sobota, 16 lipca 2016

Last Stand

Ostatnio pykam sobie w ten wariant znanej i lubianej przez wszystkich 40stkowców gierki DAWN OF WAR II.
Jest to sieciowy tryb polegający na tym że do wyboru mam po jednym bohaterze z każdej strony konfliktu (normalnie każda "rasa" ma 3) i stajemy na arenie do walki z kolejnymi falami coraz mocniejszych wrogów, do pomocy mamy 2 innych graczy. Wydaje się banalne, ale zaskakująco jest całkiem rozbudowane i "kombogenne". Grałem sobie jakoś tka po sieci z moim internetowym przyjacielem i po n`tym razie dostania wpierdolu (taki jestem dobry :D) zaciekawił mnie guzik LAST STAND. Pytam się - co to jest ? kolega na to że taki inny tryb, nie grałeś ? - no nie. - no to dawaj, wybierz sobie kogoś.

No i tak pierwszy raz miałem styczność z tym troszkę podobnym do LOL/DOT trybem gry w mojego ukochanego warhammera 40.000

Faktycznie do wyboru mamy po jednym bohaterze. Przykładowo Orkowie mają warbossa, mekboya i komandosa, my możemy wziąć tylko mekboya. Kosmiczni Marines Chaosu mają też trzech bohaterów: Lorda, czarnoksiężnika i uświęconego czempiona zarazy. My mamy tylko Czarnoksiężnika.
Mój wybór z początku padł właśnie na niego:


Mamy ekran postaci tuż przed grą gdzie możemy wyposażyć się w konkretny ekwipunek (pancerz, dwie bronie po każdej na łapce albo broń dwuręczna i jakiś wargear specjalny jak granaty czy cuś) Na początku oczywiście dostajesz jakieś gówna, czy tam stockowy sprzęt. Dopiero po wbiciu każdego kolejnego poziomu dostajesz nową umiejętność albo sprzęt.
No i powiem że grało się całkiem fajnie. Zwłaszcza na słuchawkach, jak można było się sprzymierzyć ze znajomym, wspólnie się osłaniać, ratować i uzupełniać. Jest sporo kminienia, na zasadzie, jeden bierze tanka, aha okej to ja wezmę jakiegoś "buffera" albo long range DPS czy jak to tam. Żeby nie wyszło że jest 3 kapitanów space marines i nikt sobie z hordą nie radzi, albo odwrotnie trzech Gwardyjskich Komandirów i wszyscy padną od jednego jakiegoś koksa jak wleci :P
Wyjątkiem są dodani w DLCkach (bo Relic kurwą jest!) Tau Commander i Necron Lord. Zwłaszcza ten ostatni jest stworzony z jakiegoś zapożyczonego od radzieckich inzynierów dingonium przemieszanego z haxxordermis. Serio, koleś jako jedyny może last standa brać na solo, bez drużyny i jakoś nieszczególnie się spocić przy tym. Ponoć nie ogarnia hord tak dobrze jak niektórzy inni, ale co z tego jak może np. co 19 sekund się leczyć do full paska albo być nieśmiertelnym przez dłuższy czas. Kurde no nawet wskrzeszanie (gdzie wszyscy inni musza podejść i postać przy innym bohaterze żeby go wskrzesić, każdy tak może z automatu ) necron ma ressurection orb którą puszcza na odległość i ta może wskrzesić 2 na raz. A on przez ten czas nie musi tam stać tylko nakurwia. Pomyślcie o tym jako o wymaksowanym IS3 z dwuperkową załogą na stockowe 8mki i większość 7mek. Rzeź.
Tau Commander też jest niesamowicie mocny (ma broń na każdą okazję jak to tau) ale w próbowaniu z necronem jest miękiszem.
Oczywiście obaj goście są do pogrania za 40 zł (kurwa straszna cena!) 

Nigdy też nie jest tak do końca samotnie bo chyba większość bohaterów mam możliwość przywołania kogoś ( a to Imperial Guard Lord General może przywołać oddział piechoty gwardii, oddział weteranów z Catachan czy potem szturmowców z hellgunami. Czarnoksiężnik ma doppelgangery, hive tyrant na początku genokrady i nawet Kapitan Space Marines na 18 poziomie ma dreadnoughta jako wsparcie)

Maksymalny poziom to 20, ale nie tak szybko do niego wbić. A nawet jeśli, przed sobą masz kolejne postacie do grania :) a jak już masz maksymalny dopiero pewnie wtedy zaczyna się zabawa w różne buildy, konfiguracje, ustawienia itp.


Tak czy siak gra wygląda tak:
"zwykły" dow II bez budowania bazy z jednym bohaterem którego mamy.
Fajnie jest grać ze znajomymi, dobrze się bawić, śmiać i żartować. Fajnie jest trafić na kogoś sympatycznego i razem pograć. Ale oczywiście też jak to w każdej grze zdarzają się buce i nooby. Np, koleś chyba specjalnie mnie nie chce wskrzesić tylko stoi obok i poleruje pancerz, no kurwa, a trzeci koleś specialnie musiał sam sklepać resztę, wrócić i mnie wskrzesić. Oczywiście przez takie akcje sam sobie szkodzisz, bo jest nas mało, tylko 3. A nie tak jak w WoCie 15. To zarówno plus jak i minus. Ale chyba większy plus bo jest mniej zielonych :P
Gra natomiast polega w sumie w 100% na współdziałaniu i syngergii między bohaterami, rączka rączkę myje. To nie WoT gdzie po prostu trzech dobrych amigos w plutonie rozkurwi solo całą bazę. Albo po prostu każdy gra sam ale koło siebie. I chyba tylko lekkie zwiadowcze czołgi nie mogły grać same, no komuś muszą spotować. Reszta sobie poradzi...   Tutaj jest inaczej.
Fale są pomyślane fajnie, są tematyczne, skalują się fajnie z czasem, jest ciężko ale nie niemożliwie.
Minusem wielkim dla mnie jest to że są tylko dwie mapy "Krwawe kolosaum" (które macie na screenie i którym już rzygam) i Kowadło Khorna które jest z dupy jako mapa a na dodatek mega trudne, cholera w krwawym koloseum na 4 fali masz dalej eldarską piechotę a w Kowadle Khorna w 4 fali masz już chyba pojazdy. W pierwszej zanim się załadujesz dostajesz salwe z granatników , bo tak i nie masz czasu na nic.
Gdzie w drugiej planszy masz spokojnie czas na rzucenie buffów, postawienie wieżyczek itp.

Gra się w to bardzo fajnie, chociaż nie jest to ogromna gra niczym wspominany world of tanks na przykład. ot bardziej nakładka do istniejącej strategii, ale naprawdę fajnie zrobiona i ciekawie pomyślana. Wkręca levelowanie postaci, staranie się być coraz lepszy "o kurde czyżby nam się udało dojść do 14 fali chłopaki ? o kurwa nie zjebmy tego!!"  i zaciekawienie jak sprawdzi się nowy sprzęt co go właśnie dostałeś ( o w morde wieżyczką z działem plazmowym !! bierę !!11oneone!!)

Każdy kto jeszcze nie grał czy się waha gorąco zachęcam.

Aha, żeby nie było że jak coś skopałem w recenzji czy nie do końca trafnie coś opisałem to przez to że jestem jeszcze noobem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz