sobota, 28 kwietnia 2018

Flames of War x 2

Cześć

Dzisiaj zaległe wspomnienia (kurde "zaległe wspomniania" to brzmi jak tytuł wiersza :P )
z dwóch bitew z FoW

Pierwsza z nich w młodym stażem .. no słowo graczem nie przechodzi mi przez gardło (sory Blejz, za długo Cie znam) ale przynajmniej ma dzięki spekulacji giełdowej i nieczystym korporacyjnym interesom w pełni pomalowaną radziecką armię. (głównie pancerka, a w szczególności TD party)

Zagraliśmy jego 2 grę w życiu, i znowu przez bagatelizowanie przeciwnika ze mną wygrał.
I też przez to że spróbowałem wystawić się na totalnie innej rozpie niż gram zazwyczaj.

Zadowolony Komandir spuszcza łomot germańcom

na 1500 pkt 
Ruscy: T34 w ilości dużo, matyldy, parę Su-100 i moździerze 
ja: tak jak  zwykle gram weterańską piechotą (najlepiej z dwoma runami na kołnierzu, wtedy wiem że mimo przeciwności losu będą walczyć do końca \o ) tak teraz zagrałem średnio wyszkolonymi i zmotywowanymi pancerniakami.
pantery, (w tym dwie dowódcze ) parę stugów, parę Pzkpfw IV i pluton piechoty z panzerfaustami.

Miska ćwiartki po skosie, On z jednej strony przyatakował, może jak na mój gust za mało żwawo i dynamicznie bo bał się wyłapać buł, ale teoretycznie* jedyna opcja ruszenia panter była walić na ich bok więc ja bym poświęcił kilka T-34 żeby oskrzydlić mnie i walnąć na słabszy pancerz
(*piszę teoretycznie bo na 2+ się broniłem ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie rzucił paru buł) 


A potem już w 2 turze wjechały jego matyldy od drugiej strony, więc nagle moja sytuacja robiłą się nieciekawa przez położenie, niby nic niby gówniany pancerz, ale |StuGa w tylnią blachę to już jak w masło. A że teren nie sprzyjał i byłem albo odsłonięty od matyld albo od T34 tyłkiem to robiło się nieciekawie, ja bałem się wyjechać bo S-100 w lesie z jakimś chorym anti tankiem mnie nie zachęcały. 
Tak czy siak to była TOTALNIE nie moja rozpa, pomijając że raczej nie grywam stricte pancerką to jak trafiał NIEMCÓW na 4+ to robiło mi się słabo. bo po prostu ilością pestek mnie zalewał.
no i to że ja zdaje morale na 4+ a on na 3+ bo jest zdeterminowany wyrzucić okupantów z kraju. 
i oczywiście ja nie zdawałem tych morale, on zdawał śpiewająco. Dobrze tyle że strzelanie z moździerza szło mu chujowo :P

Druga gra ja kontra dźwIgor

Teraz sytuacja się odwróciła i ja wreszcie grałem fearlesową piechotą. kompania 901 szkolnego pułku grenadierów pancernych dywizji Panzer Lehr (tak zwana rozpiska szkolna, ale ukończyliby z czerwonym paskiem gdyby nie wojna) rozpsiska z Ardennes offensive
Igor jak pamiętam też grał rozpiską szkolną ( z desperate measures) ale uczniowie w sumie się nawet ucieszyli że jest wojna by kiblowali XD

rozpy w sumie widać na stole:P
przeciwnik : 5 panter ( w tym 2 dowódcze) 3 x 3 Stugi, pluton piechoty golusieńki i duża bateria nebli
ja: dowództwo, 3 x pluton piechoty z faustami, paki 40, trójka Pzkpfw IV i moździerze.

Ja się bronie on atakuje.
Sytuacja na stole jak widać, on stał i usiłował bezskutecznie wykurzyć już mocno nadwątlony pluton piechoty z domu na środku żeby mógł bezpiecznie zająć znacznik, Ale nie wjeżdżał na pałę bo miasteczko było mówiąc po amerykańsku "bazooka town" ;)
do tego raczej nie chciał wjeżdżać a moją strefę rozstawienia bo ja ciągle ( w sumie przez całą grę chyba) trzymałem PaKi 40 w zasadzce ( i mogę je wystawić gdzie chcę) co jakby trzymało go w szachu, bo na boczek to te pantery dymam.

Nie udało nam się skończyć gry bo kolega musiał się zwyjać, przyjeliśmy że remis, chociaż mz ja bym wygrał XD bo przybyły moje posiłki żeby zmienić przetrzebiony pluton pilnujący znacznika a jako że on grał na pancerce strata każdego czołgu boli, a sprzątnięcie StuGa którego trafia się bazowo na 4+ nie jest jakimś kosmicznym wyczynem.

wnioski ?
nie umiem/nie chce/nie lubie grać trained`owymi rozpiskami, no nie i chuj.

ten uczuć kiedy przeciwnik trafia mnie na "siódemkach" 

 Piechota na faustach to mus, w sumie najlepiej jakbym im karabiny sprzedał bo i tak nie używają :P
zła decyzja na początku, w piechotnych rozpiskach zawsze czołgi w rezerwie (okopana piechota dłużej się utrzyma (o ile wróg nie ma jakiejś pojebanej ilości art  czy nie gra nowo zelandczykami (lepiej walą z art) no i czołgi szybciej mogą dojechać w odpowiednie miejsce z krawędzi stołu, piechota trochę będzie szła.
do rozważenia ? - samolot do ruchania czołgów. 

wnioski po obu grach
Pantery są trudnymi do prowadzenia czołgami, z jednej strony mają petarda działo i bardzo dobry pancerz od przodu ( może nie wyjebisty ale naprawdę nie musisz się martwić o przebicie - o ile przeciwnik nie ma jakichś kotojebców ( zveroboy - cat killer - zasada jak i historyczny pseudonim radzieckich ciężkich niszczycieli czołgów jak SU-152 czy ISU-152 ) 
Ale z drugiej strony jesteś zajebiście drogi punktowo i strata każdego modelu boli. A żeby zmniejszyć koszt punktowy wystawiasz gorzej przeszkolone załogi co przyczynia się do tego że łatwiej o stratę każdego modelu (błędne koło trochę)
do tego średnio nadają się do szturmów to bardziej dalekosiężny pe panc. a moim zdaniem trochę za drogie na to są. 
StuGi spoko, ale 3 x3 to nie jest jakaś wielka ich ilość, zwłaszcza że niby stanowią trzon twojej armii.
chociaż ciężko powiedzieć. niby wszystko spoko, ale mnie zajebiście takie rozpiski nie przekonują.
ja tam wole weterańską piechotę i "strzelaj se chuju, ja się stąd nie ruszam przez najbliższe 14 tur :P)

To tyle na dziś, taki mały przerywniczek, ale nie chciałem żeby poszło w niepamięć bo nawet zdjęcia porobiłem :)


1 komentarz:

  1. Fajnie się czyta. ten blog to moja porcja emocji z gier, w które nie gram :)

    OdpowiedzUsuń