wpisu w łikend nie dam rady zrobić bo właśnie się pakuje i przymusowo wyjeżdżam.
Bagiety zaczęły coś węszyć koło stodoły, a ja dalej nie pozbyłem się samochodu.
Wracam w czwartek, może się do tego czasu ode mnie odczepią i wtedy pewnie napiszę coś o grzybach ( tych z odległej planety ;) ) bo codex wszak już wyszedł. Może i nawet wideo recka :)
i na deser dwie dobre pasty:
i pieniądz:
bądź mną
wyprowadź się od starych
właściciel mieszkania wstawia ci zmywarkę
kup kostki do zmywarki
umyj naczynia
zostają na nich zacieki
dowiedz się, że musisz kupić też sól do zmywarki, żeby nie było tych śladów
w sklepie tylko opakowania po 9000 kilo za 9000 złotych
nie potrzebujesz aż tyle i nie chcesz wydawać hajsu
pojedź do rodziców na obiad
odsyp sobie od nich trochę soli do torebki, bo oni też mają zmywarkę
wracaj do domu
stój na przystanku
pal szluga (sam skręcam)
podjeżdżają bagiety nieoznakowanym samochodem
CO PAN TAM PALI?
SZLUGE
bagieta wącha
WSZYSTKO OK, ALE JAK JUŻ SIĘ ZATRZYMALIŚMY TO PAN JESZCZE KIESZENIE I PLECAK POKAŻE
wyciągają ci z plecaka torebkę z solą do zmywarki
OOOOOO
UUUUUUUUUU
OOOOOOOOOOOO
UUUUUUUUUUUUUUUU
NO TERAS TO MASZ MŁODY PRZEJEBANE
W11 ODBIÓR PODEŚLIJCIE CHŁOPAKÓW NA JANA PAWŁA DRUGIEGO, MAMY TO ZDARZENIE
tłumaczenie nic nie pomaga
po 5 minutach trzy bagietowozy
wszyscy ludzie na przystanku patrzą
ty w kajdankach
6 bagieciarzy stoi dookoła
MARIUSZ WEŹ RZUĆ OKIEM BO TY NA TYM SZKOLENIU BYŁEŚ, ILE TEGO JEST?
NO BOGDAN ZE 100 GRAMUW BENDZIE, AMFETAMINA ALBO MEFEDRON, ALBO NAWET KOKS
IDZIESZ DO PIERDLA PROSTO, ROZUMIESZ SKURWYSYNU?
PROKURATOR CI OD RAZU DA SANKI ZA COŚ TAKIEGO KUMASZ CHUJU? DO WRZEŚNIA W ARESZCIE POSIEDZISZ
ALE PANIE BAGIETMAJSTRZE TO NA PRAWDĘ SÓL CZANÓW DO ZMYWARKI
MNIE NIE OSZUKASZ, 10 LAT W POLICJI ROBIĘ GNOJU JEBANY
jedziecie na komisariat
całkowite przeszukanie
te słynne przysiady (pozdro dla kumatych)
przykuty do krzesła
na wadze wychodzi 120 gram soli do zmywarki lub jak kto woli mefedronu
ZNASZ ROBSONA?
ZNASZ CYGANA?
ZNASZ SIWEGO?
DLA KOGO LATASZ?
SKĄD TO KURWO MASZ?
plaskuny na mordę
kopanie po kostkach
opowiadanie jak mi pod celą spreparują anus
zebrało się pół komisariatu
wszyscy opowiadają jaki zaraz wpierdol dostanę jak się nie przyznam do posiadania narkotyków i nie powiem skąd mam
wszyscy grożą ile to lat będę siedział w więzieniu
ja już kurwa łzy w oczach
przychodzi jakiś komendant
A CO TU SIĘ DZIEJE?
ZŁAPALIŚMY WIELKIEGO HANDLARZA PANIE KOMENDANCIE
drzyj mordę, że przyrzekasz, że to sól do zmywarki
NO JAK DLA MNIE TO FAKTYCZNIE SÓL, KILKA DNI TEMU SAM DOSYPYWAŁEM, ALE TRZEBA DO BADAŃ DO LABORATORIUM
perspektywa siedzenie w sztumie aż będą wyniki badań z laboratorium
powiedz, że możecie pojechać do domu do starych i porównać
komendant mówi żeby tak zrobić
jedziesz komisyjnie z czterema bagietmajstrami do starych
TY MARIUSZ TYLKO MUSIMY NA ORIENCIE BO MOŻE GNÓJ NAS CHCE W PUŁAPKIE WZIONŚĆ
jak wchodzicie do starych to bagiety ręce mają na kaburach
PANI GAŁECKA? PRZESZUKANIE! PANI POKAŻE SÓL DO ZMYWARKI xDDDDD
starzy oszołomieni jakby się piwa napili
matka pokazuje sól
wygląda tak samo
atmosfera się trochę uspokaja
bagietmajstrzy myślą
ALE SKĄD JA MOGĘ WIEDZIEĆ CZY PANI TEŻ TU KOKAINY NIE TRZYMA CZO?
slodki_jezu.png
jedziesz z matką, ojcem i czterema policjantami do sklepu
komisyjnie kupujecie paczkę over soli 9000 kilo za 9000 złotych
mandoliny ludzi przy kasie jak 7 osób w tym 3 bagiety kupują paczkę soli najlepsze xDDD
bagiety wysypują trochę na maskę radiowozu
takie same jak to z plecaka i to z domu
HEHE SORY MŁODY, SAM ROZUMIESZ, ŻE TO PODEJRZANIE WYGLĄDAŁO NIE XD
oddaj sól starym
wróć do domu
postanów zmywać ręcznie do końca życia
sobota, 12 lipca 2014
środa, 9 lipca 2014
Kuzynostwo, muchy i parasol w dupie
Takie oto słowa są najlepszym wprowadzeniem do recenzji filmu Michael Kohlhasa.
Ekranizacji XVIII powieści von Kleista było w sumie kilka ( nie wiem czy wszystkie tam samo udane, ale ponoć z jednej udało się zrobić western. GJ ! ) Mowa o wersji w reżyserii Arnauda des Pallieres.
Co na początek ? krótki zarys fabuły. Film traktuje o handlarzu końmi który nagle wracając do domu z końmi musi zapłacić myto, bo tak, bo tak się baronowi podoba. Zostawia w zastaw dwa konie i sługę żeby się nimi opiekował. Po powrocie i uiszczeniu opłaty konie zastaje w straszliwym stanie a sługę w chyba jeszcze gorszym. No i "Miśael" teraz wprowadza nas w film ' dramat sądowy " z serii okruchy życia na tvp 2 i sądzi się z baronem. nie trwa to długo bo baron jasno daje mu do zrozumienia żeby wypierdalał. Michael jednak nie daje sobie w kasze dmuchać i niczym linda " w imię zasad skurwesynu" wypowiada mu małą wojenkę. trochę rzezi a kończy się jak zwykle, czapą.
Ale sprawiedliwość zatriumfowała !
Pierwsze co rzuca się w oczy to niesamowita surowość tego filmu, niczym sushi, niczym tatar, niczym Chogorisiańscy jeźdźcy białych blizn. no po prostu jesień średniowiecza aż kapie z ekranu.
Jest mrocznie, klimatycznie, mgła, pożółkłe liście, skałki, błoto. Najbardziej Warhammerowy film ostatnich lat ( mowa o młotku fantasy nie 40k niestety :P ) Pod względem plastycznie wizualnym geniusz, miałem artystyczny orgazm. No tak sobie właśnie wyobrażałem ekranizację wiedźmina ! a Mikkelsen jest i tak lepszym Geraltem niż żebrowski ( mimo że grął kogo innego lol )
No ale od razu rzuca się drugu element filmu --> niesamowite dłużyzny ! uwaga, przeklnę KURWA !
To się ciągnie i ciągnie a reżyser teledysków do MTV od takich niekończących się ujęć to dostał by chyba zapaści. jeden z najbardziej rozciągniętych filmów jakie widziałem, akcja dzieje się z prędkością 15 km na godzinę i widziałem dokumenty o kwiatach szybsze niż ten film ! Najśmieszniejsze że potem są sceny kaźni i siekaniny, ale wiecie co ? to nie sprawia że film jest bardziej żwawy ! dalej wszystko, cała akcja ciągnie się jak w smole, jakby to skrócili, wycieli parę nic zupełnie nie wnoszących scen było by spoko. No bo Majkel wjeżdża do osady.. jedzie.. pokazane niebo..majkel dalej wjeżdża.. córka na niego patrzy.. zauwazyłą go.. on dalej wjeżdża.. znowu ujecie nieba.. powoli schodzi z konia.. to trwało 5 minut..a ty już z frustracji prześcieradło dupą wciągnąłeś!
Cały film to taki Dogtooth wersja francuska ( jeśli ktoś oglądał film kieł to załapie :P )
Kolejny aspekt: dźwięk i muzyka
Przez połowę filmu słychać tylko bzyczenie much a przez drugą połowę jakieś z dupy piszczałki.
Koniec, właśnie streściłem całą oprawę audio filmu.
Serio, te muchy są tak przytłaczające że aktorzy muszę je przekrzykiwać ! i o ile spoko że słychac bzyczenie w stajni, wowo, fajnie, taki realizm..nie przeszkadza mi zę słychać je na polu.. ale w domu ? w pałacu ? w lesie ? w wannie ? wszędzie non stop bzyczą muchy.
Śmialiśmy się że reżyser rozmawia z producentem:
ile chce Michael Kamen na soundtrack ?
400 tysięcy.
a koleś od much ?
120 tysi.
dawaj go tu...
i że niby taka indie orkiestra, wszyscy w dredach i kolczykach, jeden ma bębenki jakieś, jeden ma piszczałki a jeden ma słoik z muchami który czasem lekko odkręca i podsuwa do mikrofonu, tak w studiu to nagrywali.
Potem te piszczałki nie są lepszę, muchy nagle cichną i juz w stajni ich nawet nie słychać, za to piszczałki są wszędzie, i to tak od czapy momentami.
Gra aktorska i aktorzy:
tutaj za bardzo przyczepić się nie mam czego bo jest dobrze poza samym Mikkelsenem który gry aktorskiej uczył się troszkę od greków ( znowu aluzja do filmu kieł :P ) a trochę w muzeum figur woskowych. ja rozumiem że ma ryja pokrzywionego jak Goldie Hawn, nie wiem tylko czy to botoks czy muchy i może ciężko mu się uśmiechnąć, ale przypominają mi się miny z zoolandera :P
w ogóle się prawie nie odzywa, ma mimikę na poziomie maski pośmiertnej i tylko patrzy w dal. jasne bad ass factor +2 no ale cały film tak ? litości.
A jak już się pojawiały jakieś dłuższe wypowiedzi / dialogi były tak z dupy że masakra. Przemówienie księdza było tak kretyńskie jak zakończenie HL2 ( time, mr. freeman ? .. ) nic z niego nie wynikało a w połowię zaczął się sam gubić w sensie wypowiedzi. japierdole.jpg.
Kolejna sprawa którą chciałbym poruszyć to ryje na ekranie. wszyscy są tak brzydcy i pokrzywieni że aż oczy bolą. Kuzynostwo dlatego że pewnie tacy się urodzili bo są bardzo blisko spokrewnienie mieszkali na jednej wsi i się krzyżowali, o ile u barona rozumiem, to chłopstwo nie ograniczone wymogiem szlachetnej krwi w zaślubinach, wydaje się mieć więcej świeżych genów, no ale może oni krzyżują się z burakami które same hodują, no ryje masakra. ja wiem że to nie brazylijska telenowela żeby wszyscy byli piękni i bogaci no ale.. znaczy to dla mnie jest w sumie plus, duży plus do realizmu, takie kuzynostwo z ryja.
Ostatnie co muszę powiedzieć to samo zakończenie, znaczy ogólnie spoko, ale byłem już tak wymęczony tym filmem że musiałem jakoś odreagować.
- uwaga spoiler -
Michael Kohlhaasa siedzi w celi, zamknęli go i czeka na wyrok, rozmawia z przyjacielem i mówi do niego z ta swoją kamienną miną ala wojownik z okładki płyty doom viking metalowej a figura woskowa : wiem co mi będą robić, nie będą mnie wieszać ani nie obedrą ze skóry, nie będą mnie też łamać kołem. .. najgorsza jest świadomość.. ( wzdycha, łza spływa mu po policzku ) a ja dodaje od siebie " otworzą mi parasol w dupie" ( wzdycha i obraca wzrok hen daleko przez okno )
ja wiem że to wydaje się głupie, ale to był żart chwili, w tamtym momencie była to najśmieszniejsza rzecz na świecie, takie zderzenie tego męczącego już trochę patosu ( albo bardziej sztucznej wyniosłości ) z niskim żartem. i potem jak go tam szykowali na ten szafot to wyobrażałem sobie że kat ma stojak na parasole obok i rozgrzane cęgi ( jako narzędzia mordu ) i tylko go pyta, czarna parasolka, damska składana czy dziecięca w konie ? - w konie.. odpowiada Kohlhaasa.
i że niby przed wsią jako przestroga powbijają parasolki w ziemię..
no żart jeszcze kilka godzin się mnie trzymał.
ale podsumowując.
Na plus:
- oprawa wizualna filmu, przejmująco realistyczny i surowy klimat, no zupełnie jakbym ja tam był w tym lesie, górach czy czymkolwiek, hiperrealistyczne zimno i brud.realizm w postaciach ( kuzynostwo. przypisek korektora )
- fabuła, ogólnie była dobra, takie dążenie za wszelką cene do sprawiedliwości, którę no trochę wyszło nie do konca jak sobie życzyłeś. Znaczy dla mnie ten Kohlhaasa trochę zjebał, trzeba było siedzieć cicho i nie podskakiwać baronowi, bo sam może hajs miał ale szlachetnie urodzony to nie był. Czyli jak miał hajs mógł już mu podarowac te dwa konie. no i baron zażądał myta za przejazd przez most..to nie mógł kurwa jechać na około ? d`oh ! dla mnie to było oczywiste. a tak dostał czapę. No ale ponoć to na faktach historycznych, więc się nie czepiam tak bardzo, jakiś konflikt lokalnego patrycjusza z baronem. Typowe.
- parasol
minusy:
- muchy
- mówią po francusku
- dramatycznie bolesne dłużyzny
- Mikkelsen, ( no kurwa jakoś w bondzie dawał radę ale tutaj troszkę mnie wkurwiał.. no troszkę.. ale jednak.. taki zupełnie oderwany od rzeczywistości bufon bez mimiki :P)
ogólnie dobry film, ale nie porwał. dałbym mu 6 ma 10 ale za warhammerową surowość daje mu 6.66 !
tu macie trailer żeby nie było:
koeljny pościk pewnie na łikend.
Ekranizacji XVIII powieści von Kleista było w sumie kilka ( nie wiem czy wszystkie tam samo udane, ale ponoć z jednej udało się zrobić western. GJ ! ) Mowa o wersji w reżyserii Arnauda des Pallieres.
Co na początek ? krótki zarys fabuły. Film traktuje o handlarzu końmi który nagle wracając do domu z końmi musi zapłacić myto, bo tak, bo tak się baronowi podoba. Zostawia w zastaw dwa konie i sługę żeby się nimi opiekował. Po powrocie i uiszczeniu opłaty konie zastaje w straszliwym stanie a sługę w chyba jeszcze gorszym. No i "Miśael" teraz wprowadza nas w film ' dramat sądowy " z serii okruchy życia na tvp 2 i sądzi się z baronem. nie trwa to długo bo baron jasno daje mu do zrozumienia żeby wypierdalał. Michael jednak nie daje sobie w kasze dmuchać i niczym linda " w imię zasad skurwesynu" wypowiada mu małą wojenkę. trochę rzezi a kończy się jak zwykle, czapą.
Ale sprawiedliwość zatriumfowała !
Pierwsze co rzuca się w oczy to niesamowita surowość tego filmu, niczym sushi, niczym tatar, niczym Chogorisiańscy jeźdźcy białych blizn. no po prostu jesień średniowiecza aż kapie z ekranu.
Jest mrocznie, klimatycznie, mgła, pożółkłe liście, skałki, błoto. Najbardziej Warhammerowy film ostatnich lat ( mowa o młotku fantasy nie 40k niestety :P ) Pod względem plastycznie wizualnym geniusz, miałem artystyczny orgazm. No tak sobie właśnie wyobrażałem ekranizację wiedźmina ! a Mikkelsen jest i tak lepszym Geraltem niż żebrowski ( mimo że grął kogo innego lol )
No ale od razu rzuca się drugu element filmu --> niesamowite dłużyzny ! uwaga, przeklnę KURWA !
To się ciągnie i ciągnie a reżyser teledysków do MTV od takich niekończących się ujęć to dostał by chyba zapaści. jeden z najbardziej rozciągniętych filmów jakie widziałem, akcja dzieje się z prędkością 15 km na godzinę i widziałem dokumenty o kwiatach szybsze niż ten film ! Najśmieszniejsze że potem są sceny kaźni i siekaniny, ale wiecie co ? to nie sprawia że film jest bardziej żwawy ! dalej wszystko, cała akcja ciągnie się jak w smole, jakby to skrócili, wycieli parę nic zupełnie nie wnoszących scen było by spoko. No bo Majkel wjeżdża do osady.. jedzie.. pokazane niebo..majkel dalej wjeżdża.. córka na niego patrzy.. zauwazyłą go.. on dalej wjeżdża.. znowu ujecie nieba.. powoli schodzi z konia.. to trwało 5 minut..a ty już z frustracji prześcieradło dupą wciągnąłeś!
Cały film to taki Dogtooth wersja francuska ( jeśli ktoś oglądał film kieł to załapie :P )
Kolejny aspekt: dźwięk i muzyka
Przez połowę filmu słychać tylko bzyczenie much a przez drugą połowę jakieś z dupy piszczałki.
Koniec, właśnie streściłem całą oprawę audio filmu.
Serio, te muchy są tak przytłaczające że aktorzy muszę je przekrzykiwać ! i o ile spoko że słychac bzyczenie w stajni, wowo, fajnie, taki realizm..nie przeszkadza mi zę słychać je na polu.. ale w domu ? w pałacu ? w lesie ? w wannie ? wszędzie non stop bzyczą muchy.
Śmialiśmy się że reżyser rozmawia z producentem:
ile chce Michael Kamen na soundtrack ?
400 tysięcy.
a koleś od much ?
120 tysi.
dawaj go tu...
i że niby taka indie orkiestra, wszyscy w dredach i kolczykach, jeden ma bębenki jakieś, jeden ma piszczałki a jeden ma słoik z muchami który czasem lekko odkręca i podsuwa do mikrofonu, tak w studiu to nagrywali.
Potem te piszczałki nie są lepszę, muchy nagle cichną i juz w stajni ich nawet nie słychać, za to piszczałki są wszędzie, i to tak od czapy momentami.
Gra aktorska i aktorzy:
tutaj za bardzo przyczepić się nie mam czego bo jest dobrze poza samym Mikkelsenem który gry aktorskiej uczył się troszkę od greków ( znowu aluzja do filmu kieł :P ) a trochę w muzeum figur woskowych. ja rozumiem że ma ryja pokrzywionego jak Goldie Hawn, nie wiem tylko czy to botoks czy muchy i może ciężko mu się uśmiechnąć, ale przypominają mi się miny z zoolandera :P
w ogóle się prawie nie odzywa, ma mimikę na poziomie maski pośmiertnej i tylko patrzy w dal. jasne bad ass factor +2 no ale cały film tak ? litości.
A jak już się pojawiały jakieś dłuższe wypowiedzi / dialogi były tak z dupy że masakra. Przemówienie księdza było tak kretyńskie jak zakończenie HL2 ( time, mr. freeman ? .. ) nic z niego nie wynikało a w połowię zaczął się sam gubić w sensie wypowiedzi. japierdole.jpg.
Kolejna sprawa którą chciałbym poruszyć to ryje na ekranie. wszyscy są tak brzydcy i pokrzywieni że aż oczy bolą. Kuzynostwo dlatego że pewnie tacy się urodzili bo są bardzo blisko spokrewnienie mieszkali na jednej wsi i się krzyżowali, o ile u barona rozumiem, to chłopstwo nie ograniczone wymogiem szlachetnej krwi w zaślubinach, wydaje się mieć więcej świeżych genów, no ale może oni krzyżują się z burakami które same hodują, no ryje masakra. ja wiem że to nie brazylijska telenowela żeby wszyscy byli piękni i bogaci no ale.. znaczy to dla mnie jest w sumie plus, duży plus do realizmu, takie kuzynostwo z ryja.
Ostatnie co muszę powiedzieć to samo zakończenie, znaczy ogólnie spoko, ale byłem już tak wymęczony tym filmem że musiałem jakoś odreagować.
- uwaga spoiler -
Michael Kohlhaasa siedzi w celi, zamknęli go i czeka na wyrok, rozmawia z przyjacielem i mówi do niego z ta swoją kamienną miną ala wojownik z okładki płyty doom viking metalowej a figura woskowa : wiem co mi będą robić, nie będą mnie wieszać ani nie obedrą ze skóry, nie będą mnie też łamać kołem. .. najgorsza jest świadomość.. ( wzdycha, łza spływa mu po policzku ) a ja dodaje od siebie " otworzą mi parasol w dupie" ( wzdycha i obraca wzrok hen daleko przez okno )
ja wiem że to wydaje się głupie, ale to był żart chwili, w tamtym momencie była to najśmieszniejsza rzecz na świecie, takie zderzenie tego męczącego już trochę patosu ( albo bardziej sztucznej wyniosłości ) z niskim żartem. i potem jak go tam szykowali na ten szafot to wyobrażałem sobie że kat ma stojak na parasole obok i rozgrzane cęgi ( jako narzędzia mordu ) i tylko go pyta, czarna parasolka, damska składana czy dziecięca w konie ? - w konie.. odpowiada Kohlhaasa.
i że niby przed wsią jako przestroga powbijają parasolki w ziemię..
no żart jeszcze kilka godzin się mnie trzymał.
ale podsumowując.
Na plus:
- oprawa wizualna filmu, przejmująco realistyczny i surowy klimat, no zupełnie jakbym ja tam był w tym lesie, górach czy czymkolwiek, hiperrealistyczne zimno i brud.realizm w postaciach ( kuzynostwo. przypisek korektora )
- fabuła, ogólnie była dobra, takie dążenie za wszelką cene do sprawiedliwości, którę no trochę wyszło nie do konca jak sobie życzyłeś. Znaczy dla mnie ten Kohlhaasa trochę zjebał, trzeba było siedzieć cicho i nie podskakiwać baronowi, bo sam może hajs miał ale szlachetnie urodzony to nie był. Czyli jak miał hajs mógł już mu podarowac te dwa konie. no i baron zażądał myta za przejazd przez most..to nie mógł kurwa jechać na około ? d`oh ! dla mnie to było oczywiste. a tak dostał czapę. No ale ponoć to na faktach historycznych, więc się nie czepiam tak bardzo, jakiś konflikt lokalnego patrycjusza z baronem. Typowe.
- parasol
minusy:
- muchy
- mówią po francusku
- dramatycznie bolesne dłużyzny
- Mikkelsen, ( no kurwa jakoś w bondzie dawał radę ale tutaj troszkę mnie wkurwiał.. no troszkę.. ale jednak.. taki zupełnie oderwany od rzeczywistości bufon bez mimiki :P)
ogólnie dobry film, ale nie porwał. dałbym mu 6 ma 10 ale za warhammerową surowość daje mu 6.66 !
tu macie trailer żeby nie było:
poniedziałek, 7 lipca 2014
Count the seven !
Witajcie w 7 dniu 7mego miesiąca roku 2014. Czyli w moim nowo ustanowionym święcie Nurgla!. Jak wspominałem rok 2014 jest rokiem Papy. ( 2+0+1+4 = 7 a do tego 14 legion to własnie DEATH GUARD !
Również w tym roku postawiłem sobie na cel złożenie i pomalowanie chociaż do legalnych standardów ( HQ + 2 troopsy ) armii death guard pre i post heresy że tak powiem ( w obydwóch przypadkach jestem troszkę w dupie, CHOCIAŻ posklejałem i pokonwertowałem sieraków do tych przedherezyjnych ! to już postęp ) Jest to mój cel. mija pół roku, nie za bardzo go zrealizowałem ale mam jescze 6 miesięcy i muszę przycisnąć. Czołgi moga poczekać, daleko nie odjadą :p ( no na pewno nie niemieckie :P ) Swoją drogą opowiem wam taką anegdotkę odnośnie uczczenia święta Nurgla. Wracam sobie po paru piwkach do domu, myślę hotdog na orlenie to jest to ! ale co.. inwentaryzacja hotdogi za 30 minut. Walić, w domu mam bułki i parówki, więc sam sobię zrobie takiego zajebistego że aż mi już w autobusie ślinka leciała, oczywiście ludzie myśleli że ślinie się na jakąś "laskę" siedzącą na przeciwko, ale był to typ kobiety który nie ślinienie się a wymioty mógł powodować co najwyżej a to i tak byłem po kilku głębszych ! ( a pamiętajcie że grobo ma poprzeczkę nisko, jak to powiedział przyjaciel : You would even bang a roadkill if i told you it was female" no ale nie aż tak ) no mniejsza o samice. Trza o żarciu ! wracam do domu, i zaczyna się master cheff ! niczym randy w jednym z odcinków south park :D papryczka odsmażana, pieczarki, ser zapiekany, cebulka, oliwki, bułka opiekana i wsuwam.. no ale..słodka jakaś ta bułka.. cholera może to były miodowe bułki.. miodowe bułki ? bez sensu.. no ale jem dalej ( przypominam o %o we krwi :P ) jem.. no ale cholera słodko.. gorzka jakaś.. no ale dobra..musztarda zajebista..jem.. . no nie ! no gorzka i ma metaliczny posmak.. patrzę bułka ona miała taki kolor
Oczywiście spaw, nieudany. Jak trzeba to nie umiem, a jak nie trzeba to całą 115 zarzygam i tego nie będę pamiętał :P
Najśmieszniejsze że następnego dnia.. czyli dzisiaj była mała powtórka. ale tak klasycznie płatki z mlekiem o konsystencji śmietany ( podpowiedź: nie zsiadło się dobrze) ale skumałe że coś jest nie halo jak mi się w kawie zrobiły fusy.
Ja mam po prostu taki drawback że nie jestem w stanie rozróżnić na smak czy jedzenie jest zepsute czy nie. Po wyglądzie poznam. ale po smaku i zapachu nie.. więc jak czegoś nie zauważę ( bułka ) albo nie widać ( mleko ) to będę żarł.
Kiedyś była jeszcze akcja z parówkami, ale to mega dawno temu. wracam jak zwykle po paru głębszych do domu rodzinnego i widzę stoi miseczka z paróweczkami no zajebiście zajadam się. Ale niedobre jak szlak, no paskudne..no ale może taka firma, nie wiem kupione u żyda.. no niedobre.. idę rozczarowany smakiem robić awanturę i mówię współdomownikom że chujowe ta parówki. Jak nie ryknęli śmiechem, że zostawili je na wierzchu bo jutro mieli je odwieźć do sklepu i pokazać paragon ( który ja zignorowałem ) że kupili zepsute mięso że sanepid naślą i w ogóle żeby oddawali kase.
Morał był taki że nie było czego oddawać.
miesiąc później była taka sama akcja z pasztecikami, ale to ja już osobiście poszedłem i powiedziałem ekspedientce że nie mam jej czego oddać bo zjadłem :( zrobiło jej się przykro i dała mi czekoladę w prezencie :D ( ale combo breaker nie była zepsuta :P )
A wy jak uczciliście dzień Władcy siedmiu Plag ? Miłościwego Ojca Wiecznie Zgniłego zsyłającego nam swoje dary ? Jakieś krwawe rytuały ? listy z wąglikiem ? może zatrucie kilku studni w okolicznych wsiach ? dewastacja cmentarzy i akty nekrofagii ? czy po prostu powkurwialiście się na FnP na plague marines że nie wychodzą ( jako gracze ) czy wychodzą jak na złość ( jako przeciwnicy :P )
Sorry za taki zastój ale miałem masę dziwnych rzeczy do roboty, teraz już te rzeczy nie oddychają i leżą zakopane za stodołą, muszę się jeszcze tylko samochodu pozbyć..
ale czas mam już tylko dla was drogie dzieci :)
w środę kolejny post !
( mam już go napisanego więc po prostu go przepiszę )
bądźcie w kontakcie bo ruszamy z kopyta !
na deser piosenka która mi chodzi ostatnio po głowie.. niestety tylko troszkę związana z Wielkim Nurglem:
Również w tym roku postawiłem sobie na cel złożenie i pomalowanie chociaż do legalnych standardów ( HQ + 2 troopsy ) armii death guard pre i post heresy że tak powiem ( w obydwóch przypadkach jestem troszkę w dupie, CHOCIAŻ posklejałem i pokonwertowałem sieraków do tych przedherezyjnych ! to już postęp ) Jest to mój cel. mija pół roku, nie za bardzo go zrealizowałem ale mam jescze 6 miesięcy i muszę przycisnąć. Czołgi moga poczekać, daleko nie odjadą :p ( no na pewno nie niemieckie :P ) Swoją drogą opowiem wam taką anegdotkę odnośnie uczczenia święta Nurgla. Wracam sobie po paru piwkach do domu, myślę hotdog na orlenie to jest to ! ale co.. inwentaryzacja hotdogi za 30 minut. Walić, w domu mam bułki i parówki, więc sam sobię zrobie takiego zajebistego że aż mi już w autobusie ślinka leciała, oczywiście ludzie myśleli że ślinie się na jakąś "laskę" siedzącą na przeciwko, ale był to typ kobiety który nie ślinienie się a wymioty mógł powodować co najwyżej a to i tak byłem po kilku głębszych ! ( a pamiętajcie że grobo ma poprzeczkę nisko, jak to powiedział przyjaciel : You would even bang a roadkill if i told you it was female" no ale nie aż tak ) no mniejsza o samice. Trza o żarciu ! wracam do domu, i zaczyna się master cheff ! niczym randy w jednym z odcinków south park :D papryczka odsmażana, pieczarki, ser zapiekany, cebulka, oliwki, bułka opiekana i wsuwam.. no ale..słodka jakaś ta bułka.. cholera może to były miodowe bułki.. miodowe bułki ? bez sensu.. no ale jem dalej ( przypominam o %o we krwi :P ) jem.. no ale cholera słodko.. gorzka jakaś.. no ale dobra..musztarda zajebista..jem.. . no nie ! no gorzka i ma metaliczny posmak.. patrzę bułka ona miała taki kolor
Oczywiście spaw, nieudany. Jak trzeba to nie umiem, a jak nie trzeba to całą 115 zarzygam i tego nie będę pamiętał :P
Najśmieszniejsze że następnego dnia.. czyli dzisiaj była mała powtórka. ale tak klasycznie płatki z mlekiem o konsystencji śmietany ( podpowiedź: nie zsiadło się dobrze) ale skumałe że coś jest nie halo jak mi się w kawie zrobiły fusy.
Ja mam po prostu taki drawback że nie jestem w stanie rozróżnić na smak czy jedzenie jest zepsute czy nie. Po wyglądzie poznam. ale po smaku i zapachu nie.. więc jak czegoś nie zauważę ( bułka ) albo nie widać ( mleko ) to będę żarł.
Kiedyś była jeszcze akcja z parówkami, ale to mega dawno temu. wracam jak zwykle po paru głębszych do domu rodzinnego i widzę stoi miseczka z paróweczkami no zajebiście zajadam się. Ale niedobre jak szlak, no paskudne..no ale może taka firma, nie wiem kupione u żyda.. no niedobre.. idę rozczarowany smakiem robić awanturę i mówię współdomownikom że chujowe ta parówki. Jak nie ryknęli śmiechem, że zostawili je na wierzchu bo jutro mieli je odwieźć do sklepu i pokazać paragon ( który ja zignorowałem ) że kupili zepsute mięso że sanepid naślą i w ogóle żeby oddawali kase.
Morał był taki że nie było czego oddawać.
miesiąc później była taka sama akcja z pasztecikami, ale to ja już osobiście poszedłem i powiedziałem ekspedientce że nie mam jej czego oddać bo zjadłem :( zrobiło jej się przykro i dała mi czekoladę w prezencie :D ( ale combo breaker nie była zepsuta :P )
A wy jak uczciliście dzień Władcy siedmiu Plag ? Miłościwego Ojca Wiecznie Zgniłego zsyłającego nam swoje dary ? Jakieś krwawe rytuały ? listy z wąglikiem ? może zatrucie kilku studni w okolicznych wsiach ? dewastacja cmentarzy i akty nekrofagii ? czy po prostu powkurwialiście się na FnP na plague marines że nie wychodzą ( jako gracze ) czy wychodzą jak na złość ( jako przeciwnicy :P )
Sorry za taki zastój ale miałem masę dziwnych rzeczy do roboty, teraz już te rzeczy nie oddychają i leżą zakopane za stodołą, muszę się jeszcze tylko samochodu pozbyć..
ale czas mam już tylko dla was drogie dzieci :)
w środę kolejny post !
( mam już go napisanego więc po prostu go przepiszę )
bądźcie w kontakcie bo ruszamy z kopyta !
na deser piosenka która mi chodzi ostatnio po głowie.. niestety tylko troszkę związana z Wielkim Nurglem:
wtorek, 24 czerwca 2014
Przeciw pierwszemu przykazaniu...
Noc z 21 na 22 Czerwca była najkrótszą nocą w roku, Od pradziejów jak Europa długa i szeroka obchodzone były święta z tym przesileniem związane przez chyba wszystkie pogańskie ludy, niektórzy oczywiście obchodzili taki dzień później. ( jebani cweltowie :P ) Ale zawsze było to święto oddające cześć Bóstwom Solarnym. Nie inaczej było na Ślęży i tego roku gdzie grupa ludzi hołdująca rodzimej wierze ( w tym i ja ) spotkała się by spędzić tę noc wspólnie, w bliskości z tym bardzo ważnym dla okolicznych ludów miejscem. W zasadzie na tej samej świętej górze gdzie wieki temu nasi pradziadowie robili to samo co my. Przyznam że było to dla mnie bardzo ważne przeżycie, takie zespojenie z duchami lasu i naturą, i nie wiem czy to była kwestia rytuałów, tajemniczych mikstur dodawanych do miodu ( do dziś nie wiem co to było ), magii tego miejsca czy po prostu ogromnego zmęczenia. Ale czułem się naprawdę wyjątkowo, niepowtarzalnie, zarazem było w tym coś innego ale tez bardzo uspokajającego. Liczę że na Perunalia również się tam pojawię, o ile nie wyląduje w szpitalu / więzieniu.
Nawet gdyby nie ta cała "otoczka" ( o ile religię można tak nazwać ) i jakby to był dzień jak każdy inny a miejsce inne, to odkryłem uroki tzw. hiking. Coś jak Fenriz z Darkthrone odpierdala teraz na płytach, hiking black metal punx. wysrał się na cały ten ruch i chodzi po górach, śpiąc na kamieniach niczym Troll i pijąc szmuglowany bimber. Bo kto mu zabroni?
Tylko że on już jest stary ciałem a młody duchem a ja odwrotnie, stary duchem a a młody ciałem.. ale i tak trzeba zadbać o tężyznę fizyczną, nie ma to tamto !
Jasne nie co tydzień ani nawet co dwa bo pewnie bym się już zaczął wku..denerwować że nie mam czasu na nic innego tyko po górach zaiwaniam jak wariat, ale raz na miesiąc jest dla mnie w sam raz :)
Tak czy siak po nocy czuwania i modłów wracając samochodem już do domu miałem chyba pierwszy raz w życiu laga ( może kilka razy miałem tak wcześniej na jakimś ostrym rozjebundi bądź alkoholowym ciągu) , niby nic dziwnego ale byłem na miejscu kierowcy, a to już nie jest fajne. Jadę sobie jadę.. powolutku 60 na godzinę.. mrugnąłem.. i naglę jestem na innej ulicy.. zupełnie.. no tak z pół kilometra dalej. może więcej. no lag jak nic.. na lagu zawsze się strzela w swoich ( pamiętam w world of tanks :P ) więc jakby mi ktoś wtedy wszedł na pasy to koniec. game over. insert coin to continue in 9 ...8....7... pomroczność jasna normalnie :P
i jeden zajebisty ale to zajebisty cytat jaki padł podczas rozmów o muzyce
Budka Suflera to jest taki proto Bathory
no rozjebał mnie ten tekst dokumentnie :)
na potwierdzenie wrzucam:
WAGNEROWSKI TOOOOONNNNN XD
chociaż przyznam że mi się bardziej kojarzy ze starymi kawałkami KAT`a ( niewinność, Legenda Wyśniona, czy Trzeba Zasnąć ) no kurde posłuchajcie ! stylistyka identyczna. ale pewnie i okres ten sam :p
ale żeby nie było nie trawię polskiego rocka, a klasyki polskiego rocka to już zupełnie kurwa nienawidzę i dzisiaj już słucham psychobilly ;)
Nawet gdyby nie ta cała "otoczka" ( o ile religię można tak nazwać ) i jakby to był dzień jak każdy inny a miejsce inne, to odkryłem uroki tzw. hiking. Coś jak Fenriz z Darkthrone odpierdala teraz na płytach, hiking black metal punx. wysrał się na cały ten ruch i chodzi po górach, śpiąc na kamieniach niczym Troll i pijąc szmuglowany bimber. Bo kto mu zabroni?
Tylko że on już jest stary ciałem a młody duchem a ja odwrotnie, stary duchem a a młody ciałem.. ale i tak trzeba zadbać o tężyznę fizyczną, nie ma to tamto !
Jasne nie co tydzień ani nawet co dwa bo pewnie bym się już zaczął wku..denerwować że nie mam czasu na nic innego tyko po górach zaiwaniam jak wariat, ale raz na miesiąc jest dla mnie w sam raz :)
Tak czy siak po nocy czuwania i modłów wracając samochodem już do domu miałem chyba pierwszy raz w życiu laga ( może kilka razy miałem tak wcześniej na jakimś ostrym rozjebundi bądź alkoholowym ciągu) , niby nic dziwnego ale byłem na miejscu kierowcy, a to już nie jest fajne. Jadę sobie jadę.. powolutku 60 na godzinę.. mrugnąłem.. i naglę jestem na innej ulicy.. zupełnie.. no tak z pół kilometra dalej. może więcej. no lag jak nic.. na lagu zawsze się strzela w swoich ( pamiętam w world of tanks :P ) więc jakby mi ktoś wtedy wszedł na pasy to koniec. game over. insert coin to continue in 9 ...8....7... pomroczność jasna normalnie :P
i jeden zajebisty ale to zajebisty cytat jaki padł podczas rozmów o muzyce
Budka Suflera to jest taki proto Bathory
no rozjebał mnie ten tekst dokumentnie :)
na potwierdzenie wrzucam:
chociaż przyznam że mi się bardziej kojarzy ze starymi kawałkami KAT`a ( niewinność, Legenda Wyśniona, czy Trzeba Zasnąć ) no kurde posłuchajcie ! stylistyka identyczna. ale pewnie i okres ten sam :p
ale żeby nie było nie trawię polskiego rocka, a klasyki polskiego rocka to już zupełnie kurwa nienawidzę i dzisiaj już słucham psychobilly ;)
wtorek, 17 czerwca 2014
7ed pierwsza krew
Jako że jestem już po normalnej grze w 7 edycję na całego napisze moich kilka spostrzeżeń.
Oczywiście jak to piszą na pudełkach gier MMO the content may vary czy jakoś tak że doświadczenia i styl gry może się zmienić.
Na początek zacznę od dupy strony, tak jak lubię :P
Usystematyzowane zaczynanie, czyli jeden rzut i wybierasz stronę i zaczynanie, a nie że wcześniej, najpierw o stronę, wystawienie i potem zaczynanie. lepiej.
Monstra z jednym smashem to padaka jakaś, pancerz 13 jeśli masz mniej niż 8 siły to jest dla ciebie nie do przejścia ( teraz dla demonów ten gift z armour bane ze słabego stał się dobry :P )
niby test groundu raz na fazę strzelania ale jako że musiałbym zmarnować fazę na zmianę trybu to nie latałem nim. ( spoiler: zdechł jak szmata )
ponoć jest jakaś nieścisłość w podręczniku że nawet MC latający jak nie lata i tak może avoidować, co jest dziwne, no ale okej, niedopatrzenie czy nie Nurglowy DP ma 2+ cover w opcji jump mode.
Ja tego nie wykminiłem zawczasu.
Psionikowanie jest znerwione na maxa.
miałem 7+k6 kości warp charge a i tak brzydko powiem --> mogłem gówno zrobić.
rzut na 4+ to jest 50% szans więc jak ci zależy to lepiej zużyj nawet 3 kości na 1 warp charge.
Czyli 3 kości tu 3 kości tam 4 gdzieś i nagle możesz rzucić rozsądnie max 3 czary które I TAK mają średnie szanse że ci wyjdą. ( a normalnie z kilkoma kilolevelowymi psionikami nakurwiałbym je jak szalony i miałbym niewielkie szansę że mi się to nie uda ) A jakbyś grał jednym psykerem ? no to masz bazowo 1 czy 2 punkty i k6 z rzutu i co rzucasz 1 i masz 2 czy 3 kości ? a potem na 4+wychodzi ? lol ? nie opierał bym na tym strategii :P
Grałem licząc na przywołanie z demonologii.
miałem 10 kości, kulnąłem 8 ( 2 sobie zostawiłem na iron arm chyba ) nie wyszło, po prostu były tylko 2 kości większe niż 4 .. reszta 1,2, i 3. lol. oczywiście iron armi wszedł rzut 4 i 5 ( dobrze że nie dublet 6 ) w ogóle mimo że non stop nakurwiałem czary całą grę, a miałem 3 psioników, to tylko 3 razy na całą grę wyszedł mi czas. 2 razy summoning ( raz lettery raz 3 plague drones ) i raz iron arm.
ani razu nie udało mi się odpalić durnych pestek z horrorów !! a przecież kiedyś to była oczywistość. !! teraz poza ewentualnym generowaniem WC z których i tak nic ci się nie uda rzucić ( bo jest mega losowa i ich ilość i sukcesy ) to nie robią nic ! a jak chcesz sobie poodpalać a to pestki a to chciałem iron arm z guo a to coś tam z DPka i nagle nawet jak kulnąłem 6 na WC to zabrakło mi kości !!
strasznie to jest znerfione i utrudnione, albo jedziesz na na 14+ WC i usiłujesz coś kulac albo to olewasz, nie widze ja w każdym razie półśrodków.
tactical objectives "som paukę" znajomi się rozpływają nad tym że trzeba więcej myśleć i szybciej manewrować wojskami żebyś za każdym razem mógł dotrzeć do różnych znaczników. i więcej losowości - większy fun a jak ja nie lubie losowości to niech spierdalam grać w szachy. zripostowałem że im więcej losowości to może zagramy w kamień papier nożyce i zwycięzca beirze wszystko ?
No opisując za każdym razem ciągniesz karte która odpowiada jakiemuś numerkowi znacznika na stole ( od 1 do 6 ) i co przeciwnik podciągnie sobie karty które mówią ( zdobądz pkt jak zajmujesz znacznik 1 i 2 ) i np. okazało sie ze to sa te z jego deployu i scoruje je bez problemu. ja ciagne. zdobadz punkt za znacznik 2 i 3 ( 2 jest u przeciwnika 3 jest na górce nie ma go nikt ) czyli on ma 2 ja 0. i np. w nastepnej turze moze byz podobnie, albo akurat ten znacznik do którego podjechał ( okazał sie ze dociagnal karte ze daje mu k3 punkty ) no powiem że okej, przegrałem, armia mi sie posypała ALE jakbym sie sprezył to moze mógłym sie odgryźć chociaz troszke.
Ale na te zafajdane punkty przegrałem jakoś 23 do 4 ? żadna kartami nie podpasowała.
Dla mnie to zabardzo losowe, może jakby to się ciągnęło raz na grę jako DODATKOWY cel, albo nie wiem raz na 2 tury, albo jedna karte na ture a nie 3 karty ciagniesz, potem znowu potem znowu.. i masz ich cała kope a przeciwnik z tego co wiem tez moze twoje wykonywac wiec jak tobie nie podpasowała karta to jeszcze przeciwnik cie wydyma i na niej pkt. zdobedzie.
Słabe to niemiłosiernie za bardzo losowe i sprowadza wygrana do jeszcze wiekszego farta w kartach a mniejszego w mysleniu / rozpie / strategii. na zasadzie jakby chciał wygrywać na te misje to robie sobie kilka 3 motorków eldarskich i skacze ze znacnzika na znacnzik wysysajac co ture pkt i nawet jak mnie rozwali to i tak wygrałem na pkt.
bez sensu.
Ale ogólnie chyba na plus.
taktycznie cele oleje, martwi mnie troche czarowanie, ale do diaska, najwyżej będę grał MonoKhorne :)
Oczywiście jak to piszą na pudełkach gier MMO the content may vary czy jakoś tak że doświadczenia i styl gry może się zmienić.
Na początek zacznę od dupy strony, tak jak lubię :P
Usystematyzowane zaczynanie, czyli jeden rzut i wybierasz stronę i zaczynanie, a nie że wcześniej, najpierw o stronę, wystawienie i potem zaczynanie. lepiej.
Monstra z jednym smashem to padaka jakaś, pancerz 13 jeśli masz mniej niż 8 siły to jest dla ciebie nie do przejścia ( teraz dla demonów ten gift z armour bane ze słabego stał się dobry :P )
niby test groundu raz na fazę strzelania ale jako że musiałbym zmarnować fazę na zmianę trybu to nie latałem nim. ( spoiler: zdechł jak szmata )
ponoć jest jakaś nieścisłość w podręczniku że nawet MC latający jak nie lata i tak może avoidować, co jest dziwne, no ale okej, niedopatrzenie czy nie Nurglowy DP ma 2+ cover w opcji jump mode.
Ja tego nie wykminiłem zawczasu.
Psionikowanie jest znerwione na maxa.
miałem 7+k6 kości warp charge a i tak brzydko powiem --> mogłem gówno zrobić.
rzut na 4+ to jest 50% szans więc jak ci zależy to lepiej zużyj nawet 3 kości na 1 warp charge.
Czyli 3 kości tu 3 kości tam 4 gdzieś i nagle możesz rzucić rozsądnie max 3 czary które I TAK mają średnie szanse że ci wyjdą. ( a normalnie z kilkoma kilolevelowymi psionikami nakurwiałbym je jak szalony i miałbym niewielkie szansę że mi się to nie uda ) A jakbyś grał jednym psykerem ? no to masz bazowo 1 czy 2 punkty i k6 z rzutu i co rzucasz 1 i masz 2 czy 3 kości ? a potem na 4+wychodzi ? lol ? nie opierał bym na tym strategii :P
Grałem licząc na przywołanie z demonologii.
miałem 10 kości, kulnąłem 8 ( 2 sobie zostawiłem na iron arm chyba ) nie wyszło, po prostu były tylko 2 kości większe niż 4 .. reszta 1,2, i 3. lol. oczywiście iron armi wszedł rzut 4 i 5 ( dobrze że nie dublet 6 ) w ogóle mimo że non stop nakurwiałem czary całą grę, a miałem 3 psioników, to tylko 3 razy na całą grę wyszedł mi czas. 2 razy summoning ( raz lettery raz 3 plague drones ) i raz iron arm.
ani razu nie udało mi się odpalić durnych pestek z horrorów !! a przecież kiedyś to była oczywistość. !! teraz poza ewentualnym generowaniem WC z których i tak nic ci się nie uda rzucić ( bo jest mega losowa i ich ilość i sukcesy ) to nie robią nic ! a jak chcesz sobie poodpalać a to pestki a to chciałem iron arm z guo a to coś tam z DPka i nagle nawet jak kulnąłem 6 na WC to zabrakło mi kości !!
strasznie to jest znerfione i utrudnione, albo jedziesz na na 14+ WC i usiłujesz coś kulac albo to olewasz, nie widze ja w każdym razie półśrodków.
tactical objectives "som paukę" znajomi się rozpływają nad tym że trzeba więcej myśleć i szybciej manewrować wojskami żebyś za każdym razem mógł dotrzeć do różnych znaczników. i więcej losowości - większy fun a jak ja nie lubie losowości to niech spierdalam grać w szachy. zripostowałem że im więcej losowości to może zagramy w kamień papier nożyce i zwycięzca beirze wszystko ?
No opisując za każdym razem ciągniesz karte która odpowiada jakiemuś numerkowi znacznika na stole ( od 1 do 6 ) i co przeciwnik podciągnie sobie karty które mówią ( zdobądz pkt jak zajmujesz znacznik 1 i 2 ) i np. okazało sie ze to sa te z jego deployu i scoruje je bez problemu. ja ciagne. zdobadz punkt za znacznik 2 i 3 ( 2 jest u przeciwnika 3 jest na górce nie ma go nikt ) czyli on ma 2 ja 0. i np. w nastepnej turze moze byz podobnie, albo akurat ten znacznik do którego podjechał ( okazał sie ze dociagnal karte ze daje mu k3 punkty ) no powiem że okej, przegrałem, armia mi sie posypała ALE jakbym sie sprezył to moze mógłym sie odgryźć chociaz troszke.
Ale na te zafajdane punkty przegrałem jakoś 23 do 4 ? żadna kartami nie podpasowała.
Dla mnie to zabardzo losowe, może jakby to się ciągnęło raz na grę jako DODATKOWY cel, albo nie wiem raz na 2 tury, albo jedna karte na ture a nie 3 karty ciagniesz, potem znowu potem znowu.. i masz ich cała kope a przeciwnik z tego co wiem tez moze twoje wykonywac wiec jak tobie nie podpasowała karta to jeszcze przeciwnik cie wydyma i na niej pkt. zdobedzie.
Słabe to niemiłosiernie za bardzo losowe i sprowadza wygrana do jeszcze wiekszego farta w kartach a mniejszego w mysleniu / rozpie / strategii. na zasadzie jakby chciał wygrywać na te misje to robie sobie kilka 3 motorków eldarskich i skacze ze znacnzika na znacnzik wysysajac co ture pkt i nawet jak mnie rozwali to i tak wygrałem na pkt.
bez sensu.
Ale ogólnie chyba na plus.
taktycznie cele oleje, martwi mnie troche czarowanie, ale do diaska, najwyżej będę grał MonoKhorne :)
niedziela, 8 czerwca 2014
Drive
Wczoraj widziałem ten film, wiem że nie nowość, ale jak wiecie old news rocks ! a tutaj i tak tylko śmierć zagląda...
Nakręciłem się na taki klimat prezentowany w filmie, naoglądałem się filmików gameplayowych w hotline miami ( wprawdzie zupełnie 2 strona Stanów ale co tam :P szerokość geograficzna podobna )
W gierkę nie grałem bo nie mam nerwów do tego typu rozgrywki w którym to nie musisz być lepszy od komputera tylko lepszy od samego siebie, zaczął bym się frustrować, ciśnienie by mi skoczyło, znowu bym zaczął szukać ukojenia w wódce, źle by to się skończyło. Nie po to przestałem grać w WOT i spotykać zielonych żebym jakąś planszę 20 raz przechodził..naaah. Ale klimat niezły, mimo grafiki przedpotopowej ( może jeszcze kiedyś zagram )
No więc film odpalony, bourbon z lodem nalany można oglądać.
Na początek rzuciła mi się w zasadzie w uszy a nie w oczy, świetna muzyka, no po prostu główny theme jest mega lajtowy, uspokaja prawa jak Inspektor Norse ;) Co dalej.. w zasadzie niewiele. Naprawdę. Mimo pozornej akcji w filmie mało się dzieje, męczą dłużyzny. Chociaż miałem naprawdę dobre chęci i wprowadzony zostałem w totalnie palmowy nastrój ( taka mała dygresja, jeżeli gdzieś nie ma palm, to taki kraj nie nadaje się na wakacje :P true story, Grobo rule nr. 37 ) wojowałem sam ze sobą żeby nie nacisnąć fast forward. No może przesadzam, ale jak poszedłem się odlać czy nalać kolejną szklaneczkę destylatu wróciłem bez zatrzymywania filmu, i dalej byliśmy w tym samym miejscu. Napisy do tego filmu pewnie zmieściły by się na 2 stronach a4 i to pisane impactem w boldzie :P Nawet jakbym oglądał po hiszpańsku ( pasowało by do regionu ;) ) ten film pewnie i tak bym wszystko skumał. No ale dobra, taka minimalistyczna konwencja, okej, chociaż jak już się tak reżyser upierał to powinno być jeszcze więcej dobrej muzy ( jak i tak nie gadają ) i ujęć palm. Palmy są zajebiste i mogę je oglądać w dzień i w nocy, jedyną rzeczą lepszą od palm są cycki i naziści :P Wprawdzie problem z cyckami ale kroniki filmowe z Wojny w Afryce z lat `40 bardzo miło się ogląda :).
Wracając do filmu jego w sumie najsłabszą rzeczą ( dłużyzny i brak wartkiej akcji nie są dla mnie aż tak wielkim problemem bo film nadrabia atmosferą i klimatem ) jest główny bohater. Może i z Goslinga ładna chłopaka, ale on poza kręceniem się przed kamerą i robieniu miny zbitego spaniela niewiele więcej robi, okej czasem poprawi swoją turbo obciachową kamizelkę ze skorpionem a czasem komuś pociągnie z buta, ale to rzadziej, głównie tylko się "paczy" i niemrawo uśmiecha.
Mimo tego że tematyka porusza się w patologicznym świecie przestępczym i o normalnych ludzi tam ciężko, a każdy następny jest jeszcze większym skurwysynem niż poprzedni ( choćby zabicie kumpla, bo za dużo wiedział ) to największym dziwakiem jest tutaj tytułowy kierowca. Introwertyk i asburger, tragedia ! W ogóle się nie odzywa, nic nie mówi, zamiast wszystko wyjaśnić gościowi, lasce itp. itd. Nic stoi i się gapi, nic nie mówiąc, nawet odpowiadanie na pytania sprawia mu trudności. Jakieś: "Hej, fajnie że jesteś miło cię widzieć co u ciebie?"
a nie tylko patrzy się i poprawia wykałaczkę bez żadnego słowa, nawet półgębkiem.
I jeszcze końcówka: zachował się tak że o ile przeżyje, dzień czy kilka lat. Będzie sobie walił w łeb i zastanawiał się dlaczego musiał być takim frajerem i nie zagadać do tej laski, jak i tak już była wolna i mieli się ku sobie że tak to ujmę, no zachowanie miało być takie romantyczno bohatersko rycerskie, ale dla mnie było frajerskie, romantyczno rycerskie by było jakby go nie chciała, a tak sfrajerzył co tu dużo mówić, po tym poznaje się lapsa :P
werdykt 7/10
+Muzyka
+Klimat
+ w sumie fabułka, jakaś super skomplikowana nie była, ale była dobra
- tępo akcji
- to nie był raczej film "mówiony"
- główny bohater
Najlepsza z całego filmu była muzyka, jak szukacie czegoś w podobnej atmosferze palmowej gorąco polecam anonimową składankę Vatican 2137 tutaj macie małą zajawkę kawałka papamobile overdrive :
pozdrawiam
i do następnego :)
Nakręciłem się na taki klimat prezentowany w filmie, naoglądałem się filmików gameplayowych w hotline miami ( wprawdzie zupełnie 2 strona Stanów ale co tam :P szerokość geograficzna podobna )
W gierkę nie grałem bo nie mam nerwów do tego typu rozgrywki w którym to nie musisz być lepszy od komputera tylko lepszy od samego siebie, zaczął bym się frustrować, ciśnienie by mi skoczyło, znowu bym zaczął szukać ukojenia w wódce, źle by to się skończyło. Nie po to przestałem grać w WOT i spotykać zielonych żebym jakąś planszę 20 raz przechodził..naaah. Ale klimat niezły, mimo grafiki przedpotopowej ( może jeszcze kiedyś zagram )
No więc film odpalony, bourbon z lodem nalany można oglądać.
Na początek rzuciła mi się w zasadzie w uszy a nie w oczy, świetna muzyka, no po prostu główny theme jest mega lajtowy, uspokaja prawa jak Inspektor Norse ;) Co dalej.. w zasadzie niewiele. Naprawdę. Mimo pozornej akcji w filmie mało się dzieje, męczą dłużyzny. Chociaż miałem naprawdę dobre chęci i wprowadzony zostałem w totalnie palmowy nastrój ( taka mała dygresja, jeżeli gdzieś nie ma palm, to taki kraj nie nadaje się na wakacje :P true story, Grobo rule nr. 37 ) wojowałem sam ze sobą żeby nie nacisnąć fast forward. No może przesadzam, ale jak poszedłem się odlać czy nalać kolejną szklaneczkę destylatu wróciłem bez zatrzymywania filmu, i dalej byliśmy w tym samym miejscu. Napisy do tego filmu pewnie zmieściły by się na 2 stronach a4 i to pisane impactem w boldzie :P Nawet jakbym oglądał po hiszpańsku ( pasowało by do regionu ;) ) ten film pewnie i tak bym wszystko skumał. No ale dobra, taka minimalistyczna konwencja, okej, chociaż jak już się tak reżyser upierał to powinno być jeszcze więcej dobrej muzy ( jak i tak nie gadają ) i ujęć palm. Palmy są zajebiste i mogę je oglądać w dzień i w nocy, jedyną rzeczą lepszą od palm są cycki i naziści :P Wprawdzie problem z cyckami ale kroniki filmowe z Wojny w Afryce z lat `40 bardzo miło się ogląda :).
Wracając do filmu jego w sumie najsłabszą rzeczą ( dłużyzny i brak wartkiej akcji nie są dla mnie aż tak wielkim problemem bo film nadrabia atmosferą i klimatem ) jest główny bohater. Może i z Goslinga ładna chłopaka, ale on poza kręceniem się przed kamerą i robieniu miny zbitego spaniela niewiele więcej robi, okej czasem poprawi swoją turbo obciachową kamizelkę ze skorpionem a czasem komuś pociągnie z buta, ale to rzadziej, głównie tylko się "paczy" i niemrawo uśmiecha.
Mimo tego że tematyka porusza się w patologicznym świecie przestępczym i o normalnych ludzi tam ciężko, a każdy następny jest jeszcze większym skurwysynem niż poprzedni ( choćby zabicie kumpla, bo za dużo wiedział ) to największym dziwakiem jest tutaj tytułowy kierowca. Introwertyk i asburger, tragedia ! W ogóle się nie odzywa, nic nie mówi, zamiast wszystko wyjaśnić gościowi, lasce itp. itd. Nic stoi i się gapi, nic nie mówiąc, nawet odpowiadanie na pytania sprawia mu trudności. Jakieś: "Hej, fajnie że jesteś miło cię widzieć co u ciebie?"
a nie tylko patrzy się i poprawia wykałaczkę bez żadnego słowa, nawet półgębkiem.
I jeszcze końcówka: zachował się tak że o ile przeżyje, dzień czy kilka lat. Będzie sobie walił w łeb i zastanawiał się dlaczego musiał być takim frajerem i nie zagadać do tej laski, jak i tak już była wolna i mieli się ku sobie że tak to ujmę, no zachowanie miało być takie romantyczno bohatersko rycerskie, ale dla mnie było frajerskie, romantyczno rycerskie by było jakby go nie chciała, a tak sfrajerzył co tu dużo mówić, po tym poznaje się lapsa :P
werdykt 7/10
+Muzyka
+Klimat
+ w sumie fabułka, jakaś super skomplikowana nie była, ale była dobra
- tępo akcji
- to nie był raczej film "mówiony"
- główny bohater
Najlepsza z całego filmu była muzyka, jak szukacie czegoś w podobnej atmosferze palmowej gorąco polecam anonimową składankę Vatican 2137 tutaj macie małą zajawkę kawałka papamobile overdrive :
pozdrawiam
i do następnego :)
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Warhammer 40.000 - VII edition - unboxing
jak zapowiedziałem tak zrobiłem !
filmik z rozpakowywania podręczników do 7 edycji młotka.
paczkę dopiero w czwartek chyba dostałem, miałem wrzucić przez łikend ale miałem problem z dostepem do neta :/ ( a jak miałem to net działał tak że co 15 minut się rozłączał, nie `uja nie zuploaduje filmiku który zrzuca się na twoją tubę z godzinę. )
Teraz jako tako działo, więc wrzucam.
uwaga rzucamy mięchem jak to pisał śledziu na swoich komiksach ( ach produkt, to były czasy, cholera może kolejny odcinek o nich zrobię :) )
ps. oczywiście teraz już troszkę zgłębiłem lekturę, aczkolwiek jeszcze nie grałem na nowe zasady.
Po kilku gejmplejach nie zawaham się podzielić z wami wrażeniami :)
filmik z rozpakowywania podręczników do 7 edycji młotka.
paczkę dopiero w czwartek chyba dostałem, miałem wrzucić przez łikend ale miałem problem z dostepem do neta :/ ( a jak miałem to net działał tak że co 15 minut się rozłączał, nie `uja nie zuploaduje filmiku który zrzuca się na twoją tubę z godzinę. )
Teraz jako tako działo, więc wrzucam.
uwaga rzucamy mięchem jak to pisał śledziu na swoich komiksach ( ach produkt, to były czasy, cholera może kolejny odcinek o nich zrobię :) )
ps. oczywiście teraz już troszkę zgłębiłem lekturę, aczkolwiek jeszcze nie grałem na nowe zasady.
Po kilku gejmplejach nie zawaham się podzielić z wami wrażeniami :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)