wtorek, 10 lutego 2015

Biały Tygrys

Dzisiaj krótka recenzja filmowa, w sumie znowu, ostatnio jakoś znowu się przemogłem i nadrabiam gargantuiczne zaległości filmowe. Dzieło o którym dzisiaj mowa leżało na moim dysku prawie 3 lata ( bez nie wiem, 3 miesięcy ? ) mimo że jarałem się nim okrutnie jak tylko pierwsze informacje o takiej produkcji powstały. I WARGAMING ostro to wspierał ( a to urządzenie bitwy pokazowej w stylu tego filmu a to plakaty filmowe na stornie WG, no spoko ja się zajarałem ) kupiłem go w sieci jak tylko się ukazał..sprawdziłem pobieżnie, ja ..super jakość, sceny są dobre, ujęcia fajne, ale trwa ponad 2h jak znajdę czas między "fapaniem a trolowaniem na Glorii" to oglądnę. No i tak szukałem tego czasu jak mówiłem 3 lata. Wreszcie się zebrałem w sobie. Ale ja tak mam, czasami coś musi długo u mnie poleżeć zanim się za to zabiorę.
I to nie jest efekt obecnych czasów, już w młodości się zaczęło, pamiętam kupiłem płytkę DEATH - SYMBOLIC w empiku w standardowej cenie każdej płyty muzycznej wtedy czyli 49,99 to wtedy kiedy gry komputerowe PC z kolei kosztowały standardowo 159,99 i były sprzedawane jak chipsy, to znaczy że 90% ogromnego pudła to powietrze, ( ach te czasy ) płyta leżała zafoliowana ROK, i po roku dopiero ją odfoliowałem, włożyłem do wieży i odpaliłem, spokojnie z namaszczeniem przeglądając książeczkę i śledząc teksty, byłem wyłączony przez 50 minut i co to było za 50 minut ! jasna cholera to jedna z lepszych płyt jakie słyszałem, genialna w swojej kompozycji, wyważona między brutalnością i melodyjnością muzyczny orgazm w rozmyślaniu o ludzkiej naturze. No ale muzyka jest jak wino musi dojrzeć. Potem miałem tak z grami komputerowymi i tak zostało ( zgadnijcie czy będę przechodził wiedźmina 2 jak wyjdzie 3 część, a dostałem go od mamusi na premierę, leży dalej zafoliowany, ale powiedziałem że fajne (zmartwienia niczym gimbo:P ) z filmami też tak jest no i od paru lat z plastikoludkami. Zwiadowców kosmicznych wilków pomalowałem bo ja wiem w grudniu zeszłego roku ? kupiłem ich razem z Battleforcem do 5ed. Wtedy jeszcze zamawianym na Waylandgames ( kiedy to jeszcze się opłacało ) 5 lat, PIĘĆ pierdolonych lat czekali na pomalowanie, skleiłem ich szybko ale grałem szarymi, roznosili całe armie wrogów ( 2 combi melty na ryj a potem szarża ) ale w nowym podręczniku nie nadają się żeby starym dziadom dupę podcierać no i w ramach pocieszenia ich pomalowałem. A to tylko jeden przykład, niektóre oddziały leżą w ramkach po kilka lat ! ba mam całe armie w ramkach czekające na wenę :P no ale dość już o słoniu.
Wracając do filmu.
Jest to adaptacja powieści Ilia Bojaszowa pod tytułem Czołgista kontra Biały Tygrys, przyznam szczerzę że ani o pisarzu ani tym bardziej o książce nie słyszałem wcześniej, ale jak powiedzieli mi że to taki Moby Dick w klimacie II wojny światowej od razu to kupiłem :D
Na początku filmu podczas liczenia strat po bitwie rosyjscy żołnierze znajdują w jednym ze swoich wraków ocalałego, mimo że 90% powierzchni ciała uległo spaleniu przeżył, chociaż ma amnezję wtórną ( to znaczy zna alfabet wie jak kierować czołgiem ale nie pamięta jak ma na imię ) i tak bez możliwości zidentyfikowania go, został nazwany Ivan Naydenow ( znajda ). Z tego co pamiętam to właśnie jego czołg zniszczył ten legendarny Biały Tygrys o którym mity szerzą się zarówno wśród Rosjan jak i Niemców. Reszta filmu to w sumie nie zdradzając polowanie na tego Białego Tygrysa na punkcie którego Naydenow ma obsesję którą zresztą trochę zaraził swojego przełożonego Majora Fedotova.
