiego środowiska.
Trochę skopałem z wystawieniem armii/wyborem strony no ale cush.
Mr. T zobaczył tylko takie morze pestek po 2 stronie i już w sercu poddał grę. Z tego powodu było mi trochę przykro bo jest dobrym graczem moim zdaniem i dało by radę coś wyciągnąć, tylko trzeba było się spiąć trochę ( no nie że spinać i wykłócać, ale wziąć w garść i mocno nakminić i zaplanować co robić) W sumie dobrze że grał na luzie, ale może chyba trochę za bardzo. Jasne rzucił 1, 1 i 2 na biegi orków więc to na pewno nie pomogło i może łatwo mi było mówić bo on zgarnął całe wiadro pestek i spakował swoje ludziki a potem ja grałem SAM przeciwko obu armią i mimo wpierdolu jestem z siebie na maxa dumny bo rzeźbiłem w gównie prawie jak momentami w WOTcie kiedy widzisz że pomidor w E-100 już jedzie na górkę w Himmelsdorfie a medy kampią na torach wtedy wiesz że będzie ciężko... Przynajmniej nie zginąłem cały, co było śmieszne ? przeżyła mi jedna jednostka. Zgadnijcie jaka ?
Kultyści :D
Oblity są super nawet do CC.. w sumie to 6 fistów od squadu :P
Kolejny raz dobrze spisali się zwyklasi ( w sensie Chaos Space Marines Squad) zgarnęli szarżę wypasionego lorda necronów i stali tam z nim trochę. nawet wbijając jakieś rany.
Smutna była za to i wielce przeważająca szarża lordem Khorne`a na oddział Wraithguardów z broniami z siła D. Oczywiście Duda w overwatchu rzucił 6,6,6 mój lord tego już nie przeżył.
Czyli kolejny wpierdol 20:0 mimo że coś zostało na stole, no ale samemu ciężko coś ugrać i i tak czułem dobrze - Grobo Last Stand - dałem z siebie wszystko !
No ale wyniki 2 maski założone 2 maski zgarnięte i jedna po prostu przegrana.
Wynik : 26 miejsce na 41 graczy. Średnio, środek stawki. No ale czego się spodziewałem.
wnioski : i tak było mega ale 3dnia bym już nie dał rady, mózg mi już parował, fizycznie też ciężko, duszno parno, głośno i ciągle zgarbiony nad stołem...
Ale było warto bo fajne nagrody zgarnąłem :) to miłe że wszyscy coś dostali.
Za rok na pewno sięzjawię
No nareszcie! Ile można czekać? Grobo nie martw się też zapewne byłbym nisko gdyby nie to, że tylko raz przeciwko Eldarom byłem. Swoją drogą też miałem podobną sytuację jak Ty z Mr.T. Mój sojusznik prawie poddał bitwę, bo mu karty na magię nie weszły. Wyrzeźbiłem 4 punkty wtedy. Ci co poddają bitwy bo coś im nie wyszło to miękkie pipy.
OdpowiedzUsuń