piątek, 24 lutego 2017

Rogue Trader RPG - opis postaci



Cześć


Udało mi się wreszcie zorganizować ekipę do grania w RPG.

Tak, takie prawdziwe "ołówkiem i papierem" czyli siadamy i bajdurzymy a potem Mistrz Gry mówi "A GÓWNO !!! WŁAŚNIE ŻE NIE !!" i tym razem ten zaszczytny/haniebny tytuł przypadł mi :)

W mistrozwaniu doświadczenie mam średnie, raz w Arkonę to nie pedał jak to się mówi, poza tym to było dawno i nie prawda.

Ale że świat znam na wskroś, mam wydaje mi się fajną i mam nadzieję zgraną ekipę, to nawet jakieś drobne zgrzyty przejdą i przymkną na to oko, albo wspólnymi siłami coś poradzimy.
 

Ekipa na razie czteroosobowa (czyli ja MG i 3 graczy ) zobaczymy jak się rozwinie sytuacja i może dodam czwartego gracza.

W skład tego wchodzi oczywiście:

Rogue Trader (nie mogło być inaczej i nich nikt nie gada że RT może być NPC bo to idiotyzm,) Seneszal (którego zwę Cześnikiem :P) i Arch-Militant (ale tu jeszcze prawilnego polskiego zwrotu nie wymyśliłem .. co najwyżej "nadmilicjant" ale to słaby pomysł :P Kapitan Gwardii ? Nadkomendant ? Wielki Miecznik ? jak wymyślicie coś fajnego albo uznacie że któryś z tych jest dobry to piszcie komenty )





No ale do rzeczy, przed państwem historia pierwszej postaci, czyli Rogue Tradera (lubię nazywać tą funkcję Kaprem, bo Wolny Kupiec czy o zgrozo Bandycki Kupiec brzmi strasznie) i też jego statku.

Pozostałe postacie na dniach. Miałem wrzucić wszystkie od razu ale uznałem że jest / będzie tego sporo, to rozbije to na części żeby was nie zabić ścianą tekstu ;)

Armin Van Der Sar

Historia:

Pochodzi z starego rodu Lordów Tery ciągnącego się od czasów Herezji. Przez lata gromadzili pokaźny majątek, władzę oraz flotę oraz liczne koneksje. Van Der Sar, to nazwisko otwierało wiele drzwi i wiele możliwości. Istotą rodu była wrodzona umiejętność negocjacji i przywództwa. W okresie świetności, dziadek Armina, Jean Claude nie przekazał swojego imperium najstarszemu synowi lecz wszystkim pięciu synom. Majątek mocno się rozproszyła a wśród rodu Van Der Sar zapanowała nieoficjalna wojna. Najstarszy syn próbował po śmierci ojca wpływać na młodszych braci którym ten fakt się nie podobał. Liczne spory doprowadziły do poważnego konfliktu i osłabienia rodu. Pomniejsze zamachy, morderstwa i niezdrowa rywalizacja pchała ród ku zagładzie. Tak poważne problemy rodzinne nie uszy uwadze śmiertelnym wrogom Van Der Sarów i sytuacje wykorzystał ród Hollbergów. Podburzył najmłodszego brata przeciw wszystkim pozostałym i za jego pomocą dobił gwóźdź do trumny. Zabito niemalże wszystkich z rodu Van Der Sar, majątek przejęto. Najmłodszy syn Jeana, Vigo stał się marionetką w rękach rodziny Hollbergów, jedynym co mu pozostało po wielkiej sławie rodu to rodzinny krążownik "Gwiazda Północna" Stella Polaris, którego lata świetności zostały zapomniane. Wszystkiemu przyglądał się Armin. Denerwowało go że ojciec chodzi na smyczy u Hollbergów. Holbergowie widzieli w nim zagrożenie, zmusili Vigo by odesłał syna na nauki. Na licznych uniwersytetach Armin odebrał świetną edukację. To właśnie tam narodził się plan wznowienia potęgi dynastii. Chłopak powrócił na rodzinny okręt i przez jakiś czas udawał potulnego sługę Hollbergów. Dzięki wrodzonym talentom przywódczym szybko zjednoczył do koła siebie licznych starych współpracowników pamiętających czasy świetności rodu Van Der Sar.


Podczas jednej z wypraw miała miejsce niewyjaśniona sytuacja. Ta mroczna podróż odcisnęła piętno na Arminie, który nie dzieli się tymi przeżyciami z nikim. Tylko on i jego przyjaciel wiedzą co zaszło i tylko oni powrócili z tej wyprawy. Dzięki temu iż razem z większą częścią załogi Vigo zaginął tytuł przypadł Armnowi, nie do końca podobało się to jego "Panom" ale tak stanowiło prawo, poza tym uważali że Armin jest już złamany jak jego Ojciec pozostanie pod ich wpływem. Armin nie czekając pozbył się nielojalnej części załogi wykradając tym samym "Gwiazdę Północną" z rąk Hollbergów i stając się od nich niezależnym. To rozsierdziło Gregoriusa Hollberga który szuka możliwości zniszczenia reszty dynastii Van Der Sar. Niestety młody Armin nie był wstanie zgromadzić zbyt wielkiego majątku. Jedyne co mu pozostało to wiedza, żyłka do handlu i niezwykły urok osobisty i zdolności przywódcze.


Armin ma obsesję na punkcie swojego bezpieczeństwa, jego bezpośrednią ochronę stanowiła grupa Ogrynów i Ratlingów. Ogryni głupi ale posłuszni, trzeba by geniusza by namówił ich do zdrady, Ratling imieniem Geez zawdzięcza życie Arminowi i stanowi jego cień. Dodatkowo często w jego otoczeniu znajduje się serwitor który ma za zadanie ewakuować Armina jeśli zajdzie taka potrzeba w bardziej bezpieczne miejsce.

Armin postanowił uciec przed pogonią ścigającego go rodu do sektora Calixisi tam spróbować swojej szansy. Przestrzeń Koronusa wydawała się świetnym miejscem. Niezbadana dobrze przez Imperium skrywała wiele tajemnic i bogactw.


To Właśnie w tamtym momencie na pokładzie pojawiała się tajemnicza postać. Załoga zawsze była usuwana z doków i korytarzy a wizyty owiane były tajemnicą o co dbał "przyjaciel" seneszal. Tajemnicza postać to dawny partner handlowy jeszcze z czasów studiów Armina reprezentujący kosmicznych piratów i wyjętego spod prawa Szlachcica Severiusa Bellano. To właśnie na studiach Armin podjął decyzję że odbuduje potęgę rodu, podejmował pierwsze rozmowy, szukał sprzymierzeńców i prowadził interesy robił to jednak pod przykrywką i w imieniu jednego z pomniejszych lordów planety na której przebywał. Dzięki sprawnemu zarządzaniu udało mu się spowodować iż ów Lord Karol Cheepreze stał się wpływowym graczem na swojej planecie. I to przy jego fortunie rosła pomału fortuna Armina. Nikt jednak nie wiedział dokładnie z kim handluje młody Armin. Liczyło się to że są zyski. Oczywistym było to że szemrane interesy wymagały łapówek i prowadzenie delikatnych rozmów jednak tu odezwały się wrodzone zdolności Armina. Potrafił zgrabnie powiązać koniec z końcem tak że mimo widocznych węzłów ludzie przymykali na nie oko. Tajemniczymi partnerami handlowymi Armina okazali się też Eldarzy, lecz ten fakt Armin odkrył stosunkowo niedawno. Okazało się że piraci mieli kontakty z wyrzutkami tej rasy. Armin kilkukrotnie spotkawszy się z nimi nawet osobiście (jako coraz bardziej zaufany człowiek wśród Piratrów) zafascynował się ich kulturą, próbował nawet nauczyć się ich języka, jednak jego biblioteka mimo że pokaźna, nie obejmuję zakazanych ksiąg. Zgłębienie wiedzy na temat kultury Eldarów to kolejny cel Armina którym z wiadomych powodów nie chwali się wszystkim. Nie chce trafić w ręce Inkwizycji, a przed wiecznie otwartym okiem nie chroni żaden status i żadna gwarancja handlu. Armin musi być bardzo czujny.


Armin wychodzi z założenia że można najeść się szybko i byle jak lub jeść pomału i schludnie. W swoje postępowanie stara się wkładać maksimum finezji choć nie obce są mu brutalne metody. Lord Polaris dba by jego powierzchowność była piękna i pasowała do Imperialnych wymogów. Grzeczny i uprzejmy starający się nie okazywać w szerszym gronie emocji i agresji, jednak przy osobistym kontakcie potrafi pokazać pazurki, co czyni jednak w ostateczności przecież jest ktoś inny doskonały do takich zadań, jego wierny, najlepszy bo jedyny przyjaciel, będący jego prawą ręką.






Ogólny zarys:

Wiek 35 lat.

Włosy: Łysy, goli głowę

Przeciętnej budowy, jego zdrowie podupadło podczas mrocznej podróży i lat spędzonych w bibliotekach i podczas rozmów handlowych.

Delikatna jednakże rozwijająca się obsesja na punkcie własnego bezpieczeństwa.

Mimo powierzchownego miłego wizerunku i otwartości stanowiącej maskę, jest oddany wyłącznie sprawie własnego rodu i za wyjątkiem kilku najbliższych osób jest w stanie poświęcić wszystko i każdego by osiągnąć ten cel, czym nie różni się znacznie od swojego dziadka.

Nie przywiązuje uwagi do zewnętrznego wyglądu jednak w czasie oficjalnych rozmów stara się wyglądać nienagannie


MROCZNA PODRÓŻ


Plan przejęcia okrętu narodził się wcześnie. Armin stopniowo dopinał kolejne etapy planu. Gdy znalazł już podupadającego Lorda który był na tyle sterowalny by zaufać młodzieńcowi i przekazać mu własne środki na handel, Armin zdobył źródło finansowania swoich działań. Kupował informacje, analizował dane i wytypował jednego z szlachetnie urodzonych który tak jak on nie pałali miłością do Holbergów. Wybór był niezwykle trafny ponieważ okazało się że młodzieńcy uzupełniają się wyśmienicie.Marchisus Erzah Vorethon D'Arinvil okazał się być niezwykle dobrym szpiegiem.

W dwójkę szybko zbudowali siatkę informatorów na pokładzie Polaris. Informacje płynęły a plan stawał się coraz bardziej realny, była jednak jedna przeszkoda którą trzeba było usunąć. Ta przeszkoda nosiła imię Vigo. Armin próbował zaplanować jak odstawić ojca na boczny tor jednak każde rozważanie kończyło się na stwierdzeniu że plan jest bardzo ryzykowny i może zostać zdemaskowany. Wtedy w głowie Armina po raz pierwszy pojawiła się myśl " Jak by zmarł to by było najlepiej". Jednak ojciec nie chciał umierać. Problem został rozwiązany inaczej. Armin powrócił na okręt ojca wraz z swoim przyjacielem. Służyli chwilę Hollbergom co było dla nich niełatwe, grali swoje role aż nadszedł ten dzień. Podstawieni ludzie przekazali wiadomość o spotkaniu Vigo z jednym z rodu Hollbergów, Rudolfem, krewnym Gregoriusa Hollberga na obrzeżach układu. Jeszcze inni z siatki szpiegowskiej potwierdzili tą informacje. Całość popleczników Hollbergów, lojalni ludzi wobec Vigo, Armin i jego przyjaciel oraz główne postaci w przekazaniu informacji i zamieszani w plan polecieli na wyznaczone miejsce. Tam miano przygotować ucztę i oczekiwać na przybycie Rudolfa na pokład Gwiazdy Północnej.

Kiedy wszystko było już gotowe, po ceremonii powitania Rudolfa i jego świty na pokładzie a przystąpiono w końcu do jedzenia. Wszyscy jedli włączając w to młodzieńców, jednak ci zażyli wcześniej substancję katalizującą śmiertelną truciznę. Gdy pierwsi z ucztujących zaczęli broczyć krwią z ust i oczu, Armin wstał od stołu z nożem w ręku i podszedł do ojca plując mu w twarz. " To za zdradę rodziny OJCZE, ten akt miłosierdzia wynika z tego że Cię kocham " powiedział i gdy łzy napłynęły mu do oczu poderżną gardło Vigo. Potem stali i patrzyli jak ich znienawidzeni wrogowie zdychają w męczarniach. Jednak ich plan miał pójść w łeb bo ich spisek został wykryty. Rudolf nie był głupcem i wiedział z kim się spotyka. Vigo może mówić to co chce ale nigdy nie przestanie być Vand Der Sarem, i jeszcze miał ze sobą swojego bękarta. Świta Hollberga sprawdziła potrawy, wykryła w nich truciznę i podmieniła je na nieszkodliwe jedzenie. Jednak Rudolf spokojnie przyglądał się jak Armin morduje swojego ojca, wszak to mu akurat pasowało. Kiedy poplecznicy Armina zauważyli że trucizna nie działa na świtę Hollberga było już za późno, padły strzały. Rozegrała się strzelanina wśród konających przy stole ludzi. Ludzie na okręcie Rudolfa jeszcze nie wiedzieli co się dzieję spokojnie obserwując Gwiazdę Północną, chociaż zaczynała ich niepokoić przerwa w łączności, więc postanowili wysłać tam lądowniki żeby sprawdzić co się dzieję.. Kiedy już się zbliżały do doków Stella Polaris stało się coś niespotykanego. Statek został wciągnięty do Spaczni. Masowy mord został dokonany w miejscu bardzo cienkiej granicy rzeczywistości, przy drganiach pola Gellara, w taki sposób ludzka ofiara nieumyślnie otworzyła wyrwę do nierzeczywistości. A może to sam krążownik to sprawił ? Załoga statku Hollberga i ludzie na lądownikach widzieli jak pod statkiem otwiera się purpurowa paszcza i w błysku złowieszczej mocy wsysa go na drugą stronę.

Na pokładzie działy się straszne rzeczy, ludzie Hollbergów i Armina zostali natychmiast zaatakowani przez demony, rzeczywistość wirowała dookoła, ściany zmieniały swoje miejsce, zmarli wstawali by walczyć jeszcze raz z każdym żywymi. Wszędzie dało się słyszeć śpiew pochodzący z innego świata. Krew lała się z rur i szczelin na pokładzie. Imperialne orły na zdobieniach wzlatywały w górę jako okrutne sępy. Popiersia przodków śmiały się jak żywe. Armin

wiedział że musi uciekać z Sali, znał statek świetnie dlatego pierwszy dotarł do mostku kapitańskiego zamykając grodzie gdzie tylko się da i włączając pole Gellara. Hollbergowie zostali rozszarpani a ich umysły pożarte przez demony. Tak samo jak wszyscy Ci którym się nie udało. Wszyscy Astropaci i nawigaotrzy zginęli. Arminowi i jego świcie (mocno już uszczuplonej) udawało się raz za razem odpierać ataki i jakimś sposobem nie oszaleć. Czego nie można powiedzieć o ostatnim żyjącym Ratlingu który zwariował i chciał zdekompresować okręt. Armin musiał osobiście go zastrzelić.


Dryfowali tak niczym łupinka orzecha na sztormie. Modląc się do Imperatora, trzymając rzeczywistości i licząc na to że włączone pole Gellara uchroni ich przed kolejnymi falami koszmaru i odwróci wzrok istot mieszkających po tamtej stronie od ich jednostki. Widzieli tylko ciągle powtarzającą się scenę, sylwetki umierających ludzi, ojca Armina z poderżniętym gardłem który rozpacza nad swoim losem i bezgłowe ciało Rudolfa przeklinające Armina i majaczące na korytarzach. Wiedzieli że w spaczni nie takie rzeczy mogą się objawiać. Siedzieli cicho przy prawie wyłączonym zasilaniu nie prowokując niematerialnych bytów. Dryfowali tak kilka lat aż wreszcie trafili na wyrwę i udało im z powrotem dostać do rzeczywistości.

Po dokonaniu napraw, zaciągnięciu nowych astropatów i wysłaniu SoS , okazało się że nie było ich tylko jeden dzień. Nikt nie dziwił się że większość załogi nie żyje, świadkami tego wydarzenia byli ludzie na pokładzie Rudolfa. Bano się tylko czy ci którzy przeżyli nie są naznaczeni przez spacznie. Po psionicznym sprawdzeniu okazało się że ich dusze przetrwały. Nadszarpnięty i obgryzione a ich umysły nadwątlone i nigdy już nie będące takie jak wcześniej, jednak przeżyli, wolni od korupcji. Armin nie czekał na nic, korzystając z zamieszania i przygotowań do pogrzebu Rudolfa i Vigo porwał statek z nowo zrekrutowaną załoga i uciekł na rubieże sektora Calixis prosto do przestrzeni Koronusa.

Dziwne jest to że mimo napraw, i oczyszczeniu statku widma nie zniknęły.


Uff, to na razie wszystko.

Lwią większość herstorii pisał Green (pozdro!) ja tylko nanosiłem drobne poprawki i temperowałem niektóre zapędy i zamiłowania.


Po kolei w drzewku Armina.

Postać jest Noble Born, potem prawo krwi: Savant ( stąd zamiłowanie do wiedzy)

Lure of the void: duty bound

Trial and Travail: Drak Voyage (stąd cała ta idea wyprawy)

Motivation: Prestige

i nakoniec kariera: Rogue Trader


Myślę że jak na postać zbudowaną w oparciu o drzewko (najpierw był jakiś zarys, potem zbudowaliśmy postać, a na końcu Green dopracował/pozmieniał/dodał niektóre motywy) wyszło całkiem fajnie.


W ogóle z profit factor (wpływów) wylosowali mega śmiesznie, bo najmniej jak się da.

Za to punkty statku wylosowali najwięcej jak się da. Dlatego tak napisana historia i stąd ten Krążownik (największy statek jakim może dysponować Rogue Trader) na samym starcie, całkiem nieźle wypasiony.

Z rzutów na Komplikację ducha maszyny rzucił "Bluźniercze tendencję" a na przeszłość wyszło "nawiedzony" dlatego zmieniłem troszkę rozegrany zamach na ojca postaci.

Na początku chciałem to zmienić żeby bardziej pasowało do rodu, ale stwierdziłem że statek w takiej wersji jest ciekawy, daje dużo pomysłów na przygodę i fajnie się wzajemnie uzupełnia (może dlatego że duch maszyny ma takie ciągoty do warpu stąd te duchy ?)


Więc myślę że wyszło całkiem fajnie, zobaczymy jak potoczą się losy graczy.

No i wcześniej wrzucę historię pozostałych.

4 komentarze:

  1. Arch-Militant = Archibojownik/Arcybojownik, jeżeli chcemy się bawić w przekłady jeden do jednego.

    Błagam, zaprzestań stawiać spacji przed znakami zapytania i wykrzyknikami i po otwarciu nawiasu, bo tego nie da się czytać. Redakcja dobra rzecz.

    ps. Arkona miała bardzo przyjemny fluff.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję z całego swojego czarnego serca za jakikolwiek komentarz <3

    nie twierdzę że mam mieć przekład 1 do 1, po prostu nie do końca byłem pewien jak to przetłumaczyć.

    Dobrze, postaram się poprawić skład tekstu :3

    Arkona może i fluff miała niezły, ale poza tym nic więcej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja wersja historii była nieco inna i bardziej przemyślana, nie było działania na łapu capu, ale ok powiedzmy że Armin dał się ponieść i przyjaciel też się na to zgodził. Poniosło ich obu. Następne knowania nie będą tak spektakularne i mało skrytobójcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jeszcze raz
    nie było działania na łapu capu i spisek był bardzo przemyślany, po prostu Rudolf Hollberg był lepszy od Armina w te klocki i go rozgryzł :P

    OdpowiedzUsuń