Film MOIM zdaniem ma bardzo dużą dbałość o detale zarówno scenograficzne ( sorry zboczenie zawodowe :P ) jak i historyczne, może do 2 rzeczy mógłbym się przyczepić. Czasami malowanie czołgów szwankuję i widać że zacieki są robione z pędzla a nie powstały wskutek tygodni jazdy przez bagna Prypeci. Raz widac że nie ta wieża zamontowana do wraku, ale poza tym super. Fajnie że np pokazali że ruscy sporo szpeju od Anglosasów dostali w ramach Land Lease`u i tak wśród zniszczonych radzieckich czołgów T-34 jest też matylda, albo pod budynkiem dowództwa polowego zaparkowany jest M3 Lee, no fajnie fajnie. Nawet Biały Tygrys wygląda przekonywująco na podwoziu Pzkpf VI prototypu Pana Ferdynada Porsche. Jedyną ponoć nieścisłością historyczną jest obecność  Węgrów w pierwszej bitwie a ponoć to nie za bardzo mogło mieć miejsce, no ale pisały o tym buce z filmweba więc im nie ufam, moja wiedza podpowiada mi że Magyary jednak walczyli za Fuhrera dzielnie na wschodzie, a czy byli w stanie samodzielnie wygrać starcie z armią czerwoną to już inna sprawa, poza tym to film fabularny a nie dokument.
Więc wierność historyczna, detale, scenografia i rekwizyty są na wysokim poziomie.
Dodajcie do tego mega klimatyczne plenery ( to jest zapadłe wsie na wschodzie, brzozowe zagajniki i błoto, i jeszcze więcej błota ) fajnie dobranych aktorów ( zwłaszcza tych którzy grali postacie historyczne, Christian Redl tak ucharakteryzowany to skóra zdarta z Keitla !!) jedynie do postaci Szefa mógłbym się przyczepić, gdyby nie wąsik nie skumał bym że to Fuhrer the Allmighty :P
Więc już mamy dobre zdjęcia, obsadę i grę aktorską, momentami może troszeczkę zbyt sztywną, ale źle nie jest i tak lepiej niż Ryan Gosling w Drive :P co jeszcze, muzyka ? tylko klasyka, muzyka to w całości dzieła Ryśka Wagnera więc OWNZ !! nie ma nic lepszego niż oglądanie puszek przy takiej muzie, no może tylko TRIARI było by lepsze.
I na koniec najważniejsze : fabuła.
Nie jest może zbyt wygórowane, w sensie nie ma twistów fabularnych, zwrotów akcji itp, jest dość prostolinijna aczkolwiek dla mnie to ciekawy pomysł na film, jest też fajnie jako całość zlepione, ciekawe dialogi chociaż nie jest ich za dużo niestety. No jest w porządku. Sporo ciekawych smaczków takich jak gadka o Pancernym Bogu a to dialog o truskawkach a to przemyślenia Niemców o Białym Tygrysie.
Zgrzyty ? jasne że są: Po pierwsze to nie jest film wojenny tak naprawdę, jak ktoś spodziewał się Wilsmaiera (Stalingrad) cz patetycznych amerykańskich filmów pełnych świstów kul i darcia się (Szeregowiec Ryan, no jak się ten żydek nazywał ? Szczepan Grajgórski ? ) to się grubo pomylił. Tutaj bardziej mamy takiego wynudzonego Tarkowskiego, mocno wynudzonego, kurde mimo wszystko czegoś chyba filmowi brakuję ( zresztą publika sądzi tak samo, film ponoć okazał się straszną klapą, dla mnie aż tak źle nie jest, no ale coś brakuję ) Albo jest za długi i skrócenie go o 30 minut pomoże ( directors cut - 11 chujowych scen wyciętych :P ) albo może pójście bardziej w którąś ze stron bo za mało akcji jak na film wojenny, ale z drugiej strony za mało "matafizycznego pierdolenia" jak na "ambitne filozoficzne kino" chociaż mimo wszystko film raczej odbija tą drugą stronę. Zwłaszcza zakończenie, dla mnie super! Nie będę spoilerował ale rozumiem oskarżenia reżysera o rewizjonizm. Że tak podsumuję to tytułem piosenki kultowego ABSURD "Leben Ist Krieg, Krieg Ist Leben"

Podsumowanie
Dla miłośników puszek i złaknionych dobrego parawojennego kina z przekazem pozycja może nie obowiązkowa ale mocne polecenie, dla pozostałych ? no, jak mają dużo czasu...
Ale jak nie lubicie czołgów to w ogóle tego filmu nie dotykajcie, tutaj właśnie zbiorniki ( tanks ) są głównym bohaterem zbiorowym,

plusy:
zdjęcia,
scenografia/kostiumy/rekwizyty
fajnie dobrani aktorzy
PUSZKI!!!11!!!!11oneoneone
zakończenie i wydźwięk filmu

minusy:
ogromne dłużyzny !!
prostolinijna fabuła

całokształt:
dla miłośników puszek 8/10
dla reszty 7meczka

ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony :)

ps. film jest w cąłości na jewtube ale niestety w org. wersji językowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz