Cześć
Dzisiaj opiszę wrażenia z niedzielnego turnieju 40k, był prawie jak DMP bo można było grać na 1850 na zasadach tego turnieju, ale można też było na 1250 z cięciami, nie trzeba było mieć pomalowanych modeli ani nie było żadnych durnych mechanik co do malowania modeli (prefered enemy na niemalowane to jakiś absurd !) więc zagościłem w pewnym złowrogim miejscu.
Oczywiście grobo wymaxował porno rozpę, i czuł już smak zwycięstwa. Okazało się że było tak jak ze screamerami tzeentcha, co z tego że masz porno rozpę jak nie umiesz nią grać :P z tego co grałem chyba tylko stare wilki i w jakimś tam stopniu stare demony na crusherstarze były idiotoodporne i nie wymagały posiadania jakichkolwiek pokładów inteligencji.
Moja rozpa iron hands
pojeb z fistem i łańcuchami gorgona (klasyka gatunku)
Command squad z gravami i shieldami
3 bajki z gravami
5 taktyków z metlą i combi meltą w dropie
ironclad w dropie
centki z gravami w dropie
thunderfire cannon <3
mniej więcej tak to wyszło
No ostre porno swego czasu nie ma co.
Pierwsza przyjacielska gra z Tosterem i jego żelaznymi wojownikami:
Miał w rozpie Daemon Prince`a tęczy z tym artefaktem night lordów co daje sejwa2+ i +2 do coveram dzięki czemu jinkował na 2+ z przerzutem gał :/ do tego knighta z dwoma gatlingami ;_;
w zasadzie reszty armii już mógł nie mieć bo te dwa stworki przyspieszają bicie mojego serca i poluźniają zwieracze (zwłaszcza ten drugi) mam taki odruch nie trzymania stolca. nie wiem, panicznie boje się SH i hord, a horda z SH to już w ogóle dla mnie zmora.. no ale tu hordy nie było tylko 5tki zwyklasów w rajniaczach i 2 oddziały motocyklistów, jeden z plazmami jeden z meltami.
Stwierdziłem że trzeba za wszelką cenę jak najszybciej zniszczyć ta demoniczną maszynę bo potem będzie co turę czyścił mi jedną jednostkę (albo dwie) wiem, bo sprawdzałem kiedyś. Więc co, drop z taktykami i centki na dupie na krawędzi strzału, jednak w połowie planu zmieniłem zdanie (cała ja, blondynka zmienną jest:P) i stwierdziłem że wolę pewnego FB niż jakieś tam złudzenie wbicia hull pointa na knighcie, a bo noc, a bo cover, więc taktyki walił w rhino a centki.. well.. no nic nie zrobił. wbiły może 1nego hull pointa. o dziwo orbital wbił drugiego. No ale koniec, więc mi się nic nie udało.
Ale karty mi podeszły.
Jego tura, Świniak leci do moich centków i w zasadzie mogę im powiedzieć papa, na szczęście zajmie mu to trochę czasu bo raz spali szarżę na 7 cali, ale i tak nic mu nie zrobię nie mogę overwatchować a on ma cover 2+ z przerzutem gał. super :/ pocieszam się tym że demon ściągając moje centki się nie spłacił o ponad 100 pkt. ale to słabe pocieszenie...
knight złożył małe bajki taktyki pogoniły jego bajki ale umierając od jego attack squadu, thunderfire jednym strzałem rozwalił dwa oddziały (jego bajki i zwykli) kocham ten sprzęt !
no i szarża pojebem na knighta.
niestety zapomniałem że ma eternala.. po prostu zapomniałem! tak to jest jak się nie jest ograny daną armią. Więc ściągnąłem go ze stołu i knight wesoło szalał ściągając mi command. potem nagle bubu na stole obok zobaczył że coś szybko straciłem pojeba więc się pyta czy rzucił siłę D.. ja że nie.. zinstantował mnie a on: przecież masz eternal warrior ćwoku !!
no to po krótkiej pracy zakonnej komisji śledczej w sprawie wypadku motocykla rządowego po wygłoszeniu orędzia: TOSTER NO ALE WEŹ, ! BĄDŹ CZŁOWIEK NOOOO ON MA ETERNALA ZAPOMNIAŁEM NOOOO.. przywróciłem go do życia w close combacie, ot taka celestyna. ale nie trafił ani jednego ataku a knight tym razem na stomp rzucił 6. wow, such fight.
tak czy siak można by gdybać czy gdyby nie to że go "nieprawomocnie umarłem" i dzięki temu knight zabił mój command squad to czy jakby walka się toczyła dalej to może bym ją wygrał ? może command by coś zrobił. Gdybanie, tak czy siak wpierdol bo potem nagle karty przestały mi iść, miałem jakieś durne misje. przegrana 15:5 ale grunt nie tablet !! :D
Drugą grę pauzowałem dzięki temu swobodnie mogłem ponarzekać z krissem na 40k i powkurwiać grających :P
trzecia gra z Alphariussem87 :D pierwszy raz spotkaliśmy się za stołem i chyba pierwszy raz mieliśmy okazję pogadać na żywo. Pozdro jak to czytasz :D
Więc jego rozpa bardzo ciekawa i oryginalna, szczyt dobrego smaku i gustu czyli RIK (renegacki imperial knight) czarnoksiężnik na motorze, 10 kultystów alfa legionu. herold na juggernaucie, 12 psów i helldrake.
graliśmy na strasznej patelni, co za obopólną zgodą trochę zmodyfikowaliśmy, ale dalej jakiś nie teges był ten stół, chociaż fajna mata! tak jak nie lubię bardzo mat (sa płaskie i zabierają ten trójwymiar i przestrzenność i efekt realizmu grze bitewnej spłycając ją do poziomu planszówki) tak ta była naprawdę fajna z betonowymi płytami które nawet kończyły się na 12" hehe.. nie trzeba mierzyć do wystawiania :D
no i tutaj wyszło nie dość że zmęczenie (mimo że 2 gry nie grałem, narzekanie na 40k było bardzo wyczerpujące:P) nieogranie armii i po prostu złe za granie, a wisienką do tego były wujowe rzuty (w pierwszej grze miałem dobre tutaj Alfarius świadkiem że były kosmicznie słabe)
zamiast skupić się na maelstromach których karty ciągnęliśmy tyle ile zajmowaliśmy znaczników ( więc dobrze by było kilka ich kontrolować co turę) i ogólnie wymanewrować jego mini stara nękając go ogniem z gravów/thunderfire a knighta po prostu olać to zrobiłem odwrotnie --> olałem malstromy, a knighta męczyłem gravami i meltami. słaby deal.
oczywiście powtórka z rozgrywki, 2 melty nic mu nie robią, gravy nie wbijają ani jednego HP. on co turę salwą coś mi rozwala, pojeb stwierdził że znowu spróbuję szarży, wcześniej tankując dość nieudolnie salwy (nieudolny bo wyłapał 2 rany a żaden Iwnd nie wyszedł :P ) oczywiście nie muszę mówić że z traita wylosowałem +1 do fnp czyli miałem fnp bodaj na 3+ co jest zupełnie bez znaczenia bo gałę na sejwie przeczucałem na 2kę na fnp.jak już przy tym jesteśmy w bardzo podobny sposób umarł mój chapter master, dostał dwa hity ze stompów z siła 6, bez AP, przypominam sejw 2+. fnp. umarł w butach, w zasadzie w siodle chciało by się powiedzieć.
centki nie zrobił nic
dred nie trafił z melty potem umarł.
thunderfire jak zwykle siał śmierć, i to nawet nie na kultystach ale zdjął z 5 psów !
poddałem się po śmierci chapter mastera, został mi TFC i dwa motory, jemu nie zabiłem nawet jedn ej 10tki kultystów !!
znowu przegrana.
wnioski:
obecna meta daje mi raka :/
co i tak jest i tak dość nietypowe bo paradoksalnie obecnie jest najwięcej różnorodnych rozpisek/armii i buildów w 40k odkąd tylko zacząłem grać (końcówka 4ed) no ale co z tego że jest, jak wszystkie wyglądają tak samo XP
kiedyś grały 2 czy 3 armie na turniejach, reszta grzała ławki,
Teraz wprawdzie na każdej armii można coś złożyć (chociaż nie wiem czy Dark Eldarzy powinni się pocieszać tym że mają najtańszy podatek do CADa żeby zmieścić więcej knightów - tak piję do rozpiski izwora z lamią 2 x kabalitami, 3 x Renegade Imperial Knight i 2 x helldrake aż mnie mdli jak sobie ją przypominam)
Ale za to większość rozpisek przypomina jakieś niezdrowe potworki, już pomijając fluff ale to po prostu jest obleśne, niezdrowe, nierozsądne i nielogiczne, za to mordercze na stole i pewnie bardzo skuteczne, nie wiem co gorsze, stagnacja na mecie (końcówka 5ed i wilki i GK na zmianę :P ogólnie turnieje wyglądały jak manewry zakonów astartes :P ) czy piana party z takich potworniaków i zroślaków (ten po prawej to flyranty :P )
no właśnie, co gorsze.
tak czy siak dalej nie umiem grać w tą grę...
i coraz bardziej nie wiem czy chcę w nią umieć grać :/
Raportu czytać mi się nie chciało - ale robot ze świecącym oczkiem bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńW w40K nie gram, więc podobnie jak gervaz raportu nie czytałę (wybacz :) Tytan na pierwszej fotce z tą diodą wyglada obłędnie!
OdpowiedzUsuń