sobota, 8 kwietnia 2017

7 grzechów głównych BIOHAZARD 7

Cześć
dzisiaj gościnnie postanawiam wrzucić tekst kolegi, niestety nie o figurkach :( (ale o tych nie mam zamiaru przestać pisać, no jak to się mówi, nie samym plastikiem człowiek żyje :P) ale myślę że fajnie napisany i fajnie się czyta.
Kwestia wyjaśnienia, pierwsze obcowanie z grą odbyło się podczas wspólnej nocnej nasiadówki przy piwie:) po której po powrocie do domu ja wysłałem filmik: https://www.youtube.com/watch?v=x6GAwM83J2k
n`joy 
No dobra, first things first, bo już dotarłem do pracy i jestem jeszcze na świeżo z tematem RE7.

Co do Residenta, ten youtube "everything wrong with RE7" jest c-h-u-j-o-w-y. Do wszystkiego można się dojebać że "nóż jest po lewej, a łyżka po prawej, hurr durr tępi twórcy, tu da się uciąć krzak i odkryć sekret, a tam nie można oh noes". On się przypierdala, zupełnie jakby grał tylko w demo.
Tam jest dużo ciekawszych rzeczy, na które można ponarzekać. Robię zatem swoją edycję siedem grzechów głównych Biohazard 7.

JEDEN : w całej grzej jest trzech przeciwników. Dokładnie trzech. Byłem czujny. Liczyłem. Gdybym miał tą wiedzę wcześniej, zupełnie inaczej chomikowałbym amunicję -> po prostu bym tego nie robił.

DWA : złote monety. Znalazłem wszystkie 14. 13 jest potrzebnych do upgradejów. Jakich upgredjów ? 1. Max żyćko. Bez sensu. Max żyćko nie chroni od życia bez nogi. Trololo! 2. Szybsze przeładowanie. Poza jednym, jedynym wyjątkiem -> granatnikiem, bez sensu. 3. Magnum .44 oooo <Dirty Harry face> i uwaga teraz : z JEDNYM nabojem. Żarty ? Nie, w magazynku jest jedna kula. Później znajdujesz jeszcze kilka i w całej grze jest... pięć kul. Dziękuję bardzo. Oczywiście śmiesznie to wyglądało kiedy starej Bakerów wyjebałem lutę z magnum, poprawiłem z shotguna i było po walce. Ale nie było to, aż tak "hilarious" jak wyglądało to na ekranie (Hahah, now i got you little shit... <jeb - zmiana na shotgun'a, jeb, jeb> spada do dziury. GG easy.).

Teraz na chwilę jeszcze o bossach. Widziałeś większość (!). Jedną walkę przekimałeś i obudził cię telefon w grze, ale byłeś obecny korpusem na większości walk. Masz tak: 1. Jack w garażu (na hardzie, który nazywa się "madhouse" - Jack nie rozpierdala sobie ryja pistoletem tylko dalej cię goni po kwadracie... super partia kurwo) 2. Jack pod kopułą gromu, czyli pojedynek na piły mechaniczne. 3. Marguerite (to ta od owadów) nad grobem (Magnum .44 > Marguerite) 4. Marguerite w szklarni w wersji Evil Within - Laura, czyli "Kill it. Kill it with fire". 5. Jack w wersji "THIS IS MY FINAL FORM! HHAHAHA !" po której główny bohater mówi "Now I've seen everything xD" i koniec ! Pół szóstej walki to finalny boss (na strychu gdzie to wszystko się zaczęło) i to już są ŚMIECHY. bo strzelasz do głowy. Nie w głowę. Do głowy. Trwa to może z 30 sekund, potem quick time event, żeby cię dobudzić i koniec. Napisy. BUM, 7h i po gierce.

TRZY: Lokacje. W ogóle co za przypał xD. Jest dom - tankowiec - kopalnia soli - dom (?!) serio? Na samiuśkim końcu gry, masz łącznie dziewięciostronicową fiszkę w kopalni, która wyjaśnia o co w tym wszystkim naprawdę chodzi, wychodzisz cały obładowany spluwami żeby rozkurwić tą wieliczkę... a wracasz do domu ? What ? For real ? I to nie zapierdalasz godzinę z powrotem. Wychodzisz z kopalni soli i... O! To tutaj, tutaj mieszkają państwo Baker. Wiem, bo kiedyś mleko rozwoziłem po bagnach Luizjany :/

CZTERY: I co odblokowujesz po przejściu gry? Hard mode ! Co odblokowujesz po przejściu hard mode? RUNNING SHOES ! Co? Kurwa... Spock... Tak, tak, dostajesz buty dzięki którym przemieszczasz się NORMALNIE. Whoopdie fuckin' do !

PIĘĆ: Fabuła. O tutaj muszę aż usiąść głębiej w fotel. Więc o co kurwa chodziło? A więc tak, po pierwsze podzielam komentarze przytomnych graczy, [podejrzewam po przejściach, ale przynajmniej realistów, a nie stulejarzy] ratowanie jakiejś dupy po TRZECH LATACH jest słabą motywacją. Dla nieprzekonanych : Już w momencie kiedy odcina mi dłoń (!), kładę na nią kutasa, "I have to go! Look ! It's fuck this shit' o clock !" ale nie... wszystko będzie dobrze, wyciągnę cię stąd Mia... MIA. Czy może powinienem napisać M.I.A. - Missing In Action, co panie scenarzysto ? No nieważne.

Na tankowcu okazuje się, że Mia, dupa którą peklowałeś od lat, jest tajnym agentem i jej celem oraz jej kolegi z pracy było przetransportowanie małej dziewczynki Eveline, z jednej stacji badawczej na drugą. W Eveline został wstrzyknięty najdoskonalszy (wiadomo) wirus generacji E (E więc Eveline? Serio?) po chujowych, niestabilnych wersjach A-B-C-D (nie jestem specem od rocket science, ale to chyba tak by nie wyglądało jeżeli chodzi o nazewnictwo), który tym razem... jest... grzybem. Tak, wszystko do czego strzelasz i widzisz na ekranie jest grzybem. Każdy z Bakerów ma w płucach grzyba i Eveline wpływa na nich bezpośrednio. Jako, że jak grałem drugi raz sam od początku to zadałem sobie ten trud i przeczytałem wszystko od A do Z, co znalazłem i wiedziałem, że za tym wszystkim stoi mała dziewczynka, która przypłynęła razem z Mią. Co więcej na początku gry dostajesz SROGIEGO hinta, na temat gdzie Ewelina się znajduje... Otóż... siedzi na wózku. Tak, właśnie. Jest również grzybem jeśli chodzi o wiek, który wybiera do swojej halucynacji 


W głównym holu jest polaroid z tą starą babą, a z tyłu jest napisane E-001. Na tankowcu miałem fiolkę opisaną dokładnie w ten sposób E-001, więc Harry dodał dwa do dwóch i już wiedział, że "starą starej" trzeba będzie zajebać na samym końcu.

Na tym tankowcu gdzie miał miejsce standardowy Residentowy OUTBREAK (doh !), myślałem że będą największe przechuje. Czujesz klimat, prawda ? Najbardziej rozrośnięte grzyby, najszybciej mutujące, regenerujące rany, że będzie tam tak grzybowo, że gniazdo Obcego z Director's Cut to będzie małe miki (https://www.youtube.com/watch?v=Y6dSIMFo7iU), ale... nie. Na statku przeciwnicy są jeszcze słabsi niż na chacie. Wiem, że grałem na easy, ale u Baker'ów i tak spokojnie przyjmowali trzy strzały w głowę, jakby im woda z rynny się wylała na łepetynę. Nieprzyjemne uczucie, ale raczej nic śmiertelnego. A tu padali elegancko po JEDNYM wspaniałym, satysfakconującym headshocie. Co jest do chuja? No i tu wchodzi...

...SZEŚĆ : To jest pojebane, dlaczego moja broń nie działa, a strzelam od 24 lat i zawsze działała. Dlaczego oni nie chcą umrzeć? Żeby było jasne, na EASY (o lol jaka pizda), schodząc do piwnicy, którą zresztą widziałeś, znajdując KAŻDY JEDEN NABÓJ po drodze do niej (shotguna, jeszcze nie podnosiłem) miałem 61 pocisków wchodząc. Wychodząc miałem 4. Na easy. Oczywiście jak już się naumiałem, prawidłowe strzelanie wygląda następująco:  tylko nie ruszając się, czekając 3 sekundy po każdym strzale, żeby oddać następny. Miałem na to czas, po przeciwnicy na easy są bardziej leniwi i zadają mniej obrażeń, ale WOLAŁBYM... ŻYCZYŁBYM SOBIE żeby po prostu umierali, kiedy świszczą kule. Grałbym na hardzie gdybym miał paść od hita-dwóch, ale niech to dotyczy też tych obskurwiałych, brzydkich grzybów.
Przypominam: trzy rodzaje. Jeden to człapiący którego widziałeś, drugi to coś w stylu Lickera z RE2 i RE3 tej serii i trzeci to (ja jebię nie wierzę, że to piszę) rzygający grubas. Yep. Ponoć w trybie Mad House wciąga ołów jak każdy Polak ziemniaczki z koperkiem. Nigdy nie ma dość i ogólnie to ciężko go położyć, więc uważam w związku z tym grę za niegrywalną, gdyż później występują również w duecie. Skoro dostaję broń zamiast latarki to chce "szczelać" do chuja Pana.

SIEDEM. Zagadki. Gra jak już ustaliliśmy nie jest shooterem. Są elementy strzelania, ale raczej nic z tego nie wychodzi.
No to może jakieś łamigłówki? Owszem. W grze są trzy. Tak. Horoskopowym znakiem Resident Evil 7 jest najwyraźniej trójka monet. Mamy turbo móżdżenie otwierajac przechowalnię nieboszczaków. Mamy obracanie obrazów na tankowcu, aż ułożą pewien wzór i ustawienie zegarka w sypialni babuni, a tak naprawdę kurwy Eweliny. I to mój drogi jest wszystko.

Najlepszym fragmentem całości RE7 jest VHS Happy Birthday, który cały jest łamigłówką typu "PIŁA MOTZNO xD" i to jest w ogóle świetny segment, który ZOSTAJE ZRUJNOWANY, przez to, że po obejrzeniu taśmy robisz Ethanem dokładnie to samo. Nie podobną rzecz. Tą samą. Lazy as fuck design. Warto obadać : https://www.youtube.com/watch?v=1nJ2tzBaiiY [od 8:30 się zaczyna, na końcu możesz jeszcze jedną rzecz wykonać, której tutaj typ nie zrobił: spróbować znowu odkręcić wodę, ale pokrętło się urywa..więc... well...]

Na koniec creme de la creme czyli wersja limitowana, którą nawet mnie kusiło kupić w pre orderze gdy ujrzałem jak bardzo Resdient się zmienił 


. A chce wspomnieć konkretnie o jednym z gratów, który dostajesz... Spalony-Penis-Drive (pic related http://kotaku.com/resident-evil-7-usb-doll-finger-looks-like-a-burnt-peni-1790868346 ).
Tak to jest właśnie to. Tak mógłbym podsumować RE7. Niektórzy lubią spopielone siusiaki, bo to hardcore i świetnie wygląda komentując "tak powinien wyglądać prawdziwy penis w 2017" dając mocne 8/10, dla mnie natomiast, coś takiego jest w ogóle niepotrzebne.

Kończąc: Dałbym 6 spopielonych penisów na 10, ale że to RESIDENT EVIL, więc FINAL SCORE to : Pięć spopielonych siusiaków na dziesięć możliwych.

Harry signs out.



To tyle na razie,
obiecuję że już jutro (nooo, powiedzmy że w poniedziałek) będzie znowu figurkowo :) nazbierałem sporo materiału i teraz będę wrzucał. No i jutro turniej w wh40k więc na pewno opiszę wrażenia jako że nie grałem w "forti keja" chyba od końca zeszłego roku ? (no nie wiem, może w styczniu zagrałem ? ale chyba nie) więc po tak długiej przerwie zobaczę czy coś się zmieniło :)

na razie tyle. i wybaczcie mi opóźnienia
ale ciągle mam w planie pobić rekord roczny postów, albo chociaż się z równać z dobrym rokiem. Jak pomożecie to na pewno będzie mi się milej pisało :*  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz