środa, 19 marca 2014

Pagan fest

W sobotę byłem na występkach muzycznych na które wybierałem się już od dawna, znaczy od dawna się zamierzałem. Zespół ze wzgląd na którego tam poszedłem to usiłowałem “upolować” już z 6 lat, a to do Warszawy mi się nie chciało jeździć, a to do Katowic też ( mimo że bliżej ) a jak chciało to z różnych względów nie mogłem a jak raz czy 2 byli we wro to zapomniałem I przegapiłem ( cały ja ! )
Więc wreszcie udało mi się dotrzeć na PAGAN FEST.
Zagrały 3 zespoły acz miały być 4, jeden nie dojechał.
Pierwszy zagrał AZELS MOUNTAIN, zespołu nie znałem I w sumie nie miałem czego żałować, zarówno muzyka jak I sam występ kiepskie, kilka wpadek technicznych ( więcej prób chłopaki !! ) nie pomogło.
Potem zagrał NORTH który znałem ale średnio przepadałem, I to błąd ! Na żywo brzmieli zaskakująco dobrze ! Na zasadzie: cholera, to oni takie mieli kawałki na płytach ? To oni aż tak dobrze brzmieli ? Kurde nie przypominam sobie żeby aż tak fajnie grali. Oczywiście po powrocie do domu odpaliłem ich muzę studyjną I niestety czar prysł, brzmieli znowu średnio:P to znaczy że jest to jeden z tych zespołów które świetnie nadają się do grania live ( tak jak miałem z mystic circle, na początku o nich nie słyszałem, zobaczyłen na zywo I kurwa miazga !! stałem wbity w ziemie tak mnie zachwycili, byłem z nimi w samym piekle ( jakby takowe istniało naprawdę ) potem posłuchałem ich płyt I to nie było to samo..brakło tego czegoś.. potem znowu ich zobaczyłem I znowu kosmos !! ) więc o NORTH trochę zmieniłem zdanie, na pewno w kwestiach koncertowych. Na dodatek brzmienie było idealna, każdy instrument było słuchać I wszystko brzmiało tak jak powinno, dobra robota technicznego !
Potem przyszedł SALTUS I od razu ogień na scenie zapłonął niczym świątynie żydowskiego bękarta za dawnych lat ( oczywiście zagrali szlagier “Symbole Przodków” natomiast ku mojej rozpaczy zabrakło z tej samej EP`ki “Gniewu Czterech Twarzy” z tak dobrym na koncerty refrenem :( ) była za to “Słowiańska Duma”, "Wielki Las" I “Na Drodzę Ku Wojnie”. Zagrali też nie znany mi kawałek z demówki I coś z ostatniego albumu którego nie kojarzę, więcej nie pamiętam, ale w sumie też krótko grali nie wiem.. 40 minut ? Mniej więcej. Dla mnie jak na główny zespół wieczoru trochę mało. Ale na pocieszenie dowiedziałem się że jeszcze w tym roku będż znowu we Wrocku. Miłe pocieszenie.
Ciekawostka: Nie licząc kilku duper I 2 gości - miałem najdłuższe włosy ze wszystkich osób w klubie if you know what I mean ( jaś fasola fejs ) a bujną fryzurą poszczycić się nie mogę. Do tego “merczandajs” taki że jakbym to zamawiał na allegro to pewnie miał bym wątpliwa przyejmność goszczenia w ABW ( znowu :P ) Ciuch gravelandu na każdą porę dnia I nocy.. zwłaszcza nocy ;) Oczywiście jak zwykle mocno koloryzuję I przesadzam :P (bo bez tego życia było by szare I nudne :P ) Bo atmosfera była miła i sympatyczna, totalnie friendly... ale jakby tam wlizł ktoś w koszulce z Che to nie gwarantuję że wyszedł by żywy...
oczywiście cały ja usiadłem koło 2 kindermetaluszków ( tych jedynych 2 kolesi z długimi włosami ) I jakiejś typiary wyglądającej jak moja matka (nie umniejszając nic mamusi, chodzi o to że wiekowo nie pasowała mi do tego “młodzieńczego” koncertu ) więc albo faktycznie była stara, albo wyglądała staro, fail-fail – combination. Ale to jeszcze nic, wszak życie to nie komputerowa gra RPG I ryja sobie nie wybieramy ( jakbym mógł to byłbym pół orkiem, żeby wszyscy się mnie kurwa bali, bo u samic nie mam I tak I tak powodzenia a tak miałbym jeszcze infrawizję :P ) ale najśmieszniejsze było to że zawiadomiła wszystkich z uśmiechem że metalu słucha od 2 miesięcy, nawet te kinder kuce trochę się podśmiały z tego. Pod koniec stycznia koleżanka zabrała ją na jakiś koncert metalowy i tak jakoś zaskoczyło, od tego czasu ( poza BESATT ) łazi na byle gówna – na wszystko co popadnie, coś jak te panny z licbazy które zaliczyły każdy koncert pussy busters/sapros/itp ( I pewnie “muzyków” też ) na dodatek mieszka na jakimś zapizdowie podwrocławskim i po skończeniu jakiegokolwiek koncertu czeka 6h na PKSie na pierwszy autobus. Masakra, rozumiem jeszcze jakbym z Warszawy ze SLAYERa wracał, ale dla garażowych kapel tak bym się nie poświęcił. No ale jaką wiedzę/gust/zdanie można mieć o muzyce po 2 miesiącach styczności z nią, tak troszkę w uproszczeniu mówię ale MZ żadną. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz