W
sobotę byłem na występkach muzycznych na które wybierałem się
już od dawna, znaczy od dawna się zamierzałem. Zespół ze wzgląd
na którego tam poszedłem to usiłowałem “upolować” już z 6
lat, a to do Warszawy mi się nie chciało jeździć, a to do Katowic
też ( mimo że bliżej ) a jak chciało to z różnych względów
nie mogłem a jak raz czy 2 byli we wro to zapomniałem I przegapiłem
( cały ja ! )
Więc
wreszcie udało mi się dotrzeć na PAGAN FEST.
Zagrały
3 zespoły acz miały być 4, jeden nie dojechał.
Pierwszy
zagrał AZELS MOUNTAIN, zespołu nie znałem I w sumie nie miałem
czego żałować, zarówno muzyka jak I sam występ kiepskie, kilka
wpadek technicznych ( więcej prób chłopaki !! ) nie pomogło.
Potem
zagrał NORTH który znałem ale średnio przepadałem, I to błąd !
Na żywo brzmieli zaskakująco dobrze ! Na zasadzie: cholera, to oni
takie mieli kawałki na płytach ? To oni aż tak dobrze brzmieli ?
Kurde nie przypominam sobie żeby aż tak fajnie grali. Oczywiście po
powrocie do domu odpaliłem ich muzę studyjną I niestety czar
prysł, brzmieli znowu średnio:P to znaczy że jest to jeden z tych
zespołów które świetnie nadają się do grania live ( tak jak
miałem z mystic circle, na początku o nich nie słyszałem,
zobaczyłen na zywo I kurwa miazga !! stałem wbity w ziemie tak mnie
zachwycili, byłem z nimi w samym piekle ( jakby takowe istniało
naprawdę ) potem posłuchałem ich płyt I to nie było to
samo..brakło tego czegoś.. potem znowu ich zobaczyłem I znowu
kosmos !! ) więc o NORTH trochę zmieniłem zdanie, na pewno w
kwestiach koncertowych. Na dodatek brzmienie było idealna, każdy
instrument było słuchać I wszystko brzmiało tak jak powinno,
dobra robota technicznego !
Potem
przyszedł SALTUS I od razu ogień na scenie zapłonął niczym
świątynie żydowskiego bękarta za dawnych lat ( oczywiście
zagrali szlagier “Symbole Przodków” natomiast ku mojej rozpaczy
zabrakło z tej samej EP`ki “Gniewu Czterech Twarzy” z tak dobrym
na koncerty refrenem :( ) była za to “Słowiańska Duma”, "Wielki Las" I “Na
Drodzę Ku Wojnie”. Zagrali też nie znany mi kawałek z demówki I
coś z ostatniego albumu którego nie kojarzę, więcej nie pamiętam,
ale w sumie też krótko grali nie wiem.. 40 minut ? Mniej więcej.
Dla mnie jak na główny zespół wieczoru trochę mało. Ale na
pocieszenie dowiedziałem się że jeszcze w tym roku będż znowu we
Wrocku. Miłe pocieszenie.
Ciekawostka:
Nie licząc kilku duper I 2 gości - miałem najdłuższe włosy ze
wszystkich osób w klubie if you know what I mean ( jaś fasola fejs
) a bujną fryzurą poszczycić się nie mogę. Do tego “merczandajs”
taki że jakbym to zamawiał na allegro to pewnie miał bym wątpliwa
przyejmność goszczenia w ABW ( znowu :P ) Ciuch gravelandu na każdą
porę dnia I nocy.. zwłaszcza nocy ;) Oczywiście jak zwykle
mocno koloryzuję I przesadzam :P (bo bez tego życia było by szare
I nudne :P ) Bo atmosfera była miła i sympatyczna, totalnie friendly... ale jakby tam wlizł ktoś w koszulce z Che to nie gwarantuję że wyszedł by żywy...
oczywiście
cały ja usiadłem koło 2 kindermetaluszków ( tych jedynych 2
kolesi z długimi włosami ) I jakiejś typiary wyglądającej jak
moja matka (nie umniejszając nic mamusi, chodzi o to że wiekowo nie
pasowała mi do tego “młodzieńczego” koncertu ) więc albo
faktycznie była stara, albo wyglądała staro, fail-fail –
combination. Ale to jeszcze nic, wszak życie to nie komputerowa gra
RPG I ryja sobie nie wybieramy ( jakbym mógł to byłbym pół
orkiem, żeby wszyscy się mnie kurwa bali, bo u samic nie mam I tak
I tak powodzenia a tak miałbym jeszcze infrawizję :P ) ale
najśmieszniejsze było to że zawiadomiła wszystkich z uśmiechem
że metalu słucha od 2 miesięcy, nawet te kinder kuce trochę się
podśmiały z tego. Pod koniec stycznia koleżanka zabrała ją na
jakiś koncert metalowy i tak jakoś zaskoczyło, od tego czasu (
poza BESATT ) łazi na byle gówna – na wszystko co popadnie, coś
jak te panny z licbazy które zaliczyły każdy koncert pussy
busters/sapros/itp ( I pewnie “muzyków” też ) na dodatek mieszka na
jakimś zapizdowie podwrocławskim i po skończeniu jakiegokolwiek
koncertu czeka 6h na PKSie na pierwszy autobus. Masakra, rozumiem
jeszcze jakbym z Warszawy ze SLAYERa wracał, ale dla garażowych
kapel tak bym się nie poświęcił. No ale jaką wiedzę/gust/zdanie
można mieć o muzyce po 2 miesiącach styczności z nią, tak
troszkę w uproszczeniu mówię ale MZ żadną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